czwartek, 5 czerwca 2025

Na tropach śladów

«« ODCINEK 2 »»

Przed nami druga odsłona cyklu o komiksach w stylu "Kajka i Kokosza". Jest to gatunek, który co prawda nie istnieje, ale moim skromnym zdaniem istnieć powinien - choćby dlatego, że jest bardzo licznie reprezentowany, zwłaszcza w Europie zachodniej. Roboczo nazwałem takie komiksy "kuzynami" albo "dawno i nieprawda" (w skrócie D&N), ale być może z czasem uda się wymyślić jakiś lepszy slogan. Zapraszam do lektury, komentowania i zapełniania białych plam, bo w końcu to jest to, co kolekcjonerzy lubią najbardziej.

Etap pierwszy

Poszukiwania kuzynów Kajka, Kokosza i Asteriksa prowadziłem dwuetapowo. W pierwszym etapie starałem się dotrzeć do jak największej ilości komiksów, spełniających tylko dwa podstawowe kryteria z poprzedniego odcinka: 1) rysunek karykaturalny, 2) setting - od epoki brązu do średniowiecza. Zadanie okazało się trudniejsze niż przypuszczałem, głównie dlatego, że nie było się na czym oprzeć. Tatemat jest dziewiczy, opracowań brak, a jedyne dwie bibliografie, jakie udało mi się znaleźć (starożytność i średniowiecze w komiksach), zawierały w większości historie realistyczne. W tej sytuacji musiałem polegać na własnej kolekcji komiksów, popularnonaukowych monografii oraz na rozmaitych źródłach internetowych. Przejrzałem każdy spośród 14.000 biogramów na Comiclopedii, przetrząsnąłem ogromne bazy danych (m.in. BDoubliees, Bedetheque, Tebeosfera, Comicweb, BDportugal itp.), blogi tematyczne, fora dyskusyjne i całe biblioteki z pirackimi skanami. Bardzo pomocne okazało się wyszukiwanie obrazem, za to sztuczna inteligencja kompletnie się nie sprawdziła. Research zajął mi niemal rok, a pracę zakończyłem dopiero wówczas, gdy przestały mi wyskakiwać nowe wyniki. W sumie zidentyfikowałem 541 potencjalnych tytułów z całej Europy, w tym 303 serie i 238 one-shotów. Być może gdybym dysponował lepszymi narzędziami i profesjonalnym warsztatem badawczym, mógłbym dotrzeć do kolejnych kuzynów, zwłaszcza z rynków słabo opisanych w internecie. Nie sądzę jednak, by miało to radykalnie zmienić wyniki i wnioski końcowe.

Fiszka serii komiksowej

Dla wszystkich znalezionych tytułów (no, prawie wszystkich) utworzyłem w PowerPoincie fiszki oparte na powyższym schemacie. Dane wprowadzałem również do tabeli w Excelu, żeby ułatwić sobie filtrowanie, aktualizację wykresów itp. Rekordy w tabeli uszeregowałem chronologicznie według premier, co pozwoliło mi obserwować chronologię pojawiania się kajkopodobnych pomysłów, a także ich natężenie w kolejnych latach i całych dekadach. Z tego samego powodu inaczej potraktowałem komiksy, które nie miały szczęścia do wydawców i całymi dekadami przeleżały w szufladach - wówczas przyjmowałem datę powstania, a nie publikacji. W przypadku długich serii o zmiennym profilu, uwzględniałem tylko te epizody, które spełniały kryteria D&N (np. "Czarny Rycerz" u Kajtka-Majtka).

Fragment tabeli do dalszej obróbki. Kolumna "strefa" - obszar (rynek), kolumna "długość" - lata ukazywania się serii, kolumna "treść" i "forma" - atrybuty (kryteria negatywne), kolumna "epoka" - setting, kolumna "D&N" - weryfikacja kryteriów, kolumny lat - "1" premiera, "s" kontynuacja.

Forma jest ważna

Wstępne kryteria zostały sformułowane tak szeroko, że siłą rzeczy w zestawieniu pojawiły się komiksy niepodobne do "Kajka i Kokosza", mimo że spełniały graficzne i fabularne parametry D&N. Przykładem może być 15 tytułów przedwojennych, czasem tak archaicznych, że badziej przypominają dziadków niż kuzynów Kajka i Kokosza. Najstarszy z nich to "Dzieje świętej Rusi" Gustave'a Doré, wydany w roku 1854, czyli ponad sto lat przed "Asteriksem"! W zasadzie nie jest to nawet komiks, tylko prakomiks bez dymków, z podpisami poniżej obrazków.

