Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Christa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Christa. Pokaż wszystkie posty

sobota, 9 sierpnia 2025

Blok wschodni 1967-1979

«« ODCINEK 22 »»

Motto dzisiejszego odcinka brzmi: "Nie mamy się czego wstydzić". Po naszej stronie Żelaznej Kurtyny też kwitło komiksowe życie, też mieliśmy świetnych rysowników, a tematyka "Dawno i nieprawda" miała tu nieco inny, głównie słowiański koloryt. No i mieliśmy, a właściwie wciąż mamy, kultową serię Janusza Christy, którą angielscy wikipedyści, nie wiedzieć czemu, wrzucili jako jedyną do hasła "Asterix".

Polska

W naszym kraju król D&N może być tylko jeden - "Kajko i Kokosz". Zanim jednak do niego dojdziemy, musimy cofnąć się o dwa lata, do "Kajtka i Koka w kosmosie", czyli ostatniego rozdziału sagi Janusza Christy z gdańskiej gazety "Wieczór Wybrzeża" (1958-1972). Otóż w lipcu 1970 roku bohaterowie tego tasiemcowego stripa w stylu "mydło i powidło" wylądowali na średniowieczno-starożytnej planecie, przypominającej nieco świat Asteriksa. A właściwie bardzo przypominającej, nie tylko z racji podobnego settingu i kostiumów, ale też... niektórych gagów.

Jausz Christa - Kajtek i Koko w kosmosie

Przechodzimy do dania głównego. "Kajko i Kokosz" to najpopularniejszy i najlepiej sprzedający się polski komiks. Akcja rozgrywa się na północy naszego kraju, mniej więcej na początku X wieku. Głównymi bohaterami są dwaj wojowie, poddani dobrego kasztelana Mirmiła, broniący słowiańszczyznę przed najazdami krzyżaków i wikingów. Kajko i Kokosz to praprzodkowie Kajtka i Koka, a więc technicznie komiks jest spin-offem poprzedniej historyjki, zresztą przez pierwsze trzy lata ukazywał się w takiej samej formie. Później przybrał postać kolorowych plansz, co wizualnie upodobniło go do "Asteriksa", ale wbrew krzywdzącym opiniom, ma on niewiele wspólnego w serią Goscinnego i Uderzo. Kreska jest disneyowska, epizody kameralne, podróże nieliczne, a tzw. running jokes w ogóle nie występują. Christa zrealizował pierwszych 20 albumów, następne są już tworzone przez jego następców. Na podstawie komiksu powstało kilka gier komputerowych i planszowych, spektakle teatralne, a także serial animowany Netflixa.

Janusz Christa - Kajko i Kokosz

Jeśli "Kajko i Kokosz" był polską odpowiedzią na "Asteriksa", to "Kuśmider i Filo" był odpowiedzią Tadeusza Raczkiewicza na "Kajka i Kokosza" i "Asteriksa" jednocześnie. Komiks ukazał się rok po przejściu Janusza Christy do "Świata Mlodych", w tej samej gazecie, tylko rysunki bardziej przypominały kreskę Uderzo. Tematyka średniowieczna musiała się redakcji bardzo podobać, o czym świadczy kolejna fiszka. Tym razem jest to historyczny epizod "Tytusa, Romka i A'Tomka", drugiego najpopularniejszego komiksu w Polsce (typ: "mydło i powidło").

Jerzy Dąbrowski, Tadeusz Raczkiewicz - Kuśmider i Filo
Henryk Jerzy Chmielewski - Tytus, Romek i A'Tomek, księga XI

Jugosławia

Skoro "lokalny Asteriks" mógł powstać w komunistycznej Polsce, do której komiksy zachodnie nie docierały (poza "Lucky Lukiem"), to czy w otwartej na Europę Jugosławii mogło być inaczej? Oczywiście, że nie mogło. Ich wersja była nawet o kilka lat starsza od "Kajka i Kokosza". Tytułowy Dikan był Staroslovenem (starocerkiewny Słowianin), mieszkał na Bałkanach w VI w.n.e., w czasach Bizancjum, czyli dokładnie w połowie między settingami Goscinnego i Christy.

