wtorek, 17 czerwca 2014

Złoty Puchar jest nasz!

Nigdy nie zgadniecie kto dostał Złoty Puchar... MY!!! Ha, to dopiero niespodzianka! Organizatorzy DwuTaktu zwabili nas do Torunia podstępem, mamiąc perspektywą poprowadzenia aż dwóch prelekcji, kusząc darmowymi obiadami, zwrotem kosztów podróży, gratisami itp. A na miejscu okazało się, że z rąk Pauliny Christy mamy odebrać wyróżnienie im. Janusza Christy za wyjątkową aktywność w dziedzinie komiksu polskiego. Hurra! Do tej pory nie możemy wyjść z szoku, tym bardziej, że wyróżnienie ma postać dwukilogramowej, mosiężnej repliki komiksowego złotego pucharu. I to repliki bardzo wiernej, dzięki rzeźbiarskiemu talentowi Piotra Śmiechosława Wojciechowskiego.


Dla mnie (Kaprala) nagroda ma dodatkową, sentymentalną wartość. To od lektury pasków "Złotego pucharu" zaczęła się moja przygoda z komiksem i jak widać trwa do dziś. Wzruszyłem się, więc już nic więcej nie powiem. Pooglądajcie sobie lepiej zdjęcia z gali.

Pierwszy z prawej Tomasz Marciniak (foto + dymki: Maciej Neumann)
Złoty Puchar jeszcze w rękach fundatorki Pauliny Christy i projektanta Śmiechosława...
... a tu już w naszych zbójeckich łapach (foto: Krzysztof Churski)

Na tym oczywiście DwuTakt się nie skończył. Impreza trwała dwa dni, i choć bardziej pasuje do niej określenie "kameralna" niż "masowa", to przez cały czas bawiliśmy się wyśmienicie. W sobotę poprowadziliśmy spotkanie z Pauliną Christą, w niedzielę opowiedzieliśmy o "Kajtku i Koku w kosmosie", wysłuchaliśmy wielu prelekcji i koncertu szopenowskiego, udzieliliśmy wywiadu dla KaZetu, a nawet wzięliśmy udział w sympozjum komiksologicznych. Możemy też potwierdzić, że miód ze Złotego Pucharu naprawdę smakuje wyjątkowo.

Spotkanie z Pauliną Christą pt. "Komiksowa archeologia". Z lewej krzyżak stara się o posadę zbójcerza

Podczas spotkania z Pauliną, oficjalnie przyjęliśmy ją do naszego naplasterkowego grona. Niestety, wszystkie fajne zbójeckie ksywy już dawno rozdzieliliśmy między sobą i został nam tylko... Oferma. Przyznacie, że i tak lepsze to niż np. Zbójcerz Numer 4. Na dowód naszych szczerych intencji wnuczce Janusza Christy wręczyliśmy drobny upominek, widoczny na poniższych zdjęciach. Wyobrażacie sobie kioskową kolekcję takich LEGO-gadżetów? Ech, pomarzyć...


Skoro już jesteśmy przy klockach, to po prostu nie mogliśmy się powstrzymać, żeby nie pokazać ich na DwuTakcie. Nasz projekt "LEGO Kajko i Kokosz" już dawno przestał być "LEGO", bo wykorzystujemy w nim również klocki innych firm, jak Cobi, Dromader, BrickArms, BrickWarriors i BanBao. To właśnie z takich kompatybilnych elementów zbudowaliśmy wieżę oblężniczą, taran i wóz. Potem ustawiliśmy je w instalację pt. "Oblężenie warowni toruńskiej", żeby trochę podlizać się kujawsko-pomorskiej publiczności.


Nasze minifigurki także poddaliśmy małemu liftingowi, w wyniku którego przemówiły cytatami z komiksów. Pomysł ten, który podpatrzyłem w LEGO, ale wykonałem chałupniczą metodą w stylu Adama Słodowego, wyjątkowo nam się podoba.


