We wtorek 4 marca odbyła się w Sopocie ceremonia wręczenia nagród I edycji
Ogólnopolskiego Konkursu im. Janusza Christy na Komiks dla Dzieci. W konkursie wzięło udział około 70 prac, a oto lista laureatów:
I miejsce
- Izabela Dudzik "Dorosłość"
II miejsce ex aequo
- January Misiak "Wszystko będzie dobrze"
- Łukasz Piotrowicz, Krzysztof Budziejewski i Katarzyna Urbaniak "Rysiek i Królik"
 |  |  |
"Dorosłość" (I) | "Wszystko będzie..." (II) | "Rysiek i Królik" (II) |
III miejsce ex aequo
- Przemysław Surma i Jakub Syty "Kubatu"
- Michał Chojnacki i Jakub Grochola za komiks "Skarb"
Specjalne wyróżnienie za komiks "W duchu Janusza Christy"
- Maciej Kur i Piotr Bednarczyk "Lil i Put"
 |  |  |
"Kubatu" (III) | "Skarb" (III) | "Lil i Put" (wyróżnienie) |
Praca zwycięska na tle pozostałych wyróżnia się graficznie, ale nie ma żadnego potencjału na rozwinięcie w pełnometrażowy album, a tym bardziej w serię. Rysunkowo najbardziej spodobały mi się prace, które zajęły III miejsce, ale fabularnie nie powalają. Natomiast kompletnie nie rozumiem II nagrody dla komiksu Januarego Misiaka. Bardzo słabo narysowana czarno-biała historia o dziewczynce, która zmaga się z rozwodem rodziców nie ma żadnych cech dobrego komiksu dla dzieci.
 |
Prezydent Sopotu wręcza główną nagrodę. |
Komiks wyróżniony za "duch Janusza Christy" ma potencjał, ale autorzy muszą jeszcze trochę popracować nad rysunkiem i dialogami. Zazdroszczę natomiast nagrody. Oryginalne plansze ze "Szkoły latania", to chyba najbardziej intratne trofeum tego konkursu, biorąc pod uwagę wyniki
licytacji w Desie.
 |
Paulina Christa (wnuczka Janusza Christy) z autorami komiksu "Lil i Put". |
Impreza była bardzo kameralna, ale cieszy duże zainteresowanie mediów. Ekip telewizyjnych i fotoreporterów było tak dużo, że ciężko było przejść. Prezydent Sopotu, który wręczał główną nagrodę, wspominał dzieciństwo i spotkanie z Januszem Christą w szkole podstawowej. Nadmienił też między wierszami, że myśli cały czas o jakiejś formie upamiętnienia twórcy "Kajka i Kokosza". Trzymamy za słowo, ale z przykrością stwierdzamy, że z obietnicy
ławeczki czy
grodu Kajka i Kokosza nic nie wyszło. Może chociaż tablica pamiątkowa?
Łamignat
 |
Przewodniczący jury udziela wywiadu. |
* * *
Teraz będzie komentarz Kaprala pt.:
"NOT EVEN CLOSE"
Oglądając prace, które w konkursie im. Janusza Christy zdobyły I, II i III miejsce, odniosłem wrażenie, że ich twórcy nigdy komiksów Janusza Christy nie czytali. A nawet jeśli czytali, to niczego z tej lekcji nie wyciągnęli. Mimo matuzalemowego wieku, jeszcze dość dobrze pamiętam za co przed laty dzieciarnia kochała "Kajka i Kokosza", ale nie jestem w stanie tego znaleźć w konkursowych pracach. Czyżby przez te kilkadziesiąt lat dzieci aż tak się zmieniły, że zamiast o niesamowitych, zabawnych przygodach wolą teraz czytać o dojrzewaniu, rozwodach rodziców, zmyślonych przyjaciołach (to jakaś epidemia? za moich czasów nikt o czymś takim nie słyszał), szkole, kolegach sadystach, albo o delirycznych snach gadających zwierzątek? Nie sądzę.
W zwycięskich komiksach można wyróżnić dwa podejścia:
NA LALUSIA oraz
NA ZIOMALA. Zacznijmy od pierwszego. Autorom spod znaku Lalusia wydaje się, że dzieci są tak grzeczne, iż każde zdanie zaczynają od
"Jacku",
"Tomku" albo
"Kaju", i tak egzaltowane, iż nie mogą się nadziwić
"dlaczego miasto jest tak bardzo... inne...?", zachwycają się
"jak kaskady wody lśnią w słońcu" i marzą tylko o tym, żeby
"mama i tata mogli to zobaczyć". Aha, i oczywiście nie mają poczucia humoru, za to uwielbiają moralizatorskie przynudzanie w stylu:
"bo tak naprawdę liczą się nie słowa, które czasami bez zastanowienia rzucamy na wiatr, ale czyny." Ludzie, czy Wy naprawdę tak rozmawiacie ze swoimi dziećmi?
A teraz przeciwny biegun, czyli Ziomale. Ci z kolei sądzą, że dla dzieci trzeba pisać ufajnionym (na siłę) młodzieżowym slangiem. Mają nadzieję, że dzięki zwrotom typu
"siemka",
"kaszana",
"poka",
"w grze ci obiję to szpetne ryło" albo (uwaga)
"łoł, niezły flow" uatrakcyjnią komiks, w którym poza tym niczego fajnego nie ma. Oba podejścia przypominają mi polskie seriale dla "młodych widzów" z lat 90., przy których człowiek miał ochotę wejść pod stół i wyć. Czyżby to były wzorce?
Trudno mi odgadnąć dlaczego akurat takie komiksy zwyciężyły w konkursie. Albo pozostałych 60 prac było beznadziejnych (nie bardzo chce mi się w to wierzyć), albo jury niedokładnie przeczytało regulamin konkursu i zamiast komiksów
DLA DZIECI nagradzało komiksy
O DZIECIACH. Niby to tylko kwestia przyimka, ale różnica ogromna. Czy przypominacie sobie, żeby patron konkursu, Janusz Christa próbował przypodobać się dzieciom pisząc o nich samych? Po debiutanckim "Kuku-Ryku" z 1957 r. nigdy mu się to nie zdarzyło. Mimo to dzieciaki uwielbiały jego komiksy. A może kochały je właśnie za to, że autor nie zachowywał się jak dzidzia-piernik, tylko mówił do swoich małych czytelników jak do dorosłych. Pokazywał prawdziwy (choć zmyślony) świat, sensacyjne (choć zabawne) historie, dorosłych bohaterów (bo dzieci chcą być starsze niż są) i jak ognia unikał prawienia morałów.
Spośród wszystkich laureatów jedynie autorzy historyjki "Lil i Put" odrobili pracę domową, za co dostali nagrodę pocieszenia, tj. wyróżnienie za komiks "w duchu Janusza Christy". I to jest jakieś światełko w tunelu. Wcale się zresztą nie dziwię, że chłopaki czują Christę, bo to dla nich nie pierwszyzna. Scenarzysta Maciej Kur jest twórcą bloga "Milusiowe Ekstazy", znanym nam z fanfiku
"Asteriks u Słowian", a rysownika Piotra Bednarczyka z pewnością pamiętacie z
"Osiedlówy" - najlepszego kajkoszowego fanartu ever. Panowie, jeszcze trochę szlifowania warsztatu, mniej gadki, więcej przygód, a potem czekamy na dłuższą formę.
Kapral
C.D.N.