Gustave Doré "Dzieje świętej Rusi",
Francja 1854
Raymond Tournon "L'Homme au bâton de fer",
Francja 1909

Jednym z największych atutów "Asteriksa" i "Kajka i Kokosza", a zarazem miarą popularności tych serii, są rozmiary: pierwsza liczy 40, druga 27 albumów. Jak na standardy europejskie są to wyniki bardzo przyzwoite, choć dalekie od rekordów ("Mortadello i Filemon" 200+, "Suske en Wiske" 300+, "Diabolik" 900+). Również wśród D&N znajdziemy długie cykle ("Alem" 48, "Papirus" 33, "Iznogud" 31, "Robin Dubois" 22), ale nie będziemy się do nich ograniczać, jako że z tą popularnością różnie bywa. Ważne, by komiks miał chociaż zadatki na wielotomową przygodową sagę, a więc nie był np. jednostrzałowym shorciakiem albo serią krótkich, pojedynczych gagów w stulu "Profesora Filutka" czy "Gastona".

Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie

Klasyczny komiks rządził się dość sztywnymi zasadami. Komiksy realistyczne rzeczywiście oferowały realizm, a komiksy humorystyczne - humor. Historia wymagała wiarygodnego settingu i scenografii, więc rysowano ją realistycznie. Dzieci chciały bajek, młodzież przygód, a komiksy dokładnie to im dostarczały. Z kolei satyrycy mieli wyśmiewać społeczeństwo, trzymali się zatem tematyki współczesnej. Zdarzało się jednak (co prawda rzadko), że i satyrycy sięgali po zamierzchłą historię, ale wtedy nie przykładali wielkiej wagi do researchu. W rezultacie najstarsze kajkopodobne komiksy rozgrywały się w bajkowej przeszłości, gdzieś między Starym i Nowym Testamentem albo między epoką arturiańską i elżbietańską. I nie mówię tu o zabawnych anachronizmach, z których słynie "Asteriks", tylko o nadmiernej umowności i ewidentnych błędach. W każdym takim wypadku trzeba by się zastanowić, czy to jeszcze kuzyni, czy tylko dalecy krewni.

Nie wiadomo kiedy: "Before the Flood" (USA 1908), "Gus Grit the Ancient Brit" (Wlk. Brytania 1932), "Patuljak Nosko" (Jugosławia 1943)

Legendy kontra fantasy

W dawnej fantastyce wszelkie odstępstwa od świata realnego musiały mieć naukowe lub pseudonaukowe wyjaśnienie. Jeśli nie miały, oznaczało to, że twórca wkraczał na terytorium baśni i mitów. Jednak pod koniec lat 70. literatura fantasy (dawniej sword and sorcery) niejako "zalegalizowała" zjawiska nadprzyrodzone i w typologii powstał spory chaos, zwłaszcza na styku średniowiecza z legendami. Jako przykład przytoczę wypowiedź Tomasza Kołodziejczaka o serii Janusza Christy: "Wartka narracja, pełna humoru i przygód, z lekkimi aluzjami do PRLowskiej rzeczywistości za oknem [...], z elementami fantasy (np. smok Miluś)." Jest to bardzo współczesne podejście, ponieważ dawniej smoka uważano za średniowieczny folklor i chętnie wykpiwano w komediach. Pójdźmy jednak dalej - skoro Miluś awansował do fantastyki, to może skrzaty, czarodziejska fujarka Łamignata albo magiczny napój Panoramiksa również? Wydaje mi się to przesadą, dlatego na potrzeby kuzynów przyjąłem, że światy całkowicie fikcyjne to już fantasy, a historia z elementami mitów - jeszcze nie.

Smok hiszpański ("El caballero Lanzarote"), polski ("Prof. Kosmosik i Czarny Rycerz") i brytyjski ("Hot Rod")

Wehikuł czasu

Podczas researchu natknąłem się na jeszcze jedną zagwozdkę z pogranicza fantastyki, typową dla (zbyt) długich, oldskulowych cykli komediowych. Otóż kiedy ich autorom kończyły się pomysły na kawały o współczesności (patrz: "Kajtek-Majtek" albo "Tytus"), lubili wysłać swoich bohaterów w kosmos albo w przeszłość. Ta druga opcja do początku lat 60. stanowiła żelazną i zwykle jednorazową zapchajdziurę. Niektórzy twórcy wykorzystywali ją jednak wielokrotnie, a nawet opierali na niej całe swoje serie.