Wbrew wcześniejszym obawom, organizatorom udało się skądś zdobyć porządną gablotę, i to tak dużą, że po naszym malutkim Mirmiłowie hulał wiatr. Musimy chyba dorobić jeszcze kilka chatek, figurek, albo i całą dioramę, żeby nasze następne wystawy nie wyglądały tak łyso.


Na zakończenie przedstawiam zdjęcie rozmaitych trofeów przywiezionych z Torunia. Na samej górze leży książka dra Tomasza Marciniaka, która premierę miała podczas DwuTaktu (obok egzemplarz otwarty na rozdziale poświęconym Januszowi Chriście). Poniżej widzimy dyplom za zwycięstwo w konkursie dymkowym (pod spodem nagroda - "Na wczasach"), nowy numer zina AKT z oryginalnym rysunkiem Christy na okładce, program imprezy i ulotkę reklamową. Szkoda, że wysoki poziom festiwalowych wydawnictw i przesympatyczna atmosfera (za którą serdecznie dziękujemy całej ekipie) nie przełożyły się na frekwencję. Organizatorzy zapowiadają, że w kolejnej edycji jeden z komponentów DwuTaktu, czyli Muzyka albo Komiks, zostanie wymieniony na nowy, by przyciągnąć publiczność. Mamy przecieki, że nie chodzi o Komiks.

wtorek, 10 czerwca 2014

Wracamy do Torunia

W najbliższy weekend zaprezentujemy się w Toruniu. Będzie to już drugi nasz występ w grodzie złych krzyżaków i dobrego astronoma. Rok temu braliśmy udział w Coperniconie, a teraz przed nami Dwutakt, zupełnie nowy konwent komiksowo-muzyczny. W sobotę o 17:00 poprowadzimy godzinne spotkanie z Pauliną Christą, wnuczką i jedyną spadkobierczynią naszego patrona, zatytułowane "Komiksowa archeologia, czyli co znaleziono w szafie Janusza Christy". Pokażemy mnóstwo nigdy wcześniej nie publikowanych szkiców, rysunków i innych szokujących rarytasów. Mocne wrażenia gwarantowane.

Z kolei w niedzielę o 13:00 przedstawimy nasz największy hit, czyli prezentację o "Kajtku i Koku w kosmosie", "Gwiezdnych Wojnach" i "Johnie Carterze" pod tytułem "Dawno, dawno temu w Wieczorze Wybrzeża". Powtarzamy ją w Toruniu na prośbę organizatorów, bo poprzednio sala na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika świeciła pustkami. W Łodzi co prawda przyszły tłumy, ale zawiódł sprzęt i wykład musieliśmy skrócić o połowę. Teraz mamy do dyspozycji aż dwie godziny i zrobimy wszystko, żeby przełamać tę passę.

Przywieziemy też nasze figurki i klocki LEGO, w tym sporo nowości, nie pokazywanych na Stadionie Narodowym. Instalację pn. "Oblężenie warowni toruńskiej" będzie można zobaczyć, jeśli tylko znajdzie się dla niej niewielka gablota, z czym podobno mogą być problemy.


Organizatorzy Dwutaktu przygotowali znacznie więcej około-christowych atrakcji. Podczas oficjalnego otwarcia imprezy (sobota, 14:30) wręczona zostanie nagroda za aktywność w dziedzinie komiksu polskiego, ufundowana przez Paulinę Christę. Nagroda nazywa się Złoty Puchar i wygląda jak... złoty puchar ze "Złotego pucharu".


Kolejną nagrodę będzie można zdobyć w bitwie komiksowej, odbywającej się pod hasłem "Szranki i konkury". Na zwycięzcę czeka oryginalny pasek Janusza Christy z komiksu "Dni Gdańska".


