środa, 12 listopada 2014

(FANART) Pojedynek Jagi z Abrą

Pamiętacie nasz zeszłoroczny post prima-aprilisowy? Ten o pomysłach Christy na kolejne albumy? Jedni się nabrali, inni nie, jeszcze inni myśleli, że się nabrali, albo myśleli, że się nie nabrali. Trochę to skomplikowane, bo dowcip polegał na tym, żeby akurat w tym dniu pokazać Wam rzecz absolutnie autentyczną. To naprawdę są notatki Janusza Christy, słowo zbójcerza. Naszemu Stałemu Czytelnikowi Piotrowi tak się spodobały, że jeden z pomysłów postanowił narysować. O dziwo, teraz ten crossover nie wygląda już tak niedorzecznie jak w zapiskach autora.



A nam coraz bardziej podoba się kreska Piotra, która z każdym kolejnym rysunkiem coraz bardziej przypomina pierwowzór. Czekamy na Kajka i Kokosza w Królewskiej Milicji Konnej, armatę Łamignata, łuk-samocel i całą resztę.

poniedziałek, 10 listopada 2014

20% Christy, 80 scenarzysty

Posypały się recenzje słuchowiska "Kajko i Kokosz: Szkoła latania". Studio Sound Tropez dostało od recenzentów albo szóstki albo pały - nic pośrodku. Marcin Waincetel, Jakub Grygiel i Maciej Budzich nachwalić się nie mogą, natomiast Jakub Syty i Maciej Kur psy wieszają, mniej więcej za to samo. Linia podziału jest dość czytelna: przeciwnicy są komiksiarzami, a zwolennicy nie. Co prawda z tego schematu wyłamuje się recenzja Pawła Deptucha (zadowolony, choć komiksiarz), ale i tak zaryzykujemy tezę, że fani "Kajka i Kokosza" nie są targetem audiokomiksu. Bo fanów - w tym nas - zwyczajnie szlag trafia, że ludzie z Sound Tropez tak daleko odeszli od oryginału, a udają, że robią adaptację. Tymczasem nie-fanom wcale to nie przeszkadza, bo mają komiksy w nosie. I być może tak trzeba. Może dzięki słuchowisku z Biedronki mnóstwo osób wkręci się w komiksy Christy, nakłady wzrosną, pojawią się kontynuacje, gry, gadżety, dobranocki, a nawet filmy fabularne. Ale zanim to nastąpi, mamy dla realizatorów kilka uwag i sugestii.
  • Po pierwsze TLDR. Jak można było rozdmuchać króciutki 35-stronicowy komiks do 144 minut? I po co? Pomysłów Christy wystarczyłoby na jakieś pół godziny, pozostałe dwie to wypełniacze, czyli radosna twórczość scenarzysty Grzegorza Brudnika. Panowie, następnym razem wpakujcie na płytę ze dwa albumy, to może będzie lepiej, bo tym razem żaden z naszej naplasterkowej trójki nie dobrnął nawet do połowy słuchowiska.
  • Po drugie scenarzysta, który postanowił przyćmić Christę swoim shrekowatym humorem, mógłby wymyślić jakiś inny chwyt komiczny niż anachronizm. Co prawda Christa też robił aluzje do współczesności, ale przecież nie cały czas i nie na tym polegał urok jego komiksów.
  • Po trzecie Mirmił brzmi jak Kapral, Kapral jak Mirmił, a Kajko w ogóle nie brzmi. Być może chodziło o to, żeby postacie Christy przypadkiem nie przysłoniły popisów scenarzysty, recytowanych przez narratora tubalnym głosem, na melodię z reklam POLOmarketu. Jeśli tak, to cel został osiągnięty w 100%.
  • Po czwarte już w pierwszej scenie pojawia się irytujący zgrzyt, kiedy narrator każe nam wyobrazić sobie Mirmiłowo jako ogromne, tętniące życiem miasto. A pamiętamy, że w komiksach była to ospała, prowincjonalna dziura. Składała się z wału, klepiska, studni, 13 chałup i okazałego dworu kasztelana, kontrastującego z całą tą mizerią. Czy naprawdę Mirmiłowo wymagało liftingu, jak wyidealizowana Warszawa z seriali TV?

Mirmiłowo według Christy. Plansza z wzornika serii "Kajko i Kokosz".

