Przed chwilą przyszedł pan kurier i przyniósł przesyłkę z Danii. Zgadnijcie co było w środku? No jasne,
"Kajko og Kokosz: Flyveskolen", pierwsze zagraniczne wydanie komiksu Janusza Christy. I to zaledwie cztery dni po premierze! Wzruszenie odbiera mi głos, więc może zamiast gadać, od razu wrzucę zdjęcie.
Jak widzicie, komiks jest o jakieś 5mm wyższy od pierwszych wydań Egmontu, które z kolei są o 5mm wyższe od najnowszych. Poza tym różnic wielkich nie ma, papier jest kredowy, a kolory bardzo wiernie oddane. Z dymków nie rozumiem ani słowa, więc tłumaczenia pana Rune Brandta Larsena oceniać nie będę. Mogę Was tylko uspokoić, że nie ma tu ani Zeusa, ani św. Wita, znanych z wydania angielskiego. Są za to Triglav i Svarog, Lel i Polel, a nawet Svantevit i Perun. Proszę uprzejmie, oto dowód:
Żeby duński czytelnik nie pogubił się w tych egzotycznych zaklęciach, na końcu albumu wydrukowano przypisy, wyjaśniające potomkom Wikingów zawiłości słowiańskiej mitologii. Mistrzostwo świata! Jest również zapowiedź kolejnego albumu "Kajka og Kokosza", o miłym sercu każdego Duńczyka tytule "Vikingerne". Decyzja o zmianie kolejności tomów (drugi powinien być "Wielki turniej") wydaje się znakomitym marketingowym posunięciem.
Z dymków udało mi się jeszcze wyczytać imiona bohaterów drugoplanowych: Łamignat = Benknuslav, Mirmił = Pacifislav, Lubawa = Elskinia, Gdaś = Kagle, a reszta jest zgodna z polskim oryginałem. Ciekawe jak w następnym tomie tłumacz poradzi sobie z Jarlem Björnem :) À propos, duńską edycję zabawnie skomentował Tomasz Wilczkiewicz, rysownik z tygodnika "Angora". Obrazek w dużej rozdzielczości dostaliśmy od autora dzięki pośrednictwu Sławka Kiełbusa. Wielkie dzięki!