niedziela, 23 września 2012

Sentymentalny zgrywus

Już niedługo rozpocznie się 23. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi. Z tej okazji chcemy Wam przypomnieć główną atrakcję zeszłorocznej edycji, jaką bez wątpienia była wystawa w Centralnym Muzeum Włókiennictwa. Spory jej fragment poświęcony był Januszowi Chriście. Obok oryginalnych plansz i szkiców znalazły się też eksponaty nie związane bezpośrednio z jego komiksami. I te właśnie wydały nam się najciekawsze.

1.
Zaczynamy od zdjęcia Janusza Christy z psem. Prawdopodobnie pochodzi ono z początku lat 1980. Wszyscy wiedzą, że rysownik zawsze miał jakiegoś zwierzaka w domu, jak nie psa, to kota, albo oba na raz. Natomiast nie każdy wie, że Christa próbował swoich sił w malarstwie. I tu właśnie widzimy efekt tych prób - landszafcik przedstawiający m.in. psa ze zdjęcia obok. W jednym z wywiadów tak na temat tego dzieła wypowiadała się żona rysownika, Renia:
"Nie pamiętasz, kochanie... Zrobiłeś taki kicz z psami, akwarelkę: chatka, trochę jesieni, ogromne rozłożyste drzewa... Reszta prac w toalecie, oczywiście malarskich..."

Christa musiał być do tego psiaka wyjątkowo przywiązany. Uwiecznił go również w komiksie "Cudowny lek" (1981, jako bestia Marzana) oraz na mało znanej pocztówce z lat 1990.


2.
Przejdźmy teraz do gabloty, w której zgromadzono osobiste pamiątki: dokumenty, fotografie rodzinne, album z wycinkami prasowymi, zeszyty z dzieciństwa. Zacznijmy od fotografii dwóch świadectw szkolnych. Można z nich wyczytać, że Christa w wieku 18 lat (1952) ukończył 3-letnie Liceum Administracyjno-Gospodarcze I stopnia, a maturę zdał eksternistycznie dopiero 11 lat później (1963) w Technikum Ekonomicznym dla Pracujących w Gdyni. Rysownik nigdy nie chwalił się, że miał aż tak długą przerwę w edukacji. W "Wyznaniach spisanych" wspomniał tylko lakonicznie:
"Po małej maturze musiałem do roboty iść, a dużą maturę zrobiłem wieczorowo, w trzy lata. To było okropne, bo musiałem się od początku uczyć."

Skąd zatem decyzja, żeby uzupełnić wykształcenie? Być może na początku lat 1960. wynagrodzenie za sześć komiksowych pasków tygodniowo nie starczało do pierwszego i trzeba było dorabiać kawałami i konkursami. Aż strach pomyśleć, że finanse mogły zmusić Christę do zmiany zawodu na "technika specjalności ogólnoekonomicznej". Brrr...

3.
W gablocie obok matury leżało kilka fotografii Biskupina. Zapewne zrobił je Janusz Christa w ramach researchu do komiksu. Tylko do którego komiksu? Odpowiedź najbardziej oczywista to: do "Kajka i Kokosza". Zwłaszcza, że domki są bardzo podobne do tych ze słynnego wzornika serii, narysowanego w roku 1979 (z prawej - przykładowa plansza). Wydaje się jednak, że zdjęcia są nieco starsze.


Obstawiamy rok 1970 i research do "Kajtka i Koka w kosmosie", a konkretnie do rozdziału VIII "Miecze i topory". Chaty w grodach Mirmiła i Wojmiła, czy też w osadzie rodu Spytków, w zasadzie nie różniły się od domostw Burbli. Stąd przypuszczenie, że Christa przez 20 lat korzystał z tych samych materiałów.


4.
Następny ciekawy eksponat to jubileuszowy list od Janusza Florkiewicza, redaktora z Krajowej Agencji Wydawniczej (po kliknięciu w obrazek zobaczycie całą kartkę). Wprawdzie na liście nie ma żadnej daty, ale chyba wszyscy domyślamy się, że został napisany w roku 1988, w 30 rocznicę narodzin... "Kajtka-Majtka", a nie "Kajka i Kokosza". Mylenie Kajtka z Kajkiem i Koka z Kokoszem to najczęstszy błąd popełniany przez dziennikarzy i niedzielnych fanów. Ale kto by przypuszczał, że również redakcja KAW-u nie znała historii swojej najbardziej kasowej serii?


