Kto by pomyślał, że od premiery egmontowskiego "Kajtka i Koka w kosmosie" minęło już 10 lat? To było wydarzenie! Pamiętam jeszcze radość z zakupu tego niesamowitego albumu, a zaraz potem rozczarowanie jakością niektórych plansz. Dobił mnie odcinek na stronie 202, aż zęby bolały od patrzenia.
Sądziłem, że oryginał tego paska (451) zaginął, a Egmont dysponował jedynie pokolorowanym wycinkiem z gazety albo marną kserokopią. Jednak po latach okazało się, że oryginał był, z tym że wybrakowany. Christa tak nieszczęśliwie pokrył go farbami, że tusz trochę się rozmył i odseparowanie czerni stało się niemożliwe. Pasek w zasadzie nie nadawał się do wykorzystania, a mimo to Egmont uparł się, żeby go reanimować, zamiast sięgnąć po "Wieczór Wybrzeża".
Ciekawe dlaczego (i kiedy) rysownik tak paskudnie zniszczył oryginał? Pospekulujmy... Pomalowany odcinek mógł być np. częścią portfolio z roku 1974 (obok "Pasowania" i rysunków z "Czasu") - Christa nie znał wtedy jeszcze techniki blaudruku. Możliwe też, że kolor powstał nieco później, a brak blaudruku wynikał z oszczędności (zamawiało się je hurtowo w drukarni). Tak czy inaczej, Christa wybrał odcinek, który można było bezboleśnie usunąć z komiksu. Możemy być pewni, że gdyby mógł zrobić choćby ksero, nie eksperymentowałby na oryginale.
Zwróćmy też uwagę na schemat barw, zupełnie inny niż ten, który znamy z albumów. Kajtek ma niebieską koszulkę zamiast czerwonej, a Koko - jasne mankiety. Rysunek musiał więc powstać przed pierwszym kolorowym wydaniem "Kajtka i Koka", czyli przed KAW-owskim albumem "Śladem białego wilka". Rok 1989 stanowi górną granicę.
Wśród pasków "Kajtka i Koka w kosmosie" znajduje się jeszcze jeden barwny odcinek (528). W odróżnieniu od poprzedniego, ten jest kluczowy dla fabuły. Na szczęście kolory są jasne i Egmont bez problemu poradził sobie z wyciągnięciem czerni.
Przyznam, że strasznie mi się ten żółto-niebieski pasek podoba, aż chciałoby się zobaczyć więcej. Kto wie, czy nie była to przymiarka do gdańskiego albumu z 1974 roku? Użycie tylko dwóch kolorów pasuje jak ulał do poligraficznych ograniczeń Wydawnictwa Artystyczno-Graficznego. Rozwiązanie było eleganckie, ale pewnie okazało się zbyt czasochłonne dla rysownika, albo zbyt trudne dla drukarni.
Dla porównania warto przyjrzeć się próbkom koloru do edycji zeszytowej z roku 1991. Schemat barw skafandrów Kajtka i Koka jest już taki sam jak w komiksie. Zachował się nawet niedokończony fragment blaudruku z robotami Zarzura. Eksponat pochodzi z wystawy w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.
Serdeczne podziękowania należą się Arkadiuszowi Salamońskiemu za odkopanie tej sprawy i za wspaniałe skany oryginałów (okazało się, że też mieliśmy je sfotografowane, tylko o tym zapomnieliśmy... ups). Za zdjęcia z wystawy dziękujemy Wojtkowi Jamie.
piątek, 9 grudnia 2011
czwartek, 8 grudnia 2011
Wodzirej Kajko i DJ Kokosz
To nie dowcip. Wodzirej Kajko i DJ Kokosz naprawdę działają - w Kępnie pod Wrocławiem. Twierdzą, że są w stanie rozkręcić każde wesele. Zapewniają obsługę kompleksową: "od tańców i zabaw integracyjnych, poprzez wspólne śpiewanie i biesiadowanie przy stole, zabawne skecze, aż po tradycyjne elementy". Wierzymy. Biesiadowanie, skecze i zabawy integracyjne (zwłaszcza te tradycyjne) już tysiąc lat temu były znakiem firmowym Kajka i Kokosza.
Tymczasem w innych zakątkach kraju:
Kajko i Kokosz | ... rozkręcą każdą imprezę. |
![]() | ![]() |
Tymczasem w innych zakątkach kraju:
- Wydawnictwa Cenega i Dagiel zgodnie twierdzą, że gra "Kajko i Kokosz: Twierdza Czarnoksiężnika" już się ukazała, ale chyba wirtualnie, bo w analogowych sklepach jeszcze jej nie widać. Można ją natomiast wygrać w konkursach Filmwebu lub Elizjonu.
