* * *
W dalekiej Luzytanii, w niepozornym sklepiku z tanią książką natknąłem się na najlepsze pudło z makulaturą ever. Pudło było po brzegi wypełnione numerami tygodnika "Tintin" z lat 1983-1988. Kolorowe gazetki przykuły moją uwagę nie dlatego, że zamorskie, tylko dlatego, że były w nich POLSKIE komiksy (a właściwie częściowo polskie). Ot, taki kompleks prowincji. Poniżej przedstawiam kilka pochodzących z tego skarbu plansz i okładek, narysowanych przez Grzegorza Rosińskiego ("Thorgal" i przekazany później Zbigniewowi Kasprzakowi "Yans") oraz Tadeusza Baranowskiego ("Historia wyssana z sopla lodu").Najcenniejszą chyba zdobyczą okazało się pisemko z mało znaną jednoplanszówką Baranowskiego pt. "Pingwin". Druga perełka to specjalny numer z 1983 r., wydany po śmierci Hergégo, a zawierający m.in. wspominkowe wypowiedzi gwiazd komiksu frankofońskiego. Jako jedna z tych gwiazd, tuż obok Peyo i Tabary'ego, wystąpił nasz rodak Grzegorz Rosiński. Serce rośnie! Rysownik opowiedział, jak to mieszkając w Polsce znał Tintina jedynie z filmu "Tajemnica złotego runa", o którym pisałem po jednej z poprzednich zamorskich wypraw.
Kiedy wieczorem w gospodzie przeglądałem te moje łupy, uderzyło mnie, iż prace Polaków są jednymi z najlepiej prezentujących się, najodważniejszych komiksów z "Tintina" i wyraźnie odstają od panującej tam sztampy. Kto wie czy dwuosobowa "polska inwazja" nie miała być ostatnią deską ratunku dla podupadającego pisma?
Nie mniejszym zaskoczeniem było odkrycie, że co najmniej połowę opublikowanych tam serii znam z widzenia, albo przynajmniej kojarzę tytuły. A statystycznie rzecz biorąc nie powinienem ich kojarzyć, bo z kupionych tego samego dnia starych numerów "Spirou" nie rozpoznałem prawie niczego. Spójcie zresztą na tych kilka winietek - założę się, że każda z nich coś Wam przypomina. Ano właśnie, wszystkie te historie były, są lub w najbliższym czasie będą opublikowane w Polsce ("Lester Cockney" jest już w zapowiedziach Ongrysa), a przecież mamy tu jedynie skromną próbkę z 12 numerów tygodnika.
W tym miejscu trzeba wyraźnie zaznaczyć, że poczciwy "Tintin" był tylko jednym z wielu magazynów komiksowych na rynku franko-belgijskim. Oprócz niego wychodziły mainstreamowe tygodniki "Spirou", "Pif Gadget" (dawniej "Vaillant") i "Pilote", a po 1975 roku doszedł do tej czwórki cały szereg tytułów nowej fali. Każda z tych gazet miała własnych autorów, wyrazisty profil i promowała nieco inny typ komiksu. Aż do kryzysu końca lat 80. to nie wydawnictwa, ale właśnie magazyny wytyczały trendy na tamtejszej scenie komiksowej. Dlatego tak ważne jest z której "stajni" dany komiks pochodził.
Spirou 1938-nadal | Pif Gadget 1945-1993 (dawniej Vaillant) | Tintin 1946-1989 (do 1993 jako Hello Bédé) |
Pilote 1953-1989 | L'Écho des savanes 1972-2006 | Métal hurlant 1975-1987 |
Fluide glacial 1975-nadal | Circus 1975-1989 (do 2004 jako Vécu) | À suivre 1978-1997 |
Pytanie zatem brzmi: czy wszystkie powyższe czasopisma były tak samo obecne na naszym rynku komiksowym, a więc i w naszej świadomości? Po powrocie zza morza postanowiłem to sprawdzić. Przez pięć dni wertowałem bazę BD oubliées, bibliografię Marka Misiory, specjalistyczne portale i własne zbiory, żeby dopasować poszczególne serie do ich macierzystych gazet. Mogłem pewnie pomylić się o jedną czy dwie pozycje, ale nie zmienia to faktu, że "Tintin" naprawdę ma u nas potężną nadreprezentację.
Niezależnie od przyczyn tej dysproporcji, musi ona mieć przełożenie na sposób, w jaki polski odbiorca (zwłaszcza ten "sentymentalny", "nostalgiczny") postrzega, a raczej wyobraża sobie klasyczny komiks frankofoński. Obraz ten jest zapewne wypaczony, żeby nie powiedzieć zafałszowany - tym bardziej, że "Tintin" wypadał na tle konkurencji bardzo zachowawczo, co było chyba efektem konserwatywnych upodobań samego Hergégo (1907-1983), ojca-założyciela pisma.
