wtorek, 15 kwietnia 2025

Manga graphic novel

Temat niezrealizowanych scenariuszy Christy od lat rozpala wyobraźnię fanów, jednak efekty poszukiwań takiego komiksowego Graala są na razie mizerne. Wśród licznych szpargałów po rysowniku, przejętych przez Fundację "Kreska", udało się co prawda odnaleźć parę niedokończonych projektów, jednak są to rzeczy albo przerobione ze starszych historyjek ("Pojedynek ze Złoczynem"), albo "zużyte" w wyniku późniejszego recyklingu (short "Niespodzianka"), albo napisane z myślą o filmach (treatmenty seriali "Kajko i Kokosz" oraz "Kajtek i Koko w kosmosie"). Żadnego nowego materiału na komiks tam nie było. A właściwie był jeden, ale tak osobliwy, że nie zdecydowałem się go włączyć do "Złotej kolekcji". Nie jestem nawet pewien czy Christa maczał w nim palce.

Okładki narysował ChatGPT 4o

Scenariusz nosi tytuł "Porwanie Lubawy", ma formę 10-stronicowego maszynopisu, odbiega jednak od znanych maszynopisów Mistrza. Inna jest czcionka, inne formatowanie tekstu (dialogi razem z opisami), inny układ komiksowych plansz (mniej kadrów i splash-panele, jak w mandze), nietypowe dla "Kajka i Kokosza" powtarzalne ujęcia (jak w powieściach graficznych), a wreszcie niezręczne imiona w wołaczu ("Mirmile"). Zgadza się za to objętość albumu, identyczna jak w przypadku "Mirmiła w opałach". Czyżby tak wyglądał enigmatyczny projekt, którym Christa chwalił się w liście z 1993 roku? Bardzo w to wątpię.

W tym samym, 1993 roku na łamach "Super Expressu" rysownik z drwiną opowiadał o scenariuszu napisanym przez niewymienionego z nazwiska "znawcę komiksu". Zarys tej historyjki, z wyraźnym motywem podróży, wydaje się zaskakująco podobny do "Porwania Lubawy". Co prawda zamieniona jest liczba smoków i olbrzymów, ale być może Christa coś pokręcił, albo jak zwykle celowo podrasował anegdotę.

Ilona Szajkowska: "Mażę bo muszę". "Super Express" 18.02.1993

W wywiadzie dla "City Magazine" z 2001 roku temat wypłynął ponownie. Okazało się, że po ośmiu latach irytacja Christy wzrosła jeszcze bardziej, wprost proporcjonalnie do ilości i jakości podsuwanych mu scenariuszy. Nie wykluczam, że jednym z owych nieszczęsnych pomysłów, bezlitośnie wyśmianych przez sopockiego twórcę, był mój własny szkic pt. "Lutnia" z 1995 roku.

Rafał Radwański, Edyta Sobczyńska: "Kajko i Kokosz z Sopotu". "City Magazine" nr 4/2001

To tyle tytułem wstępu, a teraz już danie główne, czyli "Porwanie Lubawy". Scenariusz wrzucam w całości, bez żadnych ingerencji, poza kolorkami dla lepszego klimatu, bo skan był czarno-biały. Czytajcie, kombinujcie kto może być autorem (mam pewne podejrzenia, ale na razie je przemilczę), a przy okazji zwróćcie uwagę na kilka wątków ogranych w "Zaćmieniu o zmierzchu" (wizyta u mamy, atak na warownię) i "Powrocie Milusia" (motyw tutyłowy, walka z olbrzymem, porwanie) Maćka Kura. Great minds think alike?










PS. Swoją drogą ciekawe co Christa powiedziałby o "Nowych przygodach" i "Opowieściach z Mirmiłowa"? Mam nadzieję, że spojrzałby na nie przychylnym okiem.

6 komentarzy:

  1. "Pojedynek ze Złoczynem" to w sumie hybryda "Festiwalu czarownic", "Profesora 100krotka", jednego z epizodów "Kajtka Majtka" i może na upartego tego kalendarza o ruchu drogowym. W sumie jakby wyciąć wszystko co Christa, gdzieś indziej potem wykorzystał to zostaje bardzo mało świeżego - acz lektura super i jestem wdzięczny, że umysły za "Złotką kolekcją" to umieściły.

    Z cyklu "great minds think alike" to pojawia się w nim też wątek bohatera przebierającego się za kobietę i padającego ofiarą zalotnika, coś co nie znając owego treatmentu dałem w "Powrocie Milusia", tylko u mnie to byli Kajko i Kokosz, a tu Oferma - co ciekawe adoratorem był Wit, co pokazuje, że Christa zawsze miał z tyłu głowy, że można było go w każdej chwili wykorzystać skoro był stałym mieszkańcem grodu (a nie przypomniał sobie o nim dopiero na sam finał). Także cała postać Zmierzchnicy zrodziła po części z pomysłu by Zbójcerze mogli połączyć moce z kimś kto zna się na magii (nawet jak to eliksiry, a nie czary jak Jaga), więc Christa najwyraźniej też czuł, że tego brakuje po stronie wroga.

    Co do głównej atrakcji postu:
    Podobieństwa z "Powrotem Milusia" i powyższym przypadkowe, choć dla mnie koronny dowód, że to nie Christa pisał (poza brakiem humoru), to tekst "Partnerka Milusia". Kto jak kto ale On by pamiętał jak jej dał na imię! To był nawet pierwotny tytuł "Cudownego Leku" na litość Swaroga!


    ~ Maciej Kur

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (i nim ktoś wytknie - tak, tak - Wit pojawiał się w tłumach ale chodzi mi o ogrywanie go jako postać, nie statystę)

      Usuń
    2. Określenie "partnerka" w stosunku do smoczycy jest tak cudownie nowomodne i postępowe, że niejako automatycznie wyklucza Christę z grona podejrzanych :)

      Usuń
    3. W "Powrocie..." Kokosz ją adresuje jako "żonę" [Milusia], więc conajmniej cywilny mieli ;)

      Usuń
  2. Zdaje się że Jurek Szyłak to napisał. Christa mi o tym opowiadał. Strasznie nie lubił Szyłaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. To by się zgadzało z moimi informacjami, chociaż sam scenariusz zobaczyłem po raz pierwszy dopiero parę lat temu.

      Usuń

Jeśli chcesz wstawić w komentarzu działający link, zrób to w html-u. Powinno to wyglądać tak:
<a href="ADRES_LINKU">TWÓJ TEKST</a>
Podobnie robi się pogrubienie (bold):
<b>TWÓJ_TEKST</b>
i kursywę:
<i>TWÓJ_TEKST</i>
Powodzenia!