środa, 29 stycznia 2014

De dolle Zielacha

W zeszłym miesiącu obiecałem napisać o najbardziej "christowatym" rysowniku ze Studia Vandersteen. Otóż artysta ten nazywa się Eugeen Goossens, współpracował ze studiem w latach 1965-1990, m.in. przy seriach "De Geuzen", "Robert en Bertrand" i oczywiście "Suske en Wiske" (mniej więcej odtąd - dotąd). Spod jego piórka wyszedł m.in. album "Angst op de Amsterdam" (1985, ołówek Paul Geerts), uważany za jeden z najlepszych graficznie odcinków S&W.

W dzisiejszym poście nie będzie jednak mowy o komiksach Studia Vandersteen. Zamiast tego pokażę Wam pewien gazetowy strip, który Goossens zrobił w 1977 r., "na boku", poza macierzystym studiem. Na ślad tej historyjki wpadłem w komiklopedii Lambieka, robiąc research do poprzedniego artykułu. W belgijskim sklepie udało mi namierzyć jeden z ostatnich egzemplarzy (numer 379 z 380) kolekcjonerskiej edycji i tak stałem się szczęśliwym posiadaczem 16-stronicowego zeszyciku o wymiarach 11,5 x 16 cm.


W środku znajduje się 8 stripów z tygodnika "TeleTip" (w gazecie było ich 17) i 4-planszowa historyjka, na oko nieco późniejsza od stripów. Bohaterką komiksu jest czarownica Dolle Mina, czyli Szalona Wilhelmina (imię wzięła od grupy holenderskich feministek). Czasami towarzyszy jej wielkolud Gom, którego Mina pieszczotliwie nazywa Gommeke (Gumka). Poniżej przedstawiam jeden z pasków w oryginalnej gazetowej formie, z winietką.

Eugeen Goossens: "Dolle Mina", TeleTip 22.03.1977-25.10.1977

Dolle Mina - jak na czarownicę przystało - ma garbaty nos, podbródek w rozmiarze XXL, jeden ząb i trzy włosy wystające spod chustki. Zaraz, zaraz... czy my tego skądś nie znamy?

Janusz Christa: "Złote prosię" ("Kajko i Kokosz: Złoty puchar"), Wieczór Wybrzeża 10.08.1972-26.05.1973

Przyjrzyjmy się bliżej wiedźmie z Belgii. Mina przypomina ciotkę Zielachę nie tylko od frontu...


... ale i od tyłu.


Porusza się jak Zielacha,...


... stołuje się w podobnych miejscach,...


... a także lata na miotle jak Zielacha.


No może niezupełnie, bo Zielacha trzymała miotłę odwrotnie i pewnie dlatego pojazd nie chciał odpalić. Ale już w "Szkole latania" (1975) robiła to fachowo, jak zawodowa instruktorka.


Oczywiście istnieje pewne prawdopodobieństwo, że Goossens nigdy nie widział Zielachy i "Złotego pucharu", ale mój kolekcjonerski nos podpowiada mi, że jednak widział. Tylko jakim cudem polski gazetowy strip trafił w ręce belgijskiego rysownika? Przecież do roku 1977 (wtedy powstała "Dolle Mina") "Złoty puchar" ukazał się tylko w "Wieczorze Wybrzeża" (1972-1973) i w łódzkim "Expressie Ilustrowanym" (1973-1974). Stawiałbym raczej na "Wieczór Wybrzeża" i marynarski import, czy raczej eksport. Wyobraźmy sobie taką scenkę: jest połowa lat 70., belgijski marynarz przypływa do Gdańska, odwiedza Jarmark Dominikański, natrafia na zeszyt z powklejanymi paskami, krzyczy "Godverdomme, ale super komiks!" i kupuje go od uradowanego handlarza za parę dolarów. W Belgii pokazuje go znajomym (bo w Belgii rozmowa o komiksach nie jest obciachem), a ci chórem krzyczą "Godverdomme, ale super komiks!" itd, itp. "Złoty puchar" ląduje w końcu u Eugeena Goossensa, a temu wpada w oko postać Zielachy.

W całej tej historii najlepsze jest nie to, że w ojczyźnie europejskiego komiksu ktoś sięgnął po Christę, ale to, że Christa wychodzi z tego zestawienia zwycięsko. Dzięki ewidentnym podobieństwom między tymi dwoma komiksami jeszcze lepiej widać mistrzostwo polskiego autora - jego nieprawdopodobną technikę i finezję, swobodę w rysowaniu postaci i scenografii, kadrowaniu, detalach oraz uproszczeniach.


