poniedziałek, 7 lipca 2025

Stany Zjednoczone 1903-1964

«« ODCINEK 13 »»

Tak, wiem, że ten cykl miał być o komiksie europejskim. Ale co ja poradzę, że szukając rzeczy podobnych do "Asteriksa", co jakiś czas dostaję wyniki z całego świata. Często nawet nie wiem co udało mi się znaleźć, zwłaszcza gdy używam wyszukiwania obrazem (polecam), a po bliższych oględzinach okazuje się, że to Meksyk, Kanada albo Hongkong. Mam w zanadrzu całkiem sporoędzietakich perełek i nie zawaham się ich użyć, rzecz jasna we właściwym czasie. Dziś sięgam po znaleziska z USA, ponieważ cykl "Dawno i nieprawda" doszedł do momentu, w którym europejscy komiksiarze znów zaczęli zerkać za ocean i podglądać co tam się ciekawego dzieje.

Zestawienie jak zwykle będzie w układzie chronologicznym. Na początek dwa eksponaty sprzed pierwszej wojny światowej, a wręcz z okolic wojny burskiej czy japońskiej. Oba mają w tytule czasy przedpotopowe, a na planszach - samochody w stylu Flintstonów. A przede wszystkim oba komiksy mają normalne dymki, co w Europie raczej by wtedy nie przeszło.

Dopiero w latach 30. znalazłem pierwszy stuprocentowo kajkopodobny komiks. "Oaky Doaks" to przygodowa historyjka o wiejskiem prostaczku, który tak bardzo chciał być rycerzem, że sam wyklepał sobie zbroję i ruszył w świat na grzbiecie konia pociągowego. Seria początkowo ukazywała się jako dailies, czyli codzienne czarno-białe paski gazetowe, ale po kilku latach otrzymała również sundays, czyli niezależną mutację w formie kolorowych plansz do wydań weekendowych. W latach 40. doszła też trzecia wersja - zeszytowa. Komiks przetrwał aż do roku 1961

O kolejnym przedwojennym komiksie z USA pisałem już w odcinku "Na tropach śladów", więc tu tylko powtórzę: "tytułowy jaskiniowiec trafia najpierw do XX wieku, a stamtąd pod Troję, do starożytnego Egiptu, na Atlantydę, do Państwa Środka, na dwór króla Artura, do Rzymu, Germanii itd." Seria "Alley Oop" istnieje do dziś, najnowsze paski można na bieżąco śledzić tutaj. W fiszce wrzuciłem fragmenty różnych epizodów z dailies, sundays i zeszytów, a do tego okładki nowej edycji zbiorczej.

Z kolei w latach 50. natknąłem się na niezliczone ilości zeszytów wydawnictwa Dell z komiksami dziecięcymi. Większość z nich wykorzystywała popularne w tamtych czasach franczyzy, choćby kompletnie u nas nieznane seriale animowane, takie jak "Crusader Rabbit", czy "The Ruff and Reddy Show" Hanna-Berbery. Ten drugi trop podpowiedział mi Macierk Kur, aktualny scenarzysta "Kajka i Kokosza". Aha, zamek, który widzimy w komiksie "Pioneer Pilots" znajduje się... na obcej planecie, zupełnie jak w ostatniej części "Kajtka i Koka w kosmosie".

Mniej więcej w tym samym czasie w amerykańskich paskach komiksowych pojawił się graficzny minimalizm, ale nie ugrzeczniony, jak w "Fistaszkach", tylko raczej hippisowsko-punkowy. Pionierem tej nowej estetyki był Johnny Hart ("B.C."), a mistrzem Brant Parker ("The Wizard of Id"), starszy kolega i współpracownik Harta. Wielu europejskich twórców mocno się nimi inspirowało, m.in.: Claire Bretécher ("Cellulite"), Gommaar Timmermans ("Fideel") czy Marcello Toninelli ("Dante a fumetti"). Ich prace znajdziecie w kolejnych odcinkach, więc bądźcie czujni.

