środa, 20 września 2017

Vivu Esperanto!

Po wczorajszych rewelacjach mogłoby się wydawać, że pomysł "KiK + esperanto" to coś nowatorskiego. Otóż niezupełnie. W naszych przepastnych archiwach mamy dowód, że takie połączenie pojawiło się już w roku 1981, a więc niedługo po premierze... "Skarbów Mirmiła". Dowód ten kilka miesięcy temu kupił Przemek Soroka w antykwariacie na dworcu Warszawa Śródmieście. Był to zawinięty w folię list, a w nim:


Nie będziemy udawać, że znamy język Zamenhofa, ale niezawodny Google Translate podpowiedział nam, że jest to biuletyn międzynarodowego klubu esperantystów, rozsyłany do krajów Ameryki Południowej, Australii i Europy. Ten akurat egzemplarz na początku października nadany został do Iranu, nie trafił jednak do adresata i pod koniec listopada wrócił do Warszawy.


Na kopercie, pomiędzy rozmaitymi egzotycznymi napisami, widzimy pieczątkę "przesyłka nadeszła z zagranicy w stanie uszkodzonym", co oznaczało, że ktoś szukał ukrytych w liście dolarów. Zapewne bez powodzenia.


List prawdopodobnie nie wrócił do swojego nadawcy - być może dlatego, że dwa tygodnie później wprowadzono stan wojenny, wszystkie stowarzyszenia (za wyjątkiem PRON) zostały zawieszone, a korespondencja z Zachodem zaczęła podlegać ścisłej kontroli. Ale dzięki temu wiemy przynajmniej, że zagraniczni esperantyści już 36 lat temu mieli okazję poznać Kajka - co prawda nieoficjalnie, ale jednak.

wtorek, 19 września 2017

Oj, będzie się działo!

Zanim opowiemy o naszych przygodach na tegorocznym MFKiG (a zdecydowanie jest o czym opowiadać), musimy podzielić się rewelacjami ogłoszonymi przez Tomasza Kołodziejczaka podczas festiwalowych spotkań:


  • Powyżej widzicie próbną okładkę "Skarbów Mirmiła" w języku esperanto (oczywiście publikujemy ją jako pierwsi). Główni bohaterowie będą się nazywać Kajko kaj Kokoŝo, a zbójcerze - ŝteldatoj. Jak podaje Andrzej Kłopotowski z "Gazety Wyborczej", inicjatywa wyszła od prezesa Białostockiego Towarzystwa Esperantystów, pana Przemysława Wierzbowskiego, który podjął się również tłumaczenia. Wydanie ma zwieńczyć Rok Ludwika Zamenhofa (twórcy esperanto), ogłoszony przez UNESCO.
  • Z kolei "Szkoła latania" ukaże się po angielsku. Tłumaczem jest amerykański slawista Michael Kandel, mający m.in. na koncie przekłady powieści Stanisława Lema.
  • Red. Kołodziejczak potwierdził zapowiedź z Polconu o planowanej kolorowej edycji "Kajtka i Koka". Prawdopodobnie chodzi o dokończenie 12-zeszytowej serii "Kajtek i Koko w kosmosie" z lat 1991-1992. Jeśli możemy coś doradzić w kwestii kolorysty, to sugerujemy Piotra Bednarczyka.
  • Nasze przymiarki do integrala "Kajka i Kokosza" okazały się prorocze. Egmont naprawdę planuje wydanie zbiorcze, chociaż jeszcze nie teraz.

To podobno nie koniec atrakcji. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, w najbliższych miesiącach czeka nas prawdziwa kajkoszowa ofensywa Egmontu. Hurra!

sobota, 9 września 2017

Kajko i Kokosz w integralu - podejście #3

Po przerwie wracamy do tematu zbiorczego wydania KiK. Dziś dla odmiany pokażę Wam wersję "dżambo", zaproponowaną przez Jarka Obważanka ze ś.p. WRAKa. Mamy tu tylko trzy, za to grubaśne tomiszcza: w pierwszym cały "Wieczór Wybrzeża" w formacie poziomym (jak w albumach KAW-u), w drugim pierwszy "Świat Młodych" i całą sagę o Milusiu, a w trzecim super-hity z drugiego "Świata Młodych", okres albumowy i dodatki. Zaletą jest połączenie układu chronologicznego z tematycznym, zaś wadą - wątpliwy komfort lektury i zaporowe ceny poszczególnych tomów. Obawiam się, że na takie wydanie pozwoliliby sobie tylko hardkorowi fani Janusza Christy, ale być może nie doceniam polityki cenowej Egmontu.