Na koniec zostawiłem małą wisienkę na torcie. Ponieważ "Dolle Mina" była bodajże jedynym autorskim komiksem Goossensa (a na pewno jego ulubionym), Belgowi jeszcze teraz zdarza się wrzucać na facebooka okolicznościowe obrazki z szurniętą czarownicą. Na jednym z ostatnich dokładnie widać buty Miny, też jakby znajome... Cóż, stara miłość nie rdzewieje.


Powyższy artykuł chciałbym zadedykować wszystkim tym, którzy znienawidzili nas za cykl o "Vaillancie". Nie ma za co.

piątek, 24 stycznia 2014

(FANART) Narysuj mi Hegemona

Katarzyna Szelenbaum, autorka Łamignatów i "Wielkiego Północnego Oceanu", znów zrobiła nam przemiłą niespodziankę. Dziękujemy jak nie wiem co. A Wy podziwiajcie i uczcie się.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

(FANART) Halo, tu Ziemia!

Ciekawi jesteście co z trailerem "Kajtka i Koka w kosmosie"? My też. Ostatnią rzeczą jaką dostaliśmy od Przemka Świszcza (a było to pół roku temu) jest ten reklamowy rysunek. Publikujemy go dziś z nadzieją, że projekt zostanie jednak dokończony. Przemek, odezwij się!!!

środa, 15 stycznia 2014

(FANART) Wąsy Kaprala

Łukasz Kuciński przedstawia kolejną propozycję na długie zimowe wieczory (poprzednia była tu). Tym razem jest to jednoosobowa gra planszowa.


Już. Planszówka jest niezwykle emocjonująca, ma jednak drobną wadę, jaką jest stosunkowo krótki czas rozgrywki. I tu liczymy na Waszą inwencję. "Wąsy Kaprala" mają na tyle uniwersalny engine, że przy niewielkiej modyfikacji można je przerobić na grę przygodową, bitewną, kooperacyjną, logiczną, zręcznościową, a może nawet kolekcjonerską. Życzymy miłej zabawy.

niedziela, 12 stycznia 2014

Prosumpcjonizm? A na co to komu potrzebne?

Gdaś donosi:

1.
Collegium Civitas udostępniło w sieci (PDF) znakomity raport pt. "Prosumpcjonizm pop-przemysłów. Analiza polskich przedsiębiorstw z branży rozrywkowej". Z opracowania wyłania się dość przygnębiający obraz relacji pomiędzy polskimi producentami i konsumentami popkultury - relacji nacechowanej obojętnością, a nawet nieufnością wydawców wobec aktywności fanowskiej. Przez trzy lata prowadzenia bloga o komiksach Janusza Christy przekonaliśmy się o tym na własnej skórze i w 100% potwierdzamy diagnozę autorów raportu. Jest beznadziejnie. Naprawdę.

2.
Smok Miluś wystąpił u boku Bolesława Krzywoustego na puzzlach Urzędu Miasta Płocka (wyszła z tego lokalna aferka, ale to nie nasza sprawa). Arek Florek wyliczył, że akcja "Kajka i Kokosza" rozgrywała się około roku 1000, a tu mamy rok mniej więcej 1125. Teraz już wiemy, że po opuszczeniu Mirmiłowa Miluś żył jeszcze co najmniej 100 lat i przez ten czas bardzo zmężniał.


3.
6 grudnia w trójmiejskiej Gazecie Wyborczej ukazał się wywiad z animatorami ze studia Grupa Smacznego, zatytułowany "Superbabcia Mami Fatale zdobywa świat" (Arkowi z Gdyni dziękujemy za cynk). Wspomnienia jednego z założycieli studia, Roberta Jaszczurowskiego, wydały nam się - a przede wszystkim Łamignatowi - jakieś znajome:
W "Wieczorze Wybrzeża" ukazywały się "paski" z komiksami Christy. Strasznie chciałem go poznać, porozmawiać [...]. W książce telefonicznej Sopotu znalazłem numer jego telefonu, zadzwoniłem i po prostu się umówiliśmy. Poszedłem do niego z dwoma kumplami. [...] Dużo opowiadał nam o swojej pracy, rysował. Pamiętam też jego psa Pimpusia...