W czasie imprezy będzie też można kupić nowy, siódmy numer fanzina AKT, reaktywowanego po wielu latach przez Tomka Marciniaka. Okładkę zdobi sensacyjny rysunek Janusza Christy, przedstawiający nagą czarownicę Jagę. Zapraszamy do Torunia. Spotykamy się w Akademickim Centrum Kultury i Sztuki "OdNowa" przy ul. Jurija Gagarina 37a. Pełny program imprezy znajdziecie tutaj.

czwartek, 29 maja 2014

Boom! I po boomie?

Firma Wealth Solutions ogłosiła, że druga komiksowa aukcja Desy była gigantycznym sukcesem i zapowiedzią jeszcze większych sukcesów. Jednak zestawienie wyników obu aukcji nie napawa aż takim optymizmem. Jeśli lubicie cyferki, zapraszam do krótkiej analizy porównawczej. Ograniczymy ją do twórców kojarzonych z komiksem, a nie z ilustracją, żeby nie mieszać tych dwóch światów, sztucznie połączonych w ofercie Desy. Z marcowej aukcji weźmiemy pod uwagę obiekty do nr 41, a z majowej do nr 71, z wyłączeniem prac Dłużniewskiej i Lutczyna.
  • Suma cen wywoławczych w obu aukcjach była podobna, za każdym razem wynosiła ok. 127 tys. zł. Tyle tylko, że za tę kwotę w marcu Desa wystawiła 32 obiekty, a w maju 68. Oznacza to, że ceny wywoławcze zostały obniżone o 53% - z 4 do niecałych 2 tys. zł za obiekt. Zwróćmy jednak uwagę, że w marcu średnią nabijały absurdalnie drogie prace Bogusława Polcha, drastycznie przecenione za drugim razem.
  • Ceny transakcyjne spadły o 29% - z 4,7 do 3,6 tys. zł za planszę. Najbardziej, bo aż o 60%, obniżyły się ceny prac Christy: z 5,4 do 2,2 tys. zł. Gdyby nawet nie uwzględniać ceny okładki "Zwariowanej wyspy" z pierwszej aukcji, to spadek wyniósł 34%, czyli i tak sporo. Spadły też ceny drogiego Polcha (o 37%, tj. do poziomu 4,6 tys. zł) i taniego Raczkiewicza (o 20%, tj. do ok. 900 zł), a nawet "Klossa" (o 18%, tj. do ok. 3,9 tys. zł, nie licząc okładki).
  • Podczas ostatniej aukcji nie udało się sprzedać aż 18 prac (26% oferty), przy czym wcale nie tych najdroższych. W marcu było lepiej, nabywców nie znalazło tylko 6 obiektów (19%), w tym pięć to wspomniane już drożyzny Polcha, a jeden to również przeszacowany rysunek Raczkiewicza.
  • O ile w marcu Christa sprzedawał się na pniu za kwoty średnio 4-krotnie wyższe od cen wywoławczych, to w maju na 1/4 jego prac w ogóle nie było chętnych. Nie sprzedały się np. trzy unikalne tła do gry komputerowej "Kajko i Kokosz".
  • Całkowitą klapą okazało się wystawienie komiksów Andrzeja O. Nowakowskiego. Z sześciu prac nie "zeszła" ani jedna.
  • Umiarkowanym zainteresowaniem cieszyły się plansze Raczkiewicza, Szyszki i Różańskiego - "schodziły" po cenach wywoławczych, a i to nie wszystkie. Debiutująca w maju Szarlota Pawel osiągnęła niezbyt imponujący pułap ok. 1,8 tys. zł za planszę.
  • Na niemal niezmienionym, bardzo wysokim poziomie 8 tys. zł utrzymał się Papcio Chmiel. Prace Baranowskiego, po niezbyt udanym marcowym starcie, sprzedawały się średnio po 4,1 tys. zł.
  • Wśród majowych debiutantów prawdziwą sensacją był "Good Morning USA" Piotra Drzewieckiego, zakupiony za 3,8 tys. zł. Jednak na podstawie jedynego wystawionego komisu tego autora trudno wyciągać jakieś wnioski.
  • W maju nie udało się pobić marcowego rekordu, który wynosił 22 tys. zł za kreskę okładki "Kajtka i Koka". Najwyższa wylicytowana na majowej aukcji cena wyniosła 15 tys. zł za kompletną szwedzką okładkę "Klossa".

