wtorek, 3 lipca 2012

Jesień średniowiecza, część 2

Po dwumiesięcznej przerwie wracamy do tematu, z którym wszyscy zdążyli się już chyba oswoić, czyli "Vaillant a sprawa polska". W poprzednim odcinku wspominaliśmy, że komiks o Kajtku-Majtku i Czarnym Rycerzu był kompilacją czterech historyjek. Do tej pory omówiliśmy dwie z nich, obie z serii "Placid et Muzo" José Cabrero Arnala. Dziś będzie mowa o pozostałych dwóch. Zaczniemy w tym samym miejscu, w którym ostatnio skończyliśmy. Z pewnością pamiętacie okładkę świątecznego "Vaillanta" z roku 1953, tę z "Placidem i Muzo w XIV wieku"... tę przerysowaną w 42 odcinku "Czarnego Rycerza" (str. 25 nowego "Profesora Kosmosika").

"Vaillant" #449, 20.12.1953"Wieczór Wybrzeża" 1959

Jak widać, Christa bardzo wiernie odtworzył całą scenkę. Jest książę, mnich, mięsiwo z wbitą strzałą, schody, łuk. Brakuje tylko głównych bohaterów. Nie ma ich, bo Kajtek i Profesor są chwilowo niewidzialni. Jak duchy. A konkretnie jak duch z komiksu "Le réveillon du Fantome", który Christa znalazł w tym samym, świątecznym numerze "Vaillanta". Autorem historyjki był znakomity francuski rysownik Jean Cézard.

Cézard: "Le réveillon du Fantome", Vaillant #449, 20.12.1953

Komiks Cézarda niełatwo było znaleźć w podwójnym numerze "Vaillanta", składał się z pojedynczych pasków rozrzuconych po całej gazecie. A jednak wpadł Chriście w oko i to tak bardzo, że sopocki rysownik postanowił wpleść jego fabułkę pomiędzy gagi z "Placida i Muzo". Epizod ten znajdziecie na stronach 24-26 albumu, a tu porównamy kluczowe momenty.

Najpierw duch dostaje się na zamek (u nas zamiast ducha występują niewidzialni Kajtek i Profesor). Kiedy służba wnosi jadło na książęcą ucztę...
... duch/Kajtek podmienia pieczyste na rycerza.
Tutaj dla urozmaicenia pojawia się scena z przestrzeloną szynką (pożyczona z "Placida i Muzo"), po czym książę dostaje w łeb - co prawda czym innym, ale odgłos podobny.
Następnie upiór zastrasza podczaszego (u Christy - kucharza)...
... i udaje się do skarbca.

Wszystko to, zarówno Cézardowi jak i Chriście, zajęło równiutkie 6 pasków (cóż za zbieg okoliczności). Myślicie, że na tym koniec? Nic z tego. Pierwszy szort Cézarda (tzn. pierwszy w "Vaillancie", Cézard publikował w innych gazetach od roku 1946) był tylko pilotem regularnej serii pt. "Arthur le fantôme justicier". Wystartowała ona dwa tygodnie później i po kilkanastu czarno-białych odcinkach zaczęła ukazywać się w kolorze.

Tytułowy Arthur był małym duszkiem, potomkiem wesołego upiora z pilotażowego epizodu. Cézard rysował jego przygody nieprzerwanie, najpierw dla "Vaillanta" a potem dla "Pif Gadget", aż do swojej śmierci w roku 1977. Kontynuację serii powierzono młodemu rumuńskiemu rysownikowi Mircea Arapu. W czasie swego długiego i burzliwego "nie-życia" Arthur straszył wszystkich: neandertalczyków, muszkieterów, piratów, wynalazców, marynarzy (napiszemy o tym), marsjan, kowbojów itp., itd. Pomagał nawet Galom walczyć z Rzymianami (o tym także napiszemy - to Uderzo uważał Cézarda za swego mistrza, a nie odwrotnie). Zaczynał zaś karierę od straszenia rycerzy.

Cézard: "Arthur le fantôme justicier", Vaillant #457, 14.02.1954

Z pierwszej serii przygód Arthura, średniowieczno-renesanowej ("Pistoles en stock", "Vaillant" #451-520, styczeń 1954 - maj 1955), Christa zaczerpnął niewiele - tak to przynajmniej wygląda na pierwszy rzut oka. Około 80. odcinka "Profesora Kosmosika" pojawia się scenka, fabularnie i graficznie nie pasująca do reszty komiksu (str. 47-52 albumu). Jej bohaterem jest duch o imieniu... Albert. Christa wykorzystał tu odcinek z "Vaillanta" #481, gdzie Arthur i jego ojciec wrzucają do loszku dwóch poszukiwaczy skarbów...
... następnie zaglądają do środka...
... i postanawiają wypuścić nieszczęśników na wolność.

