Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2w1. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2w1. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 listopada 2011

2w1: Borostwory w opałach

"W krainie borostworów" to pierwsza przygoda Kajka i Kokosza, jaką Janusz Christa narysował po definitywnym rozstaniu ze "Światem Młodych". Komiks powstał na przełomie lat 1984/85. KAW oddał go do druku natychmiast, ale wydał dopiero w roku 1987. Na szczęście czytelnicy w ciągu tych dwóch lat nie byli całkowicie odcięci od twórczości Christy. Przez ten czas ukazały się dwa zaległe epizody w "Fortunie Amelii" (1986) oraz przedruki z Wieczoru Wybrzeża - "Złoty puchar" i "Szranki i Konkury" (1985).

"Borostwory" zostały wydane na przyzwoitym papierze i jako jedyne w ofercie KAW-u były klejone, a nie zszywane. Gdyby okładkę wydrukowano na lepszym papierze, edycję można by uznać za niemal ekskluzywną, oczywiście jak na tamte czasy. Komiks podzielony był na sześć 8-stronicowych rozdziałów (podobnie jak "Gucek i Roch"). Choćby z tego powodu trzeba się zastanowić, czy na pewno rysowany był z myślą o albumie. A może miał być opublikowany w odcinkach w jakimś magazynie?

Podobno Adam Kołodziejczyk - redaktor z KAW-u, wydawca komiksów Christy i jego dobry znajomy, próbował w połowie lat 80-tych wskrzesić "Relax". Jak wiemy, skończyło się na trzech zbiorkach (1986-88), zawierających m.in. cztery krótkie epizody "Kajka i Kokosza" z roku 1979. Komiksy Christy były prawdopodobnie ostatnimi pozostałościami po starym "Relaksie"; większość niewykorzystanych w magazynie prac zdążyła się ukazać w antologiach z lat 1982-83: "Ogień nad tajgą" i "Diamentowa rzeka". Z braku innego materiału, do nowych antologii Kołodziejczyk dołożył - obok kajkoszowych epizodów - nowe prace, m.in. "Wielkie wyprawy" Kasprzaka i "Fortunę Amelii" Wróblewskiego, narysowane w latach 1984-85 (daty wpisane odręcznie przez rysowników). Komiksy te składały się z kilkustronicowych, ponumerowanych odcinków, a zatem powstały z myślą o publikacji w magazynie, a nie w albumie. Ktoś je musiał zamówić i wszystko wskazuje na to, że był to właśnie red. Kołodziejczyk. Za hipotezą magazynu-widma przemawiają również inne komiksy Wróblewskiego z tego okresu: "Skradziony skarb" (1984) i "Figurki z Tilos" (1985) - one także podzielone są na odcinki. Założę się, że i "Borostwory" miały być częścią tego samego projektu "Relax Bis".

W porównaniu z poprzednimi tomami, Christa wydłużył komiks z 40 do 48 stron. Efekt ten uzyskał "rozrzedzając" akcję, tzn. rozmieszczając rysunki w trzech, a nie jak dotychczas w czterech rzędach na stronie. Średnia ilość kadrów spadła więc z 10 do 7 na planszę. Jak łatwo obliczyć, cały komiks zmieściłby się zaledwie na 32 stronach w starym układzie. Dla czytelników wzrost objętości był zatem pozorny, ale dla rysownika całkiem realny. Rozliczał się on bowiem z wydawnictwem za stronę, a nie za rysunek, więc tym razem za mniejszy wkład pracy otrzymał wyższe honorarium (po raz pierwszy Christa zastosował ten chwyt w historyjkach o Milusiu).

Drugie wydanie "Borostworów" różniło się jedynie brakiem grzbietu (zeszyt był zszywany a nie klejony) i jeszcze jednym "drobiazgiem". Pracownikom KAW-u udało się zgubić oryginał okładki i zaledwie rok od pierwszego wydania do druku trzeba było wykorzystać kopię. Stratę tę widać najlepiej w najnowszej edycji Egmontu, w której komputerowy kolor jest szczególnie rażący.

