poniedziałek, 19 października 2015

Styropian w lesie, czyli rzecz o ekologii

Wszyscy wiemy, że Christa uwielbiał odgrzewać swoje najlepsze pomysły. Robił tak od zawsze: w "Kajtku-Majtku", "Kajtku i Koku", "Kajku i Kokoszu", "Gucku i Rochu", w puzzlach, pocztówkach i w kawałach rysunkowych. Zresztą nie on jeden. Na przykład taki Hergé poszedł jeszcze dalej i sam z siebie zerżnął całą okładkę - ta lewa pochodzi z roku 1952 ("Jo, Zette et Jocko"), a prawa z 1976 ("Tintin").


U Christy podobną zbieżność okładek wypatrzył kiedyś Piotr "Śmiechosław" Wojciechowski. Wracam dziś do tego odkrycia z przeświadczeniem, że Chriście wcale nie chodziło o recykling, ale o... ciąg dalszy, dorysowany zgodnie z zasadą "dokąd pędzą te konie?" No więc widać wyraźnie, że pędzą do lasu, tzn. Kajko i Kokosz, uciekając w "Skarbach Mirmiła" (1984) przed zbójcerzami, wpadają w łapy groźnych, choć w gruncie rzeczy poczciwych borostworów (1985/86).


Arek Florek twierdzi, że zbójcerze w "Kajku i Kokoszu" mieli symbolizować PRL-owski aparat władzy. OK, to się nawet trzyma kupy (patrz: "Powrót do świata dzielnych wojów"). Florek udowadnia też, że ukrywający się przed cywilizacją (w domyśle: zachodnią) leśny Strach symbolizuje "bijące serce partii", czyli ZOMO i bezpiekę. Polacy byli wtedy strasznie rozpolitykowani, więc teoretycznie nawet ekologiczny komiks dla dzieci mógł mieć drugie dno. Ale żeby borostwory służyły w milicji? Co to, to nie! W 1985 r. milicja nie miała absolutnie żadnego powodu, by kryć się po lasach. Nic też nie wskazywało na to, żeby ta "cywilizacja", której tak się bały, miała do nas przyjść z zachodu. Raczej odwrotnie. Cytując Maksa Paradysa: "Kierunek wschód, tam musi być jakaś cywilizacja" ("Seksmisja", 1983). Jeśli więc mielibyśmy doszukiwać się w tym komiksie tzw. klucza, to borostworów należałoby wypatrywać wśród działaczy zdelegalizowanej wówczas, podziemnej "Solidarności". Oto moje typy:

Busianna - Małgorzata Niezabitowska
Bugi - Jacek Kuroń
Strach - Henryk Wujec
Mamuna - Danuta Wałęsa

W tym ostatnim przypadku podobieństwo fizyczne nie jest może uderzające, ale rola wdowy z dzieckiem doskonale pasuje do pani Danuty, która w 1983 r. musiała wraz z synem jechać do Oslo po odbiór Pokojowej Nagrody Nobla dla męża. Zostaje jeszcze jedna postać - miał to być zdaje się piąty demon puszczy (patrz: szkic z filmu "Christa"), ale ostatecznie wyewoluował w brodatego i bardzo mądrego jednorożca.

Wielki Strażnik - Bronisław Geremek

Wszystko to są oczywiście tylko domysły, na które nie mogę przedstawić żadnych dowodów. Jeśli macie własne teorie na temat pochodzenia borostworów, piszcie. Czekam na Wasze sugestie, zwłaszcza na temat uwięzionego Cywilona i jego dzikoludków, bo tej gromadki nijak nie mogę rozgryźć. Może dzięki poniższej ściądze wpadniecie na jakiś trop.

czwartek, 15 października 2015

Łupy z miasta Łodzi

W tym roku na emefce zajmowaliśmy się głównie naszą wystawą, ale oczywiście znaleźliśmy czas żeby pobuszować po strefie targowej. Łupy nie były tak obfite, jak na FKW, choć też niczego sobie. Przegląd zaczynamy od dobrej wiadomości - Egmont wypuścił torby reklamowe z bohaterami Christy! Wzór jest na razie jeden - z prawej strony Kajko i Kokosz, z lewej Łamignat i Hegemon. Mamy nadzieję, że to początek grubszej ofensywy.


