środa, 24 września 2014

Wracamy do Łodzi

Zapraszamy na prezentację pt. "200 nieznanych prac Janusza Christy", którą pokażemy na 25. Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. W ciągu godziny będziemy chcieli pokazać Wam ponad 200 nieznanych rysunków Mistrza, do których dokopaliśmy się 5 lat temu podczas wyprawy archeologicznej do Sopotu (pisaliśmy o niej tutaj). Będą też inne nieznane eksponaty, pochodzące z prywatnych kolekcji zaprzyjaźnionych fanów. Czasu jest na styk, więc nie liczcie na zabawne filmiki, piosenki i gadżety - do Łodzi przywieziemy samo komiksowe mięcho.

Jeśli czytujecie naszego bloga, to wiecie, że nie obejdzie się też bez kilku sensacyjek, odkryć i teorii spiskowych... ale tym razem wszystko to należy pomnożyć przez 200. Część materiału miała premierę w czerwcu w Toruniu (to już tradycja), ale widzieli ją tylko nieliczni (to też tradycja).

Z tymi, którzy nie widzieli, spotykamy się w sobotę 4 października o godz. 14:15 w sali C, Atlas Arena, Al. Bandurskiego 7. Atrakcji na MFKiG będzie mnóstwo (tu pełny program imprezy), więc nie zapomnijcie o naszych występach. Relacje z poprzednich dwóch festiwali są na blogu: 2013 i 2012).

Żeby nie zdradzać zbyt wielu szczegółów, dziś zaprezentujemy tylko pierwszy slajd. Z góry uprzedzamy, że nie mamy zgody na kopiowanie prezentacji i jakiekolwiek jej udostępnianie.

poniedziałek, 22 września 2014

(FANART) Best of the best of the best, sir!

Ależ to był tydzień! Po pierwsze od Naszego Stałego Czytelnika Piotra dostaliśmy najprawdziwszą laurkę z okazji zdobycia Złotego Pucharu. Cudna, prawda?


Po drugie na forum Gildii użytkownik Death przyznał się, że naszego bloga już dwa razy przeczytał od deski do deski, ostatnio do czwartej nad ranem. I jaki werdykt?
To najlepszy blog w Internecie. Nie tylko komiksowy. W ogóle. Ciężko sobie wyobrazić lepszą robotę.

Po trzecie w Magazynie Miłośników Komiksu (dawniej KaZet) ukazał się długaśny wywiad pt. "Christa może zostać zapomniany", którego udzieliliśmy podczas toruńskiego DwuTaktu. Od dziś będziemy wozić ego taczkami. Za wszystkie wyrazy uznania, sympatii, lajki i komenciki serdecznie dziękujemy i prosimy o więcej.

piątek, 19 września 2014

(FANART) Tytus, Kokosz i A'Tomek

Jak Wam się podoba taki fanart? A teraz zgadnijcie kto go namalował. Podpowiemy, że w oryginale obraz ma wymiary 80x80 cm.


Autorem jest Mariano Lirman, 44-letni argentyński malarz mieszkający w Kostaryce. Ten i inne jego obrazy od wczoraj można oglądać w łódzkim Centralnym Muzeum Włókiennictwa. Wystawa prac Lirmana pt. "Wspomnienia" jest jedną z czterech ekspozycji towarzyszących 25. Międzynarodowemu Festiwalowi Komiksu i Gier. Więcej informacji znajdziecie na stronie CMW i w portfolio artysty.


Swoją drogą to bardzo ciekawe, że Argentyńczyk poradził sobie z bohaterami PRL-owskich komiksów znacznie lepiej niż wielu polskich rysowników. Nie przyszło nam to wcześniej do głowy, ale być może kontynuatora "Kajka i Kokosza" należałoby szukać zagranicą...

czwartek, 18 września 2014

19:30 - Dziennik

Dobry wieczór Państwu.


GOSPODARKA
W tym roku mija 20 lat od opracowania pionierskiej gry komputerowej, która rozsławiła polską myśl techniczną. Dziś tego typu produkty, wykonane wyłącznie według własnych, nowoczesnych rozwiązań, są naszą specjalnością eksportową, również do krajów drugiego obszaru płatniczego. Zapraszamy do obejrzenia krótkiego materiału filmowego.


