Jest również projekt okładki albumu "Posiady guślorek" (uwaga! nie "poślady", tylko "posiady"), czyli góralskiej wersji "Festiwalu czarownic". Premierę z lipca przesunięto na 20 czerwca. Cudnie do kwadratu!
EDIT: Na stronie WAK znaleźliśmy jeszcze blurba:
"Kajko i Kokosz – Posiady guślorek" (czyli "Festiwal czarownic") to drugi album przetłumaczony na gwarę góralską (przed laty nakładem wydawnictwa Egmont w sprzedaży ukazał się album "Kajko i Kokosz – Ogromniasto gońba"). [...] Barwna gwara skalnego Podhala w połączeniu z unikalnym humorem Chirsty to znakomita zabawa, a przy okazji materiał pomocniczy przy kultywacji gwary góralskiej.
Ja ćwierkolę... Ja rozumiem, że słowiańskie bóstwa nie są szeroko znane w świecie, ale naprawdę Zeus?? Od tego są przypisy, żeby to ewentualnie wyjaśnić (Egmontowski Asterix używać przypisów się nie bał). Co więcej, idę o zakład, że znalazłby się spory odsetek osób na świecie, które o istnieniu np. Teutatesa dowiedziały się z kart komiksu. Dlaczegoż "KiK" nie miałby takiej edukacyjnej roli pełnić? A może to zabieg w stylu Jarry'ego: "W Mirmiłowie, czyli nigdzie"?
OdpowiedzUsuńCo ciekawe 90% przypisów co widujesz w Asteriksie to Polskie inwencje (właściwie za każdym razem, gdy przypis jest na bieli pod kadrem, a nie w ramce - to inwencja tłumacza) Z kilkoma wyjątkami w oryginale Francuskim NIGDY nie wyjaśniali łacińskich cytatów, nawiązań historycznych, imion bóstw czy trudniejszych terminów. Zakładali, że czytelnicy albo je znają albo sami się dowiedzą (ktoś mi kiedyś tłumaczył, że we Francji więcej przykładają w szkole do znajomości Łaciny i każdy tam popularniejsze cytaty zna, a ktoś inny, że to zbliżone języki... Koniec końców dla przeciętnego Kowalskiego to bardziej czarna magia, niż dla przeciętnego Martin'a.
UsuńDlatego pisałem o egmontowskim wydaniu przygód Galla, tj. polskim ;-).
UsuńMirmił po angielsku to mógłby być: "Peacelover" :P
OdpowiedzUsuńCo do zmian imion bóstw :
OdpowiedzUsuńNo cóż, często dosłowne tłumaczenie mija się z celem i nie chodzi wyłącznie o żarty słowne itd. Jest takie coś jak "lokalizacja" czyli dostosowanie tego co mówią postacie by było dla odbiorcy z danej części świata czytelne. Przykłady lokalizacji były w Harrym Potterze, gdzie w Amerykańskim wydaniu zmienili nieco niektóre terminy, które choć powszechne w Anglii, dla Amerykańskich dzieci byłby dezorientujące np. inne określenie na piżamę (zresztą gdy Amerykańskie kreskówki lecą w Anglii często są re-dubingowane choć 90% dialogu pozostaje identyczna by zachować akcent i niektóre słownictwo) Z czego w Potterze zmienili tytuł pierwszego tomu "Philosopher's Stone" (kamień Filozoficzny) na "Harry Potter and the Sorcerer's Stone" (kamień magów) Na pozór zmiana głupawa, ale prawda jest taka, że w Anglii każdy kojarzy co to kamień filozoficzny, albo przynajmniej wie że to coś związanego z alchemią/magią... W USA nie bardzo więc tytuł by nie intrygował jak powinien.
Dialogi w Asteriksie też w tłumaczeniu Brytyjskim często ulegały ostrej lokalizacji z Francuskiego. Czasem była to kwestia różnic we wrażliwości - w "Asteriks i Latrawiata" Rzymianin komentuje ojców Asteriksa i Obeliksa, że mówią o swoich synach jak o "Żydzi o nadejściu Mesjasza". W wersji Angielskiej wywalono jakiekolwiek aluzje do Jezusa i zamiast tego mówi coś w stylu "Przypomina mi się sztuka, którą ostatnio widziałem Czekając na Godotiksa" (nawiązując do sztuki czekając na Gotota) W "Synie Asteriksa" z kolei gdy Kapitan Piratów rozmawia o porcie w Brest wspomina, że odwiedzi "Barbarę" co jest aluzją do wiersza, który dzieje się w owym poracie. U nas pewnie aluzja dla lwiej większości nie zrozumiana, ale w wersji Angielskiej uznali, że nie ma co zaprzątać czytelnikowi nią głowy (a odnośniki co wyjaniają zabieg są bez sensu) więc zamiast tego mówi, że wszystko mu jedno, gdzie płynie bo ma "żonę w każdym porcie" - Ot prosty żarcik, w charakterze postaci i działa w kontekście wszystkich żartów o rozwiązłym życiu, które się przewijają w tym albumie.
