poniedziałek, 9 maja 2022

Ostatnia praca Asteriksa

Jest rok 2022 po narodzeniu Chrystusa. Cały "Asteriks" jest wydany przez Les Éditions Albert René. Cały? Nie! Jeden jedyny komiks, narysowany przez niezrównanego Uderzo, wciąż stawia opór wydawcy i uprzykrza życie fanom stacjonującym w miastach i wsiach Francji, Polski, Włoch czy Hiszpanii...

Mowa o "Dwunastu pracach Asteriksa", ale nie o tzw. albumach filmowych, czyli książeczkach z obrazkami, dostępnych również w Polsce w dwóch wersjach: z kadrami z filmu (rys. 1) albo z ilustracjami Alberta Uderzo (rys. 2). Chodzi o najprawdziwszy KOMIKS, który z nie do końca jasnych powodów nie wszedł do kanonu.

Komiks ukazał się we francuskim dzienniku "Sud Ouest" jesienią 1976 roku, równocześnie z premierą filmu. Miał formę czarno-białych gazetowych pasków, drukowanych w blokach po trzy lub sześć sztuk. Niestety, w sieci nie znalazłem skanów tej wersji, a jedynie przedruki prasowe po niderlandzku (u góry) i niemiecku (u dołu).

Kolorowa, zeszytowa wersja tej historyjki pojawiła się jeszcze w tym samym 1976 roku w Belgii. Wszystkie 108 gazetowych pasków ułożono po cztery na stronę, co dawało 27 standardowych plansz. Albumik wydano w obu urzędowych językach: niderlandzkim i francuskim, i rozdawano za darmo na stacjach benzynowych Chevron po zatankowaniu minimum 50 litrów paliwa.

Trzy lata później, w roku 1979, ten sam materiał wydany został w Holandii, jako bezpłatny dodatek do magazynu komiksowego "Eppo". Zeszyt przygotowano bardzo starannie, tak by przypominał kolejny tom regularnej serii. Miał nawet cały typowy dla "Asteriksa" wstęp, z mapą Galii i prezentacją głównych postaci. Coś jednak musiało zgrzytać od strony prawnej, bo i ta publikacja była niekomercyjna, poza oficjalnym kanonem.

Równocześnie z wydaniem holenderskim komiks trafił na rynek brytyjski jako "Asterix Conquers Rome" w twardookładkowym zbiorku "Asterix Annual 1980". Resztę tej dziwacznej książeczki wypełniały fragmenty kilku albumów, a właściwie ich streszczenia w formie opowiadań przeplatanych kadrami. Nie licząc wydań pirackich, była to bodajże jedyna edycja "Dwunastu prac Asteriksa", za którą trzeba było zapłacić. Co ciekawe, komiks nigdy nie został oficjalnie wznowiony we Francji.

Trudno zrozumieć dlaczego Les Éditions Albert René wciąż nie może się zdecydować na "zalegalizowanie" tej unikalnej pozycji - zwłaszcza, że jest to chyba ostatni klasyczny komiks o Asteriksie, jaki został im w szufladzie. W pogoni za groszem wydawnictwo sięgało już po znacznie bardziej egzotyczne pomysły, np. starą wkładkę do płyty przerobiło niedawno na album "Złoty menhir". Normalny komiks, tyle że o połowę krótszy niż zwykle, nie wydaje się przy tym żadną sensacją.

Być może rację mają internetowi asteriksolodzy, którzy twierdzą, że historyjka jest niekanoniczna, bo Albert Uderzo nawet palca do niej nie przyłożył, a rysunki wykonał jego młodszy brat Marcel (wspominałem o nim wiele lat temu) na podstawie kadrów z filmu i szkiców Alberta. Taką tezę stawia m.in. Comiclopedia Lambiek, będąca przecież bardzo rzetelnym źródłem informacji. Jeśli nie wierzycie, że Marcel Uderzo podołałby zadaniu, poszukajcie w sieci grafik z Asteriksem w jego wykonaniu. Poniżej skromna próbka.