Idziemy o zakład, że tym razem Chriście wcale nie chodziło o skopiowanie gagu. Raczej o przećwiczenie sposobu, w jaki Cézard rysował... kamienne mury. A gag powtórzył się "sam", trochę przy okazji. Powiedzmy to sobie szczerze - Christa nie miał jeszcze wtedy żadnego stylu. Naśladowanie Arnala, z jego archaiczną kreską, też nie miało sensu. Natomiast plansze Cézarda, łączące prostotę disnejowskich postaci z niezwykłym przepychem drugiego planu, były rozpoznawalne z kilometra. Nic dziwnego, że Christa się w nich zakochał, zwłaszcza we wspaniałych detalach i światłocieniach. Pierwsze symptomy tej fascynacji widać już było w zwiastunie "Czarnego Rycerza" (poniżej). Ilustracja ta narysowana została zupełnie inaczej (czytaj: lepiej), niż cała reszta wczesnego "Kajtka-Majtka". Obrazek wygląda tak, jakby dojrzały Christa wysłał go do roku 1959 z przyszłości.

Wieczór Wybrzeża 03.11.1959
Cézard: "Arthur le fantôme justicier", Vaillant #454 i 451, styczeń 1954

Ale co innego zwiastun, a co innego codzienny komiksowy pasek. W roku 1959 Christa nie był jeszcze gotowy, by pójść w ślady Cézarda. Miał na to zbyt słaby warsztat i zbyt mało wolnego czasu. Zaledwie po kilku odcinkach młody polski rysownik porzucił ducha Alberta i pracochłonną manierę tysiąca kresek (przynajmniej na razie), po czym zaczął rozglądać się za mniej wymagającym mistrzem.

Wybór padł na Ramona Monzona, hiszpańskiego rysownika, ciągnącego wówczas dwie serie: "Group-Group et Cha'pa" oraz "Jehan-des-Bois". O pierwszym z tych komiksów mówiliśmy już przy okazji "Profesora Kosmosika i Marsjan". Drugi był parodią Robin Hooda i oczywiście rozgrywał się w średniowieczu. Cały cykl o Jehanie składał się z trzech kilkustronicowych szortów (grudzień 1957 - luty 1959) i jednej dłuższej historyjki, która właśnie wtedy zaczęła się ukazywać w "Vaillancie" (#762-786, 20 grudnia 1959 - 5 czerwca 1960).


Monzon nie należał do ścisłej czołówki. Każda z jego postaci wyglądała podobnie i trochę brak im było dynamiki. Miał za to wyrazisty styl, a jego minimalistyczne tła stanowiły przeciwieństwo stylu Cézarda. Kadrowanie, kompozycja, faktury - wszystko to było bardzo nowoczesne i (co nie bez znaczenia) niezbyt pracochłonne. Możemy nawet dość dokładnie określić moment, w którym Christa zaczął naśladować kadrowanie Monzona. Było to w 60. odcinku "Czarnego Rycerza" z końca stycznia 1960 roku. Tak odważnego ustawienia kamery, i to aż w czterech kolejnych obrazkach, wcześniej w "Kajtku-Majtku" nie znajdziemy.


Wkrótce Christa przejął od Monzona inne elementy: plamy z kreskowanego rastra...
... charakterystyczne rośliny, zwłaszcza drzewa z czarnymi liśćmi bez ogonków...
... architekturę...
... kształt cieni, przypominający rozlany tusz...
... a nawet dreadowate, kanciaste fryzury.

W warstwie fabularnej zapożyczeń z "Jehana" nie ma prawie wcale. Wprawdzie pod koniec pojawia się podobna scena z uszkodzonym dzwonem, ale Chriście i tu chodziło chyba o ciekawe ujęcie.


Co zabawne, scenka z dzwonem wpleciona została w wątek żywcem zaczerpnięty z "Arthura" (to już chyba tradycja), z zamkową wieżą wylatującą w powietrze. Tylko, że styl Christy w niczym już nie przypominał Cézarda. Można by powiedzieć, że jest to "Cézard a la Monzon według Christy".