Dialogi w "Asteriksie u Brytów" kompletnie przerobiono - we Francuskim dowcip polega na tym,że Brytowie mówią innym szykiem... co już nie ma sensu po Angielsku bo wtedy mówią poprawnie (a co? Mają szyk zmienić by brzmieć jak Francuzi?) Więc zamiast tego ich dialog jest komicznie przesycony Angielskimi zwrotami i dziwnościami min. nadużywając słowa "What" jak przecinka. Zabieg gdzie sprzedawca zdziela klienta melonem i Obeliks komentuje "O, ten Pan ma melonik na głowie" nie działa po angielsku (oni nie używają tego samego słowa na melonik - owoc i czapkę), więc zamiast tego dialog między Brytami zastąpiono jakimś żartem słownym, a Obeliks teraz opisuje jakiś most który się wali (robiąc aluzje do Brytyjskiego wierszyka London Bidge is Falling down")
WRESZCIE - dosyć ciekawy zabieg miał ostatnimi czasy miejsce w komiksach Disneya. W USA wreszcie zaczęły ukazywać się włoskie komiksy stworzone na licencji w latach 60'siątych, 70siątych...id. PIĘKNIE, tylko te komiksy były produktem swoich czasów i jak dziś dziecko zrozumie historie w której Kaczor Donald chce desperacko kupić Walkie-Talkie bo te są krzykiem mody i są piekielnie drogie (um...dziś każdy ma komórkę) Tłumacz w sprytnym zabiegu zmieni dialog - Donald nie ma już fioła na punkcie nowości ale oldschoolowych STAROCI i chce je kupić bo są RETRO! I już całą historyjkę ratuje bo dziecko nie będzie zdezorientowane, a dodaje jakiejś satyry (no bo chce wydać absurdalną sumę na coś starego w erze, gdzie każdy to już posiada w znacznie zaawansowanej wersji)
...RZEKŁSZY TO WSZYSTKO : Jak Święty Wit ma dla mnie sens tak Zeus jest kompletnie dezorientujący. I nie ta część świata i nie ta mitologia... Już jakiś Thor Gromowładny miałby chyba więcej sensu acz ciągle byłby nie poprawny.
Oczywiście niektóre żarty muszą być zmieniane w obcej wersji językowej (zwłaszcza te, które dotyczą innych czasów; weź tłumacz pan takiemu Anglikowi czy Amerykaninowi co to jest myśliwy dewizowy) i tego nie kwestionuję.
UsuńKayko i Kokosh mi nie wadzi, bo ułatwia wymowę, knaveknights - dowcipny łamaniec, Mirmil i Lubava... cóż, ja nie szedłbym za bardzo w tłumaczenie znaczeń imion, bo wyjdzie nam Łoziński à rebours (fani "Władcy pierścieni" pewnie zajarzą). Niech zostaną. Chodzi o to, by nie tracić kolorytu lokalnego. Tak samo Śledźbałtyks w którymś numerze Asteriksa mi przeszkadzał, z podobnych względów wolałem Ramoliksa od Długowieczniksa (brzmi obco, ale kojarzy się ze znajomym słowem, ten drugi jest zbyt polski). Św. Wit niech już będzie, bo wiadomo średniowieczne klimaty i ojciec Placyd w Złotym pucharze się przewinął. Chociaż wolałbym zdecydowanie rodzime bóstwa. Ale Zeus? Ni w gruchę ni w szczypiorek.
Cały ambaras w tym, że najwyraźniej angielska edycja to niestety jednorazowy event, więc zmiany się prześlizgną. Jeżeli kiedykolwiek by chciano puścić całą serię po angielsku i konsekwentnie wyzbyć się odniesień do słowiańskiej mitologii, to nad niektórymi tomami musieliby się mocno spocić.
Co do imion to uważam, że jeśli imiona zawierają jakiś żart albo wyrażają jakoś postać - charakter/wygląd (np. Łamignat) to uważam, że powinny być tłumaczone. W tym tomie nie pojawia się Oferma ale uważam, że jakby był to przetłumaczenie go Dopey, Clumsy czy coś takiego byłoby na miejscu bardziej niż jakieś Opherma.
UsuńTe imiona Asteriksa są drastycznie inne w każdym tłumaczeniu. Tam działa póki końcówki (Iks, Us) są zachowane.
Innym ciekawym przykładem lokalizacji jest "Gaston". W polskiej wersji Gaston pracuje w wydawnictwie "Twój Komiks" (czyli w polskim wydawnictwie, który go wydawał). Podobnie było z polską wersją "Archiego". W oryginalnej wersji Archie mówi do nas, do czytelników, że jeśli mamy jakiś pomysł, jak zapomnieć o Betty, to żebyśmy napisali na @ARCHIECOMICS. A w polski wydawca "Ultimate Comics" wymyślił, żebyśmy napisali na @ULTIMATECOMICS.
Usuń-Kleszcz-
Właśnie. Choć cieszy umiędzynarodowienie Kajka i Kokosza - niech wżdy narodowie wiedzą - to tłumaczenie imion i nazw wydaje mi się zbytnim zagolopowaniem. W końcu Superman, Batman czy Luc Orient pozostali sobą - o Asteriksie nie mówiąc. Pozdrawiam - pol_70.
OdpowiedzUsuńAsteriks może nie ale wszystkie pozostałe Kakofoniksy, Długowieczniksy i inne Piwożłopiksy są tłumaczone zawsze, w każdym języku z inną grą słowną.
UsuńPopieram uwagę alkochochlika
OdpowiedzUsuńZamiast "What do we wish the Cruel Hegemon?!", dałbym "Long what... the Cruel Hegemon?!". Natomiast podoba mi się, że tłumacz "STAAAĆ!!" przetłumaczył na "HAAALT!!", tylko szkoda, że w angielskiej wersji "A" jest na górze płaskie, podczas, gdy w polskiej jest spiczaste.
OdpowiedzUsuń-Kleszcz-
Sporo kwestii w tym tłumaczeniu mi się nie podoba jednak uważam je za zupełnie akceptowalne. Ale Zeus? Paradoksalnie dużo łatwiej byłoby mi to przełknąć gdyby to było np. "by Zeus and Mercury!" - przynajmniej konsekwentnie. Ale takie wymieszanie pozostawia mnie bez odpowiedniego komentarza. Nie pojmuję co tutaj się stało, bardzo chciałbym się dowiedzieć skąd tłumacz wziął ten pomysł.
OdpowiedzUsuń