- Ci, którym nie udało się gry ani kupić, ani wygrać, mogą sobie pooglądać nowe screeny. Obrazki bardziej przypominają klasyczną grę arkadową niż przygodówkę.
![]() | ![]() |
- Na Esensji ukazała się recenzja "Profesora Kosmosika" zatytułowana "Prototypowy rajd po średniowieczu". Redaktor Bodurka nie zmienił zdania, nadal ocenia komiks tylko na 60% i poleca go "tym, którzy chcieliby sobie przypomnieć lektury młodości." Czyli obecnym 60-latkom.
- Jak informuje Gildia, film Mateusza Szlachtycza i Szymona Holcmana pt. "W ostatniej chwili - o komiksie w PRL" zostanie wyemitowany przez TVP2 w piątek 30 grudnia o godz. 16:00.
- Sebastian Chosiński powoli zbliża się do końca swojej Relaxowej serii. W najnowszych dwóch odsłonach (#24 i #25) znajdziecie recenzje "Kursu na półwysep Jork".
Etykiety:
Gdaś donosi
poniedziałek, 5 grudnia 2011
Czytelnicy pytają, Hegemon odpowiada

Mam pytanie odnośnie najnowszego wydania "KiK w Londynie" zakupionego przeze mnie parę dni temu. Otóż w bibliografii na końcu książki podano, że "Zwariowana wyspa" liczy sobie 137 pasków, a w moim wydaniu pasków jest właściwie tylko 136. Jeden pasek - 137 ("Niezwykłym i tajemniczym wydarzeniom...") - się powtarza; jest pod tytułem opowieści (str. 49) i na samym końcu (str. 117). Egmont wcisnął go w puste miejsce, czy jednego nie ma?Wstyd się przyznać, ale post na ten temat mieliśmy gotowy już w lutym, tylko nam się gdzieś zawieruszył. Żeby nie przedłużać - w naszej bibliografii nie ma błędu. "Zwariowana wyspa" w Wieczorze Wybrzeża rzeczywiście liczyła 137 odcinków, a w dwuzeszytowym wydaniu spółdzielni Zespół (1990) o 13 pasków mniej. I to tę okrojoną wersję przedrukował Egmont w pierwszym wydaniu "Kajtka i Koka w Londynie" (2005). W nowej edycji albumu nareszcie możemy przeczytać całość. Powtórzony pasek na początku i na końcu tej historii to nie błąd Egmontu, ale świadomy zabieg Janusza Christy. Tak właśnie komiks ukazał się w Wieczorze Wybrzeża w roku 1967.
"Przygody Kajtka i Koka" odc. 1, Wieczór Wybrzeża 07.06.1967 |
![]() |
"Przygody Kajtka i Koka", odc. 137, Wieczór Wybrzeża 17.11.1967 |
![]() |
Pierwszy pasek został usunięty już w roku 1983 z przedruku w łódzkim Expressie Ilustrowanym. W jego miejsce redakcja dorysowała stripo-podobną zapowiedź i nadała jej numer 1 - w ten sposób nie trzeba było zmieniać numeracji pozostałych odcinków. Zwiastun jest przerysowaną kompilacją czterech kadrów z komiksu. Warto zwrócić uwagę, że tytułowa wyspa nie była jeszcze wtedy "Zwariowana", tylko "Niezwykła".
"Niezwykła wyspa" odc. 1, Express Ilustrowany 25.07.1983 |
![]() |
W wydaniu spółdzielni Zespół również zabrakło pierwszego paska, widocznie Christa uznał, że historyjka na tym zyska. Natomiast kolejne skróty miały raczej na celu upchnięcie komiksu w dwóch zeszytach po 32 strony. Christa po prostu usunął kilkanaście odcinków, tak że miejscami trudno połapać się o co chodzi. Metodą nożyczek nie udało się tylko wykasować pasków 29-31 i rysownik musiał zmienić dwa kadry w odcinku 28. Znajdziecie je w starym wydaniu Egmontu na str. 48; w nowym wydaniu na str. 63 są oryginalne rysunki z Wieczoru. Różnicę w kresce widać gołym okiem.
"Zwariowana wyspa" część 1, str. 11, Zespół 1990 |
![]() |
W nowym wydaniu "Kajtka i Koku w Londynie" zabrakło tylko reprodukcji oryginalnych okładek "Zwariowanej wyspy" z roku 1990, a więc na koniec je przypomnimy.
![]() | ![]() |
piątek, 2 grudnia 2011
Syn Tarzana i Gomułki
![]() |
Nowa Wieś 1957 |
Po 1956 r. komiksy mogły wreszcie szerzej zaistnieć na łamach prasy w swojej nowoczesnej, przygodowej i "dymkowej" formule. Zmiany następowały bardzo szybko. W kluczowym roku 1957 powstał magazyn "Przygoda", w "Świecie Młodych" ukazała się pierwsza historyjka z Tytusem, a w trójmiejskim magazynie "Jazz" Janusz Christa opublikował swój pierwszy komiks.
