I PO BALU...
Rysunek wypłynął tuż przed świętami na Allegro. Był w posiadaniu pana Adama Lewaszkiewicza, dziennikarza "Expressu" w latach 1970-1990 (od 1973 zastępca red. nacz., od 1981 red. nacz.). Niestety, nie udało nam się zrobić porządnych skanów dla potomności. Zanim dotarliśmy do Łodzi, oba rysunki zostały sprzedane (bo są dwa, ale o tym za chwilę). W imieniu całej fanowskiej braci zwracamy się zatem do szczęśliwego nabywcy z prośbą o kontakt i podzielenie się skanami. Do prośby dołącza się wnuczka Janusza Christy, Paulina.
Udało nam się za to kupić książkę pana Adama pt. "Przez trzy epoki. Wspomnienia łódzkiego dziennikarza", w której cała strona poświęcona jest Januszowi Chriście, a kolejne cztery - legendarnym koszulkom z kadrami "Kajka i Kokosza". Niedługo napiszemy o tym nieco szerzej.
ORYGINAŁ CZY PODRÓBA?
Po publikacji znaleziska spotkaliśmy się z opiniami podważającymi autentyczność rysunku. Wątpliwości było sporo: a to że czcionka nie taka, a to że postacie, a to kolory. Co prawda nie widzieliśmy oryginału, ale na nasze oko wygląda to jednak na robotę Christy. Redaktor Lewaszkiewicz zapamiętał, że rysunek miał być zapowiedzią pierwszej historyjki o Kajku i Kokoszu na łamach "Expressu", ale nie nadawał się do publikacji z powodu ogromnych rozmiarów (tak jakby nie można go było zmniejszyć do druku). Przypomnę, że "Złoto Mirmiła" (wcześniej "Złote prosię", później "Złoty puchar") zaczęło się w Łodzi ukazywać 31 maja 1973, zaledwie tydzień po zakończeniu publikacji w "Wieczorze Wybrzeża" i dwa dni po pierwszym odcinku "Szranków i konkurów". Styl Christy dość mocno wtedy ewoluował, łatwo więc będzie zweryfikować, czy po 40 latach pamięć nie zawiodła red. Lewaszkiewicza.
AFRO I WĄSY
Najbardziej nie pasuje nam Mirmił. W 1973 r. wyglądał zupełnie inaczej - nosił długie, proste włosy, a jego szyszak miał tylko dwie pionowe listwy. Fryzurę afro książę zapuścił dopiero w "Wojach Mirmiła" (WW, lato 1974), a wąsiska wydłużył sobie jeszcze później, w "Wielkim turnieju" (ŚM, lato 1976). Tam też spuchł mu nos, który wcześniej był raczej wąski. Tak jak na łódzkim obrazku mógł wyglądać nie wcześniej niż w drugiej połowie 1976 r., czyli ponad trzy lata później.
"Złote prosię", do maja 1973 | "Szranki i konkury", czerwiec 1973 | "Woje Mirmiła", od lipca 1974 |
"Wielki turniej", od czerwca 1976 | "Na wczasach", od stycznia 1977 | Zwiastun "Złota Mirmiła" (?) |
KRÓTKA SZLAFMYCA
Kolejną wskazówką jest czapka Kajka. Do albumu "Na wczasach" miała ona krótki, zadarty w górę szpic, dokładnie taki jak na łódzkim rysunku. Tak samo wyglądała w pierwszym odcinku "Zamachu na Milusia" z "Relaxu" (marzec 1977), ale już w drugim epizodzie Christa wydłużył jej czubek i dorysował dodatkowe zagięcie (lipiec 1977), i potem kolejne (grudzień 1977), co ostatecznie upodobniło czapeczkę do szlafmycy. Za górną granicę powstania zwiastuna możemy zatem przyjąć końcówkę roku 1976, oczywiście biorąc pod uwagę cykl wydawniczy "Relaxu". Tak oto czapka Kajka i afro Mirmiła zawęziły nam zakres dat do zaledwie kilku miesięcy.
