poniedziałek, 31 października 2011

Opowiadanie Koka, wersja 2

Od dawna wiadomo było, że w latach 90-tych Christa częściowo przerysował i przepisał "Opowieść Koka". Sądziliśmy, że taka autopoprawka była czymś incydentalnym. Ale wczoraj Egmont ujawnił fragment poprawionej wersji kolejnego komiksu, "Opowiadania Koka". Chyba dla wszystkich było to spore zaskoczenie. Udało nam się dotrzeć do zdjęć oryginalnych pasków i natychmiast je prezentujemy. Mamy nadzieję, że to ostatecznie przecina wszelkie spekulacje.


Jak się dowiedzieliśmy, w części pasków stare dymki zostały zamalowane korektorem. W tych miejscach przyklejona jest matowa taśma klejąca, na której Christa (nie mamy wątpliwości, że to on) wpisał nowe teksty. Na kilku początkowych paskach autor zamiast taśmy przykleił grubą przezroczystą folię, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu, zapewne dlatego, że czcionka rzucała wyraźny cień. Bez dwóch zdań mamy tu do czynienia z nieznaną dotąd, ostateczną wersją autorską tego komiksu. Innych oryginałów "Opowiadania Koka" po prostu nie ma. Pierwotne paski z Wieczoru Wybrzeża znajdziemy już tylko w reprodukcjach i kserokopiach.

Pozostaje oczywiście pytanie o datę powstania remake'u. Sądząc po użytej taśmie, było to w latach 90-tych, czyli w czasie, gdy Christa przerabiał drugi komiks o Koku. Tutaj nieco skromniejszy jest zakres wprowadzonych zmian – autor nie przerysowywał kadrów, ograniczył się do tekstów, a czasami całych dymków. Z niecierpliwością czekamy na premierę, jesteśmy bowiem bardzo ciekawi czy sześćdziesięcioletni Christa był równie dowcipny jak przed trzydziestką. A może bardziej?

niedziela, 30 października 2011

Zagadkowe Opowieści Koka

Tradycyjnie już, jako pierwsi przedstawiamy okładkę i przykładowe plansze z nowego tomu "Kajtka i Koka". Będzie to już ostatni album z tej serii, a jego tytuł to "Opowieści Koka". Jak już zapowiadaliśmy we wrześniu, w skład tomiku wejdą trzy historie: "Opowieści Koka: Arktyczna wyprawa" (1962-63, oryginalnie "Opowiadanie Koka"), "Opowieści Koka: Przemytniczy szlak" (1965-66, oryginalnie "Opowieść Koka") oraz "Kajtek i Koko na wakacjach" (1965). Komiks będzie liczył 208 czarno-białych stron, w typowym dla Egmontu formacie. Ale to wcale nie koniec atrakcji...


Już przy pobieżnym porównaniu rzuciło nam się w oczy, że teksty w "Arktycznej wyprawie" są inne niż w Wieczorze Wybrzeża. I nie chodzi tu o jakieś drobne korekty, ale zupełnie od nowa napisaną narrację. Sprawdźcie zresztą sami, poniżej publikujemy wersję gazetową. To dopiero zagadkowa historia!


EDIT: Rozwiązanie zagadki znajdziecie tutaj.

piątek, 28 października 2011

Twierdza Czarnoksiężnika (zamiast Mirmiłowa)

Gra komputerowa "Mirmiłowo Wielkie", o której wielokrotnie informowaliśmy na naszym blogu, ostatecznie ukaże się jako "Kajko i Kokosz: Twierdza Czarnoksiężnika". Musimy przyznać, że nowy tytuł bardzo nam się podoba. Wyłącznym dystrybutorem na terenie Polski będzie firma Cenega. Potwierdzono zapowiadany wcześniej termin premiery - gra ukaże się jeszcze w tym roku. Pod obrazkiem znajdziecie pełny tekst informacji prasowej Cenegi i Egmontu.