4.
Gadżetomania opublikowała ranking "13 polskich superbohaterów". Jest Ojciec Mateusz (?), jest Ernst Stavro Blofeld (??), a nawet Stanisław z Łodzi (???), za to z zupełnie niezrozumiałych powodów nie ma Koka, który na miano superbohatera zasłużył jak mało kto. Stanowczo protestujemy przeciw takiej dyskryminacji i domagamy się erraty.


5.
Pod koniec roku nagle podskoczyła nam klikalność. Okazało się, że to ludzie z serwisu "Suske en Wiske op het WWW" odkryli nasz artykuł o Vandersteenie i podzielili się tym odkryciem ze swoimi czytelnikami (o tutaj). Teraz czekamy na rewanż, czyli holenderski artykuł o Chriście :)

piątek, 10 stycznia 2014

Plastelinowe Chełmy

Pamiętacie punkowy komiks "Walkman" z Kajkiem i Kokoszem? Jacek "Ystad" Jastrzębski z "Bicepsa" znalazł kolejny eksponat w tym klimacie. Jest to okładka kasety "Skinhead zabrał mi łolkmena" oi!-punkowej kapeli Plastelinowe Chełmy z 1996 r.


Kasety nikt z nas nie widział. Na reprodukcję okładki Ystad natknął się w składance "Cwaniackie nuty". Poniżej płyta i fragment wkładki. Jeśli jesteście ciekawi jak brzmiał (a może nadal brzmi?) zespół z kokoszowym logo, klikajcie tutaj.

czwartek, 9 stycznia 2014

(FANART) Ostatnia podróż na papierze

Wydawnictwo Strefa Komiksu poinformowało, że od dawna zapowiadana antologia Zygmunta Similaka pt. "Shorty" trafiła do dystrybucji. Największą atrakcją albumu jest komiks "Kajko i Kokosz: Ostatnia podróż" (pierwotny tytuł to "Najdłuższa podróż"), o którym scenarzysta i wydawca Robert Zaręba pisze tak:
Jest to praca powstała na konkurs ogłoszony przez Wydawnictwo Egmont na kontynuację przygód dzielnych wojów. Jako wielki fan serii nie mogłem nie wziąć w nim udziału i nie zmierzyć się z uniwersum stworzonym przez Christę, na którego komiksach przecież się wychowałem. Oczywiście nie interesowało mnie naśladowanie stylu mistrza ale raczej swobodna wariacja na temat jego uniwersum Dwunastostronicowy short, który prezentujemy, jest szkicem (a raczej streszczeniem) projektu i gdyby komiks znalazł uznanie organizatorów konkursu, zostałby rozwinięty do pełnometrażowy album. Niestety, nie znalazł (podobnie jak wiele innych prac, gdyż projekt został zawieszony). Poniżej przykładowa plansza z tego komiksu (komiks ukaże się w czerni i bieli).

wtorek, 7 stycznia 2014

Mogiła Mirmiła

Po serii nieistniejących albumów i maskotek z Kajkiem i Kokoszem, Łukasz Kuciński wymyślił nieistniejącą grę planszową o Hegemonie. Pomysł jest trochę upiorny i może dlatego bardzo nam się podoba. Jeśli ktoś z Was zna się na projektowaniu gier i chciałby tę okładkę wypełnić treścią, zachęcamy do spróbowania. Pieniędzy z tego nie będzie, ale za to jaki splendor.


Do zagospodarowania jest jeszcze jeden pomysł na planszówkę - nasz własny. Pokazaliśmy go niezbyt licznej publiczności na Coperniconie, niestety w Łodzi zabrakło nam na to czasu. Mapę gwiazdozbioru Oriona można ściągnąć stąd, cała reszta materiału jest w albumie i dodatku. W razie czego gwarantujemy wsparcie eksperckie.

środa, 1 stycznia 2014

Do siego roku!

wtorek, 31 grudnia 2013

Palacz krótkowidz x3

Przedstawiamy mały bonus do przedwczorajszego posta. Śledząc zawiłe losy procy Makarego, Wojtek Marzec wpadł na piękny przykład recyklingu pomysłów - zabiegu bardzo charakterystycznego dla Christy. Oto dwie wersje gagu z palaczem krótkowidzem: pierwsza pochodzi z "Wieczoru Wybrzeża", a druga (a w zasadzie trzecia) z "Relaxu" nr 5. Gratulujemy znaleziska!

"Profesor Kosmosik i Czarny Rycerz", 1959"Palacze", 1977

Wersja z "Relaxu" jest trzecia, bo druga pojawiła się w"Przyśmiewkach o nałogach" z roku 1964, czyli pomiędzy "Czarnym rycerzem" i "Palaczami" (pisaliśmy o tym tutaj). A może to nie koniec i komuś z Was uda się znaleźć kolejne wcielenie palacza krótkowidza?

"Przyśmiewki o nałogach", 1964

niedziela, 29 grudnia 2013

Znikająca proca Makarego

Wszyscy wiemy, że porządna historia musi mieć porządnego szwarc-charaktera. Kim byłby Kloss bez Brunnera, Luke bez Vadera, albo Papa Smerf bez Gargamela? Przez komiksy Janusza Christy także przewija się plejada wspaniałych oprychów, z których najsłynniejsi to Czarny Rycerz, Zyg-Zak, Von Bombke, Zarzur, Wielki Kompan czy wreszcie Hegemon. Listę tę powinien otwierać Zbój Makary, tylko że mało kto o nim pamięta. Postać ta po raz pierwszy pojawiła się w 1957 roku w komiksie "Kuku-Ryku" z magazynu "Przygoda". Ostatni odcinek z udziałem Makarego możecie znaleźć w albumie "Kajtek, Koko i inni", przykładowe kadry z wcześniejszych epizodów prezentujemy poniżej.


Pod koniec 1958 roku inny Makary (a może ten sam?) pojawił się na łamach "Wieczoru Wybrzeża". Wystąpił w kilku pierwszych odcinkach "Profesora Kosmosika i Marsjan" (to on m.in. sterował koparką), a rok później powrócił na samym początku "Czarnego Rycerza". Wyglądał nieco inaczej niż w "Przygodzie", ale charakterek miał tak samo paskudny. I właśnie o tym drugim Makarym - a właściwie o jego procy - napisał dla nas Wojtek Marzec, najmłodszy współpracownik naszego bloga.

* * *

Podczas ostatniej lektury "Profesora Kosmosika" (Egmont, wydanie II) wpadł mi w oko zabawny błąd Janusza Christy. Zamieszanie zaczyna się w chwili, gdy Makary, zaciekły wróg Kajtka, próbuje wyciąć mu kawał i strzela z procy do przypadkowego przechodnia. W komiksie wyraźnie widać, że uciekający przed Kajtkiem Makary trzyma procę w ręku.


W końcu Kajtek łapie Makarego i odbiera mu procę. Ale za chwilę traci ją w dość nieprzyjemnych okolicznościach.


Na następnych kadrach Kajtek nie ma już procy, ani w dłoniach, ani za pazuchą (pewnie dlatego, że nie ma również pazuchy).


Po skoku w czasy Cesarstwa Rzymskiego nadal nie widać procy w rękach Kajtka.


Na szczęście w odpowiednim momencie proca sama się pojawia, nie wiadomo skąd. Zwróćcie uwagę na słowa Kajtka - czyżby przez cały czas miał ją przy sobie?


W dwóch następnych odcinkach procy znów nie ma. Zniknęła? Wypadła?


Ale w ostatniej chwili materializuje się w dłoni Kajtka! Uff, co za ulga...


Potem proca jak zwykle wyparowuje. Kajtek nie ma jej także wtedy, gdy na krótko przenosi się do współczesności.


Lecz po powrocie, gdy cesarzowi zagraża przerośnięta mucha, Kajtek bez wahania jeszcze raz sięga po... niezawodną procę.


Tym pięknym strzałem znikająca proca Makarego kończy swoją komiksową karierę, a Kajtek-Majtek i Profesor Kosmosik kończą wizytę w starożytności. W średniowieczu preferowali raczej łuk.


Wojciech Marzec (Komiks Europejski)

* * *

Dziękujemy Wojtkowi za jego pierwszą fAnalizę. Czekamy na następne, bo czas na zmianę pokoleniową. My, stare dziady, pewnych rzeczy już nie dostrzegamy, czego najlepszym przykładem jest dzisiejsza znikająca proca. Zwyczajnie ją przegapiliśmy, wiedząc, że komiksy z "Wieczoru Wybrzeża" powstawały bez planu, z dnia na dzień, a strzelba wcale nie musiała wisieć na ścianie od pierwszego aktu, żeby w ostatnim wypalić.