Na Festiwalu można było zdobyć ostatnie egzemplarze katalogu wystawy "Kajko i Kokosz: Komiksowa archeologia". Tym samym pierwsze wydanie zniknęło z rynku. Jeśli ktoś się nie załapał, już dziś może... odetchnąć z ulgą, bo Grodzisko Sopot właśnie dodrukowało kolejnych 200 egz. Są ponoć drobne poprawki, czyli hardkorowi fani (tacy jak my) będą musieli kupić oba wydania. Aha, "Storma" pokazujemy nieprzypadkowo - jego wydawca (Incal) podebrał nasz pomysł i reklamował komiks za pomocą klocków LEGO. Żądamy tantiem!


Kolejna zdobycz to nowe "Zeszyty Komiksowe", a w nich sensacyjny wywiad Adama Ruska z Adamem Kołodziejczykiem, byłym redaktorem "Relaxu", rzekomym scenarzystą "Gucka i Rocha" i wspólnikiem Christy z "Adarexu" (o tej postaci pisaliśmy m.in. tutaj). Jest sporo o Chriście, Rosińskim, komiksach z demoludów, a przede wszystkim o kulisach powstania i upadku Magazynu Opowieści Rysunkowych. Prawdziwy hit stanowi karykatura pułkownika (!) Adama Kołodziejczyka jako członka redakcji "Żołnierza Polskiego" (ok. 1964 r.), na którą Rusek natknął się szukając komiksów Jerzego Wróblewskiego. "Żołnierz Polski" był ultra-propagandowym tygodnikiem Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego i kto nie musiał, ten nawet kijem go nie tykał. No i teraz przynajmniej wiemy jakie KAW miał zaplecze kadrowe, możemy się też domyślać jak bardzo niekomiksowe stawiano przed nim zadania.

Za zdjęcie dziękujemy Michałowi Traczykowi z "Zeszytów Komiksowych"

A tu cytacik z "Dnia Śmiechały", który wkradł się cichaczem do jednego z najnowszych albumów Taurusa. Czy ktoś z Was zgadnie z jakiego komiksu pochodzi ten kadr? Podpowiedź: w oryginale jest "BOOLAGALOOGALOO!"


Skoro już jesteśmy przy dymkach, to w 10. numerze toruńskiego "AKTu" przeczytać można zabawną relację z tej części urodzin Janusza Christy, po której myśmy się litościwie prześlizgnęli.


Połowę "AKTu" poświęcono pamięci Tomka Marciniaka. Witek Tkaczyk ("AQQ") wspomina np., że Tomek utrzymywał kontakty towarzyskie z dwójką swoich ulubionych komiksowych klasyków na literę B. Jeśli mnie pamięć nie myli, żaden z tych klasyków nie pojawił się na pogrzebie swojego fana/badacza/sojusznika, ani też nie napisał o nim wspominkowego tekstu na wystawę w ŁDK-u. Dziwne to, bo przecież Tomek był osobą znaną i liczącą się w środowisku. A Ty jak sądzisz, drogi/a czytelniku/czko: czy XYZ (tu wstaw nazwisko swojego idola) przyszedłby na Twój pogrzeb? Tak tylko pytam, odpukać i tfu-tfu-tfu przez lewe ramię...

poniedziałek, 12 października 2015

Na lewo Christa, na prawo Christa, proszę wycieczki

Na pomysł zorganizowania wystawy z okazji 5-lecia bloga wpadł Łamignat. Już w kwietniu omówiliśmy sprawę z szefostwem łódzkiego MFKiG, a kiedy parę miesięcy później okazało się, że tegoroczny budżet Festiwalu będzie bardzo okrojony, cały ciężar finansowania wystawy wzięła na siebie Fundacja "Kreska" Pauliny Christy. Robotę wykonaliśmy w czynie społecznym, ku chwale ojczyzny, komiksu i mistrza z Sopotu. Dziś śmiało możemy powiedzieć, że było warto. Wystawa "Na plasterki!!! czyli Janusz Christa dla zaawansowanych" to największe z naszych dotychczasowych przedsięwzięć, a zarazem największy sukces.