Matką i ojcem epickiej odmiany tego konceptu był "Alley Oop" - amerykański strip gazetowy, w którym tytułowy jaskiniowiec trafia najpierw do XX wieku, a stamtąd pod Troję, do starożytnego Egiptu, na Atlantydę, do Państwa Środka, na dwór króla Artura, do Rzymu, Germanii itd. (1939 do dziś). Dokładnie ten sam motyw wykorzystuje flamandzki komiks "Suske en Wiske" (1947 do dziś, 40 z 300 albumów), chilijski "Mampato" (1968-1978) i NRD-owski "Mosaik" (1955 do dziś). Ten ostatni przekroczył 800 zeszytów, z czego połowa osadzona jest w zamierzchłej przeszłości (tu innowacja - zamiast jaskiniowca są trzy gnomy).

Jaskiniowcy ("Alley Oop", "Suske en Wiske", "Mampato"), gnomy ("Mosaik") i dzieci ("Max & Luzie") podróżują w czasie

Motyw podróży w czasie jest bez wątpienia atrakcyjny, ale ma pewien istotny feler. Współczesny bohater cofając się w czasie nie staje się bowiem częścią nowej dla siebie epoki, tylko gościem i obserwatorem. Nie ma przy tym znaczenia czy podróż odbywa się przy pomocą maszynerii, czarów czy hipnozy. Podróżnik świadomy współczesnej wiedzy zawsze będzie miał perspektywę zbliżoną do narratora/profesora z komiksów edukacyjnych (niemiecki "Max & Luzie", 1983-2002, 74 albumy). Nie wiem jak Wy, ale ja nie tego oczekuję od literatury bądź co bądź historycznej, nawet jeśli podana jest na wesoło.

Etap drugi

Żeby okiełznać ten cały bałagan, najpierw ograniczyłem ramy czasowe badanego zbioru. Dolną granicę wyznaczyłem na rok 1944, ponieważ uznałem, że nie da się porównywać wyników z krajów, w których rynek komiksowy działał podczas wojny nieprzerwanie (np. Włochy, Belgia, Holandia, Wielka Brytania), z tymi, gdzie wojna dokonała kulturowej wyrwj. Z kolei górną granicę ustawiłem na roku 2023 ze względu na niekompletne dane z następnych okresów.

Następnie przygotowałem dodatkowy zestaw kryteriów negatywnych, których celem było wyeliminowanie komiksów tylko pozornie zbliżonych do naszych dwóch wzorcowych serii. Nie lękajcie się, nie wyciąłem tych tytułów z bazy danych, ani nie wykasowałem ich fiszek. Wszystkie dane są na twardym dysku i zawsze można do nich wrócić, gdyby ktoś zechciał. Po prostu w dalszych analizach (głównie ilościowych) nie są uwzględnione następujące przypadki:

  1. prakomiksy (rysunki o minimalnej funkcji narracyjnej, tekst poza kadrami),
  2. serie pojedynczych gagów, nie tworzących ciągu fabularnego,
  3. krótkie, samodzielne one-shoty (do 8 stron),
  4. adaptacje literatury,
  5. komiksy tylko dla dorosłych (erotyki, underground, powieści graficzne),
  6. komiksy dla najmłodszych z bohaterami dziecięcymi,
  7. komiksy edukacyjne z pretekstową fabułą,
  8. całkowicie fikcyjne światy fantasy,
  9. podróże w czasie (SF, magia).
WYKRES 1. Komiksy D&N w poszczególnych krajach (Top 10): przed selekcją i po selekcji
Uwaga: udział polskiego komiksu może być nieco przeszacowany w stosunku do innych krajów, z powodu mojej (zbyt) dobrej znajomości krajowego rynku

Po redukcji ilość tytułów zmniejszyła się do 289, czyli do 53% pierwotnej liczby. Skala cięć była bardzo różna dla poszczególnych krajów. Największe "straty" poniosły rynki brytyjski i hiszpański, bardzo do siebie podobne, zdominowane przez dziesiątki tanich tygodników komiksowych, zapełnionych krótkimi historyjkami o objętości od pół do dwóch plansz.

Niewidzialna ręka rynku

Prześledzenie dwudziestu pięciu lokalnych rynków, często bardzo skromnie reprezentowanych, zaciemniłoby tylko obraz, dlatego dla potrzeb tego opracowania podzieliłem Europę na cztery obszary: frankofoński (Francja, Belgia walońska, Szwajcaria), północny (Niemcy, Austria, Holandia, Belgia flamandzka, Skandynawia, Wielka Brytania), południowy (Hiszpania, Portugalia, Włochy, Grecja, była Jugosławia, Turcja) i wschodni (NRD i byłe kraje socjalistyczne, oprócz Jugosławii).