Cézard: "Arthur le fantôme justicier", Vaillant #500, grudzień 1954

"Czarnego Rycerza" śmiało można nazwać komiksem przełomowym, jednym z kamieni milowych w twórczości sopockiego rysownika. Christa jako komiksiarz wyraźnie nabrał pewności siebie i w połowie historyjki przestał kurczowo trzymać się cudzych pomysłów fabularnych. Pozwoliło mu to skupić się na warstwie graficznej i tu widać niesamowitą konsekwencję. Autor uprościł i zdyscyplinował kreskę, dzięki czemu jego kadry nabrały ekspresji, ale nie kosztem czytelności. Podpatrywanie innych twórców dało wreszcie rezultat w postaci własnego stylu, eleganckiego i zarazem nowoczesnego, będącego wypadkową rozmaitych fascynacji. Apogeum tej ciekawej maniery przypadło na "Poszukiwanego Zyg-Zaka" i żarty z "Tygodnika Morskiego", ale jej ślady można jeszcze znaleźć w kilku kolejnych komiksach o Kajtku.

"Poszukiwany Zyg-Zak" 1961"Dni Gdańska" 1961"Wśród piratów" 1962

Ostatecznie jednak styl "zegarmistrzowski" wygrał z "oszczędnym". Gdy tylko warsztat mu na to pozwolił, Christa porzucił Monzona i wrócił do Cézarda, już na dobre. Ciekawostką jest, że cézardowskie korzenie Christy są bardziej czytelne dla Francuzów, dobrze znających dorobek swego rodaka, niż dla nas. To właśnie na francuskim forum Pifa po raz pierwszy natknęliśmy się na porównanie tych dwóch twórców (w tym samym wątku zestawiono "Orient Mena" z "Supermatou"). Jak trafna była to diagnoza, widać choćby na przykładzie komiksów z magazynu "Relax", gdzie Christa pozwalał sobie na trochę więcej niż w gazetach.

Vaillant #515, 1955Relax #11, 1978Relax #6, 1977
Arthur i jego towarzysz Père Passe–Passe.
"Arthur le fantôme justicier: Mission exceptionnelle", Vaillant #1234, 1969
"Pan Paparura i pies Aj", Relax #5, 1977

Lektura dodatkowa:
1) Arthur, le fantôme justicier 2) Historietas 3) L'eusses-tu cru?
4) Cézard le magnifique 5) Rendons à Cézard 6) BD-Theque

* * *

PS. Pierwsza część "Jesieni średniowiecza" sprowokowała na forum Gildii ciekawą dyskusję o granicach inspiracji. W obronie (?) Christy stanął Marek Turek, sugerując, że twórca Kajtka, będąc obywatelem PRL-u, mógł nie wiedzieć co czyni. My niestety nie jesteśmy aż tak wyrozumiali. W tej kwestii znacznie bliżej nam do opinii Adama Ruska:
"Przeciętny czytelnik komiksowy nie znał zachodniej tradycji obrazkowej, ale twórcy już tak. Nie byliśmy przecież Koreą Północną, żelazna kurtyna nie była aż tak szczelna. Artyści mieli swoje źródła i kontakty, ludzie przywozili coś z saksów itp. Mam zresztą wrażenie, że w tej sytuacji twórcy poczuli się w pewnym stopniu bezkarni, mogli kopiować pomysły z Zachodu, wiedząc, że ogół i tak tego nie wyłapie. [...] Skoro polski komiks ma być traktowany poważnie i polscy komiksiarze chcą być traktowani poważnie, to muszą znać swoje korzenie. Niezależnie od tego, czy ta tradycja była szczytna bardziej czy mniej."
Wypowiedź pochodzi z wywiadu, który ukazał się w książce Sebastiana Frąckiewicza "Wyjście z getta" (polecamy, zwłaszcza rozmowy z Ruskiem i Woynarowskim).

poniedziałek, 2 lipca 2012

Pasowanie bez tajemnic

Dwa lata temu pisaliśmy, że "Pasowanie" było komiksem w połowie czarno-białym, a w połowie kolorowym. Wiemy, że brzmiało to trochę dziwnie i mało wiarygodnie, ale już nie musicie wierzyć nam na słowo. Mamy niezbity dowód. Przed Wami zdjęcia oryginalnych plansz.