"Relax" nr 4, marzec 1977 | "Relax" nr 8, lipiec 1977 | "Relax" nr 13, grudzień 1977 |
DYSKOTEKOWE LOGO
Obecne logo "Kajka i Kokosza" obowiązuje dopiero od 1981 r., kiedy to po raz pierwszy pojawiło się na okładce podwójnego KAW-owskiego albumu "Szkoła latania/Wielki turniej" (rok produkcji 1978, taki był cykl wydawniczy). Wcześniej, w "Wieczorze Wybrzeża", a więc do połowy 1975 r., rysownik w ogóle nie używał żadnego logo, a w "Świecie Młodych" i "Relaksie" stosował rozmaite warianty czerwonych literek z czarną obwódką.
1) "Świat Młodych" 1975 2) "Złoto Mirmiła" (?) 3) "Relax" 1977 4) Album KAW 1981 |
Widniejący na łódzkim rysunku napis "Kajko i Kokosz" jest ewidentnie starszy od KAW-owskiego, ale na pewno nie jest wyjątkowy. Podobne literki znajdujemy na okładce "Kajtka i Koka w kosmosie" z 1974 r. oraz w 10. numerze "Relaxu" z września 1977. Była to po prostu jedna z wersji, funkcjonujących do czasu wykrystalizowania się ostatecznego logotypu.
"Kajtek i Koko w kosmosie", sierpień 1974 | "Zamach na Milusia", Relax nr 10, wrzesień 1977 |
Taka czcionka była charakterystyczna dla lat 1970. Plakat z "Gwiezdnych Wojen" (1977) można wręcz potraktować jako suplement do tekstu "Jak Kajtek i Koko zostali rycerzami Jedi". |
ROZMIAR MA ZNACZENIE
Kiedy w Łodzi startowało "Złoto Mirmiła" (maj 1973) w gdańskim "Wieczorze Wybrzeża" ukazał się inny zwiastun Christy - do "Szranków i konkurów". Miał on wymiary 6,5 x 9,5 cm, czyli mniej więcej tyle, co kadr komiksowego paska. I to była norma w takich rysunkowych zapowiedziach. Christa rysował wówczas z niewielkim, 10-20% powiększeniem w stosunku do druku, zatem oryginał standardowego zwiastuna nie powinien być większy niż A6. Tymczasem łódzki rysunek ma wymiary 32 x 45 cm (A3). Jego powierzchnia jest 16 razy (!) większa od zwiastuna gdańskiego, przy czym "Express" był dwukrotnie mniejszy od "Wieczoru". Trudno uwierzyć, żeby tak wytrawny rysownik jak Christa, mający za sobą 15 lat pracy w popołudniówce, przygotował ilustrację na pół gazety!
"Wieczór Wybrzeża", 28 maja 1973 | "Pasowanie" (ok. 1974) z podobnym liternictwem i ornamentami |
Jak wiemy, ostatecznie zamiast zwiastuna redakcja "Expressu Ilustrowanego" opublikowała dwie połówki widocznego poniżej dodatkowego paska. Pisaliśmy o tym w artykule z serii "2w1" oraz w "Powrocie do gwiazdozbioru Oriona".
Prawdziwy zwiastun "Złota Mirmiła", "Express Ilustrowany" 31 maja i 1 czerwca 1973 |
KOLOR... ALE PO CO?
Dochodzimy teraz do sprawy najciekawszej, czyli do drugiej ilustracji, tej kolorowej. W opisie aukcji na Allegro czytamy:
"Poprosiłem o przysłanie drugiej, mniejszej - nadeszła, ale też była za duża i do tego w kolorze. Obie nie mogły być wykorzystane z powodu ograniczeń technicznych".No dobrze, ale po co Christa miałby rysować kolorową planszę do gazety, drukowanej wyłącznie w czerni i czerwieni? Coś mi tu mocno nie pasowało, zadzwoniłem więc do pana Adama z prośbą o zdjęcie. Oto co dostałem:
Po pierwsze, trudno to nazwać planszą, jest to co najwyżej szybki szkic. Po drugie, kolory postaci są identyczne jak w "Świecie Młodych", więc obrazek nie mógł powstać wcześniej niż w 1975 r. (ale to już wiemy). Wreszcie po trzecie, kolorowy bohomaz pasuje do czarno-białej planszy tylko w ogólnych zarysach, na pewno nie był ani kalkowany, ani nawet przerysowywany. Ileż to ja się namęczyłem, żeby naciągnąć na siebie poszczególne elementy obu rysunków i zachować proporcje. Nic z tego! Efekty tych moich prób widzicie poniżej.