KULTURA
Dostęp ludu pracującego miast i wsi do dóbr kultury wciąż pozostawia wiele do życzenia. Po ostatnim Plenum widać jednak pewne ożywienie również na tym odcinku. Dzięki uruchomionej niedawno ogólnopolskiej akcji wystawienniczej, mieszkańcy mniejszych ośrodków będą mogli zapoznać się z dziełami polskich artystów. Ciekawą ekspozycję zaprezentowano w Legnicy.


KRONIKA KRYMINALNA
Wandale i chuligani nie mogą już liczyć na anonimowość i pobłażliwość władz. Kto podniesie rękę na społeczną własność, musi spodziewać się kary wymierzonej z całą surowością. W Lubinie do walki z plagą wandalizmu postanowiono zaprzęgnąć najnowsze narzędzia, takie jak kamery i telerekording. Na efekty nie trzeba było długo czekać.


SPORT
Łukasz Kuciński ustanowił nowy rekord Polski w ilości fanartów. W piątej kolejce uzyskał wynik 175, zapewniając sobie prowadzenie w tabeli z łącznym rezultatem 241 okładek. Ku zaskoczeniu rywali, nasz rekordzista zapowiedział, że był to jego ostatni występ w tej dyscyplinie sportu. Działacze nie są w stanie wyjaśnić powodów niespodziewanej decyzji zawodnika.


I to już wszystko na dziś. Dziękujemy Państwu za uwagę i do zobaczenia jak zwykle o tej samej porze.

poniedziałek, 15 września 2014

Po pierwsze nie przeginać

W marcu obszernie i raczej zjadliwie komentowaliśmy wyniki konkursu komiksowego im. Janusza Christy. Kilka dni temu Egmont udostępnił przykładowe plansze nagrodzonych komiksów, ale w wersjach ostatecznych, które już niedługo przeczytamy w albumach. Okazuje się, że dość znacznie różnią się one od wersji pierwotnych, przygotowanych na konkurs. Sprawdźmy czy zmiany te wyszły komiksom na dobre.

Zacznijmy od "Kubatu" Jakuba Sytego i Przemysława Surmy. W wersji albumowej zniknęły egzaltowane teksty w stylu "dlaczego miasto jest tak bardzo... inne...?", zachwyty nad "kaskadami wody lśniącymi w słońcu" i irytujące westchnienia za mamą i tatą. Jeżeli cały komiks został tak "odgrzeczniony", to możemy być dobrej myśli.

Wersja konkursowaWersja albumowa

Porównajmy teraz plansze z komiksu "Rysiek i Królik" Łukasza Piotrowicza, Krzysztofa Budziejewskiego i Katarzyny Urbaniak. Tu z kolei widać zabieg odwrotny, czyli "odfajnienie" - scenę z dresiarzem zastąpił slapstickowy gag. I bardzo słusznie, bo w wersji konkursowej stanowczo zbyt dużo było bezsensownej agresji.

Wersja konkursowaWersja albumowa

W przypadku kolejnych dwóch komiksów przykładowe plansze albumowe zupełnie nie pokrywają się z konkursowymi. Wiadomo, że scenarzysta Michał Chojnacki dopisał do "Tomka i Jacka" wprowadzenie, w którym nie tylko uczłowieczył swoich antropomorficznych bohaterów, ale i osadził tę abstrakcyjną historyjkę w realiach bliskich czytelnikowi. Z kolei u Januarego Misiaka smętny szort "Wszystko będzie dobrze", opowiadający o zmyślonej żabce i rozwodzie rodziców, nabrał rozmachu i wyewoluował w opowieść fantastyczną.

"Tomek i Jacek" "Wszystko będzie dobrze"

Czy Wy też odnosicie wrażenie, że wszystkie te zmiany są dość spójne? W komiksach dziecięcych niełatwo znaleźć złoty środek pomiędzy lalusiowatością i ziomalstwem albo codziennością i fantazją. A tu przynajmniej widać, że ktoś próbuje i czuć w tych poprawkach rękę Egmontu.