"Kajko i Kokosz: Twierdza Czarnoksiężnika" to tradycyjna gra przygodowa typu point'n'click, stylem nawiązująca do klasyki gatunku, przedstawiająca nowe przygody dwójki polskich kultowych bohaterów komiksowych – Kajka i Kokosza. Każda z ponad 40 lokacji gry jest pieczołowicie malowana, by jak najlepiej oddać niezwykły charakter i styl komiksów. Potęguje to charakterystyczny dla komiksów Janusza Christy humor, który rozbawi zarówno dzieci, jak i rodziców.

Do Mirmiłowa przybywają kupcy z zachodu, a pomiędzy nimi podstępny Hodon, który wyolbrzymiając ambicje mieszkańców próbuje osiągnąć znane tylko sobie niecne cele. Aby poznać tajemnice Hodona, jako Kajko i Kokosz gracze przemierzą dopracowany graficznie i wierny komiksowemu oryginałowi świat oraz sprawdzą się w wielu mini-grach.

Główne cechy:
- Bajkowa grafika idealnie oddająca klimat komiksów – ponad 40 przepięknych lokacji.
- Wzorowany na komiksach wielopoziomowy humor.
- Klasyczna przygodówka z kultowymi bohaterami.
- 15 logicznych i zręcznościowych mini gier.
- Gra w pełnej polskiej wersji językowej.

czwartek, 27 października 2011

2w1: Tajemniczy kurs

Janusz Christa w 1976 roku przeniósł się ze Świata Młodych do Relaxu. Już w pierwszym numerze pisma ukazała się "Bajka dla dorosłych" a w czwartym - premierowy odcinek nowej serii przygód Kajka i Kokosza. Sztandarowy komiks Christy nie do końca jednak spodobał się kolegium redakcyjnemu, głównie ze względu na podobieństwa do "Asteriksa". Christa atakowany był również niejednokrotnie za to, że potrafi rysować jedynie karykatury. Chcąc udowodnić, że jest artystą wszechstronnym, stworzył całą masę ciekawych prac w rozmaitych stylach: od "Zaginionej załogi", przez "Bajki dla dorosłych", aż po "Dżdżownicę". W końcu na całe dwa lata zupełnie odstawił "Kajka i Kokosza" i poświęcił się rysowaniu przygód nowych bohaterów - Gucka i Rocha.

W rzeczywistości nowy był tylko quasi-realistyczny rysunek. Cała reszta, czyli narracja, rozwiązania fabularne i specyficzny humor były typowe dla Christy, a główni bohaterowie to nie kto inny, jak przebrani w "poważne" kostiumy Kajtek i Koko. Z tą jednak różnicą, że zamienili się rolami. Odpowiednik Kajtka jest gruby i mniej inteligentny, a spadkobierca Koka okazuje się roztropnym, przystojnym blondynem, wręcz łamaczem kobiecych serc. Nie mogło też zabraknąć profesora Kosmosika, który wystąpił tutaj jako profesor Mixtur. Podobieństwa do wcześniejszych prac autora są na tyle duże, że nikt chyba nie uwierzył jakoby scenarzystą był Adam Kołodziejczyk.

Profesor Kosmosik
("Kajtek i Koko")
Profesor Mixtur
("Gucek i Roch")
Profesor Stokrotek
("Kajko i Kokosz")

Zresztą sam Christa wielokrotnie zapewniał, że w pisaniu scenariusza nikt mu nie pomagał. W rozmowie z Bartoszem Kurcem, która ukazała się w książce "Trzask Prask, wywiady z Mistrzami polskiego (i nie tylko) komiksu", tak mówił o roli Kołodziejczyka:
"To był naczelny KAW-u. Mój dobry przyjaciel. Morze wódki wypiliśmy. Już nie żyje. Pewnego razu spytał, czy nie może się podpisać pod komiksem. Chciał być autorem, literatem. To jest jednak mój scenariusz. Niech mu ziemia lekką będzie."


Wydania albumowe "Gucka i