Na wystawie prac Christy, która towarzyszyła tegorocznemu MFKiG w Łodzi, można było zobaczyć sporo szkiców z borostworami. Christa bardzo starannie przygotował się do tego komiksu, tworząc całe uniwersum nowych postaci. Może zatem dziwić fakt, że całą tę historię zamknął zaledwie w jednym, krótkim albumie. Faktem jest, że istnieją jakieś nieznane rysunki, które nie ujrzały na razie światła dziennego, a nawet niezrealizowany projekt puzzli z 1991 roku. A jeśli nie miały to być puzzle, tylko okładka drugiej części? Szczerze mówiąc, nie bardzo wierzę, żeby Christa planował powrót do krainy borostworów, ale miło jest wyobrazić sobie jeszcze jeden album z Kajkiem i Kokoszem.

Eksponaty z wystawy w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Foto: Andman/Polter

Jedną z wystawionych w Łodzi prac był projekt tytułowej winietki. Napis brzmi "Wśród borostworów" i zdaje się, że pierwotnie tak miała się ta historia nazywać. Jej dodatkowy epizod pojawił się w kalendarzu na rok 1988. Na podstawie komiksu w roku 1994 ukazała się komputerowa gra przygodowa, rozwijająca w dość swobodny sposób fabułę opowieści. Cztery lata później pojawiła się kolejna gra, tym razem dla najmłodszych. Towarzyszył jej komiks "W krainie borostworów" w wersji multimedialnej i było to chyba pierwsze tego typu wydawnictwo w Polsce. Obie gry miały kilka wersji edytorskich, o których na pewno kiedyś napiszemy.


Kolejny pełnometrażowy komiks o Kajku i Kokoszu - "Mirmił w opałach" powstał dopiero cztery lata później (1988/89). W międzyczasie Christa narysował dwa kalendarze na lata 1987 i 1988 oraz całą serię puzzli. Oczekiwanie na nowy komiks umiliły również epizody w zbiorach "Bambi" (1987) i "Wygnaniec" (1988), albumowe wydania "Wojów Mirmiła" (1987-88), "Tajemniczego rejsu" (1988) i "Śladem białego wilka" (1989, pierwszy album z serii "Kajtek i Koko") oraz reedycje wszystkich dotychczas wydanych komiksów Christy (1988-89).

"Mirmił..." ukazał się w roku 1990 nakładem warszawskiej Oficyny Literatów RÓJ Sp. z o.o. Był to już drugi "Kajko i Kokosz" - po rozszerzonej wersji "Zamachu na Milusia" (1989) - wydany przez tę spółkę. Chociaż PRL się skończył, KAW padł (a właściwie podzielił się na małe regionalne KAW-iki), a na rynek śmiało wkroczyły prywatne wydawnictwa, to pewne rzeczy się nie zmieniły. Tutaj pomostem między dwiema rzeczywistościami był... red. Adam Kołodziejczyk, wymieniony w stopce jako redaktor serii.

Jakość albumu była jeszcze gorsza niż za czasów KAW-u i chyba nie tylko mój egzemplarz komiksu jest tak beznadziejny. Nowy, samofinansujący się wydawca oszczędzał dosłownie na wszystkim: na papierze, na druku, a nawet na zszywkach. Porządna jest jedynie okładka, z tym, że jej niemal kwadratowy format tylko na pierwszy rzut oka przypomina poprzednie albumy. Fani musieli czekać aż 13 lat (!), żeby przeczytać tę historię wydaną w przyzwoity sposób.

Christa zresztą też był oszczędny. "Mirmił w opałach" posiada trzy rzędy kadrów na stronie (jak "W krainie borostworów"), czyli jego 46 stron to tylko około 31 regularnych plansz. Moim zdaniem w komiksie za dużo jest aluzji do rzeczywistości lat 80-tych, przez co historyjka zbyt różni się od poprzednich tomów "Kajka i Kokosza". Fabuła albumu mogłaby za to stać się (po małych przeróbkach) znakomitym scenariuszem dla kolejnych przygód Kajtka i Koka, czymś w rodzaju komiksowego odpowiednika filmów Barei. Czyżby historia zatoczyła koło i autor zapragnął powrotu do swoich starych bohaterów i bardziej aktualnej tematyki? Faktem jest, że kilka następnych lat spędził przygotowując albumowe reedycje przygód Kajtka i Koka, a nawet narysował nowy komiks "Polbida", rozgrywający się w Polsce czasów transformacji systemowej.

