Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rybarczyk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rybarczyk. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 marca 2020

Wkrótce jubileusz

Kochani, w tym roku obchodzimy 10-lecie bloga "Na plasterki", więc pomyśleliśmy sobie, że trzeba by to uczcić jakimś fajnym jubileuszowym banerem. Co prawda rocznica wypada dopiero 19 lipca, w urodziny Janusza Christy (czysty przypadek, słowo Zbójcerza), ale obchody postanowiliśmy zacząć już teraz. A co!


Powyżej wersja facebookowa, a poniżej blogaskowa.


Banery powstały na podstawie komiksowych rysunków Norberta Rybarczyka. Wielkie dzięki!

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Nadarzyn Serial Con 2019

Zaledwie tydzień po Festiwalu Komiksowa Warszawa wybraliśmy się na Warsaw Comic Con. Tak naprawdę impreza powinna się nazywać Nadarzyn Comic Con, odbywa się bowiem 11 km za Warszawą, w halach Ptaka (dawniej Maximus, gdzie jeszcze kilka lat temu kwitł handel gaciami)... a najlepiej Nadarzyn Serial Con. Wydarzenie ma wybitnie komercyjny charakter i za wszystko trzeba tu słono płacić: za wejście 60-120 zł, za autograf "gwiazdy" serialowej 40-100 zł, za zdjęcie z "gwiazdą" 50-250 zł (w pakiecie taniej!), a za autograf prawnuka Tolkiena 30 zł (za zdjęcie drugie tyle). Mimo kosmicznych cen, do wszystkich tych atrakcji ludzie koczowali w wielogodzinnych kolejkach, i to bez gwarancji sukcesu. Ostatni raz widziałem takie zjawisko w PRL-u, jak rzucili półautomatyczne pralki z NRD.


Na tym krzykliwym tle pozytywnie (?) wyróżniała się Strefa Komiksu, dyskretnie schowana na uboczu głównego nurtu imprezy. Po pierwsze wyróżniała się ceną - za jedyne 10 zł ekstra (dla porównania: parking 20 zł), można było dostać autografy aż kilkunastu rysowników. Po drugie wyróżniała się wystrojem, nawiązującym do dawnych konwentów w ŁDK-u - zamiast czerwonych dywanów, tandetnych dekoracji i kilometrowych labiryntów barierek, królowała tu skromna biel gresu i tekturowych ścianek, oszczędnie przyozdobionych oryginałami "Szninkla". Po trzecie wyróżniała się brakiem kolejek - poza sesjami autografów Rosińskiego i Surżenki hałaśliwa konwentowa publiczność w ogóle tu nie docierała, można więc było swobodnie rozmawiać w gronie stałych komiksowych bywalców.


Program Strefy Komiksu też nie był przeładowany i sprowadzał się bodajże do jednego punktu, jakim było wręczenie nagród "Zasłużony dla komiksu polskiego". Jest to zupełnie nowe wyróżnienie, ustanowione przez organizatorów imprezy z okazji 100-lecia krajowych historyjek obrazkowych. Nagrodę otrzymali hurtowo: Janusz Christa, Papcio Chmiel, Bogusław Polch, Jerzy Wróblewski, Zbigniew Kasprzak, Szarlota Pawel, Tadeusz Baranowski, Bohdan Butenko, Tadeusz Raczkiewicz, Marek Szyszko, Grzegorz Rosiński, Jacek Skrzydlewski i Andrzej O. Nowakowski (przepraszam jeśli kogoś pominąłem). Osobiście stawiło się tylko trzech ostatnich autorów, bo akurat byli na imprezie jako gwiazdy. Pozostali z różnych przyczyn nie dojechali, zazwyczaj z powodu śmierci. Janusza Christę reprezentowała nieobecna wnuczka Paulina, ją zaś Łamignat i to on odebrał statuetkę w imieniu nieżyjącego od 10 lat twórcy.