Marek Turek postawił niedawno hipotezę, iż gust masowego czytelnika w Polsce ukształtowany został przez "Thorgala". Z całą pewnością publikacja na łamach "Relaxu" (1978) była przełomowa i zadziałało tu prawo pierwszych połączeń, jednak obawiam się, że Marek jest dla nas zbyt łaskawy. Mam wrażenie, że na nasz gust miały wpływ komiksy znacznie bardziej pospolite: wszystkie te Tetfole, Vaski i Luki Orienty z "Tintina", których bohaterowie różnili się tylko imionami i kolorem włosów (z przewagą bieli), a szata graficzna z założenia miała nie kontrastować z preferowaną przez Hergégo archaiczną ligne claire.
Może gdybyśmy w odpowiednim momencie tak samo dobrze poznali całe spektrum komiksu frankofońskiego - od "Spirou" po "Métal hurlant" - dziś oczekiwalibyśmy od wydawców zupełnie innej klasyki? Być może zamiast komiksowych odpowiedników Połomskiego, Jarockiej czy Eleni wolelibyśmy coś bardziej w stylu Stonesów, Pistolsów czy choćby Abby... A może wcale nie? Może podobają nam się tylko te melodie, które już raz słyszeliśmy? Przecież "Świat Komiksu" próbował nam pokazać cały wachlarz, z Gotlibem i Cauvinem, ale jakoś niespecjalnie się to przyjęło. Teraz jedyna nadzieja w tym, że studnia z ramotami nie jest bez dna :)
* * *
Na zakończenie zapraszam niedowiarków i ciekawskich na ilustrowany przegląd tytułów z "Tintina". Jeśli coś przeoczyłem, proszę o uzupełnienia w komentarzach.Relax 1978 | Świat Młodych 1982 | Świat Młodych 1983 |
Świat Młodych 1983 | Świat Młodych 1983 | Świat Młodych 1984 |
Świat Młodych 1985 | Świat Młodych 1986 | Komiks-Fantastyka 1989 |
Sfera 1990 | Orbita 1990 | Orbita 1990 |
Pegasus 1990 | Pegasus 1990 | Pegasus 1990 |
Korona 1991 | Orbita 1992 | Egmont 1994 |
Świat Komiksu 1998 | Świat Komiksu 1998 | Świat Komiksu 1998 |
Świat Komiksu 1998 | Świat Komiksu 1998 | Podsiedlik 2002 |
Motopol 2002 | Egmont 2010 | Wydawn. Komiksowe 2016 |
Ongrys 2017 | Ongrys 2018 | Ongrys 2019 |
Lektura uzupełniająca:
- BD oubliées
- Lambiek Comiclopedia: Comics History: Comic Magazines
- Lambiek Comiclopedia: Illustrated Artist Compendium
- Robert Góralczyk, cykl artykułów "Dziwne przedruki zachodnich albumów": cz.1 "Luc Orient", cz.2 "Valerian i Jan", cz.3 "Duchateau/Denayer", cz.4 "Papilio", cz.5: "Buddy Longway", cz.6: "The End"
- Robert Góralczyk, "Prehistoria, czyli co drzewiej się ukazało... Pegasus"
- Tintinologist: Identification Please
Cudne!!
OdpowiedzUsuńLubię takie analizy :)
OdpowiedzUsuńCzy w naszym kraju istnieje jakieś czasopismo komiksowe?
OdpowiedzUsuńOczywiście np. "Kaczor Donald", "Komiks Gigant Poleca", "Komiks Mamut" ( dwa ostatnie nie są oficjalnie czasopismami);)
UsuńRobert z Gdyni
He he...
UsuńA tak serio, jest jeden, a w zasadzie dwa. W Empiku dostaniesz magazyn "Komiks i My", a na imprezach komiksowych i na allegro "AKT", który już dawno przestał być fanzinem i trzyma świetny poziom.
Aha, są jeszcze "Zeszyty komiksowe", z tym że to bardziej cykliczna antologia tekstów o komiksie, niż magazyn. No ale ma numer ISSN, więc teoretycznie jest czasopismem.
UsuńDziękuję za ciekawą lekturę i poświęcony czas.
OdpowiedzUsuńTen krótki komiks Baranowskiego o pingwinie to zobrazowanie starego dowcipu o milicjancie i pingwinie. Tylko tam jego przełożony wysyłał go z nim do zoo.
OdpowiedzUsuńDzięki. To ja jeszcze dodam, że dokładnie te same kawały, które myśmy w PRL-u opowiadali o milicjantach, w tym samym czasie Holendrzy opowiadali o Belgach. Odkrycie to było dla mnie sporym zaskoczeniem :)
UsuńZ dowcipów o Belgów to najbardziej lubię ten jak Belg wyjmuje paproch z oka rzymskiego legionisty ;-).
Usuń"O Belgach" miało być oczywiście...
UsuńZawsze coś przywożę z Francji. Pachnące stęchlizną Tintiny uwielbiam. I faktycznie polskich akcentów jest w nich sporo. Najfajniejsze są zbiorcze tomy Tintin w twardej oprawie. W środku 10 magazynów. Cena? W przeliczeniu na polskie to 30 PLN. A ile radości!
OdpowiedzUsuń