ŚRODA

Co prawda Festiwal dla większości uczestników startował w sobotę 3 października, ale dla nas zaczął się trzy dni wcześniej. W środę rano Łamignat przywiózł z Trójmiasta do Łodzi 21 ogromnych ram z oryginałami Christy i wycinkami z gazet w czarnych passe partout. Druga część wystawy, czyli 21 wydruków ze skanami szkiców i ciekawostkami (również w formacie B1), czekała już na miejscu. To był trzon wystawy. Wieczorem całą trójką spotkaliśmy się w naszej warszawskiej warowni, żeby uzupełnić materiał o najlepsze rarytasy z kolekcji Hegemona. Do pudeł zapakowaliśmy m.in. jego nieprawdopodobny zestaw gier komputerowych "Kajko i Kokosz", niepocięte puzzle i kilka plakatów, bo dobrze wyglądały w antyramach.


CZWARTEK

Do Poleskiego Ośrodka Sztuki wróciliśmy następnego dnia w samo południe. Wystawę montowaliśmy w trzyosobowym składzie, widocznym na poniższym obrazku, pod czujnym okiem Wojtka Łowickiego.

Kapral (Na plasterki), Paulina Christa jako Lubawa (Fundacja Kreska)
i Łamignat (Na plasterki, Fundacja Kreska)

Eksponaty wieszaliśmy naprawdę gęsto, ale było ich tak dużo, że zajęły aż trzy sale, i to niemałe. W pierwszej zgromadziliśmy materiał od "Jazzu" do "Relaxu", w drugiej od "Świata Młodych" do "Seven Stars", a w trzeciej najpóźniejsze rysunki Mistrza plus kącik milicyjny.


Plansze zostały tak zaprojektowane i ułożone, by stworzyć spójną i ciekawą opowieść o meandrach twórczości Janusza Christy. Zamiast eksponowania rysunków i faktografii, staraliśmy się widza czymś zaskoczyć, a tym samym upodobnić wystawę do macierzystego bloga. Niemal na każdej planszy w komiksowy (a jakże!) sposób opowiedzieliśmy jakąś anegdotę. Niektóre eksponaty zostały po raz pierwszy zaprezentowana publicznie, np. scenariusz "Cudownego leku", przypominający filmowy storyboard.


Gadżetami zapełniliśmy pięć muzealnych gablot, jakie dostaliśmy od organizatorów. Spora część rarytasów (np. puzzle) musiała niestety wrócić do domu, bo po prostu zabrakło dla nich miejsca.


Poniżej znajdziecie kilka wyjątkowo zabawnych "kwiatków", trzymanych specjalnie na taką okazję, m.in. grę planszową "Niesamowite przygody", karty "Super Expressu" i kasety festiwalu "Nowa piosenka w starym Krakowie" (wkrótce napiszemy o nich na blogu). Są też dwie kostki legendarnego sera z Kokoszem, które jeszcze będą miały swoje 5 minut. Wystawę montowaliśmy do późnej nocy, a potem do końca Festiwalu mieliśmy zakwasy. Ale, jak już wcześniej wspomnieliśmy, było warto.


PIĄTEK

I znów podróż do Warszawy. Kiedy w piątkowy wieczór wróciliśmy do Łodzi, willa Poleskiego Ośrodka Sztuki wyglądała już zupełnie inaczej, odświętnie i niemal magicznie. Jej stylowe wnętrza wkrótce miały zapełnić się komiksiarzami, a nas czekała konfrontacja z publicznością. Nareszcie!


O 20:30 oficjalnie otworzyliśmy wystawę. Wiedzieliśmy, że na fejsie ponad 100 osób kliknęło "wezmę udział", ale co innego kliknąć, a co innego przyjść. Tymczasem na wernisażu rzeczywiście stawiły się tłumy, co bardziej nas uskrzydliło niż stremowało. Były przemówienia, oklaski i darmowe wino z piwniczki Kaprala.


Na wernisażu było: A) wesoło, B) gęsto, C) niebiesko.


Przybyło wielu znakomitych gości, m.in. Grzegorz Rosiński oraz jego młodsza wersja, Piotr Rosiński. Był też podobno Simon Bisley, ale chował się przed kamerą.


Impreza szybko się rozkręciła i potem zdjęcia nie wychodziły nam już tak równo.