Czy na podstawie zaledwie dwóch aukcji można zaobserwować jakieś prawidłowości? Zapewne tak. Na przykładzie Christy widać, że początkowe szaleństwo, podsycane przez kampanię medialną, dość szybko się skończyło. W maju nikt już nie rzucał się na byle co, jak choćby na blaudruki (czego kompletnie nie mogliśmy zrozumieć). Druga oferta Desy była nieco bardziej zróżnicowana od pierwszej, dzięki czemu czytelniejsze stały się kryteria, jakimi kierowali się klienci. A są to raczej kryteria amatorsko-fanowskie, a nie inwestycyjne. Chętniej np. kupowano idące w setki, a nawet w tysiące, plansze z popularnego "Kajka i Kokosza" oraz "Kajtka i Koka", niż prawdziwe rarytasy z programu teatralnego (tylko 70 szt.) i gry komputerowej (24 szt.). Bodajże jedynym komiksem nabywanym z myślą o inwestycji jest niezbyt urodziwy "Kloss", którego ceny są bardzo wysokie i do tego bardzo wyrównane.


Wygląda to trochę tak, jakby zamiast spodziewanego tłumu zamożnych kolekcjonerów i inwestorów, na aukcję rzuciła się garstka słabo zorientowanych w temacie napaleńców, którzy dość szybko zaspokoili potrzeby i równie szybko wyczerpali swoje legendarne wolne środki finansowe. W tej sytuacji nie liczyłbym na przepowiadane po rozmaitych forach i blogach niebotyczne zyski dla rysowników młodszego pokolenia. Na razie w cenie jest sentyment, a nie walory artystyczne. Zainteresowanie komiksami starszymi, ale drugoligowymi także jest mizerne. Żeby drogo sprzedać oryginał, trzeba więc najpierw stworzyć dzieło kultowe, choć niekoniecznie wybitne.

poniedziałek, 26 maja 2014

Nasze figurki narodowe

Co tu dużo gadać, w miniony weekend daliśmy niezłego czadu. Wystawa "Kajko i Kokosz w krainie LEGO®", mimo mikroskopijnych rozmiarów, zrobiła na Stadionie Narodowym autentyczną furorę. Ale czy mogło być inaczej, skoro figurki LEGO są takie słodkie, a zbudowane z klocków chatki po prostu chciałoby się zjeść?

Foto: Gildia

Trochę się obawialiśmy, że za pomocą bardzo oszczędnych środków nie uda się oddać ducha rysunków Janusza Christy, ale nie mieliśmy racji. Wszystkie te uproszczone, kanciaste postacie i domki okazały się doskonale rozpoznawalne, co przetestowaliśmy na ochotnikach.

Foto: Gildia

Pomysł prezentacji projektu na Warszawskich Targach Książki, czyli poza komiksowym gettem, też okazał się być strzałem w dziesiątkę. Nasza gablota stała chyba w najlepszym miejscu, jakie mogliśmy sobie wymarzyć - na stoisku Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego, zaraz za głównym wejściem na imprezę, na przecięciu strefy komiksowej ze strefą dziecięcą. Niemal każdy, chciał czy nie chciał, musiał przejść obok naszej ekspozycji. Mijające nas dzieci krzyczały "o, Lego!!!", dorośli "o, Kajko i Kokosz!" i w rezultacie mieliśmy tam istne oblężenie. Wyglądało to mniej więcej tak:


Dodatkowym magnesem był konkurs "kto jest kim na figurkach?", rozegrany w dwóch kategoriach: juniorów i seniorów. Przygotowaliśmy dwa typy konkursowych kuponów, osobno dla każdej grupy wiekowej. Zadanie dla dzieci było dość łatwe, bo nie chcieliśmy, żeby opuszczały stoisko z pustymi rękami. Należało wybrać 6 imion figurek spośród 12 wymienionych na kuponie. W rozwiązaniu zagadki pomagali rzecz jasna rodzice, wujkowie, ciocie i trochę my, jeśli zaszła taka potrzeba (na zdjęciu pan w żółtej koszuli pomaga chłopcu wypełniać kupon). Zabawa była przednia, dorośli z zakamarków pamięci wygrzebywali imiona bohaterów z dzieciństwa. Wyniki tego "narodowego testu" były dla nas zaskakujące. Okazało się, że wśród obecnych 30/40/50-latków absolutnie wszyscy znają "Kajka i Kokosza". Nawet osoby, które pędząc po książki i autografy tylko mijały naszą gablotkę, na jej widok uśmiechały się z błyskiem w oku. Nie zaobserwowaliśmy wyjątku od tej zasady. Szeroko uśmiechała się również pani Beata Tyszkiewicz, ale może pomyliła mnie z jakimś znanym aktorem.


Nie mniej ważne od samej zabawy była oczywiście radość z nagród, co nieźle widać na powyższym zdjęciu. Ze strony sponsorów spotkaliśmy się z wyjątkową hojnością. Polskie Stowarzyszenie Komiksowe ufundowało ponad sto zestawów naklejek, dzięki którym można zmienić figurki LEGO w osiem głównych postaci z "Kajka i Kokosza" (dokładnie tak jak my to zrobiliśmy, tylko lepiej, bo jakość naklejek PSK jest znacznie wyższa niż w wystawowych prototypach). Od wydawnictwa Egmont dostaliśmy całe pudło komiksów Christy, a w nim 22 "Kajki i Kokosze" i 6 opasłych "Kajtków i Koków". Jakby tego było mało, TissoToys dorzuciło trzy zestawy figurek z serii "Kajko i Kokosz". Komiksy na bieżąco losowaliśmy wśród dzieciaków, a twardookładkowe albumy i figurki wręczyliśmy laureatom dorosłego konkursu. Do godziny 16:00 w sobotę udało nam się rozdać prawie wszystko, ku ogromnej uciesze zwycięzców, fundatorów i nas samych. Prawie wszystko, bo po odbiór nagród nie zgłosili się dwaj dorośli uczestnicy: Adam i Krzysztof, których prosimy o kontakt mailowy.


Dla "seniorów" przygotowaliśmy znacznie trudniejsze zadanie konkursowe, niż dla dzieci. Dorośli uczestnicy dostawali puste rubryczki, w których z pamięci musieli wpisać 12 imion figurek, żeby dostać naklejki, a jeszcze więcej, jeśli chcieli zawalczyć o nagrody główne. Najambitniejsi zawodnicy co jakiś czas pędzili na stoisko antykwaryczne po albumy i szukali w nich zapomnianych imion. Zabiegi te dały niezwykłe efekty. Zwycięzca konkursu (na zdjęciu pierwszy z lewej) na 20 postaci prawidłowo odgadł aż... 21. Jak to możliwe? Zapomnieliśmy o maleńkiej figurce ptaka, a kilku zawodników ją wypatrzyło i napisało, że to kruk Gdaś. Na zdjęciu widzicie zwycięski kupon w dorosłym konkursie i jeden z dziecięcych kuponów.

Mirmił był w trzech rozmiarach, ale liczył się tylko raz.

