CZERWONA PLANETA
Zacznijmy od "Czerwonej planety" Antony Hoffmana z Valem Kilmerem i Carrie-Ann Moss (2000). Jednym z głównych wątków filmu jest motyw żarłocznych marsjańskich robali, jakby żywcem przeniesiona z "Kajtka i Koka w kosmosie". Scena, w której kosmonauta zostaje pochłonięty przez miliony niepozornych insektów, jest w zasadzie identyczna jak w komiksie Christy (1969) - z tym, że w filmie kończy się to tragicznie i wybuchowo.
To jeszcze nie koniec. Nieco wcześniej - tzn. w filmie, bo w komiksie później - tym samym robalom udaje się zjeść całą bazę kosmiczną. Co ciekawe, zarówno przed, jak i po przejściu insektów (u Christy zwanych korozjalami) filmowa baza bardzo przypomina tę z komiksu.
AVATAR
Cameronowi wielokrotnie wytykano, że tworząc "Avatara" wzorował się na innych filmach, począwszy od "Pocahontas", kończąc na "Smerfach". Było też sporo kontrowersji wokół podobieństw do opowiadania Poula Andersona "Nazywam się Joe", w którym sparaliżowany kosmonauta telepatycznie kierował sztucznym ciałem, żeby zbadać powierzchnię Jowisza ("Call Me Joe" 1957, polskie tłumaczenie 1990). Nikomu jednak nie przyszło do głowy, że dokładnie ten sam pomysł - minus paraliż - można znaleźć w "Kajtku i Koku w kosmosie".
Zarówno u Andersona, jak i u Camerona, sztuczne ciała znacznie różniły się od ludzkich i były lepiej przystosowane do warunków panujących na obcych planetach.
W "Kajtku i Koku" dublerzy byli dokładnymi kopiami swoich "operatorów". Natomiast samo sterowanie kopialami Christy (1970) niczym się nie różni od sterowania awatarami Camerona (2009). Przekonacie się o tym czytając poniższy odcinek.
HARRY POTTER
Pomysł skrzyżowania człowieka z rybą trudno uznać za oryginalny, bo o syrenach pisali już starożytni. Jednak w horrorze "Potwór z Czarnej Laguny" (1954) studio Universal wprowadziło pewną ciekawą modyfikację i... odwróciło syrenkę do góry nogami. Podobny chwyt zastosował Janusz Christa w "Kajtku i Koku w kosmosie" (1970), z tym, że jego nadwodnicy byli znacznie bardziej przystojni i poza rybią głową nie różnili się niczym od ludzi. [Więcej w poście "Anty-syrenka z Polski"]
I właśnie takiego osobnika z głową rekina udało mi się wypatrzeć w ekranizacji "Harry'ego Pottera i Czary Ognia" (2005). Dość trudno go dostrzec na filmie, bo w tym miejscu montaż jest wyjątkowo szybki, ale na rysunku koncepcyjnym widać go bardzo dokładnie.
Jeśli wpadniecie na trop podobnych kwiatków, koniecznie dajcie nam znać. Arek Florek przygotował już takie filmowe zestawienia dla "Gucka i Rocha" i kilku części "Kajtka i Koka". Plan jest taki, żeby kiedyś złożyć to wszystko do kupy i wysłać do Hollywood z serdecznymi pozdrowieniami z Polski :)
W związku z powyższym coraz bardziej staje się widoczne, jak bardzo ważne było wydanie przez Egmont kompletnej, (prawie) niezmienionej wersji "KiK w kosmosie". Teraz wysyłając wasze listy do Hoolywood będziecie się mogli powołać na konkretny album, dostępny w sprzedaży internetowej nawet dla Amerykanów.
OdpowiedzUsuńRobert z Gdyni
Amerykanie będą wiedzieli z czego czerpać pomysły do swych przyszłych superprodukcji ;-)
OdpowiedzUsuńNa razie nie wahali się użyć nazwy "Orion" dla swojego programu kosmicznego;-)
UsuńRobert z Gdyni
Lubię takie dłuższe, dokładniejsze posty, szczególnie jeśli chodzi o tematykę filmową. Co do pomysłu o wysłaniu tego wszystkiego do Hollywood, to chciałbym widzieć, jakie miny będą mieć ci wszyscy słynni reżyserze, jak zobaczą, że my Polsce też mamy nieśmiertelnych mistrzów s.f. Jak zwykle- rewelacja!
OdpowiedzUsuńStaszek z Krakowa ( i tradycyjnie, mój charakterystyczny uśmieszek na końcu ) :-)
Uwielbiam te niusy o niuansach :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńKosmiczny grudzien trwa! Szkoda tylko ze tak blisko do konca. Mam nadzieje ze styczen bedzie rownie obfity w niespodzianki dla fanow Christy. ps. dawno nie bylo nic o Vaillancie :)
OdpowiedzUsuńWiem, że to czysty przypadek, ale w nowej serii "Twin Peaks" jedna z nowych postaci ma istną rękawicę siły ;).
OdpowiedzUsuń