niedziela, 31 marca 2013

Co? Wiadro!

Pamiętajcie, że jutro Śmigus Dyngus i nie dajcie się zaskoczyć! To święto ma u nas baaaardzo długą tradycję, co widać na kadrach przysłanych przez Arka Florka.


Wesołych Świąt.

piątek, 29 marca 2013

Fontanna z Milusiem

Jak informują portale Miedziowe.pl i eLubin.pl, na skwerze przy ul. Kruczej w Lubinie (nie mylić z Lublinem) stanąć ma fontanna z figurą smoka Milusia. Wygląda to na przedwczesny żart primaaprilisowy, bo projekt Milusia jest dziwnie podobny do figurki TissoToys. A jednak nie! Przetarg na fontannę został naprawdę ogłoszony przez MPWiK. Już w pierwszym zdaniu opisu przedmiotu zamówienia mowa jest o Milusiu.

Projekt fontanny
Figurka TissoToys

czwartek, 28 marca 2013

Piraci ze zwariowanej wyspy

Niedawno jeden z naszych czytelników znalazł w serialu "Rodzinka.pl" słynny komiksowy kalendarz z Kajkiem i Kokoszem na rok 1988. Dziwnym zbiegiem okoliczności, tydzień wcześniej Nasz Stały Czytelnik Piotr (ten od Wajdy, Gmocha i potwora z Loch Ness) przysłał nam artykuł na jego temat, tzn. kalendarza, nie serialu. Oto on.

* * *

Kalendarz '88 był już co prawda omówiony "Na plasterkach", ale jest wyjątkowo wdzięcznym obiektem dla rozmaitych domysłów, teorii i dywagacji. Na 12 planszach Janusz Christa wysłał Kajka i Kokosza aż do sześciu rożnych czasoprzestrzeni, maskując brak spójności oniryczną konwencją (przerysowaną dla Trefla okładkę kalendarza autor zatytułował nawet "Sen Koka"). We śnie, wspomaganym przez Jagę ziołami, przewijają się różne postacie i miejsca z wcześniejszych prac autora, niektóre bardziej, a inne mniej oczywiste. Dlatego sądzę, że warto przyjrzeć się fabule kalendarza pod kątem recyklingu pomysłów.

STYCZEŃ-LUTY
Zima kojarzyła się chyba Chriście z mroźną pustką kosmosu, a kosmos z... "Kajtkiem i Kokiem w kosmosie"! Jak wyjaśniono na kartach świetnie opracowanego "Powrotu do gwiazdozbioru Oriona", wygląd hełmów i skafandrów Kajka i Kokosza świadczy o tym, że los rzucił ich właśnie w okolice ojczystej planety Orionidów.

Kalendarz 1988Kajtek i Koko w kosmosie

Prasłowiańskim kosmonautom towarzyszy nowy model FELPa-01, robot Komodorek. Dlaczego akurat Komodorek, a nie np. ZX-Spektrumek? O wyższości Komodorka nad innymi liczydłami z końcówki lat 80-tych może świadczyć fakt, że to właśnie posiadacze komputerów Commodore Amiga mogli już w 1994 roku zagrać w przygodówkę "Kajko i Kokosz" firmy Seven Stars.

MARZEC-KWIECIEŃ
Kajko i Kokosz jako poszukiwacze złota na Dzikim Zachodzie? OK! Pierwszym westernem Christy był oczywiście "Jack O'Key" (1958), który - jak pamiętamy - nie znalazł zrozumienia u "wysokich czynników" z Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Po czterech odcinkach Christa dostał po łapach za propagowanie Ameryki i nigdy do tematu nie wrócił. Czy na pewno? Pod koniec komiksu "Na tropach pitekantropa" rysownik pozwolił sobie na mały żart i przemycił scenkę z hollywoodzkim kowbojem krzyczącym "O'KEY!" (w tej roli wystąpił Koko). Był to tylko jeden kadr i "wysokie czynniki" okazały się bardziej wyrozumiałe.