Okazuje się, że Marcel już od połowy lat 60. był anonimowym "asystentem" swojego starszego brata. Najpierw wydawnictwo Dargaud zlecało mu projektowanie grafik do asteriksowych gadżetów (tapety, nadruki na szklanki), później zaś objął obowiązki inkera, liternika i kolorysty albumów o przygodach Galów (Albert był ponoć kompletnym daltonistą). Imponujący, stylizowany na Bruegla obraz wieńczący "Asteriksa u Belgów" też podobno jest jego dziełem. Tomik ten, ostatni ze scenariuszem zmarłego w 1977 roku Goscinnego, był zarazem ostatnim, przy którym pracował Marcel. Po utworzeniu dwa lata później Les Éditions Albert René między braćmi doszło do niesnasek i ich drogi rozeszły się. Zwróćcie uwagę, że dokładnie w tym samym momencie "Dwanaście prac Asteriksa" ukazało się po raz ostatni. Rysownik zmarł na covid, zaledwie rok po śmierci Alberta.

Wydaje się, że dziś nie ma już żadnych powodów, ani formalnych, ani ambicjonalnych, by przedłużać embargo na ten zapomniany komiks. Jeśli prawdą jest, że rysunki wykonał Marcel Uderzo, to przecież seria od dziewięciu lat i tak tworzona jest przez nowych autorów, co jakoś nikomu nie przeszkadza. Miejmy nadzieję, że "Dwanaście prac Asteriksa" trafi w końcu na nasze półki, a do tego czasu muszą nam wystarczyć pirackie PDF-y, które dość łatwo można znaleźć w internecie. Życzę owocnego googlania.

15 komentarzy:

  1. Najbardziej znane dzieło w Marcela jest w... albumie "Przygody Gala Asteriksa" - strona 31 komiksu! Oryginalna plansza zaginęła i Marcel zrekonstruował ją po latach (jak się szuka łatwo ją rozpoznać bo odstaje stylem minimalnie od reszty albumu ale przy "nieświadomej" lekturze niezauważalne)

    ~Maciej Kur

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że jak tylko się dowiedziałem o tej ciekawostce, to chwyciłem album, świstek papieru, długopis i zacząłem wypisywać długopisem na tym świstku numery plansz, które mi wyglądały "podejrzanie" =] Niestety nie przeanalizowałem całego komiksu, a świstek ten gdzieś przepadł, ale bardzo możliwe, że plansza 31 mogła się na nim znaleźć. Rzeczywiście odrobinkę odstawała stylistycznie od reszty, na przykład wygląd głowy Asteriksa na drugim kadrze jest bliższy późniejszym albumom, niż temu.

      PS. Kuuurczę... Ale na miejscu Marcela bym się załamał, gdybym usłyszał, że ta plansza, to moje najbardziej znane dzieło :(

      Usuń
    2. Plansza ta jeszcze bardziej odstawała w starym kolorowaniu bo np. kolory na Asteriksie były "aktualniejsze".

      Usuń
  2. Swego czasu czytałem skany angielskiego wydania i przy lekturze miałem podobny problem przy lekturze co z komiksową "Balladą Daltonów" (animowany Lucky Luke który doczekał się adaptacji komiksowej, w tym w Polsce) a mianowicie całość była ciutek topornie opowiedziana, bardziej przypominająca streszczenie niż narrację komiksową po łepkach, momentami jakbym nie znał filmu niejasne i bez wyczucia płynności, tempa i timingu (jak mnie pamięć nie myli słynna scena z "Domem który czyni szalonym" była szalenie na szybko ) Rysunki ładne - choć były też sceny dziwnie skadrowane i widać było, że części kadry z filmu posłużyły za szkice.

    Mimo wszystko, też uważam, że fajnie jakby wznowili bo to ciągle fajna ciekawostka... choć dla mnie niekanoniczność wynika bardzie z natury samego filmu, który zawsze był bardziej wariacją na temat serii (choć strasznie fajną). Czasem mam wrażenie, że Goscinny i Uderzo zrobili sobie listę pomysłów, które były zbyt dziwne lub fantastyczne (przynajmniej na ten okres w Asteriksie) by być częścią serii i wrzucili je w jeden film. I jak wspomniałem w komiksie jednak razi, że czyta się go zupełnie inaczej niż normalnie. Być może Uderzo miał też zwyczajnie awersje do tego jak adaptacja wyszła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście komiksowa adaptacja "Ballady" miała taką dosyć toporną narrację. Nie pomagał też fakt, że układ paskowy był zbyt klaustrofobiczny.
      Moim zdaniem jeszcze bardziej położyli adaptację "Daisy Town". Tempo pierwszej połowy albumu było jakby za szybkie i wydarzenia były przedstawiane tak po łebkach. Za to druga połowa była już mocno przeciągnięta i miała dużo wielkich kadrów na pół planszy. Jakby autor tej adaptacji podczas "przelatywania" przez film w pewnym momencie miał takie: "O, cholera! Została mi już końcówka filmu, a jestem dopiero w połowie albumu!"