Cieszy też, że nie próbowano ingerować tam, gdzie nie trzeba było niczego poprawiać. Takim właśnie przypadkiem jest nasz faworyt, "Lil i Put" Macieja Kura i Piotra Bednarczyka, historyjka wyróżniona za wierność duchowi komiksów Christy.

Wersja konkursowaWersja albumowa

Jedno jest pewne: w październiku będzie o czym pisać.

wtorek, 9 września 2014

Kajko i Kokosz audio

Ale numer! Studio Sound Tropez właśnie zapowiedziało wydanie słuchowiska "Kajko i Kokosz: Szkoła latania". Przedsprzedaż już ruszyła, premiera 3 października. A oto trailer. Brzmi nieźle!


Maciejowi Szatko dziękujemy za niusa. A teraz oficjalna informacja prasowa:

* * *

Już w październiku będzie można posłuchać historii Kajko i Kokosza opowiedzianej głosem Piotra Fronczewskiego. W słuchowisku "Kajko i Kokosz. Szkoła Latania" usłyszymy m.in. Abelarda Gizę i Wojciecha Tremiszewskiego z kabaretu Limo oraz Agnieszkę Matysiak, Krystynę Tkacz, Jacka Braciaka, Arkadiusza Jakubika i Piotra Pręgowskiego.

Najsłynniejsza polska dziecięca seria komiksowa, po filmie animowanym, grach, przedstawieniu teatralnym i przekładzie na gwarę śląską, doczekała się także wersji dźwiękowej. Słuchowisko na podstawie albumu p.t. "Szkoła latania" autorstwa Janusza Christy powstało w warszawskim studiu nagraniowym Sound Tropez, które specjalizuje się w słuchowiskach na podstawie komiksów.

- "Kajko i Kokosz" to nasza pierwsza produkcja skierowana do młodszych słuchaczy, choć jestem przekonany, że ze względu na zabawne dialogi i wybitną grę aktorską będzie to rozrywka dla całej rodziny – mówi Michał Szolc, producent słuchowiska.

"Kajko i Kokosz" to seria komiksowa, w której główni bohaterowie, dwaj słowiańscy wojowie, mieszkający w grodzie kasztelana Mirmiła, dzielnie bronią Mirmiłowa przed Zbójcerzami pod komendą Hegemona i jego zastępcy Kaprala. "Szkoła latania" to pierwszy komiks z serii wydany w 1975 roku. Kasztelan Mirmił chcąc nauczyć sie latać na miotle wyrusza wraz Kajkiem i Kokoszem na Łysą Górę, do Wyższej Szkoły Latania. Ich nieobecność wykorzystują Zbójcerze i szykują się do kolejnego szturmu na Mirmiłowo...

Sound Tropez to kompleks nowoczesnych studiów produkcji i postprodukcji dźwięku, a także wydawca i producent słuchowisk oraz audiobooków. Studio specjalizuje się w tworzeniu słuchowisk na podstawie komiksów, do tej pory wydano dwie części "The Walking Dead", "Conana Barbarzyńcę" oraz "Thorgala".

Słuchowisko "Kajko i Kokosz. Szkoła latania" | Prapremiera: Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Łodzi, 3-5 października | Premiera sklepowa: 16 października | Koncepcja i produkcja: Sound Tropez | Scenariusz: Grzegorz Brudnik | Reżyseria: Michał Szolc | Narrator: Piotr Fronczewski | Obsada: Abelard Giza (Kajko), Wojciech Tremiszewski (Kokosz), Agnieszka Matsiak (Jaga), Jacek Braciak (Kapral), Krystyna Tkacz (Lubawa), Arkadiusz Jakubik (Hegemon), Piotr Pręgowski (Mirmił), Miłogost Reczek (Łamignat) | W pozostałych rolach: Katarzyna Kwiatkowska, Tomasz Sobczak, Zbigniew Suszyński, Wojciech Żołądkowicz

środa, 3 września 2014

(FANART) Zeszyty z Kokoszem

Dobra wiadomość na początek roku szkolnego. Już w październiku będzie można kupić Zeszyty z Kokoszem na okładce. Chodzi oczywiście o "Zeszyty Komiksowe", a autorem ilustracji jest Tomasz Samojlik.