Janusz Christa z projektem okładki
(kadr z filmu "Christa")
Pożegnanie z czytelnikami

Kto by pomyślał, że zmierzch socjalizmu w naszym kraju stanie się także końcem wspaniałej serii o Kajku i Kokoszu? Na ostatnim kadrze Christa postanowił w nietypowy i oryginalny sposób pożegnać się z czytelnikami i przy słowie "KONIEC" narysował machającego na pożegnanie ludzika, w którym Arkadiusz Florek - chyba słusznie - dopatrzył się wizerunku samego autora.

czwartek, 27 października 2011

2w1: Tajemniczy kurs

Janusz Christa w 1976 roku przeniósł się ze Świata Młodych do Relaxu. Już w pierwszym numerze pisma ukazała się "Bajka dla dorosłych" a w czwartym - premierowy odcinek nowej serii przygód Kajka i Kokosza. Sztandarowy komiks Christy nie do końca jednak spodobał się kolegium redakcyjnemu, głównie ze względu na podobieństwa do "Asteriksa". Christa atakowany był również niejednokrotnie za to, że potrafi rysować jedynie karykatury. Chcąc udowodnić, że jest artystą wszechstronnym, stworzył całą masę ciekawych prac w rozmaitych stylach: od "Zaginionej załogi", przez "Bajki dla dorosłych", aż po "Dżdżownicę". W końcu na całe dwa lata zupełnie odstawił "Kajka i Kokosza" i poświęcił się rysowaniu przygód nowych bohaterów - Gucka i Rocha.

W rzeczywistości nowy był tylko quasi-realistyczny rysunek. Cała reszta, czyli narracja, rozwiązania fabularne i specyficzny humor były typowe dla Christy, a główni bohaterowie to nie kto inny, jak przebrani w "poważne" kostiumy Kajtek i Koko. Z tą jednak różnicą, że zamienili się rolami. Odpowiednik Kajtka jest gruby i mniej inteligentny, a spadkobierca Koka okazuje się roztropnym, przystojnym blondynem, wręcz łamaczem kobiecych serc. Nie mogło też zabraknąć profesora Kosmosika, który wystąpił tutaj jako profesor Mixtur. Podobieństwa do wcześniejszych prac autora są na tyle duże, że nikt chyba nie uwierzył jakoby scenarzystą był Adam Kołodziejczyk.

Profesor Kosmosik
("Kajtek i Koko")
Profesor Mixtur
("Gucek i Roch")
Profesor Stokrotek
("Kajko i Kokosz")

Zresztą sam Christa wielokrotnie zapewniał, że w pisaniu scenariusza nikt mu nie pomagał. W rozmowie z Bartoszem Kurcem, która ukazała się w książce "Trzask Prask, wywiady z Mistrzami polskiego (i nie tylko) komiksu", tak mówił o roli Kołodziejczyka:
"To był naczelny KAW-u. Mój dobry przyjaciel. Morze wódki wypiliśmy. Już nie żyje. Pewnego razu spytał, czy nie może się podpisać pod komiksem. Chciał być autorem, literatem. To jest jednak mój scenariusz. Niech mu ziemia lekką będzie."


Wydania albumowe "Gucka i Rocha" były pod każdym względem podobne do poprzednich produkcji KAW-u. Również i tu kolejność tomów została odwrócona. "Kurs na półwysep Jork" (cz.2) ukazał się w roku 1983, a "Tajemniczy rejs" (cz.1) dopiero w 1988, razem z dodrukiem "Kursu...", czyli tak samo jak w przypadku "Wojów Mirmiła". Zdaje się, że próbowano zatuszować ten błąd i w stopce redakcyjnej "Tajemniczego rejsu" zamieszczono informację, że jest to wydanie drugie, chociaż było tylko jedno. Redaktorzy KAW-u chcieli też przechrzcić "Tajemniczy rejs" na... "Tragiczny rejs". Taki właśnie napis (znacznik drukarski) udało nam się znaleźć w jednym z egzemplarzy komiksu, na tzw. spadzie, czyli na tej części strony, która normalnie zostałaby obcięta, a tu zagięła się i cudem uciekła spod gilotyny.


