
Wiecie już jak wyglądał powojenny rynek hiszpański (patrz: poprzedni odcinek), więc dziś możemy od razu przejść do komiksów. Na początek kilka serii z czasopism wydawanych przez Editorial Bruguera. Wyglądają bardzo podobnie, choć każdą z nich narysował inny grafik. Wszystkie są jednoplanszówkami typu gag-a-day, co było znakiem firmowym Bruguery. Być może komiksowy potentat z Barcelony nade wszystko cenił sobie standaryzację, powtarzalność i minimalizację ryzyka.
Konkurencyjne wydawnictwo Editorial Valenciana było trochę młodsze, trochę mniejsze i nie aż tak zachowawcze. W jego periodykach przeważały historyjki kilkuplanszowe, oprócz humoru oferujące również przegodę. Settingi były bardziej rozbudowane i nie tak umowne, jak w komiksach Bruguery.
Prawdziwą kopalnią komiksów kajkopodobnych stał się tygodnik dla dzieci "Pumby", założony przez Valencianę w 1955 roku. Wiele publikowanych tam serii rozgrywało się w jakiejś wersji historii - czasem prawdziwej, czasem bajkowej, onirycznej czy nawet kosmicznej. Długość tych opowieści, liczona w latach albo i w dekadach, pozwalała obudować je wiarygodnymi, nierzadko epickimi uniwersami.
Na deser zostawiłem dwa smaczki, świadczące o wpływach frankofońskich. W pierwszym przypadku mamy klon Asteriksa starszy od samego Asteriksa! Jak to możliwe? Otóż Luis Rubio "zgapił" postać Paohku (1958) z komiksu Alberta Uderzo pt. "Arys Buck" ("O.K." 1946), a konkretnie z niejakiego Cascagnace, który z kolei stał się później pierwowzorem Asteriksa (1959). Ot i cała tajemnica.
Z kolei ostatnia fiszka to czytelnie nawiązania do serii komisowej "Johan et Pirlouit" wielkiego Peyo ("Spirou" 1954). Była to wielotomowa saga, bardzo popularna w przedasteriksowej Europie. To w niej pojawiły się Smerfy, które w 1959 roku dostały własny spin-off, jeszcze bardziej popularny od serii macierzystej. Tytułowy Johan to młodociany brunecik z ambicjami na rycerza. Niemal identyczna postać dość często pojawiała się w średniowiecznych 4-planszówkach, rysowanych dla "Pumby" przez różnych autorów.
Ten sam typ johanopodobnego bohatera znajdujemy w innych hiszpańskich komiksach: "Héctor" (Chiqui de la Fuente, 1971), "Alex" (José Morante, 1977), "Ornelo" (Fresno’s, 1980) czy "Yuri" (Salvador Martínez, 1983). Kto wie czy nie mamy tu do czynienia z zupełnie inną linią kuzynów, starszą i niezależną od Asteriksa?
C.D.N.
Nie mam teraz pod ręką (ah te rozjazdy) ale posiadam pierwszy integral Johana et Pirlouita i w nim jest pierwszy prototyp serii - taka historyjka na 5 stron - co wyprzedza wiele lat pierwszy prawdziwy odcinek, też autorstwa Peyo.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że Johan to tak generyczny bohater (właściwie Tintin z mieczem w śrenidowieczu), że nie zdziwi mnie zwyczajnie jeśli wcześniej istniało kilka podobnych serii i to nie koniecznie inspirowanych sobą, tylko wystarczyła myśl "młody chłopak z mieczem co pokonuje złych rycerzy i ratuje księżniczki bez-charakteru". Oczywiście, gdzie widać inspiracje kreską Peyo to inna bajka.
Swoją drogą na Annecy widziałem zajawkę nowej animacji co powstaje o "Johanie i Pirlouicie" i choć same w sobie fajne obecna wersja nawet nie próbuje przypominać kreski Peyo jeśli o projekty ludzi idzie, pomimo, że pojawiają się w niej Smerfy. Raczej w Warhammerowe skojarzenia poszli. Nowa dziewczyna-barbarzyńca obowiązkowa, ale z drugiej strony Pirlouit zasłużył na jakieś love intrest...
Ogólnie mam całą kolekcję Peyo w integralach i genialna robota, prawie tak dobre jak nasza ZŁOTA KOLEKCJA ;)
UsuńLiczyłem, że skomentujesz Peyo i się nie zawiodłem :)
Usuń