Uroczystą galę wręczenia nagród poprowadził gospodarz Strefy Komiksu - Krzysztof Garula z PolishComicArt (ten w krótkich gatkach). Laudację 13 osób udało mu się wygłosić w jakieś 20 minut - i słusznie, bo co tu uzasadniać? Przy tak wielu laureatach jasne było, że jedyne kryterium stanowiło opublikowanie komiksu w KAW-ie lub MAW-ie. Jeśli PolishComicArt będzie konsekwentny, w następnych latach statuetki powinni dostać nestorzy z pozostałych epok, począwszy od Mackiewicza, Makuszyńskiego, Walentynowicza czy Struzika (pełna lista w książkach Adama Ruska). Ciekawe tylko który z nich dojedzie do Nadarzyna?


W tzw. międzyczasie zdążyliśmy sobie zrobić fotki w kajkoszowym gronie i zwiedzić strefę targową, na której odkryliśmy kilka ciekawostek. Jedną z nich było piwo z etykietami zaprojektowanymi przez Norberta Rybarczyka, rysownika "Małych Kajka i Kokosza". Serwowano je na stoisku browaru Komitet.


Kolejne ciekawe znalezisko to fikuśna, kieszonkowa wersja "Asteriksa i Kleopatry". Wydała ją brytyjska oficyna Knight Books w 1972 r. Książeczka ma wymiary 18x11 cm i czarno-biały środek. O dziwo, bardzo wygodnie się ją czyta, może nawet lepiej niż tradycyjny album.


Podsumowując: impreza fajna, tylko część komiksową trzeba by przenieść bliżej środka hali i nie odgradzać jej płotem, a raczej postarać się wtopić w kolorowy tłum maniaków popkultury. I koniecznie zrezygnować z tej dychy za wstęp, bo to wygląda trochę niepoważnie.
___________
Zdjęcia: Na plasterki i Mietek Fijał (3, 4, 6).

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Na początku był fanart

W zeszłym tygodniu pytałem twórców "Nowych przygód Kajka i Kokosza" o przyszłość, a dziś chciałbym Wam pokazać ich kajkoszową przeszłość. Będzie to o tyle łatwe, że żaden nie trafił do tego projektu znikąd. Na długo zanim Egmont zaprosił ich do współpracy, cała ekipa w ten lub inny sposób flirtowała z twórczością Janusza Christy. Niby nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo chyba wszyscy polscy komiksiarze wychowali się na "Kajku i Kokoszu", ale nie wszyscy mieli odwagę zmierzyć się z tematem. Sprawdźmy jak to było w przypadku egmontowskich kontynuatorów.

SŁAWOMIR KIEŁBUS
Zaczynamy od niekwestionowanego gwiazdora serii i prawdziwego kajkoszowego weterana. Jego przygoda ze Zbójcerzami zaczęła się aż 12 lat (!) przed "Obłędem Hegemona", od dwóch próbnych plansz do scenariusza Rafała Skarżyckiego ("Jeż Jerzy"). Za zgodą Sławka po raz pierwszy prezentujemy szkice z tamtego super-tajnego komiksu oraz całą historyjkę w przyzwoitej rozdzielczości, żebyście mogli porównać starą wersję z obecną i zobaczyć jak ogromne postępy zrobił w tym czasie rysownik. Zwróćcie uwagę, że Sławek przygotował plansze w taki sam sposób, jak Janusz Christa swoje własne demo pt. "Pasowanie" 30 lat wcześniej: jedną w kresce, a drugą w kolorze.

2004

Geneza tego projektu była dość skomplikowana. Na przełomie lat 1993/94 nastała Wielka Komiksowa Smuta, sterty "Kajka i Kokosza" zalegały w antykwariatach, a Janusz Christa nie miał żadnych propozycji wydawniczych. Podsunąłem mu wtedy myśl, żeby zamiast albumów rysował gazetowe one-shoty o Zbójcerzach, którzy wydawali mi się dużo zabawniejsi i bardziej uniwersalni od wojów Mirmiła. Hegemon, Kapral, Oferma i reszta kompanii mieli przenosić się w różne epoki (jak w Kalendarzu '88 albo serialu "Był sobie człowiek") i wszędzie wszczynać typowe dla siebie draki. Christa wybrał jednak komiksową emeryturę. Pod koniec lat 90. stracił prawa do postaci Kajka i Kokosza i pomysł spin-offu nagle zyskał na aktualności. Jednak wtedy autor już nie rysował, a o przekazaniu swoich "dzieci" innemu rysownikowi nie chciał słyszeć. Zmienił zdanie dopiero w 2004 r., podczas wywiadu do "Wyznań spisanych", który przeprowadzaliśmy razem z Kamilem Śmiałkowskim. Christa wskazał wówczas Kiełbusa jako swego ewentualnego następcę i wyraził zainteresowanie próbnymi planszami. W rezultacie, dzięki zaangażowaniu Przemka Wróbla z Mandragory, powstały te dwie strony komiksu. Projekt padł z powodów prawnych, a plansze i szkice przez kilka lat pozostawały pilnie strzeżoną tajemnicą.