1 "Złoty puchar"
"Szranki i konkury"
"Woje Mirmiła"
(obj.: 281 str., pełne wersje, po 3 paski na stronę)
2 "Pasowanie"
"Szkoła latania"
"Wielki turniej"
"Na wczasach"
"Zamach na Milusia"
"Profesor Stokrotek"
"Urodziny Milusia"
"Łaźnia"
"Koncert Kaprala"
"Niespodzianka"
- scenariusz
"Skarby Mirmiła"
"Cudowny lek"

(obj.: 265 str.)
3 "Festiwal czarownic"
"Dzień Śmiechały"
"Srebrny denar"
"W krainie borostworów"
Kalendarz 1987
- A4
Kalendarz 1988 - A4
"Mirmił w opałach"

(obj.: 205 str. + wszystkie dodatki: wzornik, gra komputerowa, film animowany, puzzle, rysunki, szkice)

Pozostaje nam już tylko ustalenie spisu treści dodatków, ale to temat na osobny post. Jak zwykle czekamy na Wasze uwagi i propozycje.

środa, 30 sierpnia 2017

Krwawy Czarny Dajmiech

Seria o Kajku i Kokoszu ma tyle rozmaitych smaczków, że przy każdej kolejnej lekturze znajduję coś zaskakującego. Na przykład ostatnio, przeglądając albumy pod kątem integrala, zorientowałem się, że nie tylko Hegemon, ale i książę Włado ("Pasowanie") nosi zbroję po Dajmiechu ("Woje Mirmiła"). Przypomniało mi to slajd, który z lubością pokazujemy na naszych naplasterkowych prelekcjach, a przedstawiający ewolucję Dajmiecha w Hegemona. Teraz już wiem, że slajd był niekompletny i że naprawdę powinien wyglądać tak:


Począwszy od pierwszego szkicu Dajmiecha, wszystkie kolejne stadia noszą starożytną zbroję łuskową (używaną przez ówczesnych Germanów) oraz hełm z rozczapierzonymi skrzydełkami, które Christa "uczesał" dopiero w "Szkole latania". Powstaje w ten sposób cały ciąg negatywnych bohaterów, w który dość nieoczekiwanie wpasował nam się poczciwy książę Włado, zastępujący Mirmiła w niekanonicznym szorcie. Jego strój został niemal w 100% skopiowany z zagadkowego szkicu nazwanego przeze mnie Dajmiecho-Hegemonem. Księcia Włado śmiało można zatem nazwać produktem ubocznym ewolucji Hegemona.

No dobrze, ale co w tym towarzystwie robi Czarny Rycerz vel Zły Książę? Przecież to w ogóle nie jest postać z "Kajka i Kokosza", tylko ze starszych o 15 lat "Niezwykłych przygód Kajtka-Majtka"... Może i racja, ale co ja poradzę, że to właśnie po nim książę Dajmiech odziedziczył swoją szpetną gębę (a Hegemon wąsy).


I tu dochodzimy do mojego drugiego odkrycia, w dodatku znacznie ciekawszego. Otóż okazuje się, że podobieństwa między "Czarnym Rycerzem" i "Wojami Mirmiła" nie ograniczają się do fizjonomii szwarc-charakterów. Weźmy choćby nocne odwiedziny w alkowie księcia...


... albo egzekucję udaremnioną przy pomocy liny.


Takich powtórzonych scenek jest więcej. Kolejny przykład to duch z prześcieradła atakujący strażników.


A tu króciutki gag z bobrem, który dla fabuły jest zupełnie nieistotny, a jednak Christa i tak zdecydował się go powtórzyć, tylko z lepszą puentą.


Szczerze mówiąc, "Woje Mirmiła" nigdy nie wzbudzali we mnie entuzjazmu. Akcja wydawała mi się jakby posklejana ze średnio do siebie pasujących kawałków. Teraz przynajmniej wiem skąd to wrażenie. Zdaje się, że Christa albo cierpiał na chwilowy brak weny (między genialnymi "Szrankami i konkurami" i równie genialną "Szkołą latania"?), albo miał już w nosie "Wieczór Wybrzeża", bo wiadomo, że w tym czasie rozglądał się za nową pracą. Tak czy inaczej, zaczął szukać pomysłów w swoim pierwszym komiksie o średniowieczu z 1959 r. Zapewne dlatego w 1/3 historyjki wyrzucił Mirmiła z grodu i zastąpił go odpowiednikiem kajtkowego Złego Księcia, czyli Dajmiechem. To właśnie od tego odcinka zaczynają się podobieństwa z "Czarnym Rycerzem".

