
Radujcie się, bo dziś na tapecie Francja i Belgia (a przynajmniej ta jej część, która mówi językiem Balzaca), czyli niekwestionowane centrum Europy, wokół którego kręci się całe nasze komiksowe życie. W poprzednim odcinku napomknąłem, że nawet przed "Asteriksem" istniały tam asteriksopodobne komiksy i zaraz to udowodnię. Zacznę z grubej rury od faktu niemal symbolicznego. Otóż pierwszym W Belgii powojennym komiksem był 241 numer tygodnika "Le journal de Spirou", wydany 5 października 1944, czyli zaledwie miesiąc od wyzwolenia Brukseli przez aliantów. Wewnątrz na czytelników czekała nietypowa historyjka "Spirou et l'aventure" o prapoczątkach świeżo odzyskanej ojczyzny. I tak w czwartym odcinku Sprycjan z Fantazjuszem spotkali wodza Wercyngetoryksa (Gal wyglądał jak na reklamie papierosów Gauloises), a w ósmym trafili do średniowiecza.
Dwa lata później, na fali patriotycznego uniesienia, francuska gazetka "Le Petit Canard" (kaczuszka) opublikowało prakomiks o galijskim chłopcu Totoriksie. Seria tak się spodobała, że w 1952 roku powstał jej dymkowy sequel "Totorix en vacances" oraz hybrydowy remake w formie książeczki.
A teraz prawdziwy klasyk, o którym wspomniałem w odcinku hiszpańskim. Seria autorstwa Peyo początkowo ukazywała się w formie gazetowych pasków, potem czarno-białych półplansz, a w końcu trafiła do magazynu "Spirou" i zrobiła wielką międzynarodową karierę pod zmienionym tytułem "Johan et Pirlouit" oraz... "Smerfy". Ale o tym opowiem już w innym poście.
W tym samym momencie na scenie pojawia się 19-letni Albert Uderzo. Mimo młodego wieku, już wtedy był ukształtowanym, profesjonalnym komiksiarzem. Jego kreska łączyła wpływy Disneya z amerykańskim komiksem awanturniczym typu "Flash Gordon" czy "Tarzan". W takim właśnie eklektycznym stylu Uderzo narysował dla magazynu "O.K" trzy serie, których bohaterami byli kolejno: Arys Buck, jego syn książę Rollin i wnuk Belloy Niezwycieżony. W pierwszej z tych opowiastek widzimy karła Cascagnace, czyli pierwowzór Asteriksa (obowiązkowo w hełmie z paczki gauloisów), a w trzeciej - magiczny eliksir siły.
Okazuje się więc, że Asteriks już w latach 40. miał zarysy designu i ulubiony rekwizyt. Brakowało mu tylko imienia i tu z pomocą przyszedł inny komiksiarz z tygodnika "O.K", André René Jolly, znany jako Erik. Jego wersję znajdziecie na którejś z trzech kolejnych fiszek (podpowiem tylko, że różni się jedną literą od wersji ostatecznej). Erik był o 15 lat starszy od Uderzo, debiutował na długo przed wojną. W 1941 roku zaczął rysować serię "Trancheroc" o muszkieterze, ale potem przerzucił się na rycerzy i został czołowym francuskim specem od wesołego średniowiecza.
W moim zestawieniu nie mogło zabraknąć późniejszych mistrzów Janusza Christy z tygodnika "Vaillant". Jean Cézard i José Cabrero Arnal co jakiś czas ocierali się o tematykę D&N, co skrupulatnie wypunktuję w kolejnych odcinkach.
Już po tej pobieżnej i wyrywkowej prezentacji widać, że frankofońskie bandes dessinées zmierzały w zupełnie innym kierunku, niż brytyjskie comic strips czy hiszpańskie historietas. I żeby ktoś nie pomyślał, że Francuzi dopiero po wojnie zaczęli śmiać się z własnej historii, zostawiam ponadstuletnie komiksowe wykopalisko, a na dodatek nieco nowszy komiks o wykopaliskach.
EDIT: Znalezione poniewczasie
To cudeńko wyświetliło mi się przypadkowo, kiedy jechałem pociągiem. Było tego bodajże 13 odcinków na pierwszej stronie pisma (to wielkie wyróżnienie), niestety bez dymków. Przepraszam za jakość, ale planszę musiałem zrekonstruować z dość kiepskiego i koślawego zdjęcia.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz wstawić w komentarzu działający link, zrób to w html-u. Powinno to wyglądać tak:
<a href="ADRES_LINKU">TWÓJ TEKST</a>
Podobnie robi się pogrubienie (bold):
<b>TWÓJ_TEKST</b>
i kursywę:
<i>TWÓJ_TEKST</i>
Powodzenia!