Mam wrażenie, że podobnie jak "Kajtek i Koko" oraz "Zamach na Milusia", również "Tajemniczy rejs" powstawał na bieżąco. Przemawia za tym jego struktura. Komiks podzielony został w Relaksie na pięć rozdziałów. Cztery pierwsze epizody liczyły po siedem stron, do każdego z nich autor starannie narysował winietkę z tytułem, jako integralną część planszy. Natomiast ostatni epizod miał zaledwie pięć stron, zaś tytuł został wpisany "na przyczepkę", poza planszą. Zapewne dlatego piąta winietka nie zmieściła się w żadnym późniejszym wydaniu, a ostatni rozdział pt. "Powrót" został włączony do rozdziału przedostatniego. Gdyby autor miał wcześniej cały scenariusz, podział komiksu na pewno wyglądałby inaczej. Do części drugiej Christa przygotował się już staranniej - "Kurs na półwysep Jork" podzielony jest na osiem równych, sześciostronicowych rozdziałów.

Relax nr 23/1979KAW 1988

Nie obyło się też bez drobnych pomyłek autora. W "Tajemniczym rejsie" drobnicowiec "Wodołaz", w drodze do Ameryki Południowej zawinął do portu w Barcelonie. Szybki rzut oka na mapę i można się domyślić, że pośredni port w drodze do Brazylii powinien raczej leżeć w Portugalii. I rzeczywiście, kilka stron dalej "Wodołaz" wypływa bezpośrednio na ocean z portu w... Lizbonie. Błąd poprawiono w najnowszym wydaniu Egmontu.

"Tajemniczy rejs" KAW 1988"Kajtek, Koko i inni" Egmont 2004

Natomiast w "Kursie na półwysep Jork", już w wydaniu albumowym KAW-u pojawiła się zmodyfikowana nazwa potwora żyjącego w kraterze Urukora. Niestety nie znalazłem żadnych informacji na jego temat. Czekamy zatem na sygnał od Was o mitycznym malajskim monstrum, zamieszkującym jezioro w kraterze wygasłego wulkanu. Na poniższych kadrach widać też, że wydanie albumowe komiksu zyskało nowy kolor, jednak z pewnością nie stworzył go Janusz Christa. Już na pierwszy rzut oka widać, że użyto nietypowej dla rysownika palety barw. Możliwe zresztą, że kolor w wersji z Relaxu również położył ktoś inny. Od dłuższego czasu nie daje nam też spokoju liternictwo, ale jesteśmy naprawdę o krok od rozwiązania tej zagadki. Nasi najlepsi ludzie właśnie nad tym pracują.

Relax nr 26/1979KAW 1983

"Gucek i Roch" zawiera wszystkie elementy dobrego komiksu przygodowego. Fabuła jest uniwersalna i bez trudu byłaby zrozumiała dla czytelników na całym świecie. Choć nie jest to najbardziej znany i lubiany komiks Christy, to paradoksalnie właśnie ta seria, z całej twórczości autora, miałaby największe szanse zaistnienia na świecie. Może nie jest jeszcze za późno? Czekam z niecierpliwością na drugą młodość tego komiksu za granicami naszego kraju.

poniedziałek, 10 października 2011

2w1: Woje Dajmiecha

Pożegnalna seria przygód Kajka i Kokosza ukazała się w Wieczorze Wybrzeża na przełomie lat 1974-75. Dziesięć lat później, czyli w roku 1985, albumy z tymi paskami oddane zostały do druku. Miały więc szansę trafić do sprzedaży niedługo po "Złotym pucharze" oraz "Szrankach i konkurach", a w każdym razie przed najnowszym (wówczas) tomem pt. "W krainie borostworów". Niestety, "Woje Mirmiła" i "Rozprawa z Dajmiechem" padły ofiarą kuriozalnej pomyłki KAW-u i zupełnie się rozjechały.