A do kompletu fotka drugiej planszy z kolorem śp. Sławka Wróblewskiego. Jest to wersja, która ukazała się w "Super Boomie!" #4/1993. Świadczą o tym brązowe nogawki Kajka - w "Urodzinach Milusia" były już zielone, jak należy. Wyraźnie widać, że pokolorowana plansza jest znacznie mniejsza od oryginału.


Zdjęcia dostaliśmy je od naszego specjalnego agenta Przemka Soroki. Zdobył je w sobie tylko wiadomy sposób, a my nie zamierzamy dociekać :)

sobota, 30 czerwca 2012

Słychać i widać

Filip Bąk od lat prowadzi w Radio Afera komiksową audycję "Prosto z kadru". Ale jak tu opowiadać o komiksach, kiedy w radio nic nie widać? Filip znalazł rozwiązanie - razem z kuzynem dodali do dźwięku obrazki i teraz wrzucają wszystko na YouTube'a. Poniżej odcinek o bratnim Asteriksie z 31 maja 2012. Obserwujcie kanał youtubowy PzK, być może kiedyś pojawi się tam odcinek o Kajku i Kokoszu... Albo prelekcja Filipa o stylu Janusza Christy, którą jutro ma wygłosić na BFK... Bardzo na to liczymy.

piątek, 29 czerwca 2012

Krzyżowcy i mamuny

Domyślamy się, że tworząc "Kajka i Kokosza" Janusz Christa czerpał inspiracje ze skandynawskich sag i słowiańskich mitów, z francuskich filmów i komiksów, z bliższych i dalszych plenerów, z historii, ideologii, sportu i całej popkultury (również PRL-owskiej). Arek Florek szukał w literaturze i też znalazł. A teraz Piotr Kaczmarek natknął się na ciekawe tropy w powieści z 1935 roku, wznawianej mniej więcej 20-krotnie (obok: wspaniała okładka z roku 1957).

* * *

Kiedy szukamy różnych źródeł twórczości pana Janusza Christy, koncentrujemy się najczęściej na rozmaitych ilustracjach, czy nawet całych historyjkach autorstwa innych rysowników. Rzadziej może zastanawiamy się nad tym, że autor czerpie nie tylko z komiksowego dorobku swoich kolegów po fachu, ale także z literatury. Myślę, że było to nieodzowne zwłaszcza podczas tworzenia przygód Kajka i Kokosza, albowiem świat początków naszej państwowości przeciętnemu człowiekowi wcale nie jest tak dobrze znany, zwłaszcza jeśli chodzi o dawne słownictwo, zwyczaje i wierzenia.

Kończąc ten przydługi wstęp, chciałem się podzielić pewnym spostrzeżeniem. Otóż czytając powieść Zofii Kossak pt. "Krzyżowcy" (tom I – zwłaszcza kilka pierwszych rozdziałów), natrafiłem na liczne opisy zwyczajów średniowiecznej ludności polskiej. Być może to zwykły zbieg okoliczności, ale śmiem twierdzić, że książka ta, przynajmniej w jakimś stopniu, dostarczyła wiedzy naszemu Mistrzowi.

Poczytajmy zatem trochę:
"Dziupła te i próchnielizny, wycieki gnilne, wykapy ustrojone stopniami grzybów drzewnych, hub wielkich jak pół tarczy, były ulubionym siedziskiem duchów borowych, borutów i rokitów, dziadów leśnych i mamunów." (str. 10)*
Czyż nie przywodzi to na myśl gęstych kniei i borostworowych strachów z posępną Mamuną na czele?

"Dzień Śmiechały""W krainie borostworów"

Mowa też jest i wreszcie o skrzatach, których niemało na christowych planszach:
"Bogucha stukała miarowo bijakiem. Że śmietana nie chciała się zbijać, wstała i wyprostowana, groźna, strzepnęła mocno trzykrotnie rańtuchem nad kierzą, by spłoszyć skrzata, któren niewątpliwie siadł na bijaku i w pracy przeszkadzał." (str. 21)*
"Festiwal czarownic""W krainie borostworów"

Jest również zawołanie Łamignata:
"Jednych zacniejszą śmiercią mieczem gładząc, drugich, jako pośledniejszych, kamienując... Oj, lelum, lelum!" (str. 37)*
"Złoty puchar""Skarby Mirmiła"

W powieści znajdujemy także reminiscencje przesądu Kokosza o jego sile wynikającej z długości własnego cienia:
"Podobno od wstrzykniętej przez nią słabości cień własny opuszcza człowieka i wraca w rodzinne strony. A wiadomo, co wart jest człowiek bez cienia! Prędko sam cieniem się staje." (str. 50)*
2 x "Złoty puchar"

Mam nadzieję, że z czasem uda nam się znaleźć jeszcze więcej źródeł nie tylko wśród komiksów, ale również w literaturze.