Ciekawe, że w "Thorgalu" ten sam scenarzysta nie pozwalał sobie na takie ekscesy. W wywiadzie dla Tholgarverse Grzegorz Brudnik przyznał, że "jego" Thorgal początkowo strasznie ironizował i pyskował:
"Na szczęście Piotrek Rosiński [syn Grzegorza] czuwał i szybko postawił mnie do pionu. W moim odczuciu w pierwszych częściach Thorgal był nieco zbyt porywczy i agresywny, w stosunku do dalszych części. Chciałem tę agresję zamienić w ironię, ale to był duży błąd. Nie wolno tak ingerować w zamierzenia autora. Dlatego ostatecznie powstała wersja dużo bardziej »miękka«".
Czyli to, czego nie pozwolono mu zrobić z "Thorgalem", w "Kajku i Kokoszu" przeszło bez mrugnięcia okiem. Zdaje się, że po śmierci Christy po prostu zabrakło osoby, która sprawowałaby pieczę nad spójnością uniwersum - kogoś, kto w odpowiednim momencie mógłby dać rozochoconym prze-twórcom po łapach. My, jako tzw. czynnik społeczny, nie mamy oczywiście takiej mocy sprawczej, ale możemy służyć życzliwymi radami, co niniejszym czynimy.

czwartek, 6 listopada 2014

Christa znów gawędzi

Miesięcznik "Nasza Historia" przygotował prawdziwą gratkę dla fanów "Kajka i Kokosza". Aż trzy strony listopadowego numeru zajmuje artykuł Grażyny Antoniewicz pt. "Janusz Christa - znakomity rysownik, niezrównany gawędziarz". Jest to zapewne jeden z ostatnich niepublikowanych wywiadów z rysownikiem, uzupełniony wspomnieniami wnuczki Pauliny. Zdecydowanie polecamy. Uwaga: tekst znajdziecie wyłącznie w wydaniu gdańskim, w pozostałych 10 mutacjach regionalnych nawet nie próbujcie go szukać. Gazeta dostępna jest również w wersji elektronicznej - na wszelki wypadek prezentujemy właściwą okładkę.

niedziela, 2 listopada 2014

Kokosz przerysowany

Kolega Śmiechosław (ten od pucharu) zwrócił nam uwagę, że Kokosz z okładki "Skarbów Mirmiła" wygląda tak samo jak Kokosz z okładki "W krainie borostworów". Sprawdziliśmy i faktycznie - coś w tym jest. W dodatku Leśny Strach upozowany jest na Hegemona, co wskazywałoby raczej na celowy zabieg Christy, a nie podświadomy autoplagiat. Macie jakieś teorie?

wtorek, 28 października 2014

KOWAL-ów 2-óch

Wstyd się przyznać, ale poniższy materiał czekał na publikację aż półtora roku! Zapewne czekałby jeszcze dłużej, bo zawieruszył nam się w najciemniejszym zakamarku twardego dysku, a my kompletnie o nim zapomnieliśmy. Na szczęście Nasz Stały Czytelnik Piotr odświeżył nam pamięć podczas ostatniej MFKi. Dziękujemy Ci Piotrze - i za tekst i za skuteczną terapię antymiażdżycową. Przy okazji na dysku znalazło się jeszcze trochę takich nieopublikowanych materiałów, za co serdecznie przepraszamy autorów i obiecujemy poprawę. A teraz zapraszamy do lektury. Przed nami kolejne spojrzenie na postać Kowala, tym razem z nieco innej perspektywy.

* * *

Swego czasu dwaj Panowie Florkowie - Arkadiusz i Piotr, których z tego miejsca serdecznie pozdrawiam, popełnili kilka fanowskich okładek wzorowanych na 4-tomowym wydaniu serii "Funky Koval". Nie wiem czy był to zabieg celowy, czy tyko luźne skojarzenie, ale okazuje się, że kowal Christy, mimo iż jest to postać bardziej niż epizodyczna, ma z Funkym Bogusława Polcha i S-ki naprawdę wiele wspólnego.

1.
Obaj preferowali podobny model spędzania wolnego czasu...


... zwalczany przez kobiety ich życia, choć całkiem różnymi metodami.