Nikola Lekić, Lazo Sredanović - Dikan

Pod koniec 1977 roku największe jugosłowiańskie wydawnictwo komiksowe Dečje novine wypuściło na rynek magazyn "YU strip", zawierający wyłącznie prace krajowych twórców. Na jego łamach ukazał się m.in. 10-planszowy "Rič i Ard", stuprocentowy D&N, podobno powiązany z serią "Kiki Rot" o piratach. Jestem pewien, że w przedziale 1967-1979 można znaleźć więcej bałkańskich znalezisk, ale pewnie źle szukałem.

Nikola Mitrović - Rič i Ard

Rumunia

Zaraz po Jugosławii największym komiksowym zagłębiem w krajach tzw. demokracji ludowej była Rumunia. Wynikało to z dwóch czynników: po pierwsze komiks funkcjonował tam od lat 20., również w czasie wojny, a po drugie Rumuni nie mają bariery językowej z Francuzami, "Vaillant/Pif" był tam stale dostępny, zaś redakcja tygodnika aktywnie rekrutowała rumuńskich grafików (np. Mircea Arapu został następcą Arnala). A jednak najciekawsza chyba na tamtejszej scenie rysowniczka komiksów dziecięcych - Livia Rusz, z pochodzenia Węgierka, wielbicielka Jeana Cézarda, nie zrobiła kariery na Zachodzie, a zamiast tego w 1987 roku wyemigrowała do... Budapesztu.

Lucia Olteanu, Livia Rusz - Aventurile lui Mac
Mircea Possa - Titilică, băiat făra frică

Czechosłowacja

"Potulný Hugo a spol.", czyli "Wędrowny Hugo i inni" to prawdziwy ewenement wśród czeskich historyjek D&N. Na ich tle wygląda jak przybysz z kosmosu, a tak naprawdę ukazał się w Ostrawie, jako kolorowa wkładka (24 str. A5) do miesięcznika kulturalnego "Cicero". W odróżnieniu od innych komiksów Šplíchala (np. "Trzej muszkieterowie"), nigdy nie został wznowiony i dziś jest białym krukiem.

B. Vémola, Antonín Šplíchal - Potulný Hugo a spol.

Tymczasem w pisemkach dla dzieci wciąż obowiązywała estetyka z telewizyjnych dobranocek. Od tej reguły nie było wyjątków - tak rysowano komiksy edukacyjne ("Obrázková kronika" Kalouska), komedie oparte na gagach ("Sek a Zula" Neprakty), a nawet długie przygodowe fabuły ("Bivoj" Průškovej wyewoluował z serii żarcików).

Eva Průšková - Bivojova rytířská dobrodružství
Jiří Kalousek - Obrázková kronika českých dějin
Miloslav Švandrlík, Jiří Winter-Neprakta - Sek a Zula

Nieco inaczej prezentowała się seria Perglera o rycerzu Vitku, będąca reklamą Huty Vítkovice. Dziś trudno uwierzyć, że ktoś chciał reklamować stal w młodzieżowym czasopiśmie, którego główną atrakcją były... papierowe modele do samodzielnego sklejania. Sam w to nie wierzę, mimo że na studiach miałem ekonomię socjalizmu.

Jiří Bartoš, Vladimír Pergler - Příhody rytíře Vítka

C.D.N.

sobota, 19 lipca 2025

To już 15 lat

Halo, halo? Czy ktoś tu jeszcze zagląda? Oczywiście oprócz Ashiki z Tasmanii, który nawet pamiętał o 15-leciu bloga "Na plasterki".