Zaraz, zaraz... Czy ten obrazek czegoś Wam nie przypomina? Zerknijcie jeszcze raz na okładkę gdańskiego "Kajtka i Koko w kosmosie" kilka ekranów wyżej. Mamy tu bardzo podobny układ z geometrycznymi plamami bieli, zbliżone logo, taki sam podpis autora. Na nasze kolekcjonerskie oko wcale nie wygląda to jak zwiastun publikacji prasowej, tylko jak niezrealizowana lub odrzucona... okładka komiksowego albumu.
ALBUM, KTÓREGO NIE BYŁO
Jeśli nasza teoria jest prawdziwa, to pozostaje nam ostatnie pytanie: jakim cudem projekt okładki znalazł się w redakcji "Expressu Ilustrowanego", skoro powinien być w KAW-ie? Chyba, że... to nie KAW miał być wydawcą, ale właśnie łódzka popołudniówka - podobnie jak w 1974 r. wydawcą gdańskiego "Kosmosu" był macierzysty "Wieczór Wybrzeża". Dla "Expressu" też nie byłaby to pierwszyzna, bo już w 1971 r. gazeta wydała 32-stronicowy zeszyt "Wicek, Wacek i Polikarp" z przedrukami łódzkich komiksów prasowych, co pan Adam Lewaszkiewicz obszernie zrelacjonował w swojej książce.
Źródło: KomiksBaza.pl |
Załóżmy więc, że red. Lewaszkiewiczowi pamięć spłatała figla. Minęło w końcu 40 lat, a po takim czasie wspomnienia lubią się zacierać. To, co teraz napiszę, jest już czystą spekulacją, jednak całe "Na plasterki!!!" są w tej sprawie zgodne. Naszym zdaniem mogło to wyglądać tak:
- Rozpoczęta w 1973 r. publikacja "Złota Mirmiła" okazuje się być wielkim sukcesem. Nakład "Expressu" rośnie.
- Natychmiast po zakończeniu tej historyjki, w kwietniu 1974 "Express" rozpoczyna przedruk kolejnego komiksu Christy - "Kajtka i Koka w kosmosie", pod zmienionym tytułem "Robot BX-27". Tłumy szaleją.
- W roku 1975 red. Lewaszkiewicz idzie za ciosem i uruchamia produkcję gazetowych T-shirtów z kadrami "Kajka i Kokosza". Koszulki robią karierę nie tylko w Łodzi, ale także w Bułgarii, Związku Radzieckim i na Węgrzech.
- Następnym krokiem ma być zeszyt komiksowy "Złoto Mirmiła", zrobiony na wzór gdańskiego "Kosmosu" i łódzkiego "Wicka i Wacka". Niewykluczone, że był to pomysł samego Christy, a nie redakcji "Expressu".
- Pod koniec 1976 r. Christa przygotowuje czarno-biały projekt okładki i prosi redakcję o wykonanie blaudruku, żeby móc nałożyć kolor. Christa pracował wtedy w "Świecie Młodych" i blaudruki były już dla niego standardem. Niestety "expresiak" ukazywał się w dwóch kolorach i jego drukarnia nie znała tej technologii. Zapada decyzja, żeby zamiast pełnego koloru zastosować kilka płaskich apli (zieleń, pomarańcz itd., jak w "Wicku i Wacku").
- Zamiast blaudruku Christa przygotowuje dla "Expressu" barwny szkic. Plansza z kreską jest w Łodzi, więc rysownik musi odtworzyć ją z pamięci. Szczegóły nie są zresztą ważne, bo szkic ma być tylko wskazówką dla łódzkich grafików jak mają nakładać poszczególne kolory.
- Z nieznanych przyczyn pomysł wydania albumu upada. Christa związany jest na stałe aż z dwoma periodykami: ze "Światem Młodych" (wydawanym przez MAW) oraz "Relaxem" (KAW). Być może to właśnie redakcja któregoś z nich torpeduje łódzki projekt, chcąc mieć wyłączność na "Kajka i Kokosza".
