Tym razem żadnych translatorskich niespodzianek nie zauważyłem, przynajmniej w obszarze imion, bo i tak niczego więcej nie byłbym w stanie sprawdzić. Słowiańskie bóstwa nazywają się tak samo jak w pierwszym tomie, Jarl Björn to Jarl Bjørn, Jamsborg to Jamsborg, Wit to Vitus, a jego Bogny i Śmichny mają imiona kończące się na "slava".
Rune Brandt Larsen przetłumaczył nie tylko dymki, ale i wszechobecne na wyspie Ranów tabliczki, np. Sanatorium Rapacholin zmienił na Sanatorium Biosłowiańskie (Bioslavs). Najciekawiej poradził sobie z cinkciarzem i jego hermetycznym "mam bony", zrozumiałym tylko w demoludach. Zamiast tego napisał "mam kartki żywnościowe", co nawet jeśli nie skojarzy się Duńczykom z komuną, to z kryzysem na pewno. Brawo!
Na końcu albumu jest też słowiańsko-duński słowniczek, taki sam jak w "Szkole latania". Nie ma natomiast, co bardzo mnie smuci, zapowiedzi kolejnego tomu. Wygląda jakby na tym miała zakończyć się duńska przygoda Kajka i Kokosza. Mówiąc całkiem szczerze, nie zauważyłem ze strony wydawnictwa ZOOM jakichkolwiek działań promocyjnych na rzecz serii Janusza Christy. Być może niezbyt im na tym zależało, a głównym powodem, dla którego wydali te dwa albumy było wsparcie finansowe polskiego Instytutu Książki w ramach Programu Translatorskiego ©POLAND. Miejmy nadzieję, że światowa premiera serialu na Netfliksie coś w tej kwestii zmieni.
A teraz ciekawostka. W poprzednim tomie duński wydawca zapomniał podać informacji o dofinansowaniu komiksu przez polski Instytut Książki. Za to w tomie drugim zrehabilitował się i napisał to aż dwa razy. I jeszcze logo dorzucił. A co!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz wstawić w komentarzu działający link, zrób to w html-u. Powinno to wyglądać tak:
<a href="ADRES_LINKU">TWÓJ TEKST</a>
Podobnie robi się pogrubienie (bold):
<b>TWÓJ_TEKST</b>
i kursywę:
<i>TWÓJ_TEKST</i>
Powodzenia!