Jack O'KeyNa tropach pitekantropa

Kolejny raz Christa powrócił do tej postaci właśnie w kalendarzu z roku 1988, ubierając Kokosza w strój Jacka O'Key. W tym czasie nikomu już zgniły zachód nie przeszkadzał, a raczej jakby wręcz przeciwnie.

Kalendarz 1988

MAJ-CZERWIEC
W tej scence Kajko i Kokosz pojawiają się na okręcie pirackim, naturalnie wbrew swojej woli. Umyślnie kierują statek na rafy w pobliżu wyspy Halo-Fela, statek tonie, a rozbitkami zajmują się wyspiarze pod wodzą Makagigi Dwunastego. Skąd pomysł na takie zawiązanie akcji? Sporo wyjaśnia wygląd herszta piratów. Dobrze znamy jego nazwisko, chociaż ani razu nie pada ono w tej historii. Pirat Saling - bo o nim mowa - był dziadkiem hrabiego z szorta "Pan Paparura i Pies Aj" ("Relax", 1977). Widać go tylko na portrecie, ale za to bardzo wyraźnie.

Hrabia przed portretem dziadkaDziadek i jego pałasz w akcji

Zarówno Salinga, jak i jego kompana Barnabę, odnajdziemy też na jednym z pasków "Kajtka i Koka w kosmosie", podczas ataku piratów na rakietę Orionidów. Niepodobni? Może dlatego, że pasek powstał na długo przed "Relaxem". Ale jeśli spojrzycie na tę samą scenkę przerysowaną na okładce albumu "Kosmiczni piraci" (1991), nie będziecie mieć żadnych wątpliwości kogo widać na monitorze.

Saling i Barnaba w kosmosie

Natomiast sam Barnaba (tyle że młodszy, zanim stracił nogę, oko i włosy) wystąpił na okładce kalendarza, chociaż w środku go nie ma.

Pan Paparura i pies AjKalendarz 1988

A oto zbój Barnaba ze "Szranków i konkurów". Herszt bandy okupującej osadę Spytków był chyba pierwowzorem wszystkich Barnabów z komiksów Christy. Autorem znaleziska jest Markus.

A może krótka historia o piratach stanowi klamrę pozwalającą połączyć "Pana Paparurę" z jeszcze innym komiksem Christy? Załóżmy, że na pirackim brygu w chwili jego zatopienia (Kalendarz '88) znajdował się największy skarb Salinga - jego żona, czyli babcia z "Relaxu". W końcu nie bez powodu wśród piratów panował przesąd, że kobieta na pokładzie przynosi pecha. Po zatopieniu statku Saling znika w niewyjaśnionych okolicznościach (jak pamiętamy, został po nim tylko pałasz), a jego żona zamieszkuje samotnie na Halo-Feli. Po latach na wyspie ląduje ekspedycja poszukująca pirackiego skarbu ("Pan Paparura"), babcia-piratka zostaje odnaleziona, a sama wyspa staje się... ośrodkiem doświadczalnym UFO, badającym zachowania marynarzy z "Kakaryki" ("Zwariowana wyspa").

Tajemnicza wyspa, Pan Paparura i pies Aj

Wiem, że taki scenariusz może się wydać sensacyjny. Ale skoro Christa tak swobodnie przeplatał wątki w kalendarzu, może chciał zasugerować, że tajemnicza wyspa z "Pana Paparury" i zwariowana wyspa ze "Zwariowanej wyspy" to jedno i to samo miejsce. Natomiast już odważniej zaryzykowałbym tezę, że Zwariowana Wyspa to Halo-Fela. O ich podobieństwie świadczy choćby czynny wulkan i niebezpieczne rafy pełne rekinów, gdzie rozbiła się zarówno szalupa z "Kakaryki", jak i statek Salinga.

