Jest trochę pasków, zdekompletowanych (jak zwykle) blaudruków, pół-plansz i tylko jeden zestaw kreska+kolor, co prawda bez kliszy, za to ze starym tytułem "Wielki wyścig" i fajną naklejką na odwrocie blaudruku.
To nie koniec atrakcji. Oprócz oryginalnych prac Janusza Christy, Desa będzie próbowała sprzedać kilka fanartów. To już jest chyba przegięcie, dlatego będziemy je obserwować z wielkim zaciekawieniem. Pierwszym fanartem jest obraz "Bitwa pod Mirmiłowem" Daniela Grzeszkiewicza (z dedykacją "dla Ala"), o którym wspominaliśmy tutaj.
Kolejne dwa fanarty, a w najlepszym razie pastisze, to "Bajki zdecydowanie nie dla dzieci" Aleksandry Spanowicz (scen. Maciej Andrysiak), pochodzące z pośmiertnych antologii w hołdzie Januszowi Chriście: z "Zeszytów Komiksowych" #9 (pierwszy) i łódzkiej antologii (drugi).
Na deser niepublikowany projekt plakatu Andrzeja Janickiego, a na nim Kajko i Kokosz skopiowani z kolorowanek "Powiększ mnie", publikowanych w KAW-owskich albumach na początku lat 80. Do tego kilka innych przerysowanych postaci z komiksów i eksponat dla Desy gotowy! Łatwizna.
A może wszyscy zaczniemy rysować fanarty Christy i opychać je w renomowanych domach aukcyjnych? Jeśli nie umiemy rysować, to możemy przerysowywać, kalkować, albo nawet kserować. Tu i tam mamy nawet kilka gotowych pomysłów, więc do roboty! Kto wie czy nie wykreujemy w ten sposób nowego segmentu "rynku dzieł sztuki".
__________
EDIT. Na prośbę jednego z czytelników wrzucamy linki do artykułów o statusie prawnym fanartów. Autorem jest Wojciech Wawrzak, prawnik obsługujący branżę kreatywną.
1. Czy fanart jest legalny?
2. Print i commission, czyli o zarabianiu na deviantart.
Ja już narysowałem co najmniej 241 fanartów w formie Fanowskich Okładek. Więc chyba bym miał co sprzedawać w takiej Desie :-)
OdpowiedzUsuńTylko ten fanart Andrzeja Janickiego to 23 lata ma. I bez przesady z przerysowywaniem - przynajmniej Żbik jest jak widać w stylu Andrzeja narysowany
OdpowiedzUsuńNo i napis jest w stylu Janickiego. Łał! :)
UsuńA te 23 lata to niby podnoszą wartość, czy jak?
Z pewnością podnoszą :)
UsuńTym bardziej, że wbrew temu co podaje DESA ta grafika była publikowana i to kilka razy. A raz nawet posłużyła za okładkę :)
Andrzej Janicki to trzecioligowy rysownik komiksów po bydgoskim liceum plastycznym który nie opublikował żadnego albumu. Prace takich osób w renomowanym domu aukcyjnym, w dodatku opierające się na przerysowanych rysunkach innych to skandal.
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zastanawiałem czy fanart narysowany przez absolwenta ASP albo LP przestaje być fanartem? Czy w jakiś cudowny sposób nabiera autonomiczności względem oryginalnego komiksu? Ni cholery nie mogę zrozumieć kryteriów, jakimi kieruje się Desa.
UsuńW latach 90. Andrzej Janicki był pierwszoligowym, później mniej już rysował z różnych powodów. Nie jest prawdą, że nie ma na koncie żadnego albumu. Ale faktycznie jego najlepsze prace były drukowane w prasie, albo w antologiach
UsuńA jeszcze tylko przypomnę, że do tego samego liceum plastycznego chodził Jerzy Wróblewski, ale przerwał naukę w nim i nie kontynuował już edukacji artystycznej. Ale widocznie zdaniem niektórych prawdziwym twórcą komiksowym można być po ASP... A scenarzystą to pewnie obowiązkowo po polonistyce.
UsuńChrista też nie kontynuował, bo nigdy nie zaczął.
UsuńMam wrażenie, że pracownicy Desy nie mają pojęcia o komiksie i w ogóle o popkulturze. I co gorsza, nie mają najmniejszego zamiaru czegoś się o tym dowiedzieć. Blaudruk nie jest dla nich drugą połową oryginału, tylko "akwarelą" - odrębnym od kreski dziełem sztuki. Diapozytywów w ogóle nie wystawiają, bo to przecież tylko odbitki.
OdpowiedzUsuńNie wiedzą, że w popkulturze funkcjonuje coś takiego jak fanart czy tribute, i że status prawny tego typu "utworów zależnych" jest bardzo niejasny. Rozumują pewnie tak: skoro każdy artysta może namalować portret Piłsudskiego, to dlaczego nie mógłby namalować portretu Kokosza? Oj, przydałyby się korepetycje.
Panowie z Desy próbują pompować balonika - im większa kwota sprzedaży, tym więcej im skapnie. Estymacje są całkowicie z kapelusza, kupujących jakby nie przybywa. Ale próbują. Widocznie już na rynku za dużo Kossaków.
OdpowiedzUsuńTeraz się inwestuje w Fangora, tylko jest makabrycznie drogi. No i właśnie umarł, więc pewnie jeszcze podrożeje.
UsuńOj... Mam wrażenie, że Kaprala i niektórych komentatorów nieźle poniosło.
OdpowiedzUsuńDo niedawna nawet nie pamiętałem, że taki szkic wyprodukowałem. Wydaje mi się, że trudno promować polski komiks bez pokazywania jego klasycznych bohaterów... Ale pewnie się mylę, bo już trochę tą działalnością charytatywną jestem zmęczony. Mogę mieć także jakieś wątpliwości prawne, choć sam bym wskazał bez wysiłku inne przykłady. Chyba znaczenie ma tu kontekst powstania obrazka, bo nawet przy okazji publikowania tzw. „antologii w hołdzie”, ktoś {i to nie jest twórca postaci} na tym zarabia. Jednak, jeżeli ten rysunek znajdzie nabywcę to obiecuję, że kasę przeznaczę na zakup kolejnych polskich komiksów... Albo na wódkę.
Pozdrowionka :)
Andrzeju drogi, spina niepotrzebna. Nikt do Ciebie nie ma pretensji, bo i nie ma o co (wiadomo, fanarty są "dziećmi miłości"). Natomiast tu chodzi tylko i wyłącznie o politykę Desy. Sam przyznasz, że nie każdy rysunek nadaje się do sprzedaży w takim miejscu, choćby i powstał z najszlachetniejszych pobudek.
UsuńZresztą nas najbardziej zaskoczył obrazek Grzeszkiewicza, a nie Twój. Namalowany na czyjeś prywatne zlecenie, po roku trafia na aukcję, bez słowa wyjaśnienia ze strony Desy, że to jest tylko fanart "Kajka i Kokosza" i że twórcą wszystkich postaci jest Christa. Strasznie niepoważnie to wygląda. Poza tym zrozumiałbym gdyby Desa wystawiła Kokosza narysowanego przez Szarlotę Pawel albo Baranowskiego. To miałoby sens. Ale Grzeszkiewicz?
Ta "fajna naklejka" to jest naklejka z parametrami płyty dla drukarni offsetowej - nie w pełni wypełniona, ale jak widać - przymiarki były.
OdpowiedzUsuń