Na Targach spędziliśmy w zasadzie cały weekend, z przerwami na spanie i sobotnie afterparty. Po raz pierwszy braliśmy udział w imprezie komiksowej jako wystawcy, a nie publiczność czy prelegenci i okazało się, że różnica jest olbrzymia. Ale nie dramatyzujmy - mimo nieustannego młynu na stoisku (zwłaszcza w konkursową sobotę), udało nam się pogawędzić ze starymi znajomymi i tradycyjnie poznać kilka osób znanych nam dotąd tylko z maili. Tym razem z wirtualu do realu przeszedł m.in. Krzysztof Masiewicz oraz twórca strony nostalgia.pl. Spotkaliśmy też kuzynów z Francji, ale po bliższych oględzinach wyszło na jaw, że to nie Galowie, tylko urocze córki Bartka Kurca z Incala, startujące w cospleyowym konkursie. Panny Kurcówne konkurs oczywiście wygrały, a w nagrodę pojadą na wycieczkę do Parku Asteriksa pod Paryżem. Gratulujemy i zazdrościmy.

Hełmy są prawdziwe!!!Foto: Skład Główny

Ku naszemu zaskoczeniu, wiele zupełnie obcych osób podchodziło do nas z gratulacjami za znakomity pomysł i wykonanie miniaturek. Były to dla nas najprzyjemniejsze chwile na całej imprezie. Bardzo chcielibyśmy, żeby z tego pomysłu coś wyszło - żeby zestawy klocków "Kajko i Kokosz" trafiły do Waszych domów, a stworzone przez Janusza Christę postacie odzyskały wśród najmłodszych dawną popularność. Wiemy, że nie od nas to zależy, ale podczas Targów fani podsunęli nam kilka fajnych pomysłów na promocję projektu i zamierzamy z nich skorzystać. Prawdopodobnie będziemy musieli zacząć od szukania sponsora, który sfinansowałby zakupy kolejnych elementów i materiałów. Bez tego dalej nie ruszymy. Tymczasem rzućcie jeszcze raz okiem na nasze prototypy, bo jesteśmy z nich strasznie dumni.

Foto: TissoToys


I to już koniec naszej relacji z Komiksowej Warszawy 2014. Festiwalowej publiczności dziękujemy za wspólną zabawę i wyrazy sympatii, sponsorom za wspaniałe nagrody, a organizatorom z PSK i Conturu oraz naszym druhom z TissoToys za pomoc. Do zobaczenia w Toruniu!

W niedzielę figurki były już podpisane.

piątek, 23 maja 2014

Jutro premiera miniaturek

Gablotkę z miniaturkami z "Kajka i Kokosza" znajdziecie w sobotę i niedzielę na stoisku Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego (stoisko 334/G), tuż przy wejściu na Warszawskie Targi Książki i towarzyszący im Festiwal Komiksowa Warszawa. W sobotę od rana każde dziecko, które weźmie od nas kupon i prawidłowo zaznaczy 6 postaci z naszej kolekcji, otrzyma w nagrodę zestaw naklejek na minifigurki. Konkurs będzie trwał do wyczerpania nagród (ufundowanych przez PSK). Szukajcie takiego plakaciku:


Planujemy też znacznie trudniejszy konkurs dla dużych fanów, którzy chcieliby pobawić się klockami. "Dorosła" edycja konkursu prawdopodobnie odbędzie się w sobotę ok. 16:00, ale na razie nie możemy jeszcze podać szczegółów. Zaglądajcie na bloga i facebooka, sytuacja jest dynamiczna.

środa, 21 maja 2014

Minifigurki na Stadionie Narodowym

Już w najbliższą sobotę 24 maja będzie można z bliska obejrzeć nasze figurki "Kajko i Kokosz" z klocków LEGO® (i paru innych "kompatybilnych" firm). Premiera odbędzie się na Festiwalu Komiksowa Warszawa. Projekt trochę nam się rozrósł, więc za jednym zamachem pokażemy aż 22 figurki, 3 budowle i kilka scenek rodzajowych. Wszystko to na powierzchni zaledwie 50x50 cm.