Najbliższy, 18. numer magazynu poświęcony będzie komiksom dla dzieci. Redakcja serdecznie zaprasza rysowników oraz ilustratorów do współpracy przy oprawie graficznej. Do 15 września można przesyłać krótkie komiksy (od 1 do 4 plansz) lub komiksowe ilustracje, oczywiście na temat. Więcej wiadomości uzyskacie u źródła: redakcja[at]zeszytykomiksowe.org. Na ten sam adres należy wysyłać prace.

poniedziałek, 1 września 2014

75

niedziela, 31 sierpnia 2014

Raport z Legnicy

Dziś o kajkoszowej wystawie prosto z paszczy konia, jak mawiają Anglicy. W roli konia gościnnie dr Tomasz Marciniak.
* * *

Galeria Satyrykon w Legnicy.

W galerii Satyrykon w Legnicy ma miejsce wystawa "Kajko i Kokosz – najdzielniejsi woje Mirmiła" (8 sierpnia - 6 września 2014), przygotowana przez niezawodnego Wojciecha Łowickiego. Wystawa to kilkadziesiąt plansz oraz trzy gabloty pokazujące już wydrukowane zeszyty, figurki bohaterów, stare Światy Młodych, oryginalne plansze i przybory Janusza Christy etc., którą w obecności kuratora i dyrekcji Legnickiego Centrum Kultury otworzyła, przygotowująca wystawę, pani Janina Szlempo, towarzyszyło białe i czerwone wino oraz pytania od gości, przeważnie dorosłych.

Dr Tomasz Marciniak na wernisażu wystawy "Kajko i Kokosz - najdzielniejsi woje Mirmiła".

Wernisażowy dzień - 14 sierpnia - to warsztaty rysowania bez rysowania Romka Maciejewskiego (ex. Awantura), konkurs z nagrodami ufundowanymi przez Egmont Polska, w którym wzięli udział przeważnie młodzi uczestnicy, prowadzony przez Paulinę Christę (stokrotka wyprawy do Legnicy) oraz błyskawiczna prelekcja w sześciu punktach Tomasza Marciniaka (ostatnio organizator DwuTaktu w Toruniu). Jako przyzwoitka w dalekim wyjeździe wziął udział Piotr "Śmiechu" Wojciechowski, miłośnik i znawca twórczości Janusza Christy (laureat konkursu "Komiks orbitalny 2013"). Satyrykon jest zainteresowany podobnymi imprezami w przyszłości.


Roman Maciejewski prowadzi warsztaty komiksowe.
Paulina Christa wręcza nagrody dla zwycięzców konkursu wiedzy o Kajku i Kokoszu.
Dr Tomasz Marciniak podczas prelekcji o komiksie polskim.

W drodze powrotnej zawitaliśmy do pobliskiego Lubina, gdzie na placu zabaw znajdują się naturalnej wielkości figury bohaterów komiksów Christy oraz fontanna z tryskającym wodą Milusiem, co szczególnie zainteresowało Kubusia (siedmioletni, obiecujący rysowniczo prawnuk Janusza), który doszlusował wraz z dziadkiem w ostatniej chwili, aby odebrać mamę z rąk nieudolnych deprawatorów.

Tomasz Marciniak

Lubin. Od lewej górą: Piotr Śmiechosław Wojciechowski, Romek Maciejewski, Kokosz, Tomek Marciniak.
U dołu - Kajko i Wojtek Łowicki.

* * *
PS. Fota zrobiona w ostatniej chwili, bo teraz figury w Lubinie wyglądają tak, dzięki pijanemu 40-latkowi. Facet przyznał się do winy, ale co z tego?

Foto: RegionFAN.pl

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Kukuryku!

W lutym 1957 r. zaczął się ukazywać ogólnopolski tygodnik dla młodzieży pt. "Przygoda". Wydawcą była Rada Zakładowa "Życia Warszawy" i Rada Robotniczej Drukarni RSW "Prasa". Brzmi to strasznie i w środku też było strasznie. Strona tytułowa pisemka została wprawdzie skopiowana z "Vaillanta", ale na tym kończyły się podobieństwa z francuskim pierwowzorem. Przede wszystkim w "Przygodzie" było bez porównania mniej komiksów, za to więcej publicystyki i opowiadań. Zapewne dlatego, że zespół redakcyjny (pracownicy "ŻW") zarabiał na wierszówce.