Zwariowana wyspaWyspa Halo-Fela, Kalendarz 1988

LIPIEC-SIERPIEŃ
Lato to czas turnieju rycerskiego. W szranki stają Kajko i Hegemon. Wódz zbójcerzy, istny geniusz strategii, ignoruje zasady fair play (jak w "Wielkim turnieju"), obmyśla śmiały plan dywersyjny, a do jego wykonania wyznacza swego dzielnego Kaprala. Ten zaś, choć jak zwykle bardzo się stara, zamiast czterech gwiazdek kapitana (obiecanych mu jeszcze w "Cudownym leku"), ujrzał jedynie trzy, i to na skutek kontaktu z końskim kopytem. Jest to więc typowa scenka z serii "jak Zbójcerze dostają w skórę", ale spośród dziesiątków innych wyróżnia się nietypowymi strojami. Na przykład Kajko ma na sobie zbroję, którą widzieliśmy już wcześniej w rezydencji Lorda Chewroletta z "Londyńskiego kryminału".

Londyński kryminałKalendarz 1988

WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK
Tym razem Kajko i Kokosz trafiają do świata bajek, a konkretnie do Zamku Ciemności, i próbują uwolnić księżniczkę Palmolivię (ciekawe czy szorowała zęby Polleną?). Nawiązań do "Bajek dla dorosłych" z "Relaxu" jest tu naprawdę sporo. Zamek Ciemności wygląda jak pałac Baldurany (nietoperz!), chociaż równie dobrze mógłby należeć do czarnoksiężnika Abry z komiksu "Kajtek i Koko w krainie baśni".

Kalendarz 1988Bajka dla dorosłych, Relax

Jeśli chodzi o tekstylia, to tym razem Kajko ma na sobie strój księcia vel szewczyka Kubusia, szczęśliwego małżonka księżniczki vel sierotki Jadwisi. Natomiast Kokosz pożyczył ubranie od jednego z dworzan Pięknego Księcia, z piłkarskiej bajki o Kopciuchu Wykidajle.

Bajki dla dorosłych, Relax

Realizując misję ratunkową, dzielni woje przechodzą całą masę zamkowych pomieszczeń. Drogę do komnaty księżniczki wskazuje im "tajemniczy blask bez ognia", czyli statuetka kota ze świecącymi w ciemnościach oczami. W komnacie czeka już na nich księżniczka i miniaturowy Miluś bez nóg (w kalendarzu z 1989 roku dwie nogi mu odrosły). Podobny mini-smok pojawił się wcześniej w "Relaksie", w bajce o Balduranie.

Kalendarz 1988Bajka dla dorosłych, Relax

Jesienna historyjka miała promować noszenie odblasków na drogach. Skąd skojarzenie z kocimi oczami? Christa zawsze miał pod dostatkiem własnych pomysłów, ale sądzę, że tym razem mógł zasugerować się popularnym serialem dla młodzieży "Siedem życzeń", emitowanym w TVP od stycznia 1986. Zapewne każdy, kto obejrzał chociaż jeden jego odcinek, pamięta hadającego kota o imieniu Rademenes (tak naprawdę był to kapłan egipskiej bogini Hathor) i charakterystyczny głos Macieja Zembatego, wypowiadającego słowa "Hator, Hator, Hator".


LISTOPAD-GRUDZIEŃ
W ostatniej historyjce Kajko i Kokosz wracają do krainy Borostworów. Spotykają tam znajome postacie: Pnączaka, Bugiego, Mamunę i całkiem nowego stwora o dźwięcznym imieniu Odweciec, polującego na Leśne Licho. Niestety, nie udało mi się tu znaleźć żadnych innych ciekawych nawiązań do wcześniejszych prac Christy. A może Wy coś wypatrzycie?

Piotr

sobota, 23 marca 2013

Tort prawdziwego fana

W odpowiedzi na post o tortach, Grzegorz Wójcik wygrzebał zdjęcie z własnych trzydziestych urodzin. Tak, to ten sam szczęściarz, który na osiemnastkę dostał od brata makatkę z Kajkiem i Kokoszem. Gratulujemy rodzinki!