Recykling własnych pomysłów był w twórczości Christy zjawiskiem normalnym, ale tu mamy do czynienia z powtórkami na nieco większą skalę niż zwykle. Co nie znaczy, że największą, bo nic nie przebije "Na wczasach", o których sam autor mówił, że są remake'iem "Szranków i konkurów" (Wit, wikingowie). Jestem pewien, że komiksy sopockiego Mistrza skrywają jeszcze wiele takich niespodzianek. Jeśli wpadniecie kiedyś na trop jednej z nich, nie zapomnijcie do nas napisać i podzielić się odkryciem z innymi fanami.
___________
EDIT: Niespodzianka nr 1.

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Kajko i Kokosz w integralu - podejście #2

Pierwsza przymiarka do integrala KiK spotkała się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Pojawiło się też kilka ciekawych sugestii. Najważniejsza poprawka, zgłoszona przez Maćka Kura, Łamignata i Kleszcza, polega na upchaniu całej sagi o Milusiu w jednym woluminie. OK, dodaję "Cudowny lek" do tomu 5 (milusiowego), co wymusza kolejne ruchy, m.in. przesunięcie na sam koniec "Profesora Stokrotka" (Miluś tylko w jednym kadrze, odjechana fabuła pasująca do kalendarzy), scenariusza "Niespodzianki" (to nie jest komiks) i wszystkich dodatków. Ostatni tom przypomina teraz przewodnik po serii "Hugo". Aha, "Pasowanie" ląduje w tomie 4, ale zastanawiam się czy nie odesłać go do 7 razem ze "Srebrnym denarem". Na razie wygląda to następująco:

1 "Złoty puchar" - pełna wersja
(obj.: 125 str.)
2 "Szranki i konkury" - pełna wersja
(obj.: 174 str.)
3 "Woje Mirmiła"
(obj.: 119 str.)
4 "Pasowanie"
"Szkoła latania"
"Wielki turniej"
"Na wczasach"

(obj.: 110 str.)
5 "Zamach na Milusia"
"Urodziny Milusia"
"Łaźnia"
"Koncert Kaprala"
"Skarby Mirmiła"
"Cudowny lek"

(obj.: 140 str.)
6 "Festiwal czarownic"
"Dzień Śmiechały"
"Srebrny denar"
"W krainie borostworów"

(obj.: 132 str.)
7 "Mirmił w opałach"
Kalendarz 1987
- A4
Kalendarz 1988 - A4
"Profesor Stokrotek"
"Niespodzianka"
- scenariusz
(obj.: 88 str. + wzornik, gra komputerowa, puzzle, dodatkowe rysunki, szkice)

Ten układ integrala jest trochę chronologiczny, a trochę tematyczny, co też ma swój niezaprzeczalny urok. I co Wy na to?

środa, 23 sierpnia 2017

Kajko i Kokosz w integralu - podejście #1

Na komiksowych forach coraz częściej mówi się o zbiorczym wydaniu "Kajka i Kokosza", chociaż Egmont nie pali się do takiej edycji ("nie w tym roku"). Postanowiłem jednak przymierzyć się do podziału serii na tomy, żeby w ogóle ruszyć temat. Wyszło to nawet dość zgrabnie: najpierw idą paski z "Wieczoru" + demo (t.1-3), potem "Świat Młodych" (t.4), "Relax" i post-"Relax" (t.5), powrót do "Świata Młodych" (t.6), a na końcu okres albumowy (t.7). Wszystkie części mają zbliżoną objętość, po ok. 120 stron (w tym oryginalne okładki Christy), jedynie "Szranki i konkury" są nieco grubsze. Do tego trzeba dorzucić rozmaite dodatki, a więc szkice, ilustracje, artykuły, może jakieś wywiady itp., ale to zostawmy na później. Oto mój zarys integrala:

1 "Złoty puchar" - pełna wersja
(obj.: 125 str. + szkice)
2 "Szranki i konkury" - pełna wersja
(obj.: 174 str. + zwiastun, szkice)
3 "Woje Mirmiła"
"Pasowanie"

(obj.: 121 str. + szkice)
4 "Szkoła latania"
"Wielki turniej"
"Na wczasach"