Formułą magazyn przypominał ukazujące się wcześniej gazetki "Nowy Świat Przygód" i "Świat Przygód", ale przebijał je (byle)jakością komiksów. W poprzednich pisemkach przynajmniej starano się naśladować zachodnich komiksiarzy, a tutaj nikt sobie takimi głupstwami głowy nie zaprzątał. Weźmy choćby nowy odpowiednik "Placida i Muzo" pt. "Fik i Mik" (oba powyżej), przy którym odcinki "Pikusia i Mikusia" kalkowane w "Świecie Przygód" wydają się arcydziełem.

Żeby nie być gołosłownym - w tym czasie, tj. na początku 1957 r. komiksy z "Vaillanta" wyglądały tak:


A krajowe komiksy w "Przygodzie" - tak:

Plansze pochodzą ze strony Tomasza Goryckiego "Tytus de ZOO"

Widać, że nasi ilustratorzy nie zajrzeli nawet do "Vaillanta", chociaż był dostępny w KMPiK-ach. A jeśli już zaglądali, to na pewno z politowaniem i wyższością. Jednak polskim czytelnikom, którzy od 1949 r. byli na komiksowym głodzie, rysunkowo-scenariuszowa słabizna nie przeszkadzała. Nie przeszkadzał im też podłej jakości papier i druk. "Przygoda" od pierwszego numeru miała liczną rzeszę fanów, a 60-tysięczny nakład rozchodził się w mgnieniu oka. Pisemko przetrwało 98 numerów (1957-58), po czym na skutek odgórnej krytyki i nagonki w prasie zostało zamknięte za rzekomo szkodliwy wpływ na młodzież (czytaj: skończyła się gomułkowska odwilż). Zainteresowanych tematem odsyłamy do bibliografii na końcu posta.

Na tle takiej mizerii młody Christa nie musiał odczuwać żadnych kompleksów. Od dziecka obcował z komiksami, doskonale rozumiał ich język i (co najważniejsze) potrafił już nieźle się nim posługiwać. Brakowało mu "tylko" wykształcenia plastycznego i dorobku. Całe jego komiksowe portfolio składało się wówczas z amatorskich historyjek w dwóch zeszytach w kratkę, jednego stripa bez tekstu pt. "Kichaś" w "Wieczorze Wybrzeża" i prakomiksu "Opowieść o Armstrongu" w "Jazzie". Za to tupetu miał pod dostatkiem. Z pewnością pamiętacie jego słynną anegdotę o Szwedzie; przytoczymy ją tu w wersji z "Wyznań spisanych":
Żeby się dostać do "Przygody" napisałem do nich list i podałem się za starego reemigranta ze Szwecji, który tam rysował komiksy. A ja miałem wtedy 23 lata. Najpierw wysłałem im plansze czarno-białe, ale jak zażyczyli sobie kolorów, była wielka draka. Wtedy się robiło każdy kolor osobno, na oddzielnych planszach. Ja nie miałem zielonego pojęcia o co w tym chodziło.
- No więc niech pan przyjedzie do nas, zapłacimy za bilet, za hotel.
Kurczę, jak zobaczą moją gębę, to się zorientują, że z tą reemigracją to wielka lipa. No, ale już zdążyli chyba dwa odcinki wydrukować i podobno, nie chwaląc się, spodobały się. Kiedy wszystko się wydało, to się tylko obśmiali i przyjęli za dobrą monetę:
- Ma pan talent, dobra jest. Niech pan ciągnie dalej.

W mistyfikacji mogło pomóc Chriście jego egzotycznie brzmiące nazwisko. Inni rysownicy, o swojskich personaliach, nie mieli już tyle szczęścia. Adam Rusek w "Arenie Komiks" napisał:
Wśród odrzuconych znaleźli się np. doświadczony wrocławski rysownik Andrzej Celarek, Wiesław Fuglewicz (znany później rysownik satyryczny), Eugeniusz Koczorowski (jak Christa, z Sopotu, wielbiciel tematyki morskiej) i... szesnastolatek z Inowrocławia Jerzy Wróblewski.