Tygodnik "Nowa Wieś", jako jeden z nielicznych tytułów przez całe lata 50-te drukował historyjki obrazkowe, ale o wyraźnym zabarwieniu propagandowym. Teraz mógł przerzucić się na tematykę sensacyjno-przygodową. W pierwszym numerze z 1958 roku zaczęły ukazywać się "Przygody Tarzana - człowieka leśnego". Był to w zasadzie prakomiks z podpisami. Jednak w przeciwieństwie do wcześniejszych publikacji "Nowej Wsi", nie miał formy stripa, ale prawdziwych komiksowych plansz. Anonimowy rysownik wprowadził nawet na niektórych kadrach dymki z dialogami.
![]() |
"Przygody Tarzana - człowieka leśnego", Nowa Wieś nr 16/1958 |
Klikając w prezentowany powyżej odcinek (ostatni), zwróćcie uwagę na tekst w prawym dolnym rogu. Jest to niby ankieta, a naprawdę apel do czytelników "Nowej Wsi" o pisemne poparcie. Prawdopodobnie chodziło o asekurację (słusznie, Gomułka szybko pokazał prawdziwą twarz) na wypadek zmiany stanowiska władz wobec komiksów. Apel spotkał się z ogromnym pozytywnym odzewem, co nas szczególnie nie dziwi. Nie dziwi nas również, że to właśnie Janusz Christa zaoferował redakcji kontynuację tej historii. Stara miłość nie rdzewieje - jednym z pierwszych komiksów, jakie narysował, a raczej przerysował będąc jeszcze dzieckiem, był właśnie "Tarzan król dżungli".
Przed "Nową Wsią" Christa miał już na koncie komiksy realistyczne: "Opowieść o Armstrongu" oraz "Skarby starego zamczyska". Choć trudno w to dzisiaj uwierzyć, radził sobie wtedy znacznie lepiej w kresce realistycznej niż groteskowej. Jego rysunki musiały spodobać się redakcji. Sześć tygodni później, 1 czerwca 1958 roku ukazał się pierwszy odcinek komiksu "Korak - syn Tarzana", poprzedzony huczną zapowiedzią.
![]() |
Nowa Wieś nr 21/1958 |
Redakcja nigdy nie podpisała autorów komiksu, więc nie wiadomo czy scenariusz napisał sam Christa i jak wyglądała kwestia praw do adaptacji powieści Edgara Rice'a Burroughsa. Dwa tygodnie po ostatnim, 14. odcinku "Koraka" w innej gazecie rozpoczął się druk "Niezwykłych przygód Kajtka-Majtka". Stały etat, jaki Christa otrzymał w "Wieczorze Wybrzeża", był zapewne powodem zakończenia wakacyjnej współpracy z "Nową Wsią".
"Korak..." został przedrukowany tylko raz, w albumie "Kajtek, Koko i inni". Egmont prawdopodobnie odtwarzał go z kopii gazetowych, przez co rysunek pozbawiony został detali oraz szarości, nałożonych pędzlem w dwóch pierwszych odcinkach. Druk w "Nowej Wsi" też daleki był od ideału, jednak precyzyjna kreska autora była tam znacznie lepiej widoczna.
Nowa Wieś nr 22/1958 |
Ciekawą cechą tego komiksu jest zupełny brak dymków. Nie musi to jednak oznaczać, że redakcja nie zgodziła się na stuprocentowo komiksową formę. Były to już czasy "Przygody", poza tym dymki pojawiły się w poprzedniej publikacji "Nowej Wsi". Wydaje się, że taką decyzję mógł podjąć Christa, który nie wyobrażał sobie, żeby komiks z uniwersum Tarzana wyglądał inaczej. Brak dymków był standardem w tej serii, odkąd Hal Foster zaczął rysować stripy w roku 1929. Manierę tę przejął od niego Burne Hogarth w 1937.
![]() | ![]() |
Rys. Hal Foster (Little by Little/hales) | Rys. Burne Hogarth (Wikipedia) |
Christa nie miał raczej dostępu do amerykańskich gazet, natomiast z pewnością pilnie śledził polskie pisemka komiksowe. Oryginalne stripy Fostera i Hogartha publikowano w Polsce zarówno przed wojną (tygodniki "Tarzan" i "Wędrowiec"), jak i tuż po niej ("Nowy Świat Przygód", 1946). Bezdymkową techniką posługiwał się też w swoich "Tarzanach" Jerzy Nowicki - mistrz Christy z przedwojennego "Świata Przygód".