Wydawca nie po raz pierwszy zamienił numery produkcji (I.1-1883/85, I.1-1882/85) i wydrukował komiksy w odwrotnej kolejności - jednak tym razem nie były to zamknięte fabuły. Do pomyłki przyczynił się trochę sam Christa, nadając albumom dwa odrębne tytuły i rezygnując z numeracji tomów. Kompletnie zdezorientowało to pracowników KAW-u, nikt się chyba nie połapał, że są to dwie części tej samej historii. "Rozprawa z Dajmiechem", czyli tom drugi, ukazała się w roku 1987, a "Woje Mirmiła" (tom pierwszy) - dopiero rok później, razem z niewielkim (250.000 egz.!!!) dodrukiem tomu drugiego.


Rozwiązanie z dodrukiem było dość kosztowne i odbiło się na cenie (dodrukowana "Rozprawa" była o 1/4 droższa od "Wojów"), ale KAW przynajmniej częściowo uratował twarz. Żeby nie pogłębiać zamieszania, w obu wydanych w 1988 roku albumach pojawiły się krótkie wyjaśnienia. Na końcu "Wojów Mirmiła" dopisano: "Dalszy ciąg tej opowieści rysunkowej o przygodach Kajki i Kokosza (sic!) w komiksie pod tytułem "Rozprawa z Dajmiechem". Analogiczna, nieco chaotyczna informacja otwierała dodrukowaną wersję "Rozprawy z Dajmiechem".

"Rozprawa z Dajmiechem" - strona tytułowa, KAW wyd. II

W tamtych czasach nikt jednak nie skarżył się na takie głupstwa jak zamiana kolejności. Ważne, że ostatecznie komiks wydany został w komplecie, a do tego w kolorze (to była nowość w przedrukach z Wieczoru Wybrzeża!). Pamiętam, że po zakupie "Rozprawy z Dajmiechem" byłem w pierwszym momencie lekko zestresowany myślą, że albo przegapiłem pierwszą część, albo - co gorsza - księgarnie w moim mieście nie dostały przydziału. A to by była katastrofa, bo 400-tysięczne nakłady komiksów rozchodziły się błyskawicznie.

Przyjrzyjmy się teraz zawartości. Autor do wydania albumowego musiał przerysować jedynie 13 stripów od nr 163 do 175. Odcinek 168 przerysował nawet dwa razy, o czym pisałem już w artykule "Po trzykroć Woje Mirmiła".

Rekonstrukcja odc. 172, Wieczór Wybrzeża 1975
Przerysowany odc. 172 z albumu "Rozprawa z Dajmiechem" - KAW 1987

Album "Woje Mirmiła" został podobno pokolorowany przez Janusza Christę i jego syna Marka. Dokładnie nie wiadomo jak podzielili się pracą, ale momentami różnice są widoczne. Niektóre plansze wyglądają trochę jak pociągnięte kredkami świecowymi, kolor jest bardziej "ziarnisty", farby mniej rozcieńczone - to prawdopodobnie nad nimi pracował Marek Christa. Jeśli oko mnie nie myli, panowie Christa malowali strony na zmianę, jakby ojciec uczył syna na przykładowych planszach. Czasami też zdarzało się, że nie dogadali się w sprawie kolorystyki poszczególnych postaci. Dobrym przykładem jest posłaniec Dajmiecha. Nowego konia da się jeszcze jakoś wyjaśnić, ale zmiana stroju to w komiksie rzecz niedopuszczalna.

"Woje Mirmiła" KAW, odc. 87, kolor Janusz Christa"Woje Mirmiła" KAW, odc. 89, kolor Marek Christa (?)