      Usuń
    2. Ja prawdę mówiąc nawet wolę "Daisy Town" od "Ballady" (komiks, z filmami jest na odwrót) choć zgodzę się, że było dziwnie nierówne i też były te żarty co traciły na czytelności jak się nie znało filmu.

      Usuń
  3. I jeszcze dodam - nie tak dawno córka Gościnnego chwaliła się, że znalazła 20 stron niedokończonego scenariusza Asteriksa swojego ojca... i choć prosi się o wydanie w takiej samej formie jak ostatni Tintin, to rozważa jednak dokończenie go i wydanie w formie albumowej. O tyle to ciekawe bo Uderzo mówił w wywiadzie kiedyś, że Goscinny zmarł nim zaczęli planować kolejnego Asteriksa i jakieś niewykorzystane pomysły są mu nieznane (stąd lekki sceptycyzm do faktu, że znalazła to nagle po 40 latach, akurat po śmierci Uderzo... nie zdziwi mnie jak znalazła to już dekady temu ale czekała na właściwy moment)

    Tak czy siak to wręcz fascynujące i mam nadzieję, że ujrzy światło dzienne prędzej niż później...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co? Ja bym chciał wiedzieć czy oprócz właściwego scenariusza są jeszcze jakieś notatki, streszczenia czy inne teksty opisujące CAŁY album od początku do spoilera i zakończenia. Jeśli tak, to moim zdaniem można dać to jakiemuś scenarzyście do dokończenia i potem rysownikowi do narysowania. Tylko musiałby być to scenarzysta, który byłby w stanie drugą połowę napisać tak dobrze, jakby to zrobił sam Goscinny. Żeby się potem nie okazało, że pierwsza połowa będzie szalenia ciekawa i zabawna, ale druga to będzie nudna i nieśmieszna.
      Natomiast, jeżeli Goscinny wszystkie pomysły na drugą połowę albumu zabrał do grobu, to wtedy lepiej, żeby nowy scenarzysta nie zmyślał i wydali to, co zostało w takiej formie jak "Tintin i Alph-Art.

      Usuń
    2. Wiesz co, Maćku? A zadam Ci takie pytanie! Ułóżmy sobie taką historyjkę, w której Paulina Christa odnajduje sobie połowę niedokończonego scenariusza Janusza Christy to albumu o Kajku i Kokoszu plus różne szkice i notatki i streszczenie albumu. Zatem Tomasz Egmont dzwoni do Ciebie i się pyta, czy dokończysz ten scenariusz? Czy byłbyś skłonny podjęcia się czegoś takiego? I teraz ja się zastanawiam, jak by to wyszło. Bo o ile te pełnometrażowe albumy, które sam* (no dobra, nie do końca sam, bo wykorzystywaliście notatki Christy) napisałeś wyszły ci bardzo dobrze, to się zastanawiam czy w takim albumie nie gryzły by się styl Christy i Twój...

      Usuń
    3. By nie było inspirowanie się notatkami Christy było tylko w "Królewskiej Konnej" bo "Zaćmienie" to już 100% Ja ;)

      I co to za dziwne pytanie - Oczywiście, że bym się podjął z miejsca :D

      Jako profesjonalny scenarzysta notorycznie replikuję style, gdy piszę do czyichś seriali więc pewnie bym popatrzył jaki jest głos tej historii i bym poszedł tym tropem i spędziłbym tygodnie na analizie nim przeszedłbym do rzeczy. Inaczej nie miałoby by to sensu.

      ...być może tylko bym namówił Egmont i Paulinę by nie popełniali błędu Gościnniczówny i nie podwali do publicznej informacji ile stron jest Christy, bo w tym momencie informacja byłaby strasznie rozpraszająca dla czytającego.

      Usuń
    4. Co do "Asteriksa w Cyrku" - Nie wiem jaka jest sytuacja, nie znam detali ale Gościnny chyba robił streszczenie nim brał się za scenariusz.

