czwartek, 23 grudnia 2021
Świątecznych Świąt!
sobota, 18 grudnia 2021
Ostatni wikingowie
Tym razem żadnych translatorskich niespodzianek nie zauważyłem, przynajmniej w obszarze imion, bo i tak niczego więcej nie byłbym w stanie sprawdzić. Słowiańskie bóstwa nazywają się tak samo jak w pierwszym tomie, Jarl Björn to Jarl Bjørn, Jamsborg to Jamsborg, Wit to Vitus, a jego Bogny i Śmichny mają imiona kończące się na "slava".
Rune Brandt Larsen przetłumaczył nie tylko dymki, ale i wszechobecne na wyspie Ranów tabliczki, np. Sanatorium Rapacholin zmienił na Sanatorium Biosłowiańskie (Bioslavs). Najciekawiej poradził sobie z cinkciarzem i jego hermetycznym "mam bony", zrozumiałym tylko w demoludach. Zamiast tego napisał "mam kartki żywnościowe", co nawet jeśli nie skojarzy się Duńczykom z komuną, to z kryzysem na pewno. Brawo!
Na końcu albumu jest też słowiańsko-duński słowniczek, taki sam jak w "Szkole latania". Nie ma natomiast, co bardzo mnie smuci, zapowiedzi kolejnego tomu. Wygląda jakby na tym miała zakończyć się duńska przygoda Kajka i Kokosza. Mówiąc całkiem szczerze, nie zauważyłem ze strony wydawnictwa ZOOM jakichkolwiek działań promocyjnych na rzecz serii Janusza Christy. Być może niezbyt im na tym zależało, a głównym powodem, dla którego wydali te dwa albumy było wsparcie finansowe polskiego Instytutu Książki w ramach Programu Translatorskiego ©POLAND. Miejmy nadzieję, że światowa premiera serialu na Netfliksie coś w tej kwestii zmieni.
A teraz ciekawostka. W poprzednim tomie duński wydawca zapomniał podać informacji o dofinansowaniu komiksu przez polski Instytut Książki. Za to w tomie drugim zrehabilitował się i napisał to aż dwa razy. I jeszcze logo dorzucił. A co!
piątek, 17 grudnia 2021
Wstęp do mikro-skali
Ostatecznie na łamach gazety pojawiły się tylko dwa piktogramy, symbolizujące teatr i kino (ten ostatni mocno uproszczony). Zwróćmy uwagę, że szkice znacznie różniły się od wersji finalnej - po pierwsze na każdym widniał tytuł gazetowej rubryki, a po drugie rysuneczki wyglądały jak standardowy Christa z "Kajtka-Majtka". Tymczasem to, co rok później ukazało się w "Wieczorze", stylistycznie bliższe było oszczędnym obrazkom z "Tygodnika Morskiego" (1960-1961), niż codziennym paskom o marynarzach. Bardzo możliwe, że w roku 1960 Christa postanowił trzymać się stylu dineyowskiego tylko w komiksach, natomiast w pojedynczych ilustracjach (również w macierzystej popołudniówce) prezentował swoje nowoczesne alter ego.
poniedziałek, 13 grudnia 2021
Christa w skali mikro
Tematem pierwszych zajęć będą mikro-ilustracje, czyli dokładnie to, na czym polegliście podczas listopadowego testu. W latach 1962-1965 na łamach "Wieczoru Wybrzeża" ukazało się mnóstwo takich właśnie malutkich obrazków Christy, mających na celu szybką identyfikację tematyki rozmaitych wzmianek prasowych. Jeśli dziennikarz pisał o komunikacji miejskiej, obok tytułu pojawiał się miniaturowy tramwaj, a jeśli o zwierzętach - piesek itd. W zasadzie były to odpowiedniki dzisiejszych komputerowych ikonek, toteż ten sam obrazek bywał wykorzystywany wielokrotnie w różnych artykułach. Rysuneczki nie były podpisane, dlatego wyłuskanie ich na drugiej albo trzeciej stronie gazety jest niezwykle trudne. Podczas kwerendy, jaką 30 lat temu przeprowadzałem w Bibliotece Uniwersyteckiej w Łodzi, udało mi się zidentyfikować 50 wzorów stworzonych przez Christę, a autortwa kilku kolejnych (głównie realistycznych) nie jestem w stu procentach pewien.
Cała odnaleziona przeze mnie pięćdziesiątka bez trudu mieści się na kartce A4. Żeby uświadomić Wam rzeczywistą wielkość obrazków, na górze dodałem linijkę z centymetrową podziałką. Jak widzicie, najmniejsze eksponaty miały w druku wymiary 10x15 mm. Niektóre nie odbiegały stylistycznie od ówczesnego "Kajtka i Koka", inne przypominały dowcipy z "Wieczoru" albo z "Jazzu", a część była minimalistyczna jak w "Tygodniku Morskim". Wydaje mi się, że nigdy wcześniej nie opublikowałem tych rysuneczków i znało je tylko kilku kumpli, którzy oglądali moje segregatory z wycinkami.
Zostawiam Was teraz sam na sam z tą osobliwą kolekcją. Klikajcie, powiększajcie, próbujcie znaleźć typowe dla Christy elementy, żeby później na pierwszy rzut oka umieć rozpoznać jego prace. A może odkryjecie, że autorem którejś z miniaturek był ktoś inny? No i radzę się przyłożyć, bo na następnych zajęciach mogę zrobić sprawdzian!