Na drugiej fotce widzimy słynne prywaciarskie nalepki z lat 80-tych, w tym dwie postacie, których nie było w zestawie Wojtka Jamy (Wit i Miluś). Grzegorz nie pamięta już skąd się u niego wzięły. Nakleił je w rozszerzonej wersji "Zamachu na Milusia" z roku 1989, więc prawdopodobnie pochodzą z tego samego okresu.


Grzegorzowi dziękujemy za zdjęcia i jak zwykle pozdrawiamy jego dzieciaki - Marikę i Kajtka (!).

poniedziałek, 18 marca 2013

Torcik i Śledzika

Czy torty dla milusińskich koniecznie muszą być ozdabiane Myszką Miki, Supermanem, Transformersami, lalkami Barbie i klockami Lego? Otóż wcale nie. Na blogach dla łakomczuchów znaleźliśmy dwie swojskie propozycje: z Kajkiem i Kokoszem oraz z Tytusem. Niestety tylko dwie na jakieś 500 disnejów. Panie i panowie cukiernicy, czas to zmienić. Przecież i na tym polu mieliśmy kiedyś osiągnięcia.


- - - - -
TissoToys wróciło z targów zabawek w Norymberdze. Nie wiemy czy coś z tego wyniknie, ale trzeba przyznać, że stoisko wyglądało imponująco. Zaraz po powrocie z Niemiec, na stronie internetowej firmy pojawiły się zdjęcia figurek "Kajko i Kokosz" w wersji 3D. Teraz można je sobie pooglądać ze wszystkich stron.


A tu mamy figurki TissoToys w nietypowej scenerii. Nie jest to nowe zdjęcie z kolekcji Marka Turka, tylko fragment jednej z ogromnych dioram w Parku Makiet "Mikroskala" w Koninie. Placówka rusza w połowie kwietnia. Na pozostałych makietach zobaczymy m.in. kampanię wrześniową, zatonięcie Titanica, tsunami, odkrycie Ameryki i Gwiezdne Wojny. O przedsięwzięciu można przeczytać tutaj, a o jego skali najlepiej przekonać się na YouTubie.
- - - - -
Pan Śledziu przygotowuje nowy komiks pt. "Czerwony Pingwin musi umrzeć!". Jeden z bohaterów, niejaki Kapitan Budo (to ten na obrazku z prawej strony) wydał nam się znajomy... Czyżby drobny ukłon w stronę Kajtka-Majtka? Nas to jakoś wcale nie dziwi, a Wy najlepiej sprawdźcie sami - kilkanaście plansz wisi na Polterze.
- - - - -
Na blogu Łukasza "Bofzina" Kucińskiego ukazała się fotorelacja z wernisażu wystawy "Komiksy, magiczne obrazki" w jednej z sochaczewskich podstawówek. Wygląda na to, że dzieciaki niezwykle żywo reagowały na komiksy, chociaż nie wiemy czy to zasługa crossoverów Kajka i Tytusa z naszej akcji okładkowej, czy raczej zaraźliwego entuzjazmu rysownika. Tak czy inaczej - wielki plus dla Łukasza!
- - - - -
Paweł Giera przysłał nam kadr z 70. odcinka serialu "Rodzinka.pl" emitowanego w TVP2. Zobaczcie co wisi na ścianie. Tak jest - to komiksowy kalendarz "Kajko i Kokosz" z roku 1988. Ciekawe skąd scenograf wyciągnął go po 25 latach? Dodajmy, że akcja serialu rozgrywa się współcześnie. Cały odcinek możecie obejrzeć tutaj - fragment z kalendarzem w tle zaczyna się od 00:12:45.

czwartek, 14 marca 2013

Christa w Wilnie


Niedawno w sieci pojawiła się informacja o wystawie "Polski komiks - historie w chmurkach", zorganizowanej przez Instytut Polski w Wilnie i Stowarzyszenie Contur. Miał być komiks Christy i był. Na zdjęciach z Targów Książki w wileńskiej hali "Litexpo" udało nam się namierzyć planszę z "Cudownego leku". To ta przy podłodze.