Warto w tym miejscu wspomnieć, że w roku 1988 problemy z papierem chyba się skończyły, bo KAW pokusił się o wznowienie prawie wszystkich komiksów Christy w łącznym nakładzie blisko 3,5 mln egzemplarzy! Papieru było więcej, ale nie kredowego. Odbiło się to na jakości okładek obu tomów "Wojów Mirmiła", zresztą graficznie bardzo udanych. Christa powrócił tu do techniki łączącej malarskie tło z tradycyjną komiksową grafiką pierwszego planu (jak na okładce drugiej części "Złotego pucharu", która powstała w tym samym czasie). Estetyczne, a przede wszystkim rynkowe walory okładki tomu 1. dostrzegła również firma Trefl i wydała ją w postaci puzzli.


Na szczęście oryginały okładek zachowały się, użył ich również Egmont w wydaniu z roku 2003. Wyjątkowość stylu Mistrza widać szczególnie wyraźnie w zestawieniu z nieudaną, kolażową okładką egmontowskiej trzeciej części.

poniedziałek, 26 września 2011

2w1: Złote konkury

Ukończywszy "Dzień Śmiechały" Janusz Christa, zamiast rysować kolejny komiks, postanowił sięgnąć po starsze przygody Kajka i Kokosza z Wieczoru Wybrzeża. "Złoty puchar" i "Szranki i konkury" zostały przygotowane do edycji albumowej i oddane do druku w roku 1983. Jednak po raz kolejny publikacje nie miały szczęścia (lub papieru) i ukazały się z dwuletnim poślizgiem, dopiero w roku 1985, czyli po wydaniu wszystkich historii ze Świata Młodych.

Analizując stopki redakcyjne można zauważyć, że obie części "Złotego pucharu" posiadają ten sam numer produkcji: IX-12/207/83. Niemal na pewno świadczy to o tym, że pierwotnie całość miała ukazać się w jednym albumie. Decyzja podziału komiksu na dwa tomy spowodowała, że Christa musiał narysować drugą okładkę. Stylistycznie wyraźnie różni się ona od tej z części pierwszej, stworzonej dwa lata wcześniej. Na pierwszej okładce pojawiło się też dziwne, nieco "ubogie" logo serii. Wszystkie produkty miały wtedy etykiety zastępcze (od papieru toaletowego po czekoladę), więc może i logo było zastępcze, dopóki autor nie zaprezentował nowego na okładce "Skarbów Mirmiła".


Komiks wydany został w wersji najbliższej oryginałowi, czyli w paskach ułożonych poziomo (podobnie jak gdański "Kajtek i Koko w kosmosie"), z widoczną numeracją odcinków i bez koloru. Dla urozmaicenia użyto żółtego papieru, co było ówcześnie standardowym zabiegiem w czarno-białych komiksach KAW-u. W pierwszym wydaniu (1985) okładki zachęcały błyszczącym kredowym papierem, w drugim (1988) nie prezentowały się już tak dobrze, za to wewnątrz papier miał trochę lepszą jakość.

Wieczór Wybrzeża
1972
Express Ilustrowany
1973
Wieczór Wybrzeża
1973

Wydanie albumowe różniło się od gazetowego przede wszystkich tytułem. W Wieczorze Wybrzeża (1972-1973) historyjka ukazywała się jako "Złote prosię", a w Expressie Ilustrowanym (1973-1974) jako "Złoto Mirmiła". Kolejną różnicą był początek komiksu. Pierwsze trzy paski z Wieczoru Wybrzeża (znajdziecie je w "Świecie dzielnych wojów"), w których Kajtek i Koko przedstawiają swoich praprapraprzodków, musiały zostać wycięte, bo ogólnopolski czytelnik jeszcze nie poznał marynarskiego duetu. Pierwszy album z tą parą bohaterów ("Śladem białego wilka") miał się ukazać dopiero w roku 1989.

Dla Expressu Ilustrowanego Christa stworzył nieco inny wariant wstępu. Z oryginalnych pierwszych trzech pasków pozostawił tylko drugi - ten o pokoleniach przodków - i dorysował odcinek zerowy, którego rekonstrukcję widzicie poniżej. W Expressie ten dodatkowy pasek został rozcięty na dwie części (po dwa kadry) i ukazał się jako osobne zwiastuny. Tekst w ostatniej, dolnej ramce z całą pewnością został zmieniony. Ciekawe jak brzmiał w oryginale?