(obj.: 108 str. + zwiastun, szkice)
5 "Zamach na Milusia"
"Profesor Stokrotek"
"Urodziny Milusia"
"Łaźnia"
"Koncert Kaprala"
"Niespodzianka"
- scenariusz
"Skarby Mirmiła"
(obj.: 114 str. + wzornik, puzzle, rysunki)
6 "Cudowny lek"
"Festiwal czarownic"
"Dzień Śmiechały"
"Srebrny denar"

(obj.: 124 str. + plakat, szkice)
7 "W krainie borostworów"
Kalendarz 1987
- A4
Kalendarz 1988 - A4
"Mirmił w opałach"
(obj.: 122 str. + gra komputerowa, puzzle, rysunki)

Trzeba się teraz zastanowić czy komiksy z "Wieczoru" powinny być w wersji gazetowej czy albumowej. Mnie na przykład marzy się przedruk wszystkich oryginalnych pasków w czerni i bieli, jak w najnowszym wydaniu "Kajtka i Koka w kosmosie", albo poziomo jak w żółtych albumach KAW-u. Wtedy ktoś musiałby zrekonstruować (i ewentualnie pomalować) kilkadziesiąt gazetowych pasków wyciętych z albumów lub przerysowanych w latach 80.



Kolor Piorunowski/SkrzydlewskiWersja oryginalnaWersja super-oryginalna

Za pozostawieniem samej kreski przemawia fakt, że tylko "Woje Mirmiła" zostali pokolorowani przez Christę (i to niekoniecznie przez Janusza), a malowanie "Szranków i konkurów" autor zakończył na planszy nr 13 i nigdy tych blaudruków nie wykorzystał. Podobnie sprawa wygląda z "Pasowaniem" (kolorowa tylko pierwsza plansza) i "Srebrnym denarem". Jak z tego wybrnąć?

Jeśli macie własne pomysły, sugestie lub uzupełnienia - piszcie. Pamiętajcie jednak, że na razie jest to wyłącznie ćwiczenie umysłowe dla fanów. Ale może kiedyś, wspólnymi siłami uda się coś w Egmoncie wylobbować.

wtorek, 22 sierpnia 2017

(FANART) Przygoda Wita

Na budowie mini-Mirmiłowa panuje wakacyjny zastój. Sami rozumiecie - przejściowe trudności z zaopatrzeniem, niesolidni dostawcy, kompresja etatów... Ale to wcale nie znaczy, że główny budowniczy Piotr Piejek próżnuje. Wręcz przeciwnie! Żeby nie tracić czasu, napisał historyjkę (w zasadzie poemat) o woju Wicie, po czym zebrał swoją mini-załogę na planie zdjęciowym i zrobił kilka fotek. I oto przed Wami pierwszy w uniwersum Kajka i Kokosza fotokomiks, a już na pewno pierwszy wierszowany fotokomiks, a już na pewno pierwszy wierszowany fotokomiks w skali 1:72. Życzymy wesołej lektury. Dzieci prosimy o zamknięcie oczu.


Tekst i zdjęcia: Piotr Piejek. Skład i dymki: Kapral.

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Czas na Kleksa

Zrobiłem szybki rachunek sumienia i wyszło mi, że reaktywacja "Kajka i Kokosza" wcale nie jest czymś wyjątkowym na tle komiksów z PRL-u. Nie wierzycie? No to proszę: już w 2006 r. Michał "Śledziu" Śledziński narysował nowy zeszyt "Żbika" ze scenariuszem Władysława Krupki (wyd. Mandragora), w 2012 Łukasz Chmielewski przejął obowiązki scenarzysty w "Tajfunie" Tadeusza Raczkiewicza (wyd. Ongrys), a w 2016 "Binio Bill" w wykonaniu Jarosława Wojtasińskiego na dobre rozgościł się w magazynie "AKT".


Teraz do tego zreaktywowanego grona dołącza seria Szarloty Pawel. Od ponad roku nowe przygody Kleksa publikowane są na blogu "Internetowy komiks w odcinkach", a ich twórcą jest Paweł Przygoda ("Tajfun", "KiK - Komiksowa archeologia"). Równolegle ukazują się dwie historyjki: "Wśród głębin i skał" (z lewej) oraz "Nabici w butelkę" (z prawej). Naszym zdaniem projekt zdecydowanie wart jest śledzenia.


Oprócz normalnych komiksowych plansz Paweł wrzuca czasem paski stylizowane na wycinki ze "Świata Młodych" i tam najlepiej widać jak bardzo zbliżył się do oryginału. Ciekawe czy pani Szarlota widziała już kontynuację, a jeśli tak, to co o niej sądzi?