TOMASZ SAMOJLIK
Komiksowy specjalista od ultrasłodkich zwierzątek także upodobał sobie Zbójcerzy. W 2010 r. narysował dla naszego bloga kartkę świąteczną z Hegemonem i Kapralem. Namawiałem go potem na fanowską historyjkę o baranie Beku, a zamiast tego dostałem piękny autograf z żubrem Pompikiem... i oczywiście z Hegemonem. W 2014 r. jego rysunek z Kokoszem znalazł się na okładce "Zeszytów Komiksowych". Ostatecznie Egmont powierzył mu postać Milusia, ale nie tylko, o czym wkrótce się przekonacie.

201020132014

PIOTR BEDNARCZYK
Rysownik "Łamignata" dał się poznać miłośnikom Christy w 2012 r. jako autor najlepszego fanartu wszech czasów - pamiętnej "Osiedlówy" z Jajcem i Kokosem. W 2014 razem z Maćkiem Kurem zdobył nagrodę Egmontu za komiks w duchu Janusza Christy. Rok później, w drugim tomie "Lila i Puta" udało mu się przemycić postacie Kokosza i Jagi.

20122015

NORBERT RYBARCZYK
Dla Norberta fanartowa przygoda z Kajkiem i Kokoszem zaczęła się w 2010 r. Stworzył wtedy szkice do krótkiego scenariusza Jana Sławińskiego pt. "Jako i Tako", ale ostatecznie komiks narysował kto inny. W 2014 r. rozkręcił facebookową akcję na rzecz pomnika Kajtka i Koka przy sopockim molo, po czym uczcił 80. urodziny Janusza Christy selfiakiem i Kokoszo-Rosomakiem. W tym samym roku zaprojektował cartoonowe, dziecięce wersje wojów Mirmiła, które po lekkim liftingu powróciły w "Nowych przygodach" jako "Mali Kajko i Kokosz".

2010
2014

MACIEJ KUR
Scenarzysta 3/4 historyjek z "Łamignata Straszliwego", jest tak oddanym fanem "Kajka i Kokosza", że swego czasu prowadził bloga "Milusiowe ekstazy", podpisując się jako "Pan Miluś". W 2013 r. opublikował tam fanfik pt. "Asteriks u Słowian" z własnymi ilustracjami (bo Maciek nie tylko pisze, ale i trochę rysuje).

2013

W maćkowej historyjce Galowie przemierzali Polskę w poszukiwaniu "dwóch do złudzenia przypominających Asteriksa i Obeliksa jegomości", tylko bez wąsów. Rzecz kończyła się następująco (pis. oryg.):
Tak czy siak Galowie docierają do siedziby Słowiańskich uzurpatorów, których gród obchodzi cotygodniową żałobę narodową, tym razem ponieważ kasztelan Mirmiłjegomać spadł z krzesła [...]. "Klonom" dostaje się łomot na który prosili się od samego początku i dwaj bohaterowie otrzepując ręce wracają do swojej osady na ucztę z dzikami, zostawiając stos Słowian z kolejną serią narzekań i problemów z krzyżem...
Kur przez wiele lat udzielał się także jako recenzent w serwisie KaZet (obecnie Magazyn Miłośników Komiksu), na łamach którego słusznie zjechał animację "Kajko i Kokosz" i słuchowisko "Szkoła latania". No i teraz wciąż musi udowadniać, że czuje temat lepiej niż jego koledzy po fachu. Trzymajmy za to kciuki.