- W marcu 1977 "Express" niespodziewanie przerywa druk "Robota BX-27". Ostatnie dwa odcinki dorysowuje anonimowy łódzki grafik, byle tylko jak najszybciej zakończyć komiks. Wygląda jakby redakcja rozstała się z Christą w nienajlepszej atmosferze, co mogło być spowodowane wycofaniem się którejś ze stron z publikacji zeszytu.
- W 1980 r. MAW rzeczywiście drukuje swoje pierwsze pełnowymiarowe albumy komiksowe, zaczynając od "Na co dybie w wielorybie..." Tadeusza Baranowskiego oraz "Przygód Jonki, Jonka i Kleksa" Szarloty Pawel. Rok później KAW także wydaje swój pierwszy album, a jest nim... podwójny "Kajko i Kokosz".
Panu Adamowi Lewaszkiewiczowi serdecznie dziękujemy za zdjęcie i przepraszamy za falstart.
Oj trzyma, tym bardziej, że jak tylko zobaczyłem ten rysunek od razu bardziej skojarzył mi się on z okładką niż winietką :)
OdpowiedzUsuńTak było. Potwierdzam :)
UsuńCzy ten papier nie jest za biały? Wygląda jak nówka, a ma ok. 40 lat.
OdpowiedzUsuńZ rzeczy dziwnych wyłapałem A w nazwisku Christa - w dialogach czy na okładce Kajtek i Koko w kosmosie to A ma górną część kwadratowatą, a nie spiczastą. Z kolei J wygląda jak w podpisie ręcznym na tym obrazku Pasowanie.
Czemu Mirmił ma kolorowy (brązowy) pas, skoro zawsze ma czarny? Miecza też nie nosił, choć w sumie w komiksie używa. Miecz za to nosił jakiś czas Kajko, właśnie w Złotym Pucharze, a podobną szlufkę do pochwy ma na okładce Szranków i konkurów 2.
Puchar ma pewne różnice zarówno w stosunku do pucharów z okładek Złotego pucharu 1 i 2, jak i tych rysunków gazetowych, które są tu:
http://na-plasterki.blogspot.com/2011/09/2w1-zote-konkury.html
Mianowicie nie ma listków na pupie i tego szlaczka na czubku "nosa" świni.
No a najdziwniejsze wydają mi się uszy. Kajko i Kokosz mieli raczej okrągłe uszy (na zewnątrz i wewnątrz), zwłaszcza na okładkach. Te tutaj wyglądają jak u Kajtka na okładce Duch bunkra 2 albo jak u Kajtka i Koka w pierwszych paskach w kosmosie.
Z ciekawostek to na pewno sam Christa rysował okładki do Złotego Pucharu w różnych okresach. Na tej do cz. 1 jest stary Mirmił, średni Kajko i Kokosz nie ma jeszcze na koszulce sznurków pod szyją.
Na pewno historia z winietą nie trzyma się kupy (ta wielkość rysunku i styl rysunku inny niż w 1973). Jeśli ktoś rzeczywiście kupił te rysunki i to przeczyta, to radziłbym mu się skontaktować z Na plasterki i pokazać do sprawdzenia, czy to oryginały (może skany albo szczegółowe zdjęcia wystarczą).
A jak nie robiliście, to możecie zrobić jeszcze artykuły o tym, jak zmieniały się postaci (ubiór, uczesanie). Choć tu już sporo zostało napisane.
Jak to: Mirmił nie nosił miecza? "Złoty puchar" t.3 str., 33-35 "Szranki i konkury" t.1 str. 13, "Woje Mirmiła" t.1 str. 32. Akurat w "Złotym pucharze" miecz Mirmiła odgrywa kluczową rolę, więc nic dziwnego, że znalazł się na okładce.
UsuńUszy z płatkami są też w kalendarzu 1989/1990 (okładka "Urodzin Milusia"), a jakoś nikt nie podważa autentyczności tego rysunku, chociaż Milusiowi brakuje jednej pary nóg :)
Artykuł o ewolucji postaci chętnie napiszemy.