![]() | ![]() |
Wędrowiec, 1938 (Tytus de ZOO) | Nowy Świat Przygód, 1946 (Tytus de ZOO) |
Być może ta krótka historyjka polskiego rysownika była pierwszym na świecie komiksem o Koraku - synu Tarzana. Ale nie ostatnim. Wkrótce komiks doczekał się "kontynuacji" za oceanem. W latach 1964-72 wydawnictwo Gold Key opublikowało 45 zeszytów z przygodami Koraka, po czym serię przejęło DC Comics i wydało dalszych 21. Gazetową wersję autorstwa Russa Manninga przeczytacie na stronie ERBzine, a w przedwczorajszym poście znajdziecie polsko-amerykański mash-up Hegemona, inspirowany okładkami Joe Kuberta.
![]() | ![]() |
Nr 1/1964, Gold Key | Nr 1/1972, DC |
Etykiety:
Christa,
fAnalizy,
Inni twórcy,
Komiksy
środa, 30 listopada 2011
Okładki #3. Marzan Annual
W trzeciej odsłonie akcji "Zróbmy sobie okładki" postanowiliśmy dołożyć swoje trzy grosze. Nasze dzisiejsze propozycje to: Marzan w stylu Johna Buscemy, Korak w kolorach DC, kryzysowa okładka z lat 80-tych, stare-nowe pisemko z kryminałkami, komiks na motywach gry (a nie odwrotnie), a na koniec klasyka, czyli jeszcze jedno podejście do "Złotego pucharu".
Od spółki Arek Florek & Son znów dostaliśmy kilkanaście okładek. Tym razem tematem przewodnim są stare polskie seriale. Forma prezentacji jest trochę niestandardowa, bo panowie Florkowie wrzucili na YouTube'a całą swoją kolekcję, liczącą już ponad 30 rysunków. Zapraszamy na filmik i jak zwykle czekamy na Wasze maile z konkurencyjnymi pomysłami.
Hegemon | Hegemon | Kapral |
![]() | ![]() | ![]() |
Hegemon | Kapral |
![]() | ![]() |
Hegemon |
![]() |
Od spółki Arek Florek & Son znów dostaliśmy kilkanaście okładek. Tym razem tematem przewodnim są stare polskie seriale. Forma prezentacji jest trochę niestandardowa, bo panowie Florkowie wrzucili na YouTube'a całą swoją kolekcję, liczącą już ponad 30 rysunków. Zapraszamy na filmik i jak zwykle czekamy na Wasze maile z konkurencyjnymi pomysłami.
Etykiety:
Florek,
Ilustracje,
Inni twórcy,
Okładki
poniedziałek, 28 listopada 2011
(FANART) Do trzech razy sztuka
Taki oto komiks pojawił się wczoraj na blogu Anonimowego Grzybiarza vel Jana Sławińskiego. Wygląda znajomo? I słusznie. Jest to już trzecie podejście do scenariusza pt. "Jako i Tako". Pierwszym rysownikiem Grzybiarza był Norbert "Rybb" Rybarczyk (nie dokończył projektu), drugim, a właściwie drugą - Ewelina "Komixiara" Goniwiecha. Najnowszą wersję wykonał Paweł Grześków, którego znamy ze świetnej grafiki w "Antologii memoria Janusza Christy" oraz z okładki "Kajtek i Koko: 30 mrocznych dni" (już zapowiada następną, a my zacieramy ręce).
Etykiety:
Inni twórcy,
Komiksy,
Parodie
sobota, 26 listopada 2011
Smacznego

- Imperium Gier (serwis Wirtualnej Polski) zaprezentowało galerię "Legendarne polskie przygodówki", a w niej pamiętnego "Kajka i Kokosza" z roku 1995.
- Ludzie z Kwejka wygrzebali na naszym blogu zdjęcie tramwaju z napisem "Wiwat krwawy Hegemon". Fotka szybko rozeszła się po facebooku, wzbudzając ogólną wesołość.
- Miesiąc temu firma Diamante Wear zapowiadała nowe koszulki Back2Oldschool z Kajkiem i Kokoszem. I oto są. Uwaga, cena jest mało oldskulowa.
- Ośrodek Ekwos w Grębiszewie pod Warszawą organizuje zabawę sylwestrową w stylu lat 80-tych. W menu znaleźć można typowe dla tamtych czasów potrawy, jak choćby Koło Fortuny czy... Kajko i Kokosz. Życzymy smacznego.
- Natomiast urocza smażalnia "Miluś" w Krynicy Morskiej serwuje przysmaki kuchni chińskiej i wiejskiej. Przewidziana jest też strawa duchowa: dancingi, koncerty disco polo oraz cymbergaj.