* * *

Myślicie, że to koniec naplasterkowych atrakcji wokół premiery "Łamignata Straszliwego"? Absolutnie nie! W następnych postach m.in.: duży wywiad z Tomaszem Kołodziejczakiem z Egmontu oraz "the making of Zbójcerze". Zostańcie z nami!

czwartek, 6 października 2016

MFKiG 2016, cz. I

Przedstawiamy krótki fotoreportaż z obłędnie hegemonicznych autografów na MFKIG. W sobotę mieliśmy dwie sesje: o 12:00 na stoisku Egmontu i o 15:30 w strefie autografów na płycie głównej Atlas Areny. Przyszły tłumy, w sumie podpisywaliśmy przez bite trzy godziny. Kompletnie nas to zaskoczyło, bo wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że "Obłęd Hegemona" jest bestsellerem w sklepie Gildii i w Empiku.


Oprócz "Obłędu Hegemona", niektórzy dawali do podpisu czyste kartki albo całe zeszyty.


Największą niespodziankę zrobił nam pewien młody człowiek, który przyniósł samodzielnie zrobiony albumik z "Pustynną wyprawą" Ojca Placyda, czyli fanowskim sequelem "Opowieści Koka", publikowanym swego czasu na naszym blogu. Jak się okazało, młodzieńcem tym był Kleszcz - ten od fanartu z Łamignatem.


Pomiędzy sesjami autografów mieliśmy jeszcze spotkanie z publicznością pt. "Egmont: Dziedzictwo Christy" (13:30, sala konferencyjna "Złota"). Na widowni zjawili się sami swoi, m.in. Paulina Christa, Łamignat, Bofzin, Przemek Świszcz, Artur Ruducha, Bogdan Ruksztełło-Kowalewski, Wojtek Olszówka i Jacek Skrzydlewski. Po drugiej stronie stołu zasiedli (od lewej): Maciek Kur, Tomek Kołodziejczak, Piotr Bednarczyk, Kapral, Sławek Kiełbus i Norbert Rybarczyk. Rozmawialiśmy głównie o człowieku, dzięki któremu wszyscy znaleźliśmy się w tym miejscu, czyli o Januszu Chriście.


Tomek Samojlik niestety do Łodzi nie dojechał, bo miał w tym czasie konferencję naukową, zapewne o zwierzątkach. Ale w niedzielę dzielnie zastąpił go Jaszczu, który na specjalne życzenie "Na plasterków", zamiast swojego Smoczka Loczka, narysował nam po Milusiu. Prawda, że cudnie?


Więcej kajkoszowych fanartów w drodze. Kto wie, może znajdziecie wśród nich następcę Christy?
______________
Zdjęcia: Wojciech Jama (1-2), Andman - Poltergeist (3-4), Maciej Kur (5-12), Norbert Rybarczyk (15), Marcin Andrys - Paradoks (16) & Kapral.

środa, 28 września 2016

The making of "Coś na muchy"

Znacie już bohaterów "Małego Kajka i Kokosza", zobaczmy teraz co działo się z nimi dalej. Zanim powstały pierwsze kadry komiksu, rysownicy dostali od Piotra Bednarczyka specjalny szablon strony - to te niebieskie ramki na szkicach i ledwo widoczne linijki pod tekst. Dzięki temu kompozycja plansz w całym albumie jest jednolita i zgodna z pierwowzorem.

SZKIC #1
A oto pierwsza przymiarka Norberta. Akcja komiksu rozgrywa się jakieś 20 lat wcześniej niż u Christy, więc scenografia miała być bardziej archaiczna, a gród skromniejszy. Stąd słowiańskie półziemianki zamiast domów.


SZKIC #2
Drugie podejście, bardziej dynamiczne.


KRESKA
Gród przybrał w końcu kształt pierwszego Mirmiłowa ze "Złotego pucharu". W tej wersji dziedziniec był jeszcze trochę za duży.


KOLOR #1
A tu ciekawostka - oryginalny, autorski kolor Norberta (podobnie wyglądała plansza nr 2). Niestety, wersja ta nie zyskała aprobaty wydawnictwa, choć broniliśmy jej jak niepodległości.


KOLOR #2
Za drugim razem Norbert musiał użyć kolorów ze specjalnego wzornika Egmontu i zrezygnować z cieniowania, które uznano za niechristowe. Wszystko to w ramach ujednolicania albumu.