WYKRES 2. Udział komiksów D&N z obszarów: frankofońskiego, północnego, południowego, wschodniego

Mimo, że obszar frankofoński jest najmniejszy geograficznie i demograficznie, to właśnie stamtąd pochodzi aż 44% kajkopodobnych tytułów (128 pozycji). Rynek ten nie bez powodu uważany jest za centrum europejskiej sceny komiksowej. Na widocznych poniżej wykresach uwagę zwraca nie tylko jego przewaga nad resztą Europy, ale także ogromna dynamika. Inne rynki zdają się podążać za franko-belgijskimi trendami, zwykle z kilkuletnim opóźnieniem i nieco mniejszą intensywnością.

WYKRES 3. Średnia roczna ilość premier D&N w obszarach: frankofońskim, północnym, południowym, wschodnim (układ liniowy). WYKRES 4. Te same dane w układzie warstwowym

Kolejną prawidłowością jest wspólny niemal dla całego kontynentu gwałtowny wzrost ilości D&N na przełomie lat 50. i 60. XX wieku. Może to świadczyć o "efekcie Asteriksa" (premiera w 1959 roku), ale nie musi. Następnie widzimy stopniowy spadek D&Nm utrzymujący się aż do końca lat 90. Ów regres mógł być związany z wyczerpaniem się formuły "kuzynów", ale raczej podejrzewam, że wynikał z pogłębiającego się kryzysu magazynów komiksowych. Wśród nich szczególną rolę odgrywały tygodniki, niegdyś stanowiące podstawę całej branży, nierzadko generując większe zapotrzebowanie na nowe historyjki, niż miejscowi twórcy byli w stanie wyprodukować. Mnogość tego typu popularnych, kioskowych tytułów, jest dziś trudna do wyobrażenia (patrz: wykres 5, dane na podstawie własnych badań). Na przykład na rynku frankofońskim w latach 1955-1956 ukazywało się jednocześnie aż siedemnaście tygodników, a w roku 1994 ich ilość spadła zaledwie do dwóch: "Spirou" i "Le journal de Mickey" (ten drugi jest już dwutygodnikiem). Jeszcze bardziej drastyczny regres nastąpił na rynku hiszpańskim, gdzie w roku 1998 zniknął ostatni tygodnik, choć jeszcze w 1970 było tam miejsce dla trzynastu. Jednak prawdziwym rekordzistą była Wielka Brytania, mogąca się poszczycić niemal 40 (!) tytułami pod koniec lat 70., a od roku 2013 ma ich tylko trzy: "The Beano" (humor), "Commando" (wojna) i "2000 AD" (SF).

WYKRES 5. Średnia ilość tygodników komiksowych w: Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Francji i Belgii

Trend spadkowy w D&N odwrócił się na początku XXI wieku, kiedy to księgarski model dystrybucji komiksów zajął miejsce upadających magazynów i sprzedaży kioskowej. Dziś prasowe historie w odcinkach należą już do rzadkości, znakomita większość komiksów publikowana jest od razu w formie albumowej. O dziwo, nowy system dość szybko dorównał wydajnością staremu, ale spowodował segmentację rynku na poszczególne grupy wiekowe, kosztem popularnej niegdyś formuły komiksu familijnego, międzypokoleniowego. Komiks dla dzieci to obecnie komiks o dzieciach – taka moda panuje nie tylko we Francji (wydawnictwa Soleil, Jungle, Bamboo, Bayard), ale też w USA ("Przygody Claudette"), Skandynawii ("Siris äventyr"), czy w Polsce ("Borka i Sambor").

WYKRES 6. Postępująca segmentacja rynku. Odsetek komiksów edukacyjnych, dziecięcych i dla dorosłych (D&N odrzucone w drugim etapie researchu)

Bliższa ciału koszula

Profesor Alain Chante z Uniwersytetu Paul-Valéry w Montpellier rzuca nieco inne światło na opisane wyżej wahania. W atykule pt. "Les avatars du Gaulois dans la bande dessinée" badacz stwierdza, że w latach 1948-1980 komiks historyczny był we Francji elementem budowania mitologii narodowej, natomiast w okresie 1980-2000 czynnik ten stracił na znaczeniu wobec globalizacji i zacieśnienia współpracy europejskiej. Chante zwraca też uwagę, że w latach 2005-2018 w komiksie historycznym dostrzeżono potencjał edukacyjny (z moich obserwacji wynika, że nastąpiło to już na przełomie lat 80/90.). Jego zdaniem przyniosło to więcej szkód niż pożytku, ponieważ scenarzyści zaczęli kłaść nacisk na walory dydaktyczne i poznawcze, a nie na rozrywkę i przygodę.