2.
Lubili też od czasu do czasu coś wyrwać...


3.
Ich synowie mieli dziwny zwyczaj dosiadania smoków.


4.
Gdy okazało się, że Funkych jest dwóch...


... kowal Christy też się rozdwoił. Jeden przez cały czas mieszkał w Mirmiłowie z żoną i szesnaściorgiem dzieci ("Zamach na Milusia"). Drugi poza murami grodu rozszerzył działalność gospodarczą o usługi dentystyczne, nic nie widząc o istnieniu swojego brata bliźniaka ("Szkoła latania"). A może replikanta? Pewnie wszystkiemu winne jest UFO widziane niedawno nad Mirmiłowem...


O Wielki Planisto, dopomóż nam rozwiązać tę zagadkę!

piątek, 17 października 2014

Francuskie plasterki

Francuska kuchnia uchodzi za najlepszą na świecie, ale czy francuskie plasterki na pewno są lepsze od polskich? Możecie się o tym przekonać dzięki mailowi, jaki dostaliśmy od Piotra Kaczmarka:
Gratuluję zapału i inicjatywy na MFK w Łodzi. Zamiast uścisku ręki, przesyłam i dedykuję zespołowi "Na plasterki", planszę z 1953 roku z komiksu "Belloy: La princesse captive" autorstwa Jean-Michela Charliera i Alberta Uderzo. Planszę tę można chyba spokojnie zatytułować "Na plasterki!!!"

Źródło: "Uderzo: L'intégrale 1951-1953", str. 96

A to nasze swojskie plasterki. Może nie tak równiutkie i finezyjne jak francuskie, ale za to kolorowe!

Źródło: "Skarby Mirmiła", str. 27

czwartek, 9 października 2014

Klęska urodzaju

Na Forum Gildii można przeczytać, że tegoroczny MFKiG składał się wyłącznie z kolejki po autografy i ogólnie był do bani. No cóż, widocznie trafiliśmy na jakiś inny festiwal, bo ten nasz wydał nam się rewelacyjny. Atrakcji było tyle, że przez cały czas musieliśmy wybierać pomiędzy wystawami, panelami, spotkaniami z zagranicznym dream teamem (Andreas, Van Hamme, Loisel, Grant), towarzyskimi pogaduszkami i buszowaniem po dziesiątkach stoisk z komiksami, grami, figurkami, koszulkami, klockami LEGO i gwiezdnowojennymi gadżetami. Prawdziwa klęska urodzaju! Oto jak to wyglądało z naszej perspektywy.

Zacznijmy od wystaw w Centralnym Muzeum Włókiennictwa. Nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności uwiecznienia się na tle obrazu Mariano Lirmana. Prace Argentyńczyka w realu okazały się jeszcze bardziej trójwymiarowe niż na zdjęciach.


Z dziką rozkoszą obejrzeliśmy też ekspozycję o Lucky Luke'u. Wojtek Łowicki zgromadził na niej niesamowity wachlarz gadżetów: szachy, domino, gry zręcznościowe, maski, modele, figurki w kilku rozmiarach, pluszaki itp itd. Aż dech zapierało z zazdrości.


Najbardziej spodobały nam się: autentyczne zdjęcie martwych braci Daltonów, winylowe single z piosenkami (z lewej) i winylowy audiobook (to ten longplay w białej okładce). Dość ciekawie, choć z zupełnie innego powodu, wypadła też przepaskudna plansza "Tajfuna" z symbolicznym podpisem "Tadeusz Raczkiewicz - Synonim zła". Więcej zdjęć z CMW znajdziecie na blogu "Półka z kulturą".


Przejdźmy teraz do wypełnionej po brzegi Atlas Areny. Spośród dziesiątków spotkań, jakie tu się odbyły, największy rozmach miała premiera komiksów z konkursu im. Janusza Christy, choćby ze względu na ilość panelistów. Rozmowę z całą jedenastką nagrodzonych twórców prowadził Tomasz Kołodziejczak. Dowiedzieliśmy się m.in., że komiksy powstały w ekspresowym tempie (za wyjątkiem zwycięskiego, który jeszcze nie powstał), że Egmont delikatnie nakierowywał autorów, oraz że scenariusz drugiego tomu "Lila i Puta" jest już gotowy. Na koniec red. Kołodziejczak poinformował, że druga edycja konkursu została już ogłoszona na stronie JanuszChrista.pl. Zasady bez zmian, termin do 10 stycznia.