Poleski Ośrodek Sztuki przygotował kilkadziesiąt pamiątkowych folderów, z których żaden nie dotrwał nawet do końca wernisażu. Plakaty też schodziły jak świeże bułeczki, tzn. schodziły ze ścian Atlas Areny, za sprawą zapobiegliwych kolekcjonerów.


SOBOTA

Następnego dnia o 16:30 odbyło się zapowiadane od dawna oprowadzanie po wystawie. Specjalnie na tę okazję dojechał z warowni nasz ukochany wódz Hegemon. Festiwalowa publiczność i tym razem nie zawiodła. Chętnych do zwiedzania było tak wielu, że niektórzy nie mogli dopchać się do plansz. Żeby podsycić entuzjazm i w zarodku zdusić wszelkie myśli o urwaniu się przed końcem, co jakiś czas groźnie wymachiwaliśmy mieczami. Uczestnicy wycieczki byli tak aktywni, że podrzucili nam nawet kilka nowych teorii na temat co bardziej tajemniczych rysunków Christy.


Na koniec urządziliśmy konkurs jedzenia kultowego sera z Kokoszem, który znajduje się w naszych zbiorach od roku 2003 (!). Udział nie był obowiązkowy, ale i tak zgłosiło się 8 śmiałków. Wszyscy przeżyli, a za odwagę dostali po unikatowym znaczku Fundacji "Kreska" z Milusiem. Na YouTubie znajdziecie krótki filmik z oprowadzania.


I na tym zamykamy naszą relację. Serdecznie dziękujemy Festiwalowi i Poleskiemu Ośrodkowi Sztuki oraz wszystkim, którzy nas w tym projekcie wspierali, zwłaszcza Paulinie Chriście, Wojtkowi Łowickiemu i Bogdanowi Ruksztełło-Kowalewskiemu. Pozdrawiamy Łukasza Kucińskiego i Wojtka Jamę za gotowość podzielenia się swoimi zbiorami. Dziękujemy też wszystkim osobom, które odwiedziły wystawę, a najbardziej tym, które nas za nią chwaliły :)


W dzisiejszym poście wykorzystaliśmy zdjęcia Poleskiego Ośrodka Sztuki, Gildii, Comics Wars oraz własne. W następnym odcinku opowiemy o łupach, jakie udało nam się zdobyć w Atlas Arenie.

PS. W pełnej krasie naszą wystawę można było oglądać tylko podczas Festiwalu. Z powodu wspomnianych wcześniej ograniczeń budżetu, organizatorzy nie mogli zapewnić odpowiednio zabezpieczonej powierzchni wystawienniczej dla tego typu ekspozycji. Obecnie w Poleskim Ośrodku Sztuki prezentowane są tylko reprodukcje.

czwartek, 24 września 2015

Robimy wystawę

Za tydzień 26. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi, a na nim taki atrakcjon:


Chcecie zobaczyć całe nasze zbiory na żywo? Te wszystkie białe kruki i kolekcjonerskie gadżety, którymi ciągle chwalimy się na blogu? Te słynne znaczki, puzzle, plakaty, widelce, kalendarze, koszulki, piraty i tandetne podróby? W takim razie zapraszamy do Poleskiego Ośrodka Sztuki (vis a vis Atlas Areny), w którym od 2 do 18 października wystawimy to wszystko na widok publiczny. Do tego ponad 100 oryginalnych szkiców i komiksowych plansz, udostępnionych przez Paulinę Christę i kilkadziesiąt tablic z ciekawostkami. Krótko mówiąc, cały Christa w jednym miejscu: od "Jazzu" i "Przygody", przez "Wieczór Wybrzeża", "Świat Młodych" i "Relax", aż po tajemnicze, niedokończone projekty z lat 1990.

Taką oto niespodziankę przygotowaliśmy dla Was z okazji 5-lecia bloga, które obchodziliśmy 19 lipca br. Wreszcie jest okazja, żeby podsumować te pięć lat, w czasie których z Waszą pomocą udało nam się odkryć sporo nieznanych faktów i nigdzie wcześniej nie publikowanych prac Mistrza z Sopotu. Wystawa nosi oczywiście tytuł "Na plasterki!!! czyli Janusz Christa dla zaawansowanych".