- Tę samą sympatyczną nazwę "Miluś" nosi również komis dziecięcy w Gdyni i Centrum Edukacji i Turystyki (nie wiadomo gdzie). Ale to nie Christa wymyślił smocze imię. Już w roku 1891 Maria Konopnicka wydała książeczkę dla dzieci "Filuś, Miluś i Kizia: wesołe kotki", a w roku 1909 gazetka "Przyjaciel dzieci" drukowała komiks "Miluś i Buruś".
- Pamiętacie Kokosza płatnerza? Teraz namierzyliśmy kuśnierza. W samą porę, bo firma Kokosz-Ed z Nowego Targu produkuje kożuchy. A tu zima za pasem...
![]() | ![]() |
Etykiety:
Gadżety,
Gdaś donosi,
Komiksy
czwartek, 24 listopada 2011
Okładki #2. Szklana pułapka
Akcja wymyślania okładek do nieistniejących komiksów Christy rozkręca się w niezwykłym tempie. Tym razem w ciągu trzech dni dostaliśmy ponad 20 rysunków (poprzednią partię znajdziecie tutaj). Arkadiusz Florek przysłał nam aż 18 filmowo-serialowo-powieściowych żartów, wykonanych wspólnie z synem Piotrem. Z braku miejsca prezentujemy tylko cztery. Natomiast nasz stały czytelnik Piotr (nie Florek) zaproponował dwa kolaże wsobne, czyli kajkoszowo-kajkoszowe.
Dopisali też komiksiarze, w tej edycji reprezentowani przez Pawła Grześków (mash-up z "30 dni nocy") i Tomka Kleszcza (znów podejście do Tytusa, rysownik zapowiada kolejne prace). Jednak największą niespodziankę zrobił nam Arek Salamoński, przysyłając trzy niewykorzystane przez Egmont okładki "Wojów Mirmiła" z roku 2003. Jeśli potraficie zrobić coś ładniejszego, śmieszniejszego albo dziwniejszego, czekamy na maile. I zapraszamy do galerii.
Dopisali też komiksiarze, w tej edycji reprezentowani przez Pawła Grześków (mash-up z "30 dni nocy") i Tomka Kleszcza (znów podejście do Tytusa, rysownik zapowiada kolejne prace). Jednak największą niespodziankę zrobił nam Arek Salamoński, przysyłając trzy niewykorzystane przez Egmont okładki "Wojów Mirmiła" z roku 2003. Jeśli potraficie zrobić coś ładniejszego, śmieszniejszego albo dziwniejszego, czekamy na maile. I zapraszamy do galerii.
Arkadiusz i Piotr Florek | Arkadiusz i Piotr Florek | Arkadiusz i Piotr Florek |
![]() | ![]() | ![]() |
Arkadiusz i Piotr Florek | Paweł Grześków | Piotr (nasz stały czytelnik) |
![]() | ![]() | ![]() |
Piotr (nasz stały czytelnik) | Tomasz Kleszcz |
![]() | ![]() |
Arkadiusz Salamoński - okładki niewykorzystane przez Egmont (2003) | ||
![]() | ![]() | ![]() |
Etykiety:
Florek,
Ilustracje,
Inni twórcy,
NSC Piotr,
Okładki
wtorek, 22 listopada 2011
Aparat profesora Mixtura i tajemnicze litery
Czy zwróciliście kiedyś uwagę na nietypowy dla Christy krój liter w "Kursie na półwysep Jork"? Ja zwróciłem i sprawa ta od dawna nie dawała mi spokoju. Ostatnio, pisząc tekst o "Gucku i Rochu" z serii "2w1", porównałem wszystkie wydania tego komiksu. Zauważyłem, że napisy w dymkach nie są sztywno połączone z rysunkami - w wydaniu albumowym są poprzesuwane w stosunku do tych z "Relaxu". Ten pozornie nieistotny detal naprowadził mnie na trop, który rzucił zupełnie nowe światło na tę sprawę.
Takie przesunięcie dymków mogło powstać, gdyby dialogi wpisane były nie na planszy, ale na osobnych kartkach, lub na... kalce technicznej i trzeba je było wpasowywać, za każdym razem trochę inaczej. Sprawdziłem zdjęcia z wystawy w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi i moje przypuszczenia potwierdziły się. O ile oryginał "Tajemniczego rejsu" niczym się nie różni od wersji albumowej, to plansza "Kursu na półwysep Jork" ma kompletnie puste dymki! No, niezupełnie puste, ale o tym za chwilę.
