Na tym krzykliwym tle pozytywnie (?) wyróżniała się Strefa Komiksu, dyskretnie schowana na uboczu głównego nurtu imprezy. Po pierwsze wyróżniała się ceną - za jedyne 10 zł ekstra (dla porównania: parking 20 zł), można było dostać autografy aż kilkunastu rysowników. Po drugie wyróżniała się wystrojem, nawiązującym do dawnych konwentów w ŁDK-u - zamiast czerwonych dywanów, tandetnych dekoracji i kilometrowych labiryntów barierek, królowała tu skromna biel gresu i tekturowych ścianek, oszczędnie przyozdobionych oryginałami "Szninkla". Po trzecie wyróżniała się brakiem kolejek - poza sesjami autografów Rosińskiego i Surżenki hałaśliwa konwentowa publiczność w ogóle tu nie docierała, można więc było swobodnie rozmawiać w gronie stałych komiksowych bywalców.
Program Strefy Komiksu też nie był przeładowany i sprowadzał się bodajże do jednego punktu, jakim było wręczenie nagród "Zasłużony dla komiksu polskiego". Jest to zupełnie nowe wyróżnienie, ustanowione przez organizatorów imprezy z okazji 100-lecia krajowych historyjek obrazkowych. Nagrodę otrzymali hurtowo: Janusz Christa, Papcio Chmiel, Bogusław Polch, Jerzy Wróblewski, Zbigniew Kasprzak, Szarlota Pawel, Tadeusz Baranowski, Bohdan Butenko, Tadeusz Raczkiewicz, Marek Szyszko, Grzegorz Rosiński, Jacek Skrzydlewski i Andrzej O. Nowakowski (przepraszam jeśli kogoś pominąłem). Osobiście stawiło się tylko trzech ostatnich autorów, bo akurat byli na imprezie jako gwiazdy. Pozostali z różnych przyczyn nie dojechali, zazwyczaj z powodu śmierci. Janusza Christę reprezentowała nieobecna wnuczka Paulina, ją zaś Łamignat i to on odebrał statuetkę w imieniu nieżyjącego od 10 lat twórcy.
Uroczystą galę wręczenia nagród poprowadził gospodarz Strefy Komiksu - Krzysztof Garula z PolishComicArt (ten w krótkich gatkach). Laudację 13 osób udało mu się wygłosić w jakieś 20 minut - i słusznie, bo co tu uzasadniać? Przy tak wielu laureatach jasne było, że jedyne kryterium stanowiło opublikowanie komiksu w KAW-ie lub MAW-ie. Jeśli PolishComicArt będzie konsekwentny, w następnych latach statuetki powinni dostać nestorzy z pozostałych epok, począwszy od Mackiewicza, Makuszyńskiego, Walentynowicza czy Struzika (pełna lista w książkach Adama Ruska). Ciekawe tylko który z nich dojedzie do Nadarzyna?
W tzw. międzyczasie zdążyliśmy sobie zrobić fotki w kajkoszowym gronie i zwiedzić strefę targową, na której odkryliśmy kilka ciekawostek. Jedną z nich było piwo z etykietami zaprojektowanymi przez Norberta Rybarczyka, rysownika "Małych Kajka i Kokosza". Serwowano je na stoisku browaru Komitet.
Kolejne ciekawe znalezisko to fikuśna, kieszonkowa wersja "Asteriksa i Kleopatry". Wydała ją brytyjska oficyna Knight Books w 1972 r. Książeczka ma wymiary 18x11 cm i czarno-biały środek. O dziwo, bardzo wygodnie się ją czyta, może nawet lepiej niż tradycyjny album.
Podsumowując: impreza fajna, tylko część komiksową trzeba by przenieść bliżej środka hali i nie odgradzać jej płotem, a raczej postarać się wtopić w kolorowy tłum maniaków popkultury. I koniecznie zrezygnować z tej dychy za wstęp, bo to wygląda trochę niepoważnie.
___________
Zdjęcia: Na plasterki i Mietek Fijał (3, 4, 6).
Lepsza marna dycha za wejście niż płacenie każdemu autorowi z osobna za podpis czy drugie tyle za rysunek jak to jest wymagane na Comic conach w stanach zjednoczonych.
OdpowiedzUsuńOK, tylko w budżecie imprezy ta dycha niewiele zmienia, a na zwykłych konwentowiczów działa odstraszająco.
Usuń