Piotr Kaczmarek
_________
* Numeracja stron według dwutomowej edycji Instytutu Wydawniczego PAX z roku 2011.

czwartek, 28 czerwca 2012

Wystawa, konkurs, wykład

Ciekawe wydarzenia towarzyszą wystawom Wojtka Łowickiego. Oto kolejna garść doniesień i zdjęć z "odcinka galeryjnego". Uwaga: na końcu posta czeka Was miła niespodzianka.

21 czerwca w Galerii E πcentrum w Jastrzębiu-Zdroju odbyło się spotkanie z dr Tomaszem Marciniakiem z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Wykładowca rozmawiał z młodzieżą gimnazjalną i opowiadał o historii komiksu polskiego i ciekawostkach związanych z twórczością Janusza Christy, a w szczególności o jego najsłynniejszych bohaterach - Kajku i Kokoszu, którzy w 40-lecie swego powstania uhonorowani zostali ciekawą wystawą.

Zaraz po wykładzie miał miejsce konkurs wiedzy o komiksach Christy. Nagrody ufundowało wydawnictwo Egmont Polska. Oprócz wielu książek i gier wygrać można było najnowszy album o przygodach Kajtka i Koka w kosmosie! Zwycięzców nagradzała Paulina Christa, wnuczka artysty. W spotkaniu brał również udział Wojtek Łowicki, kurator wystawy z cyklu "Cztery pory roku z satyrą i komiksem" pt. "Kajko i Kokosz - najdzielniejsi woje Mirmiła". Ekspozycja czynna jest do końca czerwca. Zatem zapraszamy!


Ostatnie zdjęcie przedstawia bardzo udany folder z wystawy. Wszyscy, którzy nie mogli dotrzeć do Jastrzębia-Zdroju mogą go sobie wydrukować. Dzięki uprzejmości Wojtka udostępniamy folder w PDF-ie. Klikajcie tutaj.

Przypominamy, że w najbliższy weekend na Bałtyckim Festiwalu Komiksu w Gdańsku będzie można zobaczyć aż dwie wystawy z rysunkami Christy i wysłuchać prelekcji Filipa Bąka pt. "Janusz Christa - charakterystyka stylu" (niedziela, 11:00). Pełny program imprezy znajdziecie na stronie oficjalnej BFK

poniedziałek, 25 czerwca 2012

(FANART) Dali radę?

Komiksowych pasków z Kajtkiem i Kokiem nigdy dość! Ten pochodzi z najnowszego numeru "CD-Action" (7/2012), a jego autorami są: niejaki Smuggler oraz Otis, znany z bloga "Cartoon Wars". Euro-pomysł wydaje się już trochę ograny, ale reszta raczej spoko.


Znalezisko przysłał Adam Wojewoda. Wielkie dzięki.

środa, 20 czerwca 2012

(FANART) Kajko i Kokosz na Dzikim Zachodzie

Wysłaliśmy Kajka i Kokosza na podbój USA! A konkretnie na amerykański blog "Covered", poświęcony komiksowym okładkom "zreinterpretowanym" przez innych artystów. Wczoraj ukazały się tam "Borostwory" w wersji oryginalnej i w przeróbce Jakuba Rebelki. Projekt "Covered" to prawie tysiąc eksponatów, głównie inspirowanych superbohaterszczyzną, ale jest też trochę Europy, np. Hergé i Tardi. Są również Polacy, choć nieliczni i tylko w roli "reinterpretatorów".


Kolejny "Kajko i Kokosz" ma się pojawić w przyszłym miesiącu. Jeśli macie jakieś fajne przykłady z naszego egzotycznego kraju w Europie Wschodniej, piszcie do twórcy bloga, rysownika Roberta Goodina. Mash-upy odpadają (szkoda, bo w tej konkurencji jesteśmy najlepsi).

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Zbójcerze przepytani

Daniel Koziarski z portalu Rebelya.pl wziął nas na spytki. Pogadaliśmy sobie o blogu, o Chriście, o komiksach polskich i francuskich, starych i nowych, a nawet o projekcie muzeum. O polityce nie chcieliśmy - nie pomogły ani groźby, ani łaskotki. Wywiad ukazał się wczoraj pod tytułem "Na plasterki!!!, czyli złote lata polskiego komiksu".