Dla dzieci odwiedzających naszą gablotkę (pożyczoną od TissoToys) przygotowujemy konkurs, w którym będzie można wygrać zestawy naklejek na figurki, a potem zrobić sobie własne mini-kajkosze. Fundatorem nagród jest Polskie Stowarzyszenie Komiksowe. Konkurs będzie pisemny, żeby nie peszyć młodych uczestników.

Krótko mówiąc - w weekend wpadajcie na Stadion Narodowy i Warszawskie Targi Książki. A do tego czasu zaglądajcie na bloga i facebooka, gdzie wkrótce podamy kolejne szczegóły, dokładną lokalizację naszej gablotki, godziny itd.

środa, 14 maja 2014

Trzeci plan kosmosu

Zapraszamy do obejrzenia kolejnej partii figurek z "Kajtka i Koka w kosmosie". Przypominamy, że jest to projekt fanowski, tworzony przez kolekcjonera Krzysztofa Masiewicza i modelarza Marcina Wojtasia. Jeśli nas kalkulator nie myli, kosmiczna gromadka liczy już ponad 50 eksponatów (poprzednie znajdziecie tu, tu i tu), więc siłą rzeczy trafiają się w niej postacie nie tylko pierwszo- i drugoplanowe, ale także trzecioplanowe. Na przykład roboty ze zdjęć nr 4 i 5 mogą być trudne do zidentyfikowania, chociaż Marcin odwzorował je bardzo wiernie. A czy Wy bylibyście w stanie rozpoznać trzy niebieskie droidy? Czekamy na odpowiedzi w komentarzach pod postem - wystarczy podać ich nazwy, funkcje, numery odcinków albo stron w albumach Egmontu. Kto pierwszy, ten lepszy. Nagroda ta co zwykle, czyli mocny uścisk dłoni.

niedziela, 4 maja 2014

Christa rysował Klossa?!

Na stronie Desy Unicum dostępna jest lista komiksowych oryginałów, wystawionyche na aukcję w dniu 15 maja. Tym razem pod młotek trafią m.in.: Tytus, Nerwosolek, Orient-Men, Kloss, Kleks, Kubuś Piekielny, Tajfun, Doman, Tomek Grot, Filutek oraz Gucio i Cezar. Oferowanych prac jest o 50% więcej niż na poprzedniej aukcji. W stosunku do lutego podskoczyły ceny wywoławcze "Kapitana Klossa", za to Bogusław Polch bardzo zredukował swoje oczekiwania. Plansze Christy utrzymano na tym samym poziomie cenowym, ale są to głównie blaudruki. Natomiast sporą atrakcją dla kolekcjonerów mogą okazać się trzy niepublikowane tła z gry komputerowej "Kajko i Kokosz" na Amigę.


To jednak nic w porównaniu z największą sensacją tej aukcji, jaką jest tajemniczy obiekt numer 012. Zwróciła nam na niego uwagę zaskoczona wnuczka rysownika, Paulina Christa. Szczerze mówiąc, dla nas też była to zupełna nowość. Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądał "Kapitan Kloss" w wykonaniu Janusza Christy, klikajcie w poniższy obrazek - znajdziecie tam pełny zrzut ze strony Desy.


Tymczasem - jak donosi nasz człowiek z Bydgoszczy - na Allegro także pojawiło się i szybko zniknęło kilka prac Christy. Było to pół planszy z "Wielkiego turnieju" (kreska + blaudruk) za 2.500 zł oraz trzy plansze (po dwa paski) z "Na tropach pitekantropa" po 950 zł (str. 69, 75 i 90/91 w wydaniu Egmontu). Ceny te są kilkakrotnie niższe niż wylicytowane w Desie. Wszystkie plansze kupił ten sam użytkownik, więc ciekawi jesteśmy kiedy i ZA ILE pojawią się znów w obrocie. Na amatora czeka jeszcze plansza z "Klossa", także niezbyt droga, ale jakoś nikt nie chce licytować.