W czasie Targów odbyło się też kilka pogadanek o polskim komiksie. Nie wiedzieć czemu, wyświetlane na ekranie slajdy nie były ani po polsku, ani po litewsku, tylko w koślawym angielskim (jak zauważył kolega Ystad).

"Kajko i Kokosz: Slavian worriors" :)

Na szczęście podczas prezentacji sala świeciła pustkami, więc wstyd był umiarkowany.

Ciekawe czy organizatorzy polsko-litewskiej imprezy wspomnieli, że Janusz Christa urodził się i spędził pierwszych 10 lat swojego życia właśnie w Wilnie, czy na wszelki wypadek przemilczeli ten fakt?

wtorek, 12 marca 2013

(FANART) Krakers - Kajko i Kokosz zamiast bajek

Nie dadzą blogowi spokojnie dokonać żywota. Wczoraj dostaliśmy dwa sensacyjne maile i po prostu musimy je opublikować. Pierwszy przyszedł od Michała Antosiewicza:
Z przyjemnością informuję fanów Janusza Christy, że w "Krakersie" nr 41/2013, w miejsce planowanych wcześniej komiksów nawiązujących do "Bajek dla dorosłych" Janusza Christy, ukażą się ostatecznie 4 plansze komiksów osadzonych w świecie "Kajka i Kokosza". Będą to fanowskie komiksy autorstwa Adama Święckiego. Na 4 strony komiksów przypadnie 1-planszowy komiks "Na gościńcu" (znany z bloga "Na plasterki") oraz 3-planszowy komiks "Zamorski napój" (pierwsza plansza znana z bloga "Na plasterki", dwie kolejne zostały narysowane specjalnie dla "Krakersa").

Do chwili ukończenia nowych plansz komiksu trzymałem to w tajemnicy aby nie zapeszyć (komiks mam już fizycznie na dysku komputera). Komiks ukazuje się za zgodą Wydawnictwo Egmont, które ma obecnie prawa do komiksów i postaci stworzonych przez Janusza Christę, ale jest dziełem fanowskim i nie stanowi części oficjalnego cyklu "Kajko i Kokosz". Przy okazji dziękuję Tomaszowi Kołodziejczakowi z Egmontu za udzielenie zgody na publikację komiksu.

Drugi mail przyszedł od Adama Święckiego. Były w nim dwa kadry z nowych plansz "Zamorskiego napoju". Voila:

poniedziałek, 11 marca 2013

Dłużyzna, proszę pana

Informacja o rychłym zgonie bloga zaktywizowała kilku naszych najwierniejszych fanów. Od Arka Florka i Naszego Stałego Czytelnika Piotra dostaliśmy parę naprawdę ciekawych tekstów. Jako pierwszy prezentujemy artykuł Piotra o "Profesorze Stokrotku".

* * *
Szukanie "klucza", czyli realnych odpowiedników dla postaci i wydarzeń z komiksów, naprowadziło mnie kiedyś na trop Jacka Gmocha. Innych Orłów Górskiego niestety nie udało mi się odnaleźć, ale być może należało kopać głębiej. Na przykład Radgier vel Łamignat wyłapał, że tzw. klapserka z "Profesora Stokrotka" wyglądała jak Irena Dziedzic. Zapewne pamiętacie, że akcja tego komiksowego szorta rozgrywała się w polskiej wytwórni filmowej A.D.1979. Przewijali się tu aktorzy, dublerzy, reżyserzy i obsługa planu - aż trudno uwierzyć, że Janusz Christa wymyślił sobie wszystkie te postacie "od zera", skoro mógł sparodiować znane osoby z branży filmowej. W tym kontekście dość zaskakująca jest obecność na planie Ireny Dziedzic, która co prawda cieszyła się ogromną popularnością, ale wyłącznie jako dziennikarka i prezenterka TV. Otrzymała co prawda kilka propozycji filmowych, jednak przeważnie grała... samą siebie. Raz nawet u Andrzeja Wajdy, w filmie "Polowanie na muchy" z roku 1969.

Zdjęcia: Fototeka Filmoteki Narodowej
"Jutro premiera", 1962"Polowanie na muchy", 1969"Kłopotliwy gość", 1971

W "Profesorze Stokrotku" Irena Dziedzic (a właściwie jej domniemana komiksowa wersja) pojawiła się w towarzystwie reżysera, który bardzo przypomina Andrzeja Wajdę. To właśnie on kręci serial o Kajku i Kokoszu.

Andrzej Wajda, rok 1969. Zdjęcie: Fototeka Filmoteki Narodowej

Główne role w filmie grają oczywiście aktorzy, natomiast prawdziwi woje Mirmiła mają być ich dublerami, chociaż reżyser uważa, że w ogóle nie są podobni do pierwowzorów. W pewnej chwili na jednym kadrze spotykają się bohaterowie komiksowi i ich współcześni, serialowi odpowiednicy. Jest to jedna z najzabawniejszych scen w całej serii "Kajko i Kokosz".


Skoro rysownik zamierzał powierzyć ekranizację swojego komiksu samemu Andrzejowi Wajdzie, a w roli klapserki zatrudnić Irenę Dziedzic, to ciekawe kogo chciałby zobaczyć w głównych rolach? Christa nie był wybitnym karykaturzystą, ale akurat sugestia co do ewentualnej obsady wydaje mi się czytelna, chociaż ma formę jedynie rysunkowego żartu. Ten żart to jednocześnie hołd złożony dwóm wielkim, wspaniałym aktorom charakterystycznym i (podobnie jak Kajko i Kokosz) serdecznym przyjaciołom: Janowi Himilsbachowi i Zdzisławowi Maklakiewiczowi.

Jan Himilsbach i Zdzisław Maklakiewicz w "Rejsie". Zdjęcie: Gazeta.pl

Portretując duet H&M Christa dobrze wiedział, że nawet gdyby kiedyś powstał film o Kajku i Kokoszu, to Zdzisław Maklakiewicz już w nim nie zagra. Aktor zmarł nagle w 1977 roku, dwa lata przed powstaniem komiksu. Wcześniej wraz z Janem Himilsbachem wielokrotnie udowadniał, że doskonale odnajduje się w konwencji komediowej ("Rejs", "Wniebowzięci", "Jak to się robi"). Fanom komiksu szczególnie bliski powinien być jego występ w "Hydrozagadce" Andrzeja Kondratiuka (1970). Zagrał tam mętnego typa, Doktora Plamę - przeciwnika detektywa Asa (w tej roli wystąpił Józef Nowak). Czyżby As, pierwszy superbohater PRL-u, podążył za Plamą/Maklakiewiczem aż na karty komiksu Christy? Czy postać z charakterystyczną literą "A" na koszulce nie jest przypadkiem karykaturą Nowaka?

Józef Nowak jako As w "Hydrozagadce". Zdjęcie: Weird Humanities

Jestem ciekaw Waszej opinii w tej sprawie. Na poparcie moich domysłów nie mam niestety żadnych "twardych dowodów". Jeśli chodzi o Irenę Dziedzic, to pozostali reżyserzy, u których grała drobne rólki, w ogóle nie są podobni do postaci z komiksu. Za to Wajda pasuje jak ulał. Przeczytałem też, że za "Polowanie na muchy" dostało się Wajdzie od krytyków. Zarzucano mu, że po "Kanale" i "Popiołach" niepotrzebnie wziął się za komedię obyczajową. Mamy więc w "Profesorze Stokrotku" reżysera, który powinien trzymać się z daleka od komedii, dwóch aktorów komediowych, z których jeden jest naturszczykiem, a drugi nie żyje, oraz filmową parodię socjalistycznego superbohatera. Niezły galimatias.

Piotr

* * *
Zamiast puenty proponujmy słynny monolog Maklakiewicza z "Rejsu", ten o polskim kinie. Pamiętacie? Więc posłuchajcie jeszcze raz. To stąd wzięliśmy tytuł dzisiejszego artykułu. Według autora miała to być "Superprodukcja", ale tę już dawno zarezerwował Arek Florek.