A teraz informacje ważne:
  • Na V Bałtyckim Festiwalu Komiksu GDAK (Gdańsk, 30 czerwca - 1 lipca) czekają nas obchody 40-lecia "Kajka i Kokosza". Z tej okazji za jednym zamachem będzie można obejrzeć dwie krążące po Polsce wystawy: "Janusz Christa: Życie i twórczość" oraz "Propaganda PRL w komiksie".
  • Jeśli ktoś przegapił internetową transmisję "Kajka i Kokosza" z Teatru Jaracza w Olsztynie i rwie teraz włosy z głowy, to może przestać. Film wciąż jest dostępny na stronie Teatru.
  • Na "Baśnioblogu" Piotra Drzyzgi pojawiły się dwa sympatyczne fanfiki, przeznaczone do opowiadania dzieciom przed snem. Pierwsza bajka uzupełnia białe plamy w "Cudownym leku", a druga to crossover Kajka i Kokosza z... Bolkiem i Lolkiem.
  • Jak się okazało, w przerwach między rysowaniem kolejnych okładek, Łukasz Kuciński kolekcjonuje karty. Ostatnio na swoim karcianym blogu pochwalił się niezwykle rzadkim kajkoszowym gadżetem, którego nawet my nie mamy w kolekcji.
  • Michał Misztal zrecenzował na Gildii "Kajtka i Koka w Londynie". Recenzja kończy się następującymi słowami: "zaryzykuję stwierdzenie, że jest to komiks właściwie dla każdego". I nam też się tak wydaje.
  • W majowym notowaniu Listy Przebojów Komiksowych dwa albumy "Kajtka i Koka" niespodziewanie awansowały o kilka oczek. Czyżby efekt uboczny premiery "Kajtka i Koka w kosmosie"? No to chyba już wiemy jaki komiks wygra edycję czerwcową.
  • W serwisie Test Wiedzy możecie sprawdzić swoją znajomość bohaterów "Kajka i Kokosza". Pytania są dziecinnie proste, więc wstydu jak na Euro nie będzie.
  • A propos Euro, Dominik z Bochotnicy podesłał nam wczoraj taki link do serwisu Babol.
  • Pamiętacie nasze hasło "Kajtek Koko Euro Spoko"? Odstąpiliśmy je Gildii (całe szczęście), a ta zmaterializowała je w postaci banera. O dziwo, rysunek wciąż wita internautów odwiedzających facebookowy profil portalu. Kolaż przygotował Arek Salamoński, w ramach relaksu po pracy nad "Kajtkiem i Kokiem w kosmosie".

I tym przygnębiającym akcentem kończymy dzisiejszy przegląd niusów. Zaglądajcie w tym tygodniu na blog "Covered", prowadzony przez Roberta Goodina.

niedziela, 17 czerwca 2012

(FANART) Kajko kontra Asterix na Orkonie

Przenieśmy się na daleką wyspę, gdzie na wrzosowiskach krainy Piktów, wśród owiec, jegomość w kraciastym kilcie z gwizdkiem w zębach, trenuje wśród swoich owiec sędziowanie jakiejś dziwnej gry. Właśnie jedna z owieczek ze smutkiem i niezrozumieniem patrzy na przyznaną jej żółtą kartkę. Wróćmy na wschód... w ponurej twierdzy Zbójcerzy kapral cienkim głosem odczytuje właśnie bieżącą pocztę Hegemonowi: "... i zawiadamiamy serdecznie, że Książęca Komisja Turniejów przyznała Waszej warowni zaszczyt organizacji meczu między Mirmiłowem a Wioską Galów z dalekiej Armoryki". Błysk w oku Hegemona zdradził nowy podstępny plan...

To nie początek opowiadania, ale wprowadzenie do fabularnej gry terenowej "Kajko i Kokosz 2: Wielki mecz". Kajkoszowy LARP (Live Action Role-Playing), podczas którego można będzie przebrać się i wcielić w jedną z komiksowych postaci, odbędzie się 19 lipca na konwencie Orkon. Gra zapowiada się dość okazale, planowana liczba uczestników to aż 80. "Wielki mecz" ma mieć charakter komediowo-sportowy. Mamy nadzieję, że nie dojdzie do gorszących scen znanych z "Wrestlerów" Śledzia.