5.
Wreszcie coś komiksowego (choć niezupełnie tego się spodziewaliśmy). Jest to plansza z niepublikowanego młodzieńczego komiksu Janusza Christy pt. "Skarb w dżungli". Historyjka o przygodach dwóch lotników-rozbitków w sercu Czarnego Lądu urywa się na 27 stronie szkolnego zeszytu. Rysunki są już całkiem niezłe, zdecydowanie lepsze od wcześniejszego "Flipa i Flapa" czy "Tarzana króla dżungli", którego fragment wystaje zresztą spod spodu. Miejmy nadzieję, że wszystkie ocalałe juwenilia Christy ukażą się kiedyś drukiem. Może w drugim wydaniu "Kajtka, Koka i innych"?


6.
Na koniec eksponaty, które wprawdzie niczego nowego nam nie powiedzą, ale za to (jak nam się wydaje) świetnie charakteryzują Janusza Christę. Z lewej strony widzimy przykład typowego dla rysownika poczucia humoru - tego pozakomiksowego. Natomiast z prawej strony mamy kilka pamiątek: zdjęcia z żoną Renią i ze starszymi braćmi, fotkę z książeczki harcerskiej oraz przedwojenną pocztówkę z rodzinnego Wilna.


Za przybliżenie postaci naszego wielkiego komiksiarza słowa uznania należą się przede wszystkim kuratorowi wystawy, Wojtkowi Łowickiemu. Wnuczce Janusza Christy, Paulinie winni jesteśmy podziękowania (lepiej późno niż wcale) za udostępnienie publiczności rodzinnego archiwum. Zdjęcia z wystawy wykonał Wojciech Jama.

niedziela, 23 września 2012

Klikajcie w obrazek!


Do wygrania całe zestawy i pojedyncze figurki z serii "Kajko i Kokosz". Szanse są spore, ekipa "Na plasterki" została wykluczona z udziału w konkursie. Szczegóły na profilu TissoToys.

środa, 19 września 2012

Zróbmy razem trailer

Założymy się, że wciąż pamiętacie klimatyczny trailer "Kajtka i Koka w kosmosie", nakręcony przez Przemka Świszcza. Jeśli tak, to mamy dla Was dobrą wiadomość: autor rozpoczął pracę nad drugim trailerem. Nowy filmik ma być dłuższy, dynamiczny i bardziej profesjonalny.

Na dowód, że to nie przechwałki, Przemek przysłał nam kilka gotowych postaci wymodelowanych w 3D. Niedługo ma być ich więcej, a potem zaczną powstawać lokacje do poszczególnych scenek. O postępach postaramy się informować na bieżąco.

Przemek wytypował 10 epizodów z komiksu, które najlepiej nadają się do animacji i wykorzystania w trailerze. Oto one (w nawiasach podaliśmy numery stron ze starego i nowego wydania):
  1. profesor Kosmosik dzwoni do Kajtka (1/7);
  2. Kajtek i Koko zapadają w eksperymentalny sen (6/20);
  3. atak kosmicznej galarety (26/44);
  4. nadciąga czerwona chmura (186/211);
  5. Kajtek ratuje tubylców, pojawia się wodny potwór (61/84);
  6. wesoły kurczak gigant (58/81);
  7. roboty Zarzura strzelają do pojazdu Meprona (80/105);
  8. Kajtek i Koko walczą na arenie (177/210);
  9. podwodny ogród Orionidów (519/599);
  10. kosmiczny holownik odciąga rakietę (295/340).
Na tym etapie lista nie jest jeszcze zamknięta, jakaś scenka może z niej wypaść, a inna dojść. I tu właśnie, drodzy czytelnicy, mamy dla Was propozycję.

Chcemy, żebyście wybrali jeszcze jeden krótki epizod, który Przemek mógłby włączyć do filmiku. Takich fragmentów jest przecież w komiksie bez liku. Na razie wpisujcie swoje typy w komentarzach pod postem, potem zastanowimy się jak wybrać spośród nich ten najlepszy. Życzymy dobrych pomysłów i czekamy na Wasze zgłoszenia.

poniedziałek, 17 września 2012

Spacerkiem i plasterkiem

W "Dzienniku Bałtyckim" (dodatek "Na weekend" z 4 sierpnia) ukazał się artykuł Grażyny Antoniewicz pt. "Spacer sopockimi ścieżkami, które pamiętają Janusza Christę". Nie ma go w wersji online, ale za niewielkie pieniądze całą gazetę można kupić w PDF-ie. Oszczędnym proponujemy w zamian nasz "Sopocki szlak Janusza Christy". Może nie jest najnowszy, ale dłuższy i darmowy.