Wernisaż odbędzie się w piątek 2 października o 20:30. Natomiast w festiwalową sobotę 3 października o godzinie 16:30 całą naszą zbójecką trójką oprowadzimy wszystkich chętnych po wystawie i szczegółowo opowiemy o eksponatach. Mamy nadzieję, że będzie to okazja do spotkania w gronie najgorliwszych christomaniaków. Liczymy na Was. Aha, przydadzą się tablety albo smartfony, bo na wielu eksponatach umieściliśmy kody QR do artykułów na blogu. CU in Uć!

Wystawa powstała we współpracy z Fundacją "Kreska" im. Janusza Christy, Wojtkiem Łowickim oraz grupą kolekcjonerów, którzy udostępnili nam skany, a są to: Tomasz Gorycki, Marek Wilkowski, Marek "Ruprecht" Lewszyk i Marek Ostapkowicz. Wielkie dzięki za pomoc.



Znacie te rysunki? A może tylko Wam się wydaje?
Szczegóły na naszej wystawie.

poniedziałek, 21 września 2015

Z profilu i en face

Legendarny założyciel naszego bloga, kolega Hegemon (w którego istnienie niektórzy niesłusznie powątpiewają) od kilku lat pracuje nad mega-postem o kajkoszowych grach komputerowych. Publikacja wciąż się odsuwa, bo Hegemon niemal co miesiąc trafia na ślad kolejnej wersji gry albo na jakiś ciekawy artykuł. Na przykład taki:


Powyższa recenzja, pochodząca z magazynu "CD-Action" nr 6/1997, przykuła naszą uwagę nie ze względu na treść, tylko ilustracje, a zwłaszcza nieznane wcześniej studium Kajka i Kokosza. Do tej pory sądziliśmy, że postacie w grze Seven Stars wzorowane były na kadrach z komiksów, ale okazuje się, że Janusz Christa dał grafikom wyraźne wytyczne.


Wielka szkoda, że twórcy gry je zignorowali. Rezygnacja z półprofili i ograniczenie animacji do dwóch sztywnych ujęć (nigdy nie pojawiających się w komiksie) fatalnie odbiły się na płynności ruchu. Janusz Christa zapytany kilka lat później o tę przygodówkę powiedział: "Moim zdaniem jest słaba. Postacie były bardzo źle narysowane." ("Kawaii" nr 4/1999). Teraz przynajmniej wiemy jak to miało pierwotnie wyglądać i dlaczego rysownik miał prawo być rozżalony.

sobota, 19 września 2015

(FANART) Dawno i nieprawda #4

Gdaś donosi, że na odcinku fanartów także mamy opóźnienia i że już od dawna nie wykonujemy planu. To niestety prawda. Jak zwykle zawiniły obiektywne, przejściowe trudności, wobec których wyciągniemy daleko idące konsekwencje. A teraz przechodzimy do zaległości.

W październiku ub.r. Marcin Wojtaś wyrzeźbił kolejną figurkę z "Kajtka i Koka w kosmosie" (poprzednie znajdziecie m.in. tutaj), jednak tym razem nie był to ani Orionida, ani żaden inny ufoludek, tylko... sam Janusz Christa. Za wzór posłużył czwarty pasek od końca. Żeby uniknąć kwasów w fandomie, miesiąc później Marcin dorobił Papcia Chmiela z I księgi "Tytusa".


W marcu Agnieszka Wnęk wyczochrała z wełny całą bandę zbójcerzy. Ilość filcowych eksponatów w kajkoszowej kolekcja Wojtka Jamy uległa tym samym podwojeniu.


Również w marcu Daniel "Gedeon" Grzeszkiewicz pochwalił się na deviancie obrazem "Bitwa pod Mirmiłowem". Format 100x81 cm, zleceniodawca nieznany. Artysta wyraźnie lubi tę tematykę, podobny obraz namalował kiedyś na okładkę łódzkiej "Antologii memoria Janusza Christy".


W kwietniu Zbyszek Derkacz reaktywował internetowe "Kajkosze", na które wrzucił kilka swoich starszych fanartów i trzy zupełnie nowe (poniżej). Co tu dużo gadać, w tej kategorii Zbyszek nie ma sobie równych. Nasi czytelnicy stwierdzili to już 5 lat temu, przyznając mu pierwsze miejsce w plebiscycie na następcę Janusza Christy.


Kilka dni temu strona Zbyszka zniknęła, ale można ją znaleźć na Waybacku.