Michał Śledziński: "Wrestlerzy", Świat Gier Komputerowych 10/1999

Dlaczego "Kajko i Kokosz 2"? Pewnie dlatego, że pierwszy LARP "Kajko i Kokosz" odbył się na Orkonie w roku 2006. Niestety nie znamy żadnych detali na temat tamtej edycji. W sieci znaleźliśmy tylko dwa, za to wielce zachęcające zdjęcia. Jeśli w tym roku ma być równie atrakcyjnie, to trzeba jechać.

foto: Emilia (Veenan)foto: Karolcia (Cin)

W roku 2010 miał się też odbyć LARP "Kajko i Kokosz" nr 1 i 1/2. Chciała go zorganizować gdańska Pracownia Komiksowa, ale podobno coś nie wypaliło.

sobota, 16 czerwca 2012

(FANART) Tytus kontra Kajko w Sochaczewie

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, tydzień temu odbyła się wystawa fanowskich okładek Łukasza Kucińskiego. Kajkoszowo-tytusowa galeria pod chmurką pt. "Komiksowy świat" była częścią obchodów Dni Sochaczewa. Pogoda dopisała, publicznosć także, co widać na zdjęciach przysłanych przez Łukasza. Gratulujemy! Sympatyczny gość na pierwszych fotkach to oczywiście sam autor, dumnie rozparty wśród swoich rysunków. Czujemy się troszkę współodpowiedzialni za ten sukces - prace Łukasza są plonem naszej akcji "Zróbmy sobie okładki".

czwartek, 14 czerwca 2012

Album dekady?

Sądząc po komentarzach, ciśnienie związane z premierą "Kajtka i Koka w kosmosie" osiąga wartość krytyczną. Pojawiły się nawet podejrzenia, że żadnej premiery nie było, a Egmont nas wkręca. Zapewniamy Was, że album istnieje. Na dowód zrobiliśmy kilka zdjęć.


Jak widać, jest to cegła o rozmiarach książki telefonicznej - tyle, że znacznie ciekawsza i ładniejsza. Egmont potraktował to wydanie wyjątkowo. Oprócz twardej oprawy, mamy też efektowną obwolutę ze srebrnymi literami, a pod spodem milutką w dotyku matową okładkę, również ze srebrnym nadrukiem (i to po obu stronach).


Dalej jest nowa wyklejka, nawiązująca do gdańskiego zeszytu.


No dobra - wiemy, że czekacie na to co jest w środku. Otóż w środku jest 1273 i 1/2 paska kosmicznych przygód, z czego 1270 odcinków to CAŁY oryginalny komiks z "Wieczoru Wybrzeża". Na początku dorzucono jeszcze 2 pierwsze paski z wydania WAG, które od 1974 roku są integralną częścią tej historii, a na końcu - jako ciekawostkę - półtora paska z "Expressu Ilustrowanego", także z roku 1974. Na deser tekst ilustrowany szkicami, zaktualizowana (nareszcie!!!) bibliografia, a potem... znów wyklejka i skrzydełko z biogramem Janusza Christy.

Jest jeszcze coś, co odróżnia tę edycję od poprzednich dwóch. Księga podzielona jest na rozdziały i wygląda trochę jak oprawiony komplet niewydanych albumów z początku lat 90-tych, ale w czerni i bieli. Podobny pomysł miał Marek Misiora, dyskutowaliśmy na ten temat ponad rok temu. Arek Salamoński, odpowiedzialny za przygotowanie komiksu do druku, przysłał nam skan spisu treści, możecie więc sami zobaczyć o co w tym chodzi. Dostaliśmy też kilka przykładowych stron, przy czym nie są to te same plansze, które niedawno opublikowała Komiksomania. To znaczy niby te same, ale nasze są w wersji ostatecznej :)

sobota, 9 czerwca 2012

Obrazki z wystawy

Mamy kilka nowych informacji o wystawie "Kajko i Kokosz - najdzielniejsi woje Mirmiła", otwartej niedawno w Jastrzębiu-Zdroju. Po pierwsze, jest to zupełnie nowa wystawa. Opowiada o postaciach stworzonych przez Christę - o ich charakterach na bazie dobranych przykładów. Na ekspozycji będzie można po raz pierwszy zobaczyć komplet oryginałów "Koncertu Kaprala", a także autentyczne przybory kreślarskie, których Christa używał do rysowania komiksów. Eksponaty pochodzą ze zbiorów prywatnych i archiwum rodzinnego autora. Być może później wystawa zawita do Muzeum w Wałbrzychu, a w przyszłości również w inne miejsca.