Drugą pocztówkę, z okazji urodzin Janusza Christy znajdziecie na stronie Ashiki. Poczytajcie o Wzgórzu Christy (napis prawdopodobnie jest tam do dziś) i zerknijcie na finał trzeciego rozdziału komiksu "Kajtek i Koko: Wewnętrzna podróż". Jest zaskakujący.

poniedziałek, 30 czerwca 2025

Blok wschodni do 1966

«« ODCINEK 10 »»

Oprócz kilku najważniejszych rynków, na komiksowej mapie Europy istniał też ogromny region, który po 1945 roku stał się biała plamą. Jest to tym bardziej przykre, że np. w Bułgarii, Serbii czy Czechosłowacji przedwojenna scena komiksowa tętniła życiem. Jednak wraz z nastaniem socjalizmu, w całym bloku wschodnim temat został odgórnie ucięty. Komiksy, guma do żucia i coca-cola stały się dla nowej władzy symbolem wszystkiego, co najgosze w Ameryce: ucisku, imperializmu, analfabetyzmu, deprawacji nieletnich i chorób wenerycznych. A że zbiegło się to z antykomiksową krucjatą Fredrica Werthama w USA i antyamerykańską histerią we Francji, zachodnie gazety same dostarczały komunistom materiał do oczerniania historyjek obrazkowych. Dopiero po destalinizacji ZSRR w 1956 roku, komiks w "demoludach" dostał zielone światło, a gdzieniegdzie dostrzeżono w nim propagandowy potencjał.

Jugosławia

Jugosłowia stanowiła w tym układzie wyjątek, ponieważ to nie Armia Czerwona ją wyzwoliła i "podarowała" socjalizm, ale partyzanci Josipa Broz Tito. Między Stalinem i Tito od początku iskrzyło, aż w 1949 roku doszło do rozłamu. Od tego momentu kraj poszedł własną, coraz bardziej prozachodnią drogą. W PRL-u żartowano, że Tito włącza kierunkowskaz w lewo, ale skręca w prawo. Miało to również przełożenie na branżę komiksową. Już na początku lat 50. na łamy gazet wrócił Disney, potem w kioskach pojawiły się magazyny z najważniejszymi seriami z importu i w następnej dekadzie Jugosławia była już niemal na bieżąco z europejskim dorobkiem. Pod tym względem bardziej przypominała Włochy niż Polskę, dlatego w statystykach wpisałem Chorwację, Serbię i Słowenię do obszaru południowego, a nie wschodniego.

Okładki wybranych jugosłowiańskich magazynów z lat 50.

Najstarsze komiksy D&N, na jakie natrafiłem, wykonali bracia Norbert i Walter Neugebauer. Pierwsze trzy historyjki pochodzą jeszcze sprzed komuny, z czasów gdy Chorwacją rządzili ustasze. Spośród wszystkich moich odkryć z tak odległej przeszłości, te są chyba najfajniejsze, a już na pewno najbliższe kresce Janusza Christy. Czwarty komiks powstał kilka lat później, ale utrzymany jest dokładnie w tej samej stylistyce. W połowie 50. Walter Neugebauer (rysownik) wyemigrował do Niemiec, gdzie stworzył trudną do określenia liczbę historyjek dla Kauka Verlag.

Norbert Neugebauer, Walter Neugebauer - Patuljak Nosko
Norbert Neugebauer, Walter Neugebauer - Gladni kralj
Norbert Neugebauer, Walter Neugebauer - Mali Muk
Norbert Neugebauer, Walter Neugebauer - Kraljeva miljenica

Ostatni dziś, piąty chorwacki komiks zdradza już wyraźne wpływy frankofońskie (a konkretnie wpływ Jeana Cézarda), choć jego autor, Žarko Beker za swojego mistrza uważał Waltera Neugebauera. Aha, zwróćcie uwagę na okładkę magazynu "Plavi vjesnik" z planszą brytyjskiej serii "Dan Dare". Komiks ten trafił też do Polski - anonimowo, za to wcześniej, bo w roku 1962. Niestety (albo "stety") tygodnik "Na przełaj" po kilku odcinkach przerwał publikację i dał w to miejsce "Lucky Luke'a".