Redakcja "Przygody" zaczęła publikować Christę już od 5. numeru, tj. od 15 marca 1957 r. Dla sopockiego rysownika "Kuku Ryku" był pierwszym komiksem autorskim, pierwszym komiksem humorystycznym i w ogóle pierwszym prawdziwym komiksem. Dlatego nie należy się tu doszukiwać precyzji i finezji, z których zasłynął chociażby w "Relaksie". Przygody Kuka i Ryka były proste jak konstrukcja cepa, rysunki szybkie i dynamiczne, a żarty mało wyszukane. Już sam początek dawał niezły "przedsmak" przyszłych atrakcji:


Kolejne gagi utrzymywały mniej więcej ten sam poziom: drażnienie zwierząt, rzucanie kotletami, walenie młotem w łeb itp. Plansze "Kuku Ryku" przypominały swoją chaotyczną kompozycją komiks "Les Avatars d'A.Bâbord" Gire'a, zwłaszcza na początku serii. W końcowych odcinkach Christa zaczął się już trzymać prostokątnych kadrów w stylu Arnala, co stało się nawet jego znakiem firmowym.


Zarówno Gire, jak i Arnal mieli sympatyczny zwyczaj rozpoczynania każdego odcinka od innej winietki. Absolutne mistrzostwo w tej zabawie osiągnął Gire w serii "La pension Radicelle". Christa przejął od nich tę pracochłonną manierę, ale tylko na potrzeby tej jednej serii. W następnych swoich komiksach nie miał na to ani czasu, ani miejsca.


Jednoplanszówki z Kukiem i Rykiem ukazywały się w "Przygodzie" bardzo nieregularnie. Christa równocześnie rysował kilka innych, realistycznych komiksów: "Opowieść o Armstrongu" dla "Jazzu", "Skarby starego zamczyska" dla "Głosu Wybrzeża" i "Koraka syna Tarzana" dla "Nowej Wsi". Ostatni, 11. odcinek "Kuku Ryku" pojawił się 26 czerwca 1958 r., czyli dwa tygodnie po premierze "Jacka O'Key" w "Wieczorze Wybrzeża". I to był największy plus tej historyjki. Publikacja w ogólnopolskiej "Przygodzie" otworzyła przed Christą drzwi do innych gazet, dając mu niesamowity impuls do dalszej kariery. Gdyby nie "Kuku Ryku", pewnie nigdy nie powstałyby przygody "Kajka i Kokosza", a już na pewno nie byłoby "Kakaryki", zbója Makarego oraz "Gucka i Rocha".

W albumie "Kajtek, Koko i inni" Egmont przedrukował odcinki 6-11. Pierwsza piątka, w której Christa zastosował szarości, dopiero niedawno została zrekonstruowana przez Łamignata, na podstawie materiałów gazetowych. Miejmy nadzieję, że znajdziemy je kiedyś w wydaniu uzupełnionym. Oto pełna lista epizodów:
  1. nr 5/1957 (15.III) - dłubanie w nosie,
  2. nr 19/1957 (21.VI) - prezent,
  3. nr 20/1957 (28.VI) - piłka nożna,
  4. nr 27/1957 (16.VIII) - ogród zoologiczny,
  5. nr 34/1957 (4.X) - lunatycy,
  6. nr 41/1957 (22.XI) - fotograf,
  7. nr 43/1957 (6.XII) - kelnerzy,
  8. nr 46/1957 (27.XII) - rakieta, tekst A. i M. Kulmryk,
  9. nr 5(51)/1958 (30.I) - zawody sportowe, tekst A. i M. Kulmryk,
  10. nr 23(69)/1958 (5.VI) - Makary w parku,
  11. nr 26(71)/1958 (26.VI) - narty wodne.
Żegnamy się naszym ulubionym cytatem z "Kuku Ryku".
Hegemon i Kapral

_______________
Lektura uzupełniająca:
- Marek Misiora "Przygody w »Przygodzie«", Zeszyty Komiksowe nr 7, 2007 (wersja PDF);
- Komiksy z "Przygody", strona Tomasza Goryckiego
- Adam Rusek "Życie »Przygody« albo fiku miku Kuku i Ryku", Arena Komiks nr 8, 2002;
- Adam Rusek "Tor z przygodami. 50 lat »Przygody«", Zeszyty Komiksowe nr 7, 2007.