Poza tym:
  • W czwartek 13 września w galerii Most, mieszczącej się w holu Urzędu Miejskiego w Sochaczewie, otwarta została kolejna wystawa prac Łukasza Kucińskiego pt. "Komiksy, fraszki i inne rysunki". Tak jak poprzednio, i teraz będzie można zobaczyć fanowskie okładki, przygotowane w związku z naszą niedawną akcją. U góry - plakat wystawy z Hegemonem.
  • Egmont cichaczem wypuścił trzecie wydanie "Pitekantropa". Jak doniósł nam Dominik Boszko, poza nową datą w stopce, album nie różni się od poprzednich edycji. Szkoda, liczyliśmy na wersję uzupełnioną.
  • Rośnie nam konkurencja. Internetowy magazyn "Funky diva" (pisaliśmy o nim w lipcu) drobiazgowo omawia wszystkie albumy z serii "Kajko i Kokosz". W wakacje ukazały się teksty o "Wojach Mirmiła", "Szkole latania" i "Wielkim turnieju".
  • Marek Regner opowiada na swoim blogu jak to z wielbiciela "Kajka i Kokosza" stał się kandydatem na rysownika. A my mamy trochę żalu do Marka, że nie dokończył pamiętnej serii stripów o Kajtku i Koku.
  • "Ahoj, wielka kosmiczna przygodo!" to tytuł recenzji "Kajtka i Koka w kosmosie" pióra Rafała Śliwiaka. Artykuł ukazał się na portalu Komiksomania.
  • W serwisie VOD można teraz za darmo zobaczyć słynny (i na szczęście krótki) filmik "Kajko i Kokosz" studia Virtual Magic.
  • Ekipa zina "Période Rouge", złożona z byłych redaktorów francuskich magazynów komiksowych, zapowiedziała na 20 września premierę wielkiej księgi. A w niej 560 ilustrowanych stron o wszystkich (!) komiksach z magazynów "Mon Camarade", "Vaillant" i "Pif Gadget".

piątek, 14 września 2012

Ruszają zapisy na figurki

Oficjalna premiera figurek z serii "Kajko i Kokosz" odbędzie się podczas 23. Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. TissoToys zaprasza na swoje stoisko w budynku Textilimpexu (ul. Traugutta 25) w dniach 6-7 października. Zapowiada się duża pompa! Figurki sprzedawane będą pojedynczo (w specjalnych komiksowych opakowaniach) oraz w dwupakach, które prezentujemy poniżej.

A teraz uwaga! Pierwszych sto pudełek z każdego zestawu będzie numerowanych, z myślą o kolekcjonerach. Numerowane dwupaki będziecie mogli odebrać po premierze, w sobotę ok. godz. 11:00 na MFKiG - pod warunkiem, że wcześniej złożycie zamówienie mailowe na adres kajkoikokosz@tissotoys.eu, podając symbol zestawu (1, 2, 3). Zamówione dwupaki dostępne będą w specjalnej festiwalowej cenie promocyjnej 39 zł (cena rynkowa 48 zł). O przyznanych numerach decydować będzie kolejność zgłoszeń. Płatność przy odbiorze.

Zestaw nr 1
Zestaw nr 2
Zestaw nr 3

Aktualnych informacji szukajcie na profilu TissoToys. A tak wyglądały figurki na tegorocznym Jarmarku Dominikańskim. Do komiksowo-bajkowej gromadki dołączą wkrótce Miś Uszatek, Wilk i Zając. Zdjęcia przysłał nam Michał Radecki.

środa, 12 września 2012

Tajemnica złotego runa

Kiedy patrzę na moje tegoroczne wakacyjne łupy, to aż mi się chce znów jechać na wakacje. Zresztą zobaczcie sami. Na dole sterty spoczywają dwa tuziny zabawnych komiksów ze "starej" Europy: Martina Lodewijka, Dicka Mateny, Marcela Remacle, a przede wszystkim Willy Vandersteena. Tego ostatniego śmiało można nazwać flamandzkim Christą. Wyżej leżą dwa pierwsze tomy monumentalnej "Encyklopedii komiksu w Czechosłowacji 1945-1989". Jej autorzy piszą nie tylko o Kai Saudku, ale i o... "Vaillancie", Asteriksie, profesorze Filutku, Tytusie, a nawet o Kajku i Kokoszu. Jeszcze dalej mam stosik starych gazetek dla czechosłowackich pionierów z okropnymi tubylczymi komiksami. Potem kilka amerykanów, a na samej górze, jak wisienka na torcie, pudełko z filmami o Tintinie na DVD, niestety w wersji holenderskiej.