Bogdan Ruksztełło-Kowalewski z gdańskiej Pracowni Komiksowej udostępnił nam zdjęcia kilku oryginalnych plansz "Kursu...". Moje przeczucie się potwierdziło. Okazało się, że teksty napisane są na przyklejonych kawałkach kalki technicznej - zupełnie tak samo, jak w "Urodzinach Milusia", które już wcześniej poddaliśmy drobiazgowym badaniom. Przy okazji natknęliśmy się na napis "Kurs na Jork" i nie jest to jednorazowa pomyłka, ale konsekwentnie powtarzany przez Christę tytuł.
Pod kalką dostrzec można ślady ołówka, niedokładnie (na szczęście) wymazane gumką. Przepuściliśmy plansze przez aparat profesora Mixtura i naszym oczom ukazały się pierwotne wersje tekstów, wpisane typową, kwadratową czcionką Christy. Słowa różnią się nieco od wersji ostatecznych. Na pierwszym z poniższych kadrów wyraz "krateru" zamieniono na "wulkanu", a na drugim dodano w didaskaliach wyraz "gabinetu". Wygląda to na typowe poprawki redakcyjne.
Znalazła się też plansza, z której całkiem poodpadały kawałki kalki. Już węszyliśmy sensację, ale aparat profesora Mixtura ujawnił na niej tylko jedną zmianę tekstu, i to kosmetyczną. Słowo "wyrzucono" zmienione zostało na "wrzucono", a wykrzyknik na kropkę.
Nasuwa się zatem pytanie: kto dopisał na kalce nowe dymki? Szczerze mówiąc, nigdy nie wierzyłem, że Christa zmienił charakter pisma specjalnie do drugiej części "Gucka i Rocha". Czyżby więc jakiś inny rysownik współpracujący z "Relaxem"? Zacząłem przeglądać numery magazynu w poszukiwaniu "guckowej" czcionki - bardzo łatwo ją rozpoznać po nietypowej, trójkątnej literze "A".
Ku mojemu zdumieniu, natrafiłem na kilkadziesiąt (!) komiksów, w których teksty pisane były tą samą ręką. Można je znaleźć w niemal każdym numerze "Relaxu", od #2 do #31. Czcionkę tę mają np. wszystkie komiksy Witolda Parzydły, m.in. z cyklu "Opowieści nie z tej ziemi".
Jednak to nie Parzydło jest autorem tajemniczych literek. Jego własne liternictwo było znacznie bardziej ekspresyjne (miałem napisać "niechlujne", ale ugryzłem się w klawiaturę), co widać w autorskim albumiku "Harley story". Być może dlatego redakcja "Relaxu" przydzieliła mu kaligrafa.
Nasz anonimowy liternik wpisywał też polskie teksty w zagranicznych komiksach przedrukowanych w "Relaksie" (ktoś musiał to robić). Tak było w węgierskiej "Świątyni słońca" i "Akcji Labirynt", a także w belgijskim... "Thorgalu". Niestety, Grzegorza Rosińskiego również musiałem wykluczyć z kręgu podejrzanych, choć z żalem, bo duet Christa/Rosiński to byłaby naprawdę ciekawa kooperacja.
Kolejnym komiksem z "guckową" czcionką był epizod "Tam gdzie słońce zachodzi seledynowo", narysowany przez Waldemara Andrzejewskiego. Tu sprawa jest jeszcze ciekawsza, bo – jak przypomniał mi Kapral – komiks ten przedrukowany został kilka lat później w zbiorze "Bambi", ale już z innym liternictwem. Oryginalna jest prawdopodobnie ta druga wersja, z "Bambi", gdzie czcionka znacznie bardziej pasuje do rysunków. Dlaczego zatem dymki w "Relaksie" zostały podmienione? Kapral twierdzi, że ze względu na błędy stylistyczne w autorskiej wersji, o czym świadczyć ma ogromna ilość zmian w tekście. Tak dalece posunięta korekta może dziwić, bo scenarzystą u Andrzejewskiego i w "Opowieściach nie z tej ziemi" Parzydły był uznany pisarz Stefan Weinfeld. Czyżby z tego samego powodu redakcja "Relaksu" ingerowała w komiksy Christy? Wydaje się to bardzo możliwe.
Przeszukując archiwalne egzemplarze "Relaxu" nie udało się niestety ustalić nazwiska tajemniczego liternika. Pytaliśmy ekspertów, a nawet rysowników współpracujących z magazynem (również Tadeusza Baranowskiego, który zajmował się szatą graficzną w pierwszych numerach), niestety nikt już tego nie pamięta. Pojawiły się wprawdzie mgliste wspomnienia o dwóch nazwiskach, ale są to ślady niezweryfikowane.