Wystawa reklamowana jest nieznanym wcześniej szkicem. Pochodzi on z tej samej serii, co rysunki z plakatów dołączonych do "Mirmiłowa Wielkiego", "Podstępu Kaprala" i "Rozprawy z Hodonem". Naliczyliśmy już 15 takich powiększonych kadrów (albo fragmentów komiksu), więc raczej nie miały to być ilustracje do kalendarza. Może pocztówki? Za wzór tym razem posłużył Chriście kadr z "Mirmiła w opałach". Widać, że rysownik początkowo trzymał się oryginału, potem jednak postanowił trochę przerobić Kokosza.


Z innych ciekawostek, to wczoraj, czyli trzy dni przed terminem, ukazał się "Kajtek i Koko w kosmosie". Nie będziemy zdradzać żadnych szczegółów, wolimy poczekać na Wasze reakcje.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Duby smalone

Wiadomo nie od dziś, że zawodowi dziennikarze potrafią przekręcić najprostsze fakty. My to nawet rozumiemy. Trudno przecież znać się na wszystkim, a doba jest za krótka na porządny research. Ale kiedy bzdury wypisują sami fani komiksu, albo różni domorośli "eksperci", to robi się śmieszno, a czasem i straszno.

KICHA
Ostatnio ręce nam opadły przy lekturze artykułu "Polskie komiksy - Kajko i Kokosz" na blogu (pardon my French) "Kopniak w jaja". Dowiedzieliśmy się z niego wielu nowych rzeczy, np. o tym, że "Janusz Christa pochodził z Sopotu" a nie z Wilna, że popołudniowy "Wieczór Wybrzeża był wówczas głównym dziennikiem w Trójmieście", miniaturowy żart "Rock and Roll" (9,5 x 2 cm) był "całostronicową opowieścią bez dymków", a pierwszy pasek Christy dla Wieczoru nosił tytuł "Kicha". No, rzeczywiście... kompletna kicha.


Na domiar złego trzy pierwsze ilustracje (bądź co bądź do tekstu o komiksach Janusza Christy) nie są autorstwa Christy. Rysunek Kajka i Kokosza pochodzi z okładki gry planszowej "Wielki wyścig", a wykonał go Maciej Szymanowicz na podstawie różnych fragmentów komiksu. Wszystkie następne postacie to fanarty Łukasza Ciaciucha, przysłane na nasz plebiscyt.


BAMBI
Nie lada sensację znaleźliśmy w tekście "Fantastyczna czwórka polskiego komiksu" na blogu "Hanter". Niejaki Tomek Rurkowski twierdzi, że "Christa w 1987 stworzył komiksową wersję historii o jelonku Bambi." Wow! Chętnie poznalibyśmy szczegóły tego doniosłego odkrycia. Bo w to, że autor tekstu nawet nie zajrzał do zbiorku "Bambi", nie chce nam się wierzyć. A może jednak podtytuł bloga należy traktować serio? Poprzekręcanych dat nie będziemy się czepiać, to już normalka.


POLAK
Wpadki zdarzają się też poważnym serwisom komiksowym. 15 numer magazynu "KZ" z roku 2003 poświęcony był serii "Kajko i Kokosz". Jeden z artykułów Damiana "hansa" Handzelewicza pt. "Janusz Christa - biografia twórcy Kajka i Kokosza" zaczynał się następująco: "Co prawda, Janusz Christa większość swego życia przeżył w Polsce, ale rodowitym Polakiem nie jest - urodził się w Wilnie." Na szczęście po jakimś czasie redaktor Handzelewicz zorientował się, że palnął głupstwo. Zdanie o tajemniczej narodowości pana Janusza zostało usunięte, zarówno z wersji online, jak i z zipów. Ale kto ściągnął wcześniej, ten ma :)


DUCH
Najbardziej makabryczną gafę strzelili organizatorzy XIV Dni Kultury Marynistycznej w Rzeszowie (jakieś 500 km z hakiem od najbliższego morza), zapraszając na spotkanie z Januszem Christą. Anons ukazał się w lutym 2010, czyli ponad rok po śmierci rysownika. Miejscowi komiksiarze natychmiast zaczęli interweniować i "seans spirytystyczny" zniknął z programu imprezy. Szkoda, mogło być naprawdę ciekawie!


To tyle na razie. Będziemy trzymać rękę na pulsie.
Aha, mamy printscreena i nie zawahamy się go użyć!