      Z drugiej strony jego córka może przez cały czas mieć na myśli streszczenie, którego ma 20 stron, a adresować je jako "scenariusz". Tak było np. z "Iluzjonistą" Jacques Tati, gdzie przez lata gadali o tym, że ma "niezrealizowany scenariusz" mistrza, w końcu Chomet zrealizował (i by nie było bardzo dobry film) ale jak się potem dowiedziałem od wspólnego znajomego ów "scenariusz" to był treatment na sześć stron (choć by nie było Tati sceny ze swoich filmów improwizował na miejscu często więc pewnie więcej by nie potrzebował)

      Ja nie mam problemu by ktoś to dokończył bo zawsze miło zobaczyć w jakim miejscu były postacie gdy Gościnny je opuszczał (być może są jakieś nowe elementy które doszły co by rzuciło druzgocące światło na uniwersum) tylko... um... od razu mówię, czuję się jak buc to pisząc bo jestem chyba ostatnią osobą w Polsce co powinna wypowiadać się krytycznie o kimś kto kontynuuje znaną markę ale... nie pogniewałbym się jakby to był ktoś inny niż obecny scenarzysta. Rysownik jak najbardziej, ale po "Asteriksie i Gryfie" jestem już do reszty przekonany, że ma zupełnie inne podejście niż Goscinny do konstruowania komedii
      (zwłaszcza, że w te nowe Asteriksy wkradła się ta nieszczęsna poprawność polityczna) Weźcie kolesia co obecnie pisze Lucky Luke - ostatnim album w którym LL walczy z Ku Klux Klanem był kapitalny! "Ziemia obiecana" także zacna.

      Usuń
    5. "czuję się jak buc to pisząc bo jestem chyba ostatnią osobą w Polsce co powinna wypowiadać się krytycznie o kimś kto kontynuuje znaną markę" - z jednej strony tak... a z drugiej... no nie wiem... Myślę, że Ty masz większe prawo do krytykowania czyjejś pracy niż taki ja... Jak ty objedziesz czyjś scenariusz od góry do dołu i ktoś Ci powie, "zrób lepiej" to ty zrobisz lepiej ;) Mi już zdecydowanie ciężej byłoby napisać historię, która miałaby ład i skład :(

      Rzeczywiście z tą poprawnością polityczną to ciekawa i istotna kwestia. Wyobraźmy sobie, że Asteriks i Obeliks odwiedzili sobie jakiś kraj i przez pierwsze 20 stron mamy totalnie odjechane i bezpardonowe żarty o tym kraju. A potem przychodzi nowy scenarzysta i nagle chowa pazur i wszystko ugrzecznia. Ale to by się gryzło...

      Usuń
    6. Przede wszystkim z racji "rywalizacji" Kajko/Asteriks to jednak niezręczne, że tak to ujmę bo ktoś mógłby mi łatwo przypisać złowieszcze motywy by jechać tę serię ;) To rzekłszy... no co poradzę, że ostatnie trzy oceniam słabe ale to wynika wyłącznie z faktu, że po tak legendarnej serii oczekiwałbym poziomu-dwa wyżej i rzeczy które mnie rozbawiły było w nich mało. Zwłaszcza, że "Asteriks i Gryf" miał szalenie zmarnowany potencjał. Zresztą wszystkie mają naprawdę rewelacyjne pomysły wyjściowe ale później mało z nim robią i całość jest dosyć generyczna/by the numbers jak to Anglicy mawiają (przepraszam - Brytowie) Wiem, że ten scenarzysta miał na koncie jakiś komiks satyryczny co nazdobywał nagród, więc zastanawiam się czy to jednak nie jest sytuacja gdzie każdy scenariusz był brutalnie zasypany uwagami przez ludzi co może znają się na marketingu ale nie koniecznie na komedii...

      Usuń
    7. Może też się dziwię bo znajduję w tych scenariuszach błędy, których omijanie było dla mnie zawsze oczywistością... ale już nie chcę się pastwić, tylko też widzę jakie gigantyczne pieniądze wrzucają w reklamowanie tego i nakłady i naprawdę spodziewałbym się więcej.

      Usuń
  4. Dzień dobry, z tej strony oszust. To ja jestem tym, co wznawiał. Tym, co Reksia kręcił i jednocześnie tym, co Picassa imitował. Urodziłem się 12 kwietnia 1963 roku, a Reksia podrabiałem. Mam 60 lat i czytam przewodniki, buduję maszyny i straszę dzieci, jak w pilkę grają.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz wstawić w komentarzu działający link, zrób to w html-u. Powinno to wyglądać tak:
<a href="ADRES_LINKU">TWÓJ TEKST</a>
Podobnie robi się pogrubienie (bold):
<b>TWÓJ_TEKST</b>
i kursywę:
<i>TWÓJ_TEKST</i>
Powodzenia!