Z tym mieczem chodziło mi o to, że nie nosił przy pasie miecza, ale rzeczywiście w "Wojach" i "Szrankach" ma (w tym drugim przypadku nawet jest szlufka przy pasie widoczna). A w "Złotym pucharze" jest wyposażony w miecz, używa go, ale nie nosi przy pasie (nie ma pochwy przy pasie). Nie pasuje mi miecz do tej postaci. Ale skoro pełni on rolę w komiksie, to może Christa chciał go wyeksponować (może bohater z mieczem też lepiej wygląda na okładce z marketingowego punktu widzenia :)).
UsuńNotabene Kajko nosił swój miecz po prawej stronie, a trzymał go też w prawej ręce - trochę to niewygodne wyjmować go szybko do walki :)
Co do uszu no to jednak w środku jest tu mało czerni, na okładce "Urodzin Milusia" rzeczywiście nie są okrągłe, ale w środku mają tej czerni sporo. Trochę dziwne, żeby Chriście chciało się robić nieokrągłe uszy, a w środku już tej czerni nie dał. No ale możliwe. To tylko poszlaki ;)
:))))
UsuńKoalar, jeśli chodzi o papier, to Christa rysował po drugiej stronie papieru fotograficznego. To był brystol bardzo dobrej jakości. Jeśli nie był przez te lata wystawiony na działanie światła słonecznego, to mógł przetrwać w bardzo dobrym stanie. Jeśli chodzi o uszy, to otwórz "Wielki turniej" na stronie 18. Szczególnie polecam kadr u dołu po lewej.
UsuńNikt się jeszcze nie wykłóca, że w komiksie Kajko i Kokosz mają ciała (ręce, nogi, ubrania, brzuch w przypadku Kokosza) a nie tylko same głowy lewitujące w przestrzeni nad ziemią. Ta okładka nie oddaje wiarygodnie ich wizerunku w historii. SKANDAL! :(
OdpowiedzUsuńgrod Mirmila tez jakis mizerny
OdpowiedzUsuńTa plansza z Allegro wyglądała jakby zrobiło ją dziecko. kiepska kompozycja, infantylne kolory i fatalne litery. Niech przepadnie na wieki...
OdpowiedzUsuńtak, ten pokolorowany szkic to jakaś masakra i jak mu się przyglądam (trzymam go w rękach :), to śmiem twierdzić, że to NIE CHRISTA go narysował. Christa nawet w stanie wskazującym z pewnością rysowałby lepiej. Widziałem się z nim kilka razy, pokazywał mi rysunki zrobione "na odwal", szkice koncepcyjne, i wyglądały o niebo lepiej niż ten bohomaz. Teoria chłopaków z "Na plasterki" jest spójna i powiem szczerze, że miałem podobne myśli: Ta czarno-biała plansza nie mogła być zajawką, bo wprost idealnie nadaje się na okładkę. Trzyma wymiary innych okładek dla wydań poziomych, które Christa rysował. Co więcej - Christa wraz z tą planszą wysłał p. Lewaszkiewiczowi egzemplarz Kajtka i Koka w kosmosie, żeby sobie zobaczyli, jak w Gdańsku to wydali. To z tego egzemplarza wycięto paski ostatniej strony, które przedrukowano w gazecie. Mam ten egzemplarz, jest jak nowy, brak tylko tych dwóch pasków, więc to historyczny komiks :) Moim zdaniem miało wyjść coś podobnego (technicznie) do tego komiksu. I jestem pewien, że ta plansza to absolutny oryginał. Mam kilkadziesiąt prac p. Janusza i może nie jestem ekspertem od rysunku, ale wyraźnie widać jego kreskę. Widać też upływ czasu na papierze (tak, to papier fotograficzny, mam kilka innych jego prac na dokładnie tym samym materiale). Doskonały stan zawdzięcza przechowywaniu w tubie tekturowej przez 40 lat. Postaci i liternictwo ewoluowały i faktycznie plansza musiała powstać już po zakończeniu druku pasków. Co do kolorowego cuda mam wątpliwości. Christa z pewnością wiedział, że plansza