"Złoto Mirmiła" - zapowiedź z Expressu Ilustrowanego, 31.V i 1.VI.1973

Poza tym w zeszytach KAW-u brakuje jedynie dwóch odcinków o numerach 235 i 237, oba do obejrzenia w "Świecie dzielnych wojów". Część pasków Christa musiał narysować od nowa, prawdopodobnie z powodu braku oryginałów. Dotyczy to pierwszych 15 stripów oraz paska nr 104. Ostatnie jak do tej pory wydanie gazetowe z roku 1999, które ukazało się w tygodniku Angora, może poszczycić się niechlubnym 1 miejscem w naszym rankingu najgorszych wznowień komiksów Christy.

"Złote prosię" odc. 104, Wieczór Wybrzeża

Kiedy Christa malował jeszcze okładkę do drugiej części "Złotego pucharu", wydano "Szranki i konkury", po raz kolejny nie przejmując się chronologią serii. Komiks z racji swojej objętości od początku był zaplanowany na dwa albumy. Ich numery produkcji to: IX-12/206/83 oraz IX-12/239/83. Wszystkie moje uwagi co do jakości edytorskiej "Złotego pucharu" analogicznie odnoszą się także do obu KAW-owskich wydań "Szranków i konkurów" - z 1985 i 1989 roku.


W "Szrankach" KAW-u brakuje 20 pierwotnych stripów, a odcinki 239-250 Christa przerysował i zredukował do sześciu pasków. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do "Świata dzielnych wojów". Najnowsze wydanie Egmontu na pierwszy rzut oka nie różni się zawartością od wydania KAW-owskiego. Przyjrzyjcie się jednak uważnie paskom w tomie 3 na stronach: 13, 14b, 15, 17a, 18, 19, 20, 22, 23a. Wyglądają jakby ktoś je... przekalkował, momentami niezbyt starannie. Prawdopodobnie zrobił to sam Janusz Christa na początku lat 90-tych, kiedy planował przerysować gazetowe historie do wersji pionowej, używając specjalnej, plastikowej kalki.

Wieczór Wybrzeża, 1974KAW, 1985Egmont, 2005

Jeśli w wydaniu Egmontu w pewnym momencie coś Wam się nie zgadza, to nic dziwnego. W tomie pierwszym zamieniono strony 47 i 48. W najnowszym wydaniu możemy też znaleźć jeden nowy rysunek, którego powstanie wymuszone zostało przez skrócenie poprzedniego kadru (Egmont str. 37a, tom 1). Są to prawdopodobnie ostatnie rysunki z Kajkiem i Kokoszem, które wyszły spod ręki mistrza.

Wieczór Wybrzeża, odc. 71 (KAW tom 1, str. 24)Egmont, 2005

"Szranki" doczekały się aż pięciu różnych wydań gazetowych, różniących się zawartością i objętością. Najgorszym jest wydanie z lat 1996-97, które ukazało się w sobotnim dodatku komiksowym Mops do Dziennika Bałtyckiego. W naszym Top5 wersja ta zajęła wysokie 2 miejsce. Gazeta zrehabilitowała się dziesięć lat później, drukując tę samą historyjkę jako "komiks na wieczór". Wzrok Was nie myli, na poniższych zdjęciach rzeczywiście widać znajomy napis "Wieczór Wybrzeża", ale wtedy był to już tylko weekendowy dodatek do Dziennika Bałtyckiego. Komiks Christy prawdopodobnie miał być jego lokomotywą napędową, tak jak wiele lat wcześniej. Tym razem sztuczka się nie udała, Wieczór definitywnie padł i od odcinka 27. "Szranki i konkury" ukazywały się w regularnym wydaniu Dziennika. W latach 2006-2008 opublikowano w ten sposób całą zawartość dwóch egmontowych tomów - nie wiadomo tylko po co, skoro komiks dokładnie w tej samej formie można było od roku kupić w księgarniach. (C.D.N.)

Dziennik Bałtycki, 15.04.2006 (dodatek Wieczór Wybrzeża)