I właśnie od tej wisienki chciałbym zacząć przeglądanie sterty. Tajemniczy napis "Kuifje" na pudełku to flamandzkie imię Tintina, oznaczające czubo-grzywkę (wym. "kaufje"). W środku znajdują się dwa stare francuskie filmy - pełnometrażowe, kolorowe i z żywymi aktorami. Pierwszy z nich pt. "Tintin i tajemnica złotego runa" powstał w roku 1961, drugi pt. "Tintin i błękitne pomarańcze" w 1964. W roli głównej wystąpił Jean-Pierre Talbot, sportowiec i naturszczyk, niemal identyczny z komiksowym pierwowzorem. O scenariuszach trudno mi coś powiedzieć, bo zrozumiałem może co piąte słowo. Wiem tylko, że są to historie oryginalne, nie oparte na żadnym albumie.

Mimo bariery językowej, oba filmy oglądało mi się znakomicie. Skromny (w porównaniu z superprodukcją Spielberga) budżet i brak fajerwerków jakoś mnie nie raził, a niespieszna praca kamery doskonale wpasowała się w klimat komiksów Hergégo. Do tego postacie - zwłaszcza Baryłka, Tajniak i Jawniak - wyglądają i zachowują się jak żywcem przeniesione z albumów. A wszystko to bez technologii motion capture, bez 3D i bez komputerowych dopalaczy.

Zaledwie trzy lata po premierze, w 1964 roku "Tajemnica złotego runa" weszła do polskich kin. W sieci udało mi się znaleźć ówczesną recenzję (ciekawe co pan Michalski napisałby o najnowszej ekranizacji) oraz plakat autorstwa Rosława Szaybo.
Cykl komiksów, ukazujący przygody przedsiębiorczego i bardzo wysportowanego chłopca Tintina - od lat cieszy się we Francji niezwykłym powodzeniem. Dość powiedzieć, że albumy rysunkowe tej serii wydawane są w kilkunastomilionowym nakładzie. Nic dziwnego, że Tintin trafił wreszcie na ekrany i że jego film został zrealizowany w typowej komiksowej konwencji. Aż kipi akcją, ma nieustannie zmieniającą się scenerię i oczywiście sporo prymitywu opowieści rysunkowej, złagodzonego jednakże pewnym dystansem od ukazywanych tu wydarzeń. Młodociana widownia świetnie się bawi na "Tajemnicy", bardzo starannie zdubbingowanej przez reż. Henrykę Biedrzycką.
Czesław Michalski, "Dookoła świata" nr 41, 11 października 1964

Plakat polski, 1964Plakat oryginalny, 1961

Jak widać, zza Żelaznej Kurtyny to i owo do nas przenikało. Oczywiście wszystko skrupulatnie sprawdzane i reglamentowane, ale jednak było. I zazwyczaj znajdowało naśladowców w PRL-u, ale nie w tym przypadku. Szkoda, bo w Gdańsku ukazywał się akurat komiks, nadający się do ekranizacji wcale nie gorzej od "Tintina". Tylko żaden filmowiec o nim nie słyszał.

Oglądając "Tajemnicę złotego runa" można sobie z łatwością wyobrazić jak wyglądałaby kinowa adaptacja komiksu Janusza Christy (nie powiem którego, spróbujcie sami się domyśleć na podstawie tych kilku klatek z końcówki filmu).*


Cały film udaje się czasem znaleźć na YouTubie pod tytułem francuskim ("Tintin et le Mystère de la Toison d'or"), holenderskim ("Kuifje en het geheim van het Gulden Vlies") albo angielskim ("Tintin and the Golden Fleece"). Drugi, który nie był w Polsce wyświetlany, to odpowiednio: "Tintin et les Oranges bleues", "Kuifje en de blauwe sinaasappels" lub "Tintin and the Blue Oranges". Ostrzegam jednak, że darmowe oglądanie jest całkowicie nielegalne, niemoralne i może być przyczyną wielu groźnych chorób. C.D.N.