zostanie zrobiona tak, jak okładka "W kosmosie", ale gdyby chciał podsunąć tylko kolory, zrobiłby to od razu. Więc albo p. Lewaszkiewicz już nie pamięta, że dostał OBYDWA obrazki od razu (oryginał okładki wraz z podpowiedzią kolorów), albo kolorowy bohomaz powstał później. Jakby nie było, i tak uważam, że to kolorowe paskudztwo nie jest autorstwa Christy. Bez wątpienia pochodzi z epoki, widać jakość PRLowską kartonu, widać upływ czasu i poszarzenie papieru, ale moim zdanie wykonał to ktoś inny. Ale musiał wcześniej widzieć (bądź wręcz mieć przed oczyma) oryginał. A potem faktycznie sprawa upadła, choć wszystko wskazuje na to, że komiks miał się ukazać, być może jednak bardziej tego chciał sam Christa niż redakcja gazety? Może nikt nie naciskał na rysowanie okładek, a Christa taką wykonał i przesłał do redakcji? P. Lewaszkiewicz doskonale za to pamięta, że sprawa zakończyła się dość nieprzyjemnie, co potwierdza teorię redaktorów portalu. Christa nie chciał nawet, żeby odsyłać mu materiały. Być może liczył na wydanie komiksu, robił podchody, może coś mu na wyrost obiecano, a potem... wiadomo :)
OdpowiedzUsuńDrogi Szczęśliwy Nabywco,
UsuńWielkie dzięki za podzielenie się swoimi przemyśleniami, a zwłaszcza informacjami wyciągniętymi od pana Lewaszkiewicza. Nie będziemy się upierać, że plansza z kolorem wyszła spod ręki Christy, ale i (niestety) nie możemy wykluczyć takiej opcji. Czekamy na kontakt mailowy, a w międzyczasie mamy jeszcze jedno pytanie: czym narysowana jest kreska w tym kolorowym bohomazie? Długopisem?
Cieszymy się bardzo, że skontaktował się Pan z nami :-) Paulina Christa wnuczka pana Janusza założyła niedawno Fundację "Kreska" im. Janusza Christy. Głównym celem statutowym Fundacji jest ochrona i zachowanie pamiątek po Januszu Chriście oraz promowanie Jego twórczości. Oprócz oryginalnych plansz i rysunków Fundacja zajmuje się archiwizowaniem w formie cyfrowej wszystkich rysunków i szkiców jakie wyszły spod ręki mistrza. Pani Paulina poprosiła mnie, żebym w Jej imieniu poprosił Pana o kontakt e-mailowy na adres biuro@fundacjakreska.pl, w sprawie pozyskania skanu tej unikatowej grafiki do archiwum Fundacji.
UsuńA czy nie można by przyjąć możliwości, że ten rysunek wykonał ktoś z rodziny J. Christy pod jego nadzorem? Wielokrotnie była już chyba mowa o tym, że kolory do jego komiksów kładł ktoś z jego rodziny. Tak więc to P. Janusz mógł zlecić komuś zrobienie tego rysunku mającego stanowić wzór rozłożenia kolorów.
UsuńRobert z Gdyni
Konkretnie syn i starszy brat (próbka z "Wojów Mirmiła"). Tak, też nam to przyszło do głowy. Niestety, rzecz jest nie do zweryfikowania.
UsuńChciałem ten wątek poruszyć, ale w tej rodzinie jakieś smutne historie były, więc wolałem postawić na "inne" osoby, ale niemal na 100% stawiałem na syna p. Janusza. Czarna kreska w tym kolorowym bohomazie wygląda na jakiś cienkopis, a farby - na zwykłe plakatówki. Ohyda. To jakaś wprawka małolata, jak słowo daję. Skontaktuję się z Fundacją, ale to duży obrazek i pewnie gdzieś na mieście będę musiał go zeskanować.
OdpowiedzUsuńW imieniu Pani Pauliny i Fundacji serdecznie dziękujemy i czekamy na kontakt w celu doprecyzowania szczegółów i ewentualnych kosztów :-)
UsuńI co, kolego Anonimowy? Przez dwa tygodnie nie udało się znaleźć skanera? Tak myślałem :)
Usuń