Postanowiłem więc szukać dalej i przejrzałem wszystkie komiksy KAW-u z tamtych czasów. I tu niespodzianka! W tłumaczonym z niemieckiego albumie "Ludzie i potwory" Polcha, Górnego i Mostowicza (oddany do druku w roku 1980) odnalazłem bardzo podobną czcionkę. Okazało się, że Bogusław Polch dobrze pamięta tę sytuację, a zwłaszcza swoje oburzenie na fatalną kaligrafię. Twierdzi też, że była to pierwsza praca tego liternika. Nie mógł to więc być ten sam człowiek, który pracował dla "Relaxu" od roku 1976.
Zabawiłem się w grafologa i jeszcze raz porównałem "Gucka i Rocha" z krótkimi epizodami "Kajka i Kokosza". Okazało się, że czcionka w tych komiksach jest wprawdzie podobna, ale nie identyczna - ta druga jest znacznie mniej staranna. W obu wariantach użyto charakterystycznych liter: "A" z ukośną poprzeczką i "G" z nóżką. Natomiast różnice najlepiej widać w literze "U" (w pierwszym wariancie z nóżką) oraz "P", "R", "E", "B", "D" (w drugim wariancie z wyraźnie wystającymi szeryfami).
Musiało być zatem dwóch literników, o dziwnie podobnym charakterze pisma (rodzina?):
![]() | ![]() |
Relax nr 26, 1979 | KAW 1983 |
Takie przesunięcie dymków mogło powstać, gdyby dialogi wpisane były nie na planszy, ale na osobnych kartkach, lub na... kalce technicznej i trzeba je było wpasowywać, za każdym razem trochę inaczej. Sprawdziłem zdjęcia z wystawy w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi i moje przypuszczenia potwierdziły się. O ile oryginał "Tajemniczego rejsu" niczym się nie różni od wersji albumowej, to plansza "Kursu na półwysep Jork" ma kompletnie puste dymki! No, niezupełnie puste, ale o tym za chwilę.
![]() | ![]() |
Foto: Gildia | Foto: Andman/Polter |
Bogdan Ruksztełło-Kowalewski z gdańskiej Pracowni Komiksowej udostępnił nam zdjęcia kilku oryginalnych plansz "Kursu...". Moje przeczucie się potwierdziło. Okazało się, że teksty napisane są na przyklejonych kawałkach kalki technicznej - zupełnie tak samo, jak w "Urodzinach Milusia", które już wcześniej poddaliśmy drobiazgowym badaniom. Przy okazji natknęliśmy się na napis "Kurs na Jork" i nie jest to jednorazowa pomyłka, ale konsekwentnie powtarzany przez Christę tytuł.
![]() |
"Kurs na półwysep Jork" str. 20 |
Pod kalką dostrzec można ślady ołówka, niedokładnie (na szczęście) wymazane gumką. Przepuściliśmy plansze przez aparat profesora Mixtura i naszym oczom ukazały się pierwotne wersje tekstów, wpisane typową, kwadratową czcionką Christy. Słowa różnią się nieco od wersji ostatecznych. Na pierwszym z poniższych kadrów wyraz "krateru" zamieniono na "wulkanu", a na drugim dodano w didaskaliach wyraz "gabinetu". Wygląda to na typowe poprawki redakcyjne.
![]() | ![]() |
"Kurs na półwysep Jork" str. 13 |
Znalazła się też plansza, z której całkiem poodpadały kawałki kalki. Już węszyliśmy sensację, ale aparat profesora Mixtura ujawnił na niej tylko jedną zmianę tekstu, i to kosmetyczną. Słowo "wyrzucono" zmienione zostało na "wrzucono", a wykrzyknik na kropkę.
![]() | ![]() |
"Kurs na półwysep Jork" str. 27 |
Nasuwa się zatem pytanie: kto dopisał na kalce nowe dymki? Szczerze mówiąc, nigdy nie wierzyłem, że Christa zmienił charakter pisma specjalnie do drugiej części "Gucka i Rocha". Czyżby więc jakiś inny rysownik współpracujący z "Relaxem"? Zacząłem przeglądać numery magazynu w poszukiwaniu "guckowej" czcionki - bardzo łatwo ją rozpoznać po nietypowej, trójkątnej literze "A".
Ku mojemu zdumieniu, natrafiłem na kilkadziesiąt (!) komiksów, w których teksty pisane były tą samą ręką. Można je znaleźć w niemal każdym numerze "Relaxu", od #2 do #31. Czcionkę tę mają np. wszystkie komiksy Witolda Parzydły, m.in. z cyklu "Opowieści nie z tej ziemi".
![]() |
"Opowieści nie z tej ziemi", Relax nr 15, rys. Witold Parzydło |
Jednak to nie Parzydło jest autorem tajemniczych literek. Jego własne liternictwo było znacznie bardziej ekspresyjne (miałem napisać "niechlujne", ale ugryzłem się w klawiaturę), co widać w autorskim albumiku "Harley story". Być może dlatego redakcja "Relaxu" przydzieliła mu kaligrafa.
