poniedziałek, 1 września 2025

Frankofonia i Hiszpania 1977-1979

«« ODCINEK 26 »»

Na początku 1977 roku René Goscinny zrywa umowę z wydawnictwem Dargaud i prosi Alberta Uderzo, by ten nie kończył "Asteriksa u Belgów". Kilka miesięcy później, 5 listopada, w wieku zaledwie 51 lat scenarzysta umiera na zawał podczas próby wysiłkowej. Dargaud idzie na wojnę z Uderzo i na drodze sądowej egzekwuje od niego zwrot ośmiu brakujących plansz komiksu. Na skutek tych zawirowań album ukazuje się dopiero w styczniu 1979 roku. Wydaje się, że jest to już ostatnia przygoda dzielnych Galów. Tak się oczywiście nie dzieje. Rysownik postanawia samodzielnie kontynuować serię, zakłada własne wydawnictwo Albert René i w czerwcu 1980 Asterix powraca z albumem "Wielki rów".

Jestem przekonany, że w ciągu tych dwóch lat, gdy losy największej serii komiksowej w Europie wisiały na włosku, niejednemu wydawcy, redaktorowi i autorowi przeszło przez myśl, że oto trafia się szansa, by "zostać kalifem w miejsce kalifa". Stawka była bardzo wysoka, zwłaszcza że najpopularniejsze komiksy generowały dodatkowe wpływy z licencji.

Niekomiksowe produkcje o Asteriksie z lat 60. i 70.: filmy animowane, płyta z muzyką i książeczki "Idéfix"

Francja i Belgia walońska

Dziwnym trafem żaden frankofoński magazyn komiksowy nie wykreował w tym czasie asteriksopodobnego komiksu, który przekroczyłby magiczną objętość jednego albumu. Nie dokonał tego ani Yslaire (od "Wojny Sambre'ów"), ani Jean-Claude Poirier (od "Supermatou"), ani Jean Roba (od "Ptysia i Billa"), choć nie wiem czy któryś z nich w ogóle miał takie ambicje.

Jean-Marie Brouyère, Bosse, Bernard Hislaire - Coursensac et Baladin
Jean-Claude Poirier - Colinet et Dragono
Jean Roba - La naissance d'un fantôme

Najbliżej sukcesu był "Résidus, tyran de Rome", komiks odwołujący się do "Asteriksa" na wszystkich poziomach. Rzeczywiście zdobył sporą popularność, ale trzy lata później w... Hiszpanii, pod inną nazwą, z innym scenarzystą i innym rysownikiem. Zaintrygowani? Śledźcie następne odcinki.

Christian Blareau, Pierre Guilmard - Résidus, tyran de Rome

Jedynym komiksem typu "dawno i nieprawda", który zdołał na dłużej przyciągnąć uwagę francuskojęzycznej publiczności, był "L'espion de l'émir", wydawany od razu w formie albumów. Struktura rynku wyraźnie się zmieniała. W stosunku do "tłustych" lat 50. liczba tygodników komiksowych spadła o połowę. Serie "Asteriks" i "Lucky Luke" uniezależniły się od "Pilote" już w roku 1973, po czym magazyn musiał przejść na tryb miesięczny.

Gérôme, Rigol - L'espion de l'émir, Gep 'Allah Barraca

Do galerii odrzuonych trafiają trzy pozycje: "Les Petits Hommes" (fragment dłuższej serii SF), "Il était une fois... l'homme" (fotokomiks na podstawie serialu TV "Był sobie człowiek") oraz "Géo et Tafta". Ten ostatni komiks to już nie D&N, ale pseudo-średniowieczne fantasy, czyli gatunek, który dopiero zaczynał zdobywać popularność, a mnie przysparza mnóstwo problemów z systematyką.

Pierre Seron, Mittéï - Les Petits Hommes
Albert Barillé, Jean Barbaud - Il était une fois... l'homme
Guy Counhaye - Géo et Tafta

Hiszpania

Rok 1977 w Hiszpanii zdążyłem już omówić we wcześniejszym rozdziale, ale warto tam ponownie zajrzeć, bo w międzyczasie wrzuciłem jeszcze jeden, mega-asteriksowy komiks braci Fresno pt. "Legio Decima". Rok 1978 zacznę dla odmieny od komiksu... kajkopodobnego! Nie przesłyszeliście się. Ktoś musiał przywieźć do Hiszpanii "Relax" #4 (1977) z pierwszym odcinkiem "Zamachu na Milusia". Finałowy kadr jest żywcem przerysowany z Christy i gdyby nie to, mógłbym się zastanawiać, czy nie chodziło o inspiracje "Tomem Poesem". Ale nie w tej sytuacji.

José Morante Zarco, Lagoa - Jednoplanszówki

Pozostałe komiksy to typowe dla hiszpańskiego rynku pastisze/parodie dwóch klasycznych serii realistycznych: "El Guerrero del Antifaz" (1944) i "El Capitán Trueno" (1956). Wszystkie one składają się z króciutkich epizodów, bez ambicji na stworzenie dłuższej przygodowej sagi.

El caballero Gordofredo
Enrique Cerdán - Rodolfito tiene un hermanito
Salas - Don Nuño Matamoros
Alfonso López - Capitan Tronao

UWAGA! Żeby domknąć całe lata 70. został mi już tylko jeden odcinek. Nie przegapcie go, bedzie następna zrzyna z "Kajka i Kokosza".

C.D.N.

2 komentarze:

  1. Inspiracja Christą możliwa ale z drugiej strony jak mamy anegdotę "Bohater znajduje jajko smoka" pewne pewne żarty mogły przyjść naturalnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co powiesz o inspiracji Christy Martenem Toonderem?

      Usuń

Jeśli chcesz wstawić w komentarzu działający link, zrób to w html-u. Powinno to wyglądać tak:
<a href="ADRES_LINKU">TWÓJ TEKST</a>
Podobnie robi się pogrubienie (bold):
<b>TWÓJ_TEKST</b>
i kursywę:
<i>TWÓJ_TEKST</i>
Powodzenia!