Dymki zrobiłem ja, ale nie ma sensu ich pokazywać, bo wszyscy widzieli (np. tutaj). Warto natomiast zwrócić uwagę na świetną czcionkę, wykonaną przez Piotra "Śmiechosława" Wojciechowskiego na podstawie "Dnia Śmiechały". Powstały dwa warianty: normalny oraz "głośny", bo okazało się, że bohaterowie Christy innymi literami mówią, a innymi krzyczą.

poniedziałek, 26 września 2016

Pierwsze recenzje "Obłędu Hegemona"

O "Kajku i Kokoszu" dawno nie było tak głośno. Na temat nowego albumu przeczytać można wszędzie: w internecie i na papierze, w tabloidach i w poważnych tygodnikach opinii. Przeważają pozytywne recenzje i to właśnie od nich zaczynamy dzisiejszy przegląd mediów.

* * *
Piotr Gociek "Gdzie jest Mirmił?", Do Rzeczy nr 38/2016

Tam zaś, gdzie na pierwszy rzut oka wydawało się, że twórcy nadużywają mojego zaufania ("Jak to jest rysowane, do cholery, dlaczego inaczej!") nie miałem najmniejszego problemu z wsiąknięciem w świat przedstawiony. Przyczyny są dwie. Po pierwsze, bardzo inteligentne i utrzymane w duchu oryginalnych opowieści Janusza Christy scenariusze, w których ładnie mieszały się komizm sytuacyjny z charakterystycznym dla serii absurdem (...). Lektura kolejnych historyjek natychmiast dała mi poczucie rozmowy z dawno niewidzianymi przyjaciółmi, a poczucie lekkiego dyskomfortu estetycznego zniknęło. Eksperyment uważam więc za ryzykowny, acz udany.

* * *
Maciej Jasiński "Nowi autorzy dają radę", Gildia

To album, który dobrze rozpoczyna cykl kontynuacji. Oczywiście w następnym albumie powinna być historia z dorosłymi Kajkiem i Kokoszem. Ale to pewnie od razu rozpęta kolejną burzę na temat o dwa milimetry za małego ucha Kokosza i troszeczkę zbyt długich włosów Kajka. Tak to już jest i będzie. Mam nadzieję, że te krytyczne opinie pozostaną jednak w mniejszości, a wydawnictwo nie zrazi się do swego pomysłu. Ja jestem z końcowego efektu bardzo zadowolony.

* * *
Jakub Demiańczuk "Kajko i Kokosz. Reaktywacja", Dziennik Gazeta Prawna 16.09.2016

"Obłęd Hegemona" sprawdza się jako całość. Dowodzi, że świat stworzony przez Janusza Christę można śmiało rozbudowywać – materiał wyjściowy jest tak udany i pełen życia, że wystarczy umiejętnie z niego czerpać. A zatem próba reanimacji jednego z najpopularniejszych polskich komiksów się powiodła. Owszem, można mieć tu i ówdzie drobne uwagi, ale nowa seria zmierza w dobrym kierunku. (...) O Mirmiłowie i jego mieszkańcach można opowiadać bez końca. I teraz to przede wszystkim od czytelników zależy, czy ciąg dalszy nastąpi. Powinien.

* * *
Radosław Koch "Powrót do średniowiecza", Kacza Agencja Informacyjna

Autorzy albumu napisali cztery zupełnie różne historyjki ze świata Kajko i Kokosza. Różne postaci, rożne style, różne opowieści, ale żadna z nich nie zawiodła (...). Jest to po prostu bardzo dobry komiks humorystyczny - co według mnie jest najważniejsze, a nie patrzenie na to czy autorzy oddali styl rysunków Christy. Według mnie zadowoli i dzieci, i dorosłych, a ja czekam na więcej.

* * *
Kleszcz "Obłędne wykonanie", Komiksy Kleszcza

Nie mogę w to uwierzyć, że jestem świadkiem tego wydarzenia. Po 26 latach w końcu wskrzeszono jeden z moich ulubionych komiksów. (...) Czy warto kupić ten album? Myślę, że tak. 3/4 albumu, to historyjki trzymające poziom. Rysunki (choć odległe od stylu Christy) też są dobre (...). Poza tym, kupując ten album zachęcimy wydawnictwo, do wydania kolejnych tomów nowych przygód.