Na deser zostawiłem coś ekstra. Jest to komiks, który z "Asteriksem" nie ma absolutnie nic wspólnego, poza tytułowym bohaterem, który sam wygląda jak... Asteriks, mimo że pojawił się 17 lat wcześniej. Nie pytajcie mnie co tu się stało - nie mam pojęcia. Ale na wszelki wypadek dam kciuk w górę.

C.D.N.

sobota, 5 lipca 2025

Frankofonia 1960-1962

«« ODCINEK 12 »»

Macie prawo być zaskoczeni, że niniejszy odcinek obejmuje tylko trzy lata i jeden obszar językowy. Zapewniam jednak, że będzie to najdłuższy rozdział z wszystkich dotychczasowych, a absolutnie rekordowy był rok 1960. Po premierze tygodnika "Pilote" (29 października 1959) franko-belgijskie czasopisma na wyprzódki zaczęły publikować historyjki chociaż z grubsza przypominające "Asteriksa". Tylko redakcja "Tintina" pozostała obojętna - w każdym razie jej walońska część, bo Hugo De Reymaeker i Berck przygotowali kilka miniaturek, które pokażę w kolejnym odcinku flamandzkim.

1960: Wszystkie ręce na pokład

Przegląd otwiera dziennik "La Libre Belgique" z paskami komiksowymi z serii "Primus i Musette" (1957-1968). Była to seria inspirowana amerykańskim "Alley Oop", o grupie młodych jaskiniowców przeniesionych do XX wieku, a potem również wrzucanych do różnych epok historycznych. W epizodzie "Le talisman du druide" (123 paski) nie ma wehikułu czasu, bohaterowie są autentycznymi Galami, a zatem kciuk idzie w górę. Następnie mamy: dwa minizeszyty z magazynu "Spirou" (mini-récits), dwa nowe komiksy weterana średniowiecznych klimatów - Erika, i wreszcie długą serię "Ouen le Bûcheron" o drwalu i jego magicznej siekierze. A więc aż sześć trafień w jednym roku i tylko jeden komiks odrzucony, ale wyłącznie dlatego, że był za krótki ("La Prince noir", 4 plansze).

1961: Długodystansowcy

W następnym roku pojawiły się dwa nowe cykle, które później rozrosły się do imponujących rozmiarów: "Bec-en-Fer" z antropomorficznymi ptakami w autentycznej średniowieczniej Europie oraz nowocześnie rysowany "Le Baron" w formie minizeszytów. Tymczasem na łamach "Pilote" wystartowała nowa seria Goscinnego, będąca parodią komiksowych pogadanek o historii "Les Belles Histoires de l'oncle Paul" (tutaj kciuk w dół).

1962: Nowe terytoria

Po dwóch latach "grzania" tematu pomysły na średniowiecze trochę się opatrzyły. Część komiksiarzy zaczęła się rozglądać za podobnymi, ale nieco innymi settingami. I tak: trio Henri/Manesse postawiło na Fenicję ("Khalou"), a duet Goscinny/Tabary na Persję ("Iznogud").

Odcinek kończę tak samo jak zacząłem - pomysłem w stylu "Primus i Musette". Otóż redakcja tygodnika "Vaillant" tak bardzo chciała mieć własnego "Asteriksa", że namówiła Jeana Cézarda na mały plagiacik w zamian za jedną dodatkową stronę komiksu tygodniowo. Rysownik się ugiął - czego później ponoć żałował - i wysłał swojego duszka Arthura do Galii (luty 1962), a w kolejnej części na arenę rzymskiego cyrku (lipiec 1962). Temat tej drugiej historyjki też nie był przypadkowy, jako że od marca 1962 na łamach "Pilote" leciał... "Asteriks gladiator". Naprawdę trudno będzie znaleźć komiks bardziej podobny do "Asteriksa", dlatego przymykam oko na wehikuł czasu i daję kciuk w górę.

C.D.N.