Zdjęcie pożyczone z profilu "Lil i Put". Kiedyś oddamy.

Wysłuchaliśmy też ludzi ze studia Sound Tropez, czyli twórców słuchowiska "Kajko i Kokosz: Szkoła latania". Niestety, samego słuchowiska nie udało mi się (tzn. Kapralowi) wysłuchać, odpadłem już po kilku pierwszych scenach, więc recenzji nie będzie. Jeśli ktoś dobrnął do końca, prosimy o opinię. Poniżej możecie zobaczyć jak wygląda płyta z dołączonym do niej okrągłym znaczkiem. Pozostałe zbójeckie łupy to (od lewej): "Zeszyty Komiksowe" z Kokoszem na okładce, magnesik na lodówkę ze zbójcerzami, plakietka VIP do wpychania się bez kolejki oraz jeden ze stu medali wybitych na jubileusz Festiwalu. Otrzymałem go prawdopodobnie za wytrwałość.


Jeśli chodzi o ten uroczy magnesik, to upolowaliśmy go na maleńkim stoisku z rzemieślniczymi gadżetami, obok filcowych przypinek z dymkami. Było to jedno z fajniejszych odkryć w całej strefie targowej. Gratulujemy pomysłu i liczymy na kolejne.


Na koniec kilka słów o nas, bo i my dorzuciliśmy trzy grosze do festiwalowego programu. W sobotę poprowadziliśmy długaśną prelekcję o nieznanych rysunkach Christy. Salę dostaliśmy naprawdę sporą, tę samą co Egmont, a i tak zajęte były wszystkie miejsca siedzące i leżące (dzięki za tak liczne przybycie). W niedzielę musieliśmy zorganizować poprawiny, tzn. podziemny pokaz dla kilku znajomych zbójów, którzy nie dotarli poprzedniego dnia. Pamiątkowe zdjęcie wykonał główny spóźnialski - Andman z Poltera.


Poza tym na gościnnym stoisku Conturu znów ustawiliśmy naszą mini-ekspozycję z klocków LEGO, COBI i nie tylko. Tym razem była to chata Kajka i Kokosza oraz łódź Jarla Björna i jego piratów z Jamsborga - nasze najnowsze modele.


Chata, czy raczej chatka, miała w daszku całkiem sporą dziurkę, przez którą można było zobaczyć kompletnie umeblowaną i oświetloną (!) izdebkę z antresolką, sprzęcikiem AGD oraz główką turka na ściance. Od czasów Stadionu Narodowego wzbogaciliśmy się o własną gablotę (czytaj: akwarium), a Łamignat sprawił sobie specjalny wózek, którym woził cały ten majdan po Atlas Arenie. Sprawa z klockami jest rozwojowa, więc na następny konwent będziemy chyba musieli jechać tirem.


Ukoronowaniem znakomitej 25. edycji MFKiG była oczywiście festiwalowa gala, która w tym roku wróciła do Wytwórni, ku ogromnej uciesze publiczności. W tym miejscu zakończymy naszą relację, bo o suto zakrapianych bankietach (liczba mnoga!), pląsach i śpiewach nie wypada nam opowiadać w obecności nieletnich. I my tam byliśmy, itp itd.

* * *
A teraz suplement dla dociekliwych klockomaniaków, w którym udowodnimy, że chatka Kajka i Kokosza wykonana została ściśle według wzornika Janusza Christy. Zobaczcie jak ładnie to Łamignatowi wyszło. Najpierw elewacja.


Tu główna izba na parterze.


I wreszcie sypialnia na antresoli.


Oklaski. Dziękujemy.

czwartek, 2 października 2014

(FANART) Obecność obowiązkowa

Przypominamy, że pojutrze poprowadzimy pogadankę pt. "200 nieznanych prac Janusza Christy". Z tej okazji Nasz Stały Czytelnik Piotr przygotował promocyjną grafikę. Po prelekcji nie zapomnijcie się ujawnić, bo jeszcze nie wszystkich christomaniaków poznaliśmy osobiście.