![]() |
"Harley story", rys. Witold Parzydło |
Nasz anonimowy liternik wpisywał też polskie teksty w zagranicznych komiksach przedrukowanych w "Relaksie" (ktoś musiał to robić). Tak było w węgierskiej "Świątyni słońca" i "Akcji Labirynt", a także w belgijskim... "Thorgalu". Niestety, Grzegorza Rosińskiego również musiałem wykluczyć z kręgu podejrzanych, choć z żalem, bo duet Christa/Rosiński to byłaby naprawdę ciekawa kooperacja.
![]() | ![]() |
"Akcja labirynt", Relax nr 10 rys. Erno Zorad | "Thorgal", Relax nr 19 rys. Grzegorz Rosiński |
Kolejnym komiksem z "guckową" czcionką był epizod "Tam gdzie słońce zachodzi seledynowo", narysowany przez Waldemara Andrzejewskiego. Tu sprawa jest jeszcze ciekawsza, bo – jak przypomniał mi Kapral – komiks ten przedrukowany został kilka lat później w zbiorze "Bambi", ale już z innym liternictwem. Oryginalna jest prawdopodobnie ta druga wersja, z "Bambi", gdzie czcionka znacznie bardziej pasuje do rysunków. Dlaczego zatem dymki w "Relaksie" zostały podmienione? Kapral twierdzi, że ze względu na błędy stylistyczne w autorskiej wersji, o czym świadczyć ma ogromna ilość zmian w tekście. Tak dalece posunięta korekta może dziwić, bo scenarzystą u Andrzejewskiego i w "Opowieściach nie z tej ziemi" Parzydły był uznany pisarz Stefan Weinfeld. Czyżby z tego samego powodu redakcja "Relaksu" ingerowała w komiksy Christy? Wydaje się to bardzo możliwe.
![]() | ![]() |
Relax nr 11 | "Bambi" |
Przeszukując archiwalne egzemplarze "Relaxu" nie udało się niestety ustalić nazwiska tajemniczego liternika. Pytaliśmy ekspertów, a nawet rysowników współpracujących z magazynem (również Tadeusza Baranowskiego, który zajmował się szatą graficzną w pierwszych numerach), niestety nikt już tego nie pamięta. Pojawiły się wprawdzie mgliste wspomnienia o dwóch nazwiskach, ale są to ślady niezweryfikowane.
Postanowiłem więc szukać dalej i przejrzałem wszystkie komiksy KAW-u z tamtych czasów. I tu niespodzianka! W tłumaczonym z niemieckiego albumie "Ludzie i potwory" Polcha, Górnego i Mostowicza (oddany do druku w roku 1980) odnalazłem bardzo podobną czcionkę. Okazało się, że Bogusław Polch dobrze pamięta tę sytuację, a zwłaszcza swoje oburzenie na fatalną kaligrafię. Twierdzi też, że była to pierwsza praca tego liternika. Nie mógł to więc być ten sam człowiek, który pracował dla "Relaxu" od roku 1976.
![]() | ![]() |
"Ludzie i potwory" | "Łaźnia" |
Zabawiłem się w grafologa i jeszcze raz porównałem "Gucka i Rocha" z krótkimi epizodami "Kajka i Kokosza". Okazało się, że czcionka w tych komiksach jest wprawdzie podobna, ale nie identyczna - ta druga jest znacznie mniej staranna. W obu wariantach użyto charakterystycznych liter: "A" z ukośną poprzeczką i "G" z nóżką. Natomiast różnice najlepiej widać w literze "U" (w pierwszym wariancie z nóżką) oraz "P", "R", "E", "B", "D" (w drugim wariancie z wyraźnie wystającymi szeryfami).
Wariant 1: "Kurs na półwysep Jork" (ok. 1978) |
![]() |
Wariant 2a (kursywa): "Ludzie i potwory" (ok. 1979-1980) |
![]() |
Wariant 2b: "Urodziny Milusia" i inne (ok. 1979-1980) |
![]() |
Musiało być zatem dwóch literników, o dziwnie podobnym charakterze pisma (rodzina?):
- Pierwszy (ten lepszy) pracował dla "Relaxu" od samego początku, czyli od roku 1976, i ma na koncie kilkadziesiąt komiksów. Ostatnim komiksem, do którego wpisał teksty, był "Kurs na półwysep Jork", narysowany w 1978.
- Drugi zaczął pracę około roku 1979 i próbował naśladować pierwszego. Wpisał dymki w "Ludziach i potworach", które zostały narysowane w 1978 (nr prod. I-5/220/80) oraz w kajkoszowych szortach, które powstały w 1979, a miały się ukazać w 32 numerze "Relaxu" około roku 1981.
Subskrybuj:
Posty (Atom)