Obie wskazane wyżej fazy zainteresowania komiksem historycznym (1948-1980 i 2005-2018) w dużym stopniu pokrywają się z okresami największej obfitości D&N. Trzeba jednak pamiętać, że Chante pisze wyłącznie o komiksie francuskim, nawet nie frankofońskim. Jego tezy trudno więc rozciągnąć na inne kraje czy całe kręgi kulturowe. Możemy natomiast przyjrzeć się poszczególnym obszarom Europy i sprawdzić które epoki historyczne (w ramach D&N) są najbardziej interesujące dla lokalnych twórców i czytelników. I tu okazuje się, że średniowiecze wszędzie jest ciekawsze od starożytności, a międzynarodowym kuzynom bliżej do Kajka i Kokosza niż Asteriksa. Antyczny Rzym cieszy się popularnością głównie na południu kontynentu (co zrozumiałe) oraz na północy (kraje germańskie), natomiast najmniej właśnie w obszarze frankofońskim. Z kolei my tu na wschodzie nie lubimy sięgać głębiej niż do średniowiecza, zapewne dlatego, że nie bardzo mielibyśmy o czym pisać.

WYKRES 7. Setting w komiksach D&N: średniowiecze, Rzym, Grecja, Egipt, inne kultury, miks

Rozmiar ma znaczenie

Kilka akapitów wyżej pisałem już o długości serii, ale myślę, że warto ten temat rozwinąć. Jak wiadomo, wielkość serii prasowych liczy się w latach, serii kioskowych - w zeszytach, a księgarnianych - w albumach. Żeby porównać je z sobą, należałoby przeliczać paski komiksowe na plansze, małe plansze na duże itp. Jest to oczywiście nierealne przy takiej ilości nateriału, trzeba więc znaleźć inny sposób. Uznałem, że najprostszą jednostką byłyby lata, w których ukazywały się poszczególne epizody serii, niezależnie w jakiej formie i w jakim medium. W przypadku "Kajka i Kokosza" jest to 17 lat serii oryginalnej (patrz: diagram 7) plus 5 lat "Nowych przygód" (2016-2018, 2021-2022). W przypadku jakiegokolwiek one-shota będzie to zawsze jeden rok.

DIAGRAM 7. Sposób liczenia długości serii komiksowej na podstawie "Kajka i Kokosza" Janusza Christy: lata aktywne, lata nieaktywne

Po podliczeniu wszystkich premier, kontynuacji i prequeli okazuje się, że średnia długość serii D&N wynosi 4 lata, natomiast mediana to 2 lata. A tak prezentuje się Top 5 najdłuższych, a więc i najpopularniejszych europejskich kuzynów:

  1. "Asteriks" - 39 lat, Francja 1959 (René Goscinny, Albert Uderzo)
  2. "Papirus" - 35 lat, Belgia 1974 (Lucien De Gieter) >>
  3. "Johan et Pirlouit" - 34 lata, Belgia 1946 (Peyo) >>
  4. "Iznogud" - 33 lata, Francja 1962 (René Goscinny, Jean Tabary)
  5. "Dicentim" - 27 lat, Francja 1964 (Jacques Kamb) >>
Wszystkie te serie pochodzą z obszaru frankofońskiego i wszystkie mają już swoje lata. Najstarsza ("Johan") zadebiutowała jeszcze w latach 40. jako gazetowy strip, pozostałe są dziećmi tygodników komiksowych. Na tym tle nasz "Kajko i Kokosz" z wynikiem 22 lata wypada całkiem nieźle, plasując się w pierwszej dziesiątce. Tak więc absolutnie nie mamy się czego wstydzić. I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszą odsłonę "Dawno i nieprawda", z wielką nadzieją, że następny odcinek uda mi się napisać nieco szybciej.

Wyjaśnienie Tym razem też miało być szybciej, ale znów trafiłem do lazaretu, piąty raz w ciągu roku.

2 komentarze:

  1. Świetna robota, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie brakuje tu warsztatu badawczego, tylko promotora, z którym to przełożysz na doktorat. Fascynująca lektura, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz wstawić w komentarzu działający link, zrób to w html-u. Powinno to wyglądać tak:
<a href="ADRES_LINKU">TWÓJ TEKST</a>
Podobnie robi się pogrubienie (bold):
<b>TWÓJ_TEKST</b>
i kursywę:
<i>TWÓJ_TEKST</i>
Powodzenia!