środa, 24 września 2014

Wracamy do Łodzi

Zapraszamy na prezentację pt. "200 nieznanych prac Janusza Christy", którą pokażemy na 25. Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. W ciągu godziny będziemy chcieli pokazać Wam ponad 200 nieznanych rysunków Mistrza, do których dokopaliśmy się 5 lat temu podczas wyprawy archeologicznej do Sopotu (pisaliśmy o niej tutaj). Będą też inne nieznane eksponaty, pochodzące z prywatnych kolekcji zaprzyjaźnionych fanów. Czasu jest na styk, więc nie liczcie na zabawne filmiki, piosenki i gadżety - do Łodzi przywieziemy samo komiksowe mięcho.

Jeśli czytujecie naszego bloga, to wiecie, że nie obejdzie się też bez kilku sensacyjek, odkryć i teorii spiskowych... ale tym razem wszystko to należy pomnożyć przez 200. Część materiału miała premierę w czerwcu w Toruniu (to już tradycja), ale widzieli ją tylko nieliczni (to też tradycja).

Z tymi, którzy nie widzieli, spotykamy się w sobotę 4 października o godz. 14:15 w sali C, Atlas Arena, Al. Bandurskiego 7. Atrakcji na MFKiG będzie mnóstwo (tu pełny program imprezy), więc nie zapomnijcie o naszych występach. Relacje z poprzednich dwóch festiwali są na blogu: 2013 i 2012).

Żeby nie zdradzać zbyt wielu szczegółów, dziś zaprezentujemy tylko pierwszy slajd. Z góry uprzedzamy, że nie mamy zgody na kopiowanie prezentacji i jakiekolwiek jej udostępnianie.

poniedziałek, 22 września 2014

(FANART) Best of the best of the best, sir!

Ależ to był tydzień! Po pierwsze od Naszego Stałego Czytelnika Piotra dostaliśmy najprawdziwszą laurkę z okazji zdobycia Złotego Pucharu. Cudna, prawda?


Po drugie na forum Gildii użytkownik Death przyznał się, że naszego bloga już dwa razy przeczytał od deski do deski, ostatnio do czwartej nad ranem. I jaki werdykt?
To najlepszy blog w Internecie. Nie tylko komiksowy. W ogóle. Ciężko sobie wyobrazić lepszą robotę.

Po trzecie w Magazynie Miłośników Komiksu (dawniej KaZet) ukazał się długaśny wywiad pt. "Christa może zostać zapomniany", którego udzieliliśmy podczas toruńskiego DwuTaktu. Od dziś będziemy wozić ego taczkami. Za wszystkie wyrazy uznania, sympatii, lajki i komenciki serdecznie dziękujemy i prosimy o więcej.

piątek, 19 września 2014

(FANART) Tytus, Kokosz i A'Tomek

Jak Wam się podoba taki fanart? A teraz zgadnijcie kto go namalował. Podpowiemy, że w oryginale obraz ma wymiary 80x80 cm.


Autorem jest Mariano Lirman, 44-letni argentyński malarz mieszkający w Kostaryce. Ten i inne jego obrazy od wczoraj można oglądać w łódzkim Centralnym Muzeum Włókiennictwa. Wystawa prac Lirmana pt. "Wspomnienia" jest jedną z czterech ekspozycji towarzyszących 25. Międzynarodowemu Festiwalowi Komiksu i Gier. Więcej informacji znajdziecie na stronie CMW i w portfolio artysty.


Swoją drogą to bardzo ciekawe, że Argentyńczyk poradził sobie z bohaterami PRL-owskich komiksów znacznie lepiej niż wielu polskich rysowników. Nie przyszło nam to wcześniej do głowy, ale być może kontynuatora "Kajka i Kokosza" należałoby szukać zagranicą...

czwartek, 18 września 2014

19:30 - Dziennik

Dobry wieczór Państwu.


GOSPODARKA
W tym roku mija 20 lat od opracowania pionierskiej gry komputerowej, która rozsławiła polską myśl techniczną. Dziś tego typu produkty, wykonane wyłącznie według własnych, nowoczesnych rozwiązań, są naszą specjalnością eksportową, również do krajów drugiego obszaru płatniczego. Zapraszamy do obejrzenia krótkiego materiału filmowego.