Jedyny prawdziwy trailer, jaki udało mi się znaleźć. Solidny, niemiecki :)

______________
* "Kurs na półwysep Jork". Szczegóły w komentarzach.

środa, 5 września 2012

Na morze

Wczorajsza zagadka z pewnością nie należała do łatwych, a jednak poradziliście sobie z nią znakomicie. Najszybsi byli Kokosz i Foquet (w tej właśnie kolejności), za co należą im się wielkie brawa. Oczywiście chodziło nam o ten komiks:


Podejrzewam, że większość z Was, czytając antologię "Kajtek, Koko i inni", prześlizgnęła się tylko przez strony 29-31. A jednak warto im poświęcić kilka chwil. Podczas pierwszych lat pracy w "Wieczorze Wybrzeża" Janusz Christa rysował nie tylko paski z Kajtkiem-Majtkiem, ale i rozmaite historyjki obrazkowe, konkursy, reklamy i ilustracje. Jedną z takich okazjonalnych prac była jednoplanszówka "Na morze", z wierszowanym tekstem pod obrazkami i wspaniałymi rysunkami w stylu Ramona Monzona. Prakomiks ukazał się na łamach "Wieczoru" 27 maja 1961, tuż przed Dniem Dziecka.

Ramon Monzon: "Jehan-des-Bois", Vaillant #775 (1960) i #718 (1959)

W historyjce "Na morze" wszystko jest nietypowe, nie tylko archaiczna forma przypominająca "Koziołka-Matołka". Dowiadujemy się na przykład, że Kajtek-Majtek jest (albo był) żonaty!!! Związek z brunetką Mają, zresztą skrzętnie skrywany przez Kajtka, to paskudna plama na wizerunku zatwardziałego kawalera. Może nawet gorsza niż przelotny romans z jednym z braci Zyg-Zaków.

Poza tym u boku Kajtka po raz pierwszy widzimy Koka w wersji bez wąsów, i to na kilka miesięcy przed oficjalnym debiutem w komiksie o piratach. To właśnie brak wąsów odróżnia go od Franka, który rok wcześniej pojawiał się w dowcipach z "Tygodnika Morskiego" (w każdym razie tej wersji się trzymamy). Żeby było jeszcze dziwniej, Koko występuje tu jako bezimienny szyper. Biedaczysko musiał potem stracić kuter i został zwykłym marynarzem.


Skąd aż takie rozbieżności w stosunku do kontinuum serii? W "Wyznaniach spisanych" rysownik tak mówił o powstaniu tej historyjki:
Raz zrobiłem komiks z Agnieszką Osiecką. Ona wtedy pracowała w "Głosie Wybrzeża". Zamówili u mnie wtedy komiks dla dzieci na całą stronę z okazji Dnia Dziecka. Wymyśliłem fabułę, a oni, że to ma być wierszem pisane. Ale wierszem to ja nie dam rady, nie potrafię. A oni, że nie szkodzi, tylko proszę oddzielnie napisać na kartce o co tu chodzi w ogóle. Napisałem, a Osiecka przerobiła to na wiersz. Bardzo sympatycznie wyszło.
Wspólne dzieło Janusza Christy i Agnieszki Osieckiej przypomniał w roku 1992 Sławek Wróblewski w swoim mini-magazynie "Boom!" nr 8 i 9 (dodatek do "Tygodnika Bałtyckiego"). Historyjka ukazała się tu w dwóch odcinkach, poprzedzonych kolorowymi banerami na pierwszych stronach gazetki.


W roku 2004 komiks "Na morze" wszedł w skład antologii "Kajtek, Koko i inni". Swego czasu po giełdach krążyło też miniaturowe wydanie klubowe, które możecie zobaczyć w dziale "okładki".

wtorek, 4 września 2012

Sekrety Kajtka i Koka

Wakacje w zasadzie się skończyły*, czas na kolejne prezentacje o twórczości Christy. Zanim przejdziemy do konkretów, mamy dla Was coś na rozgrzewkę. Oto dwie zagadki:
  1. Gdzie po raz pierwszy pojawił się Koko bez wąsów?
  2. Jak miała na imię żona Kajtka?
Pytania są podchwytliwe, ale wystarczy znajomość albumów Egmontu. Na odpowiedzi czekamy w komentarzach pod postem - na razie je ukryjemy, rozwiązanie podamy jutro. Nagroda jak zwykle, czyli uścisk dłoni i wieczna chwała.
______________
* Nie dotyczy uczelnianych kujonów, których ominęła kampania wrześniowa.