Marcel Čukli, Žarko Beker - Mak Makić: Vitez i četvrt

Pozostałe kraje socjalistyczne

O ile w Jugosławii mieliśmy 100% trafień, to w całej reszcie bloku wschodniego 0%. Zaczniemy od absolutnej klasyki polskiego komiksu, czyli od duetu Makuszyński i Walentynowicz (wstyd się przyznać, ale o mały włos byłbym o nich zapomniał). Tematyka się zgadza, rysunek częściowo i tylko te podpisy pod obrazkami... No cóż, w Polsce, podobnie jak np. w Holandii, dymki przebijały się wyjątkowo opornie. Kciuk w dół, niestety.

Kornel Makuszyński, Marian Walentynowicz - Legendy krakowskie

Jeszcze pod koniec lat 40. do wszystkich krajów socjalistycznych (oprócz NRD) zaczął trafiać magazyn "Vaillant", wydawany przez francuskich komunistów. Było to wówczas jedyne źródło wiedzy o nowoczesnych zachodnich komiksach i wspólne źródło inspiracji dla rysowników z całego bloku wschodniego. Opowiem o tym w następnych postach, a przed nami dwie historyjki naszych mistrzów komiksu prasowego, rzecz jasna już z dymkami. Zarówno "Kajtek i Koko" Janusza Christy, jak i "Tytus, Romek i A'Tomek" Papcia Chmiela to klasyczne serie typu "mydło i powidło". W obu znajdziemy epizody średniowieczne, ale w starym stylu, tzn. z podróżą w czasie. Werdykt: kciuki w dół i nie pomógł nawet fakt, że technicznie Kajtek i Koko są praprapraprzodkami Kajka i Kokosza. Ale kuzynami jednak nie są.

Janusz Christa - Niezwykłe przygody Kajtka-Majtka: Czarny Rycerz
Henryk Jerzy Chmielewski - Tytus, Romek i A'Tomek

Przejdźmy teraz do zeszytowych serii z NRD. Tu mamy dyskwalifikację z dwóch powodów: podróż w czasie ("Mosaik") i prakomiks ("Eulenspiegel", "Frösi"). Jeśli zastanawiacie się dlaczego we wschodnich Niemczech ewolucja komiksu poszła w odwrotną stronę, tzn. od dymków ku podpisom, przeczytajcie artykuł "Wesołe przygody ubogich kuzynów".

Erich Schmitt - Kuno Wimmerzahn
Hannes Hegen, Lothar Dräger, Horst Boche - Digedags
Ursula Sturm, Lothar Paul - Klaus Störtebeker und seine Gesellen

W Czechosłowacji z kolei wykształcił się dość specyficzny rodzaj komiksu humorystycznego, skierowany do najmłodszych czytelników (patrz: "Łamignat z Czechosłowacji"). Był to gatunek bardzo bezpieczny i neutralny dla cenzury. Ale nie za to zdyskwalifikowałem serię "Bivoj", tylko za krótkie, niepowiązane z sobą gagi. Później Eva Průšková zmieniła tę koncepcję, o czym opowiem w odpowiednim momencie.

Eva Průšková - Bivoj

W komiksie węgierskim sytuacja w ogóle była kuriozalna, ponieważ funcjonowało tam wielu znakomitych grafików i tylko jeden scenarzysta - Tibor Cs. Horváth, obrotny literat, który u komunistycznych władz załatwił sobie monopol. Był tylko jeden haczyk - zero własnych pomysłów, sto procent adaptacji literackich. Drobny wyłom w tym układzie zrobił Attila Dargay, grafik stojący rozkrokiem między komiksem i filmem animowanym. W latach 1959/60 zrealizował on 18-minutową kreskówkę "Ne hagyd magad, emberke!" i jej adaptację komiksową. Scenariusz był już gotowy, więc Horváth nie znalazł się na liście płac.

Péter Bokor, Péter Teknős, Attila Dargay - Ne hagyd magad, emberke!

C.D.N.