KULTURA
Dostęp ludu pracującego miast i wsi do dóbr kultury wciąż pozostawia wiele do życzenia. Po ostatnim Plenum widać jednak pewne ożywienie również na tym odcinku. Dzięki uruchomionej niedawno ogólnopolskiej akcji wystawienniczej, mieszkańcy mniejszych ośrodków będą mogli zapoznać się z dziełami polskich artystów. Ciekawą ekspozycję zaprezentowano w Legnicy.


KRONIKA KRYMINALNA
Wandale i chuligani nie mogą już liczyć na anonimowość i pobłażliwość władz. Kto podniesie rękę na społeczną własność, musi spodziewać się kary wymierzonej z całą surowością. W Lubinie do walki z plagą wandalizmu postanowiono zaprzęgnąć najnowsze narzędzia, takie jak kamery i telerekording. Na efekty nie trzeba było długo czekać.


SPORT
Łukasz Kuciński ustanowił nowy rekord Polski w ilości fanartów. W piątej kolejce uzyskał wynik 175, zapewniając sobie prowadzenie w tabeli z łącznym rezultatem 241 okładek. Ku zaskoczeniu rywali, nasz rekordzista zapowiedział, że był to jego ostatni występ w tej dyscyplinie sportu. Działacze nie są w stanie wyjaśnić powodów niespodziewanej decyzji zawodnika.


I to już wszystko na dziś. Dziękujemy Państwu za uwagę i do zobaczenia jak zwykle o tej samej porze.

poniedziałek, 15 września 2014

Po pierwsze nie przeginać

W marcu obszernie i raczej zjadliwie komentowaliśmy wyniki konkursu komiksowego im. Janusza Christy. Kilka dni temu Egmont udostępnił przykładowe plansze nagrodzonych komiksów, ale w wersjach ostatecznych, które już niedługo przeczytamy w albumach. Okazuje się, że dość znacznie różnią się one od wersji pierwotnych, przygotowanych na konkurs. Sprawdźmy czy zmiany te wyszły komiksom na dobre.

Zacznijmy od "Kubatu" Jakuba Sytego i Przemysława Surmy. W wersji albumowej zniknęły egzaltowane teksty w stylu "dlaczego miasto jest tak bardzo... inne...?", zachwyty nad "kaskadami wody lśniącymi w słońcu" i irytujące westchnienia za mamą i tatą. Jeżeli cały komiks został tak "odgrzeczniony", to możemy być dobrej myśli.

Wersja konkursowaWersja albumowa

Porównajmy teraz plansze z komiksu "Rysiek i Królik" Łukasza Piotrowicza, Krzysztofa Budziejewskiego i Katarzyny Urbaniak. Tu z kolei widać zabieg odwrotny, czyli "odfajnienie" - scenę z dresiarzem zastąpił slapstickowy gag. I bardzo słusznie, bo w wersji konkursowej stanowczo zbyt dużo było bezsensownej agresji.

Wersja konkursowaWersja albumowa

W przypadku kolejnych dwóch komiksów przykładowe plansze albumowe zupełnie nie pokrywają się z konkursowymi. Wiadomo, że scenarzysta Michał Chojnacki dopisał do "Tomka i Jacka" wprowadzenie, w którym nie tylko uczłowieczył swoich antropomorficznych bohaterów, ale i osadził tę abstrakcyjną historyjkę w realiach bliskich czytelnikowi. Z kolei u Januarego Misiaka smętny szort "Wszystko będzie dobrze", opowiadający o zmyślonej żabce i rozwodzie rodziców, nabrał rozmachu i wyewoluował w opowieść fantastyczną.

"Tomek i Jacek" "Wszystko będzie dobrze"

Czy Wy też odnosicie wrażenie, że wszystkie te zmiany są dość spójne? W komiksach dziecięcych niełatwo znaleźć złoty środek pomiędzy lalusiowatością i ziomalstwem albo codziennością i fantazją. A tu przynajmniej widać, że ktoś próbuje i czuć w tych poprawkach rękę Egmontu.

Cieszy też, że nie próbowano ingerować tam, gdzie nie trzeba było niczego poprawiać. Takim właśnie przypadkiem jest nasz faworyt, "Lil i Put" Macieja Kura i Piotra Bednarczyka, historyjka wyróżniona za wierność duchowi komiksów Christy.

Wersja konkursowaWersja albumowa

Jedno jest pewne: w październiku będzie o czym pisać.