piątek, 22 sierpnia 2014

Projekt X: Recykling

Nasz artykuł o zagadkowej kreskówce wywołał ciekawą dyskusję, m.in. o związkach bohaterów "Projektu X" z innymi postaciami stworzonymi przez Janusza Christę. Sugestia jakoby chodziło o dzieciństwo Kajtka i Koka została z góry odrzucona przez Łukasza Kucińskiego. I bardzo słusznie. Pokrewieństwa należy szukać zupełnie gdzie indziej. Ale co ja będę się rozpisywał, lepiej od razu pokażę Wam "infografikę".


Obrazek nie wymaga chyba wyjaśnień, ale na wszelki wypadek przypomnę kto jest kim. Ci z lewej to Kuk i Ryk z komiksu "Kuku-Ryku" (magazyn "Przygoda", 1957-1958). W środku anonimowi bohaterowie "Projektu X" (ok. 1970). Z prawej oczywiście Gucek i Roch z... "Gucka i Rocha" ("Relax", 1978-1979). Hipoteza jest taka, że są to cały czas te same postacie. To jakby druga, odrębna od duetu Kajtek-Koko/Kajko-Kokosz linia wiecznych bohaterów Christy.


Blondynek Kuk i brunecik Ryk, dwaj psotnicy z "Przygody", byli pierwszymi komiksowymi postaciami stworzonymi przez Christę. Autor musiał mieć do nich spory sentyment, skoro po 12 latach postanowił ich wskrzesić. Aby sprostać wymaganiom lat 1970., od razu wysłał swoich siermiężnych urwisów do stylisty. Stąd harcerskie mundurki, długie spodnie, grzeczniejsze miny i groźniejsi przeciwnicy - oto Kuk i Ryk na nowe czasy.

Kiedy "Projekt X" upadł, chłopcy znów pogrążyli się w niebycie, aż do kolejnej okazji, jaką stworzył magazyn "Relax". Od lat próbuję lansować tezę (m.in. tutaj), że Gucek i Roch to nie kto inny jak dorosłe wersje harcerzyków z "Czasu" (Gucio i Rosio?). Ta sama postura, te same fryzury, podobne twarze, ubrania, a nawet przygody. Kiedy dodamy brakujący element z 1957 roku, wszystko układa się w całość. Krótko mówiąc: Gucek i Roch to Kuk i Ryk 20 lat później.


Jedyne co się nie zgadza to nos Gucka, który jednak na pierwszych szkicach do "Tajemniczego rejsu" był zupełnie inny, wypisz wymaluj jak u małego Gucia vel Kuka. Dopiero potem Christa postanowił nadać twarzy Gucka poważniejszy wyraz, złamał mu nos i przyczesał grzywkę. Podobieństwo dużego Rocha do małego Rosia vel Ryka nie budzi chyba żadnych wątpliwości.


Analogie nie kończą się na głównych bohaterach. W "Gucku i Rochu" Christa ogrywał te same bandycko-marynarskie tematy, co w porzuconym "Projekcie X". Nawet niektóre postacie drugoplanowe wyglądały jak żywcem skopiowane ze szkicownika sprzed ośmiu lat.


Czasami trudno nawet odróżnić szkice do "Projektu X" od szkiców do "Gucka i Rocha". Jedne i drugie wykonane są w manierze, którą sam Christa określał jako realistyczno-groteskową. Spróbujcie zgadnąć które z tych trzech twarzy zostały narysowane w 1970, a które w 1978 r.


Przyznam, że do tej pory sensacyjne wyczyny Gucka i Rocha nie wzbudzały we mnie entuzjazmu. Ale teraz chyba spojrzę na nich łaskawszym okiem i jeszcze raz prześledzę ich przygody, choćby po to, żeby sprawdzić co wyrosło z dwóch wesołych urwisów. Natomiast wszystkim rysownikom, którzy chcieliby zmierzyć się z tematem "Kajtek i Koko / Kajko i Kokosz Kids", zalecam obowiązkową analizę postaci Kuka i Ryka oraz Gucia i Rosia.