Gdybym mógł coś zasugerować młodym twórcom, to radzę się spieszyć, bo do zagospodarowania zostało bardzo niewiele kultowych serii. W zasadzie wolne są już tylko komiksy Papcia Chmiela i Tadeusza Baranowskiego - i to jedynie dlatego, że obaj autorzy wciąż są aktywni i głupio byłoby wysadzać ich z siodła. No, ale może ktoś się odważy :)

piątek, 18 sierpnia 2017

Imieniny Kajka i Kokosza

18 sierpnia 1972 r. po raz pierwszy publicznie padły imiona KAJKA i KOKOSZA - bohaterów nowego wówczas komiksu Janusza Christy. Miało to miejsce na łamach "Wieczoru Wybrzeża", w ósmym odcinku serii "Złote prosię", znanej obecnie jako "Złoty puchar". Niedawno kolega Foquet zaproponował, żeby na pamiątkę tego wiekopomnego wydarzenia w dniu 18 sierpnia obchodzić imieniny Kajka i Kokosza. Popieramy zdecydowanie! Brak tych pięknych, prasłowiańskich imion w kalendarzu uważamy za karygodne niedopatrzenie.

W prezencie dla naszych solenizantów proponujemy przychylnym okiem spojrzeć na ich najnowsze przygody, zebrane w tomiku "Łamignat Straszliwy", a najlepiej skrobnąć słówko w internecie o pozytywnych wrażeniach z lektury. Album od wczoraj dostępny jest w księgarniach.

czwartek, 17 sierpnia 2017

The making of "Obłęd Hegemona"

Od Maćka Kura i Sławka Kiełbusa dostaliśmy unikalną dokumentację shorta "Zbójcerze: Obłęd Hegemona" z pierwszego tomu "Nowych przygód KiK". Zaczynamy od obrazka, który powstał na etapie szlifowania scenariusza i był bodajże pierwszą przymiarką do przyszłego komiksu. Jego autorem jest... scenarzysta Maciek Kur, człowiek o wielu talentach, nie tylko piszący, ale i trochę rysujący (o czym już wiecie).


A oto co on sam mówi na temat swojej ulubionej metody pracy:

Maciej Kur: Wszystkie moje scenariusze (do "Lila i Puta" także) mają formę tzw. storyboardu, czyli takiego niby-komiksu, narysowanego po mojemu, z uwagami na czerwono. Sam dużo rysuję na etapie wymyślania historii - jeśli mam zarys planszy przed oczami, od razu widzę co jest nie tak. Ułatwia to sprawę przy rozplanowaniu wszystkiego, szlifowaniu tempa akcji i właściwym wygraniu żartów. Rysownicy też wydają się preferować taką formę scenariusza. Naturalnie jestem bardzo otwarty na wszelkie zmiany i propozycje z ich strony, zwłaszcza gdy chcą z jednego kadru zrobić dwa (lub odwrotnie), przenieść jakiś kadr niżej itp., a już kompletnie nie wtrącam się w to jak chcą zmieniać ujęcia. To w końcu profesjonaliści i mają znacznie lepsze wyczucie wizualne niż ja. Oczywiście gdyby trafił mi się kiedyś rysownik, który upierałby się tylko przy scenariuszu tekstowym, to bym chętnie taki przygotował.


Maciej Kur: Dialogi to osobna kwestia - choć są wstawione w storyboard, zawsze istnieje też osobna "lista dialogowa", na której są już na spokojnie pielęgnowane, dosmaczane... i oczywiście idą do korekty.


Dziękujemy Maćkowi za komentarz. W tym momencie do akcji wkracza Sławek Kiełbus i zaczyna szkicować. Dyskretne, niebieskie wypełnienie kadrów bardzo ułatwia rozplanowanie dymków.


A teraz to samo, tylko na czysto. Różnice między szkicem i tuszem są u Sławka niewielkie, ale jednak są.


No i wreszcie wersja ostateczna, z kolorem.


Żartowałem. Prawdziwa wersja ostateczna jest poniżej. Zadanie dla spostrzegawczych - co się zmieniło w stosunku do poprzedniej kolorowej planszy?


Jeśli interesują Was kulisy powstawania innych komiksów o Kajku i Kokoszu, polecamy the making of "Coś na muchy" z kompletem szkiców Norberta Rybarczyka. Ale to może później, bo teraz marsz do księgarni, żeby Wam nie wykupili "Łamignata Straszliwego". Przecież dziś premiera!