* * *
Mamoń, Wielkie Archiwum Komiksu

"Obłęd Hegemona" jest bez dwóch zdań wydarzeniem. I choć zbiera skrajne recenzje (ja akurat wystawiam albumowi wysoką ocenę, choć nie jestem obiektywny, bo darzę komiksy Christy szczególnym sentymentem), daje wreszcie pretekst do rozmowy w jakim kierunku rozwijać teraz kontynuację przygód Kajka i Kokosza. Rozwijać, bo nie chcę wierzyć, że na jednym albumie „Kajko i Kokosz” w wersji 2.0 się zakończy.

* * *
Marcin Kamoński, Kamień z serca

Z dużymi obawami, ale i oczekiwaniami, wypatrywałem premiery "Obłędu Hegemona" i muszę przyznać, że się nie rozczarowałem. Fabularnie wszystkie zawarte w albumie historie trzymają poziom, a przede wszystkim czuć w nich ducha twórczości Janusza Christy. W komiksowych kadrach nie brakuje słynnych "zbójcerzowskich" przyśpiewek na cześć Hegemona, Kapral wciąż marzy o przejęciu władzy, Miluś nie przestał bać się małych stworzeń, a Łamignat nie rozstaje się z fujarką. "Obłęd Hegemona" to wciąż ten sam świat, który znamy z twórczości Christy i ci sami bohaterowie, choć wyglądają nieco inaczej.

* * *
Wojciech Marzec "Jest potencjał", Z perspektywy kadru

Mam nadzieję, że pomysł będzie kontynuowany, ale w ramach pobocznych serii. Można zatrudnić nowych scenarzystów, nowych rysowników i opisać inne postacie. Natomiast w serii głównej marzą mi się pełnometrażowe albumy z rysunkami Kiełbusa, kolorami Bednarczyka i (przynajmniej na początek, potem można urozmaicać) scenariuszem Kura. Pozostaje czekać na kolejne tomy i rozwój serii.

* * *
No cóż, zdarzyją się i gorsze recenzje, ale jest ich zdecydowanie mniej.

Kamil Śmiałkowski "Zabrakło odwagi czy umiejętności?", Gazeta Wyborcza

Dostaliśmy po prostu to, co dzisiejsi polscy twórcy komiksów potrafią – ich własne dzieła, które postaciami nawiązują do dziedzictwa klasycznego komiksu, ale z całą pewnością nie można ich nazwać kontynuacją. (...) Tak właśnie wygląda dzisiejszy polski komiks. Ma się nieźle. Nawet dobrze. Ale chyba już nigdy nie nawiąże do swych wielkich mistrzów z czasów PRL-u. Po prostu poszedł inną drogą. Wcale nie gorszą. Ale taką, z której już się nie wraca.

* * *
Łukasz Chmielewski "Kajko i Kokosz znów w akcji!", o2

Powrót do Mirmiłowa należy uznać za udany, choć jednocześnie wyraźnie pokazujący, że mistrz jest jeden. Tym lepiej, że wydawca zdecydował się nie kopiować Christy. Nowe komiksy mają potencjał. Być może presja kontynuacji Kajko i Kokosza przeszkadzała przy tym albumie. W kolejnym powinno być lepiej.

* * *
Obok recenzji pojawiły się też inne ciekawe artykuły:
  1. Paweł Szaniawski i Krzysztof Janicz "Powrót Kajka i Kokosza", Newsweek (Kajko i Kokosz w liczbach)
  2. Grażyna Antoniewicz "Kokosz ma ciotkę i wuja, a biedny Kajko nie ma nikogo", Dziennik Bałtycki, Polska The Times
  3. Paweł Szaniawski "Słodki jak Hegemon", Newsweek (rozmowa z Tomaszem Samojlikiem)
  4. "Spotkanie nr 11: Maciej Kur", Kultowe komiksy z czasów PRL-u
  5. Mariusz Janik "Hegemonie, melduję!", INN Poland
  6. Kamil Śmiałkowski "Komiksowa nostalgia", Wprost
  7. Dominik Łowicki "Kajko i Kokosz - coś więcej niż polski Asteriks", Na Ekranie
I to tyle na dziś. Miłej lektury.