poniedziałek, 7 maja 2012

Jesień średniowiecza, część 1

W artykule "Kosmosik w kosmosie" zapowiadaliśmy kolejne wycieczki śladem tygodnika "Vaillant". Od razu uprzedzamy, że ten odcinek będzie trochę ciężkostrawny. Jeżeli nie czujecie się na siłach, by zmierzyć się z szokującymi faktami, najlepiej nie czytajcie dalej.


Tym razem weźmiemy pod lupę trzecią część "Niezwykłych przygód Kajtka-Majtka". Komiks został wydany przez Egmont w albumie "Profesor Kosmosik", tutaj będziemy kierować się numeracją stron z drugiego wydania uzupełnionego. W "Wieczorze Wybrzeża" historyjka ukazywała się od 04.11.1959 do 21.12.1960, poprzedzona aż trzema zwiastunami. Pierwszy z nich, ten ze słoneczkiem (23.10.1959), zdaje się sugerować, że Christa wciąż był pod ogromnym wpływem "Pifa". Nic z tych rzeczy. "Profesor Kosmosik" nie miał z "Pifem" nic wspólnego... no, prawie nic. Został poskładany z czterech różnych historyjek z "Vaillanta", w tym dwóch z serii "Placid et Muzo" autorstwa José Cabrero Arnala, twórcy "Pifa".

"Placid i Muzo" opowiadał o dwóch człekokształtnych zwierzakach: lisie i niedźwiedziu. Do czasów "Pifa" była to sztandarowa seria "Vaillanta". W latach 1946-1954 jej odcinki gościły na okładkach niemal wszystkich numerów pisma (obok okładka z roku 1953, przedstawiająca Arnala i jego "dzieci").

Komiks ten znany był również w Polsce. Od października 1946 do lutego 1948 ukazywał się w "Nowym Świecie Przygód" (przemianowanym wkrótce na "Świat Przygód") pod tytułem "Pikuś i Mikuś". Żeby było ciekawiej, nie była to jednak oryginalna wersja francuska, ale plansze pieczołowicie przerysowane przez samego Papcia Chmiela, na zlecenie redakcji (przed wojną był to w Polsce proceder powszechny). Papcio przyznał się do tego w książce "Tytus zlustrowany".* W roku 1957 w "Świecie Młodych" ukazało się jeszcze kilkanaście odcinków "Pikusia i Mikusia", zastąpionych wkrótce przez "Tytusa, Romka i A'Tomka". A teraz znajdźcie 10 różnic między wersjami z "Vaillanta" (#77, 31.10.1946) i z "Nowego Świata Przygód".


"Placid i Muzo", podobnie jak "Pif", składał się jednoplanszówek. Do nielicznych wyjątków należał 7-odcinkowy story-arc o niejakim Raminagrobcu i jego aparaciku do podróżowania w czasie. Ukazał się on w "Vaillancie" nr 145-151 (luty-kwiecień 1948). Poniżej prezentujemy cały ten komiks w miniaturkach, które znaleźliśmy na francuskim eBayu. Warto się z nim zapoznać, bo jest to pierwowzór początku "Profesora Kosmosika i Czarnego Rycerza" (str. 9-21 albumu). Niektóre plansze w większej rozdzielczości znajdziecie na forum Pimpf oraz na rosyjskiej stronie Profesora Nazera.


A teraz przyjrzyjmy się wersji Christy. Po kilku paskach z Makarym (tę postać znamy z poprzedniej serii), Kajtek odwiedza Profesora Kosmosika, który akurat wynalazł... aparacik do podróżowania czasie. W "Kajtku-Majtku" kolejność przygód jest trochę inna niż w "Placidzie i Muzo", ale wszystkie istotne elementy zgadzają się co do joty, a więc:
- neandertalczyk,
- rzymski cesarz i walka gladiatorów,
- dwa lwy (zamiast tygrysów),
- a w końcu średniowiecze i palenie na stosie.

Zgadza się też element najważniejszy, czyli kieszonkowy wehikuł czasu, dzięki któremu wszystkie te niesamowite przygody stały się możliwe.


Brakuje tylko gagu o złapanym na wędkę dinozaurze, widocznego na dole drugiej planszy "Placida i Muzo" - a to dlatego, że zdążył pojawić się już w poprzednim "Kajtku-Majtku", tym o wyprawie na Marsa.


Wyczerpawszy pomysły z komiksu o Raminagrobcu, Christa znów sięgnął po "Placida i Muzo". W "Vaillancie" nr 449 z 20 grudnia 1953 (rys.1) rozpoczęła się następna dłuższa opowiastka z tej serii, zatytułowana "Placid et Muzo au 14e siècle", czyli "Placid i Muzo w XIV wieku". Średniowieczną końcówkę poprzedniej historyjki Christa sprytnie połączył z początkiem nowej. Widoczny na okładce łysawy wąsacz (rys.2) w "Kajtku-Majtku" stał się Czarnym Rycerzem (rys.3), a scena z ustrzeloną golonką posłużyła za punkt wyjścia.


Co ciekawe, prototyp Czarnego Rycerza pojawił się tylko raz, na okładce "Vaillanta", a w samym komiksie nie wystąpił. Nie ma go też w przedruku z serii "Les aventures de Placid et Muzo" (na zdjęciu poniżej, ten i kilka podobnych albumów, również z Pifem, Christa miał w swojej kolekcji). Oznacza to, że rysownik z Sopotu musiał mieć dostęp do "Vaillantów" z początku lat 1950., chociaż nie zachowały się w jego oprawionych rocznikach i prawdopodobnie w ogóle nie docierały wtedy do Polski. Spróbujemy kiedyś rozwiązać i tę zagadkę.


Historyjka o XIV wieku ukazywała się w "Vaillancie" do numeru 456 (luty 1954). Na prawie cały komiks natknęliśmy się w serwisie Bedetheque, brakuje tylko dwóch stron z numeru 449. Plansz w większej rozdzielczości szukajcie u źródła. Polski odpowiednik znajdziecie w albumie "Profesor Kosmosik" na stronach 20-62.


Francuski pierwowzór liczył około 120 kadrów i składał się głównie ze slapstickowych wygłupów. Christa ukręcił z tego ponad 300 kadrów o nieco bardziej skomplikowanej fabule. Daje to stosunek 3:1, czyli znacznie lepiej, niż w historyjce o Raminagrobcu, którą odwzorował w proporcjach 1:1. Mimo nagłego przypływu własnej inwencji, cała ta część "Kajtka-Majtka" oparta jest jednak na pomysłach José Cabrero Arnala. Christa skopiował na przykład gag z płaceniem XX-wiecznymi banknotami (z lewej 10 franków, z prawej 100 złotych)...
... ze skokiem spadochronowym z zamkowej wieży...
... ze skuterem (w wersji krajowej jest to stary samochód)...
... oraz z gaszeniem smoka (kolejnych podobieństw poszukajcie sami).

Ze smokiem sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Początek scenki Christa wziął z "Placida i Muzo" (powyżej), a końcówkę z odcinka serii "Richard et Charlie" Jeana Tabary'ego (poniżej - "Valliant" nr 768, 31.01.1960). To ten sam komiks, z którego Christa zaczerpnął pomysł na strip "Franek, Kajtek", zresztą prawie w tym samym czasie.


Podobnie jak w przypadku dowcipu z tratwą, również gag ze smokiem bardzo się Chriście spodobał. Do tego stopnia, że rysownik użył go ponownie w "Kajtku i Koku w kosmosie" (Egmont, str. 56-57).


Zwróćcie uwagę na rozerwaną ramkę środkowego kadru, to u Christy niezwykła rzadkość. Ramka pękła dokładnie w tym samym miejscu co u Tabary'ego, ale nie w oryginalnej wersji z "Wieczoru Wybrzeża" - wtedy była jeszcze cała (poniżej). Rozerwała się dopiero 20 lat później, kiedy Christa przerysowywał stripy do wydania albumowego ("Twierdza tyrana", 1992). Albo rysownik miał rewelacyjną pamięć, albo zaglądał do tych kilku ocalałych roczników "Vaillanta" do samego końca swej kariery.


W następnym odcinku opowiemy czym inspirował się Christa rysując dalsze odcinki historii o Czarnym Rycerzu. Na koniec jeszcze tylko drobna dygresja na temat Papcia Chmiela. Niemal w tym samym czasie co "Czarny Rycerz", na przełomie lat 1960/61 w "Świecie Młodych" ukazał się "Tytus, Romek i A'Tomek" o wyprawie do średniowiecza. Komiks przerobiony potem został na Księgę VIII. Widzimy w nim aparcik do podróżowania w czasie o nazwie "Millek", na korbkę, niemal identyczny jak przyrząd Raminagrobca z "Placida i Muzo".

Wersja przedksiążeczkowaWersja książeczkowa

Adam Rusek napisał w "Leksykonie polskich bohaterów i serii komiksowych", że Papcio jeszcze kilka razy pożyczał pomysły od José Cabrero Arnala (którego kiedyś kopiował). Wierzymy na słowo. Nam udało się znaleźć jeden taki przykład, za to bardzo smakowity.

__________________
* Więcej na ten temat w artykule Adama Ruska "Od Nowego Świata Przygód do Świata Młodych: ewolucja pisemka obrazkowego dla dzieci i młodzieży w latach 1946–1949".

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

PRL w komiksie, komiks w muzeum

Ponad rok temu rzeszowski oddział IPN zorganizował wystawę "Komiks w PRL, PRL w komiksie" (informowaliśmy o tym na blogu). Jej pokłosiem jest niedawno wydana książka Marcina Krzanickiego pod tym samym tytułem. Publikacja liczy ponad 170 kolorowych stron. Tekst zajmuje najwyżej 10%, resztę wypełniają setki wspaniałych reprodukcji komiksów, w zdecydowanej większości pochodzących ze zbiorów Wojtka Jamy - niegdyś krakowskiego, a teraz rzeszowskiego kolekcjonera. Na fotografiach znajdziemy mało znane stripy z lat 40. i 50., komiksowe plansze z tygodników, kilka stron "Starego zegara" i wczesnych "Żbików" oraz mnóstwo innych rarytasów.

Dość obszernie reprezentowana jest twórczość Janusza Christy. Pierwszą (!) ilustracją w książce jest oryginał paska "Czarnego Rycerza" z roku 1960, tuż pod nim widzimy matrycę drukarską z odcinkiem "Kajtka i Koka w kosmosie". W rozdziale "Rzeczywistość" cała rozkładówka poświęcona jest serii "Kajko i Kokosz", w rozdziale "Popkultura" mamy paski "Opowieści o Armstrongu", a w rozdziale "Reklama" - skany programów teatralnych (nie wiedzieć czemu). Ucieszyła nas również bibliografia, w której natknęliśmy się na... adres naszego bloga.

Fragmenty książki można przeczytać na portalu Issuu. Recenzje ukazały się w "Kulturze Liberalnej" i w "Zeszytach Komiksowych". Publikacja do nabycia w oddziałach IPN-u i w poznańskiej Centrali.


Tymczasem Wojtek Jama, który kilka lat temu z własnej kolekcji stworzył Muzeum Dobranocek w Rzeszowie, już myśli o otwarciu kolejnego muzeum, tym razem komiksu. Na razie ma pomysł, zapał i ogromne prywatne zbiory (próbka w galerii Gazety Wyborczej), które jest gotów użyczyć przyszłej placówce jako "pakiet startowy". Muzeum Komiksu ma już oficjalny profil na Facebooku, cieszący się większą popularnością po miesiącu działalności, niż nasz blog po dwudziestu (no dobra, trochę nam gula skacze).

Fot. Marcin Luraniec, Gazeta Wyborcza

Więcej na temat przyszłego (miejmy nadzieję) muzeum można przeczytać w Gazecie Wyborczej i posłuchać w Radiu Afera. Zachęcamy też do obejrzenia poniższego reportażu. Trzymamy kciuki i obiecujemy pomoc w tym jakże słusznym przedsięwzięciu.

sobota, 28 kwietnia 2012

Fanowski trailer

Atmosfera wyczekiwania na premierę "Kajtka i Koka w kosmosie" staje się coraz bardziej gęsta. Wczoraj na YouTubie pojawił się fanowski trailer, przygotowany przez Przemka Świszcza. Czy macie jeszcze wątpliwości który polski komiks ma najwierniejszych fanów?


A oto fragment komiksu, wymodelowany przez Przemka w 3D. Cóż za dbałość o szczegóły!

piątek, 27 kwietnia 2012

Odcinek 1162

Premiera kompletnego wydania "Kajtka i Koka w kosmosie" zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji chciałem zaprosić Was na sentymentalną podróż w czasy, w których wszechobecną szarzyznę dnia codziennego ubarwiały nam historyjki Janusza Christy.

* * *

Dekada lat 80-tych kojarzy mi się głównie z brakami w zaopatrzeniu, kolejkami w sklepach, szkołą podstawową i komiksami. Moimi ulubionymi bohaterami byli oczywiście Kajko i Kokosz. Niestety albumy i zeszyty ukazywały się rzadko i zdobycie własnego egzemplarza graniczyło z cudem. Na szczęście w moim mieście był antykwariat, w którym kupowałem archiwalne wydawnictwa z lat 60 i 70-tych, głównie "Tytusy", kolorowe zeszyty Sportu i Turystyki oraz obowiązkowo "Relaxy". Ale nie tylko...

Pewnego razu trafiłem tam na dziwny komiks pt. "Kajtek i Koko w kosmosie". Kompletnie nie wiedziałem o co chodzi. Jego format i styl edytorski nie przypominał niczego, co widziałem do tej pory. Postacie na okładce przypominały Kajka i Kokosza, ale ubrane były w stroje kosmonautów. Komiks wydany był niezbyt efektownie, jednak mimo, że był czarno-biały i wydrukowany na papierze gazetowym, szybko stał się moim ulubionym. Od rodziców dowiedziałem się, że komiksy z Kajtkiem i Kokiem ukazywały się kiedyś codziennie w "Wieczorze Wybrzeża" w postaci numerowanych pasków. Nic jednak nie wskazywało, że będę miał szansę poznania jakichś innych przygód sympatycznych marynarzy. Gazeta zrezygnowała z druku komiksów wiele lat wcześniej, niedługo po moich narodzinach.

Moje marzenie spełniło się jednak wyjątkowo szybko. 24 grudnia 1982 roku "Wieczór Wybrzeża" przygotował niezwykły prezent gwiazdkowy dla swoich młodych czytelników. W świątecznym numerze gazeta rozpoczęła przedruk "Kajtka i Koka w krainie baśni", który swoją premierę miał blisko 20 lat wcześniej. Pamiętam swoje osłupienie, kiedy w kupionej przez rodziców gazecie zobaczyłem początek historii i to od razu w podwójnej dawce. Dwa stripy, jeden pod drugim, wyglądały niemal jak prawdziwa plansza komiksowa i uwierzcie, robiło to wtedy niesamowite wrażenie. Jak się później dowiedziałem, publikacja dwóch odcinków na raz nie była czymś wyjątkowym. Już wcześniej zdarzało się, że z okazji różnych świąt gazeta publikowała dwa odcinki.

Wieczór Wybrzeża 5-7.04.1969 (Wielkanoc)

Powrót komiksu Christy na łamy "Wieczoru" okazał się sukcesem komercyjnym i już w dwa miesiące od zakończenia jednej opowieści, gazeta rozpoczęła przedruk następnego komiksu. Tym razem byli to "Woje Mirmiła". Wraz z moimi kolegami byliśmy wniebowzięci. Nieznane przygody Kajka i Kokosza, to było coś niesamowitego, ale pomyśleliśmy, że następnym komiksem, jaki mogłaby opublikować gazeta, powinien być "Kajtek i Koko w kosmosie".

"Kajtek i Koko w kosmosie", WAG 1974 str. 50

Zauważyliśmy, że chociaż album WAG zawierał jedynie 188 pasków, to w rogu jednego z kadrów na stronie 50 ostała się ramka z numerem odcinka, a w niej astronomiczna liczba 1162! Oznaczało to, że albumik pomieścił jedynie jakieś 10% pierwotnej historii. Nasze przypuszczenia potwierdziły się również u źródła. Moja mama przypomniała sobie, że na tej samej ulicy, na której się wychowała, mieszkała jakaś rodzina Christów. Pomyśleliśmy, że skoro Janusz Christa mieszkał kiedyś w Sopocie, to może mieszka dalej... a skoro tak jest, to Jego numer telefonu powinien być dostępny w książce telefonicznej. I był! Już po paru dniach byliśmy umówieni na spotkanie z naszym ulubionym twórcą komiksów. Pomysł prosty i genialny, ale jak się po latach okazało, nie tylko my na niego wpadliśmy.

Wizyta u Janusza Christy i informacje, które od Niego uzyskaliśmy tylko podsyciły naszą ciekawość. Postanowiliśmy nie czekać na decyzję gazety i wystosowaliśmy w tej sprawie "oficjalne" pismo do redakcji. Nie wiem dlaczego wydawało nam się, że "Wieczór" potraktuje list 10-latków poważnie. Niemniej kilka tygodni później otrzymaliśmy odpowiedź na papierze firmowym. W tym miejscu dodam, że wysłaliśmy również list do KAW-u z prośbą o wydanie "Asterixa". Niestety odpowiedź, w której wydawnictwo tłumaczyło, że zrobiłoby to bardzo chętnie, ale nie dysponuje odpowiednimi maszynami, które poradziłyby sobie z drukiem tak precyzyjnej i finezyjnej kreski, nie dotrwała do naszych czasów (ciekawe czy dzisiaj wydawnictwa i redakcje równie chętnie odpowiadają na listy swoich czytelników?). Nigdy bym wtedy nie uwierzył, że szybciej poznam przygody dzielnych Galów, niż kosmiczne przygody Kajtka i Koka.

Pod koniec lat 80-tych skończyłem podstawówkę, poszedłem do liceum, zacząłem grać w zespole metalowym i przestałem czytać komiksy. Jednak kiedy w 1991 roku zobaczyłem w kiosku "Zabłąkaną rakietę", czyli pierwszą część 12-tomowej kolorowej edycji "Kajtka i Koka w kosmosie", nie mogłem się powstrzymać i kupiłem egzemplarz, wmawiając sobie, że to dla mojego młodszego brata. Niestety, jak wszyscy dobrze wiemy, projekt zakończył się już po trzech tomach.

"Pojedynek z Abrą"
(tył okładki) 1991
Dziesięć lat później moje nadzieje na zapoznanie się z całą historią o kosmosie rozbudził Egmont swoim zbiorczym albumem. Jednak i tym razem okazało się, że historia nie jest kompletna i zawiera jedynie około 800 pierwotnych odcinków z "Wieczoru". Reszta to paski przerysowane i kilka nowych. Egmont zebrał co prawda w jednym miejscu 1120 pasków, ale i tak w dalszym ciągu do pełni szczęścia brakowało ponad 150 odcinków. Liczne zmiany tekstu, które powstały przy okazji różnych przedruków spowodowały, że historia momentami stała się niespójna i nieczytelna. Album w tej formie miał aż dwa wydania, co ostatecznie pozbawiło mnie nadziei, że kiedykolwiek doczekam się pełnej edycji. W ciągu ostatniej dekady skupiłem się zatem na zebraniu kserokopii wszystkich odcinków z "Wieczoru", udało mi się nawet zdobyć kilkadziesiąt egzemplarzy gazet z niewyciętymi paskami.

Jednak w zeszłym roku coś drgnęło. Dwa albumy uzupełnione o brakujące paski ("Kajtek i Koko w Londynie" oraz "Profesor Kosmosik") odebrane zostały przez wielu fanów - w tym także przeze mnie - jako zapowiedź nowego kierunku w polityce wydawniczej Egmontu. Być może naiwnością jest sądzić, że wszystkie albumy będą miały pełne reedycje, ale jedno jest już pewne - "Kajtek i Koko w kosmosie" będzie miał swój happy end. I to niedługo. Moi starsi koledzy czekali na tę chwilę równe cztery dekady, bo ostatni odcinek tego komiksu ukazał się w "Wieczorze Wybrzeża" 31 lipca 1972 roku. Na ich tle mogę uważać się za szczęściarza, od mojego listu do redakcji upłynęło "zaledwie" 27 lat.

środa, 25 kwietnia 2012

Kompletny kosmos

Egmont ujawnił okładkę nowego wydania "Kajtka i Koka w kosmosie". A my ujawniamy to, o czym i tak od dawna huczało w sieci: będzie to pierwsze pełne wydanie, przygotowane w oparciu o oryginalną wersję z "Wieczoru Wybrzeża". Cieszcie się dobrą nowiną, a czekając na premierę koniecznie przeczytajcie nasze teksty o kosmicznej epopei Christy. Już wkrótce kolejny artykuł Łamignata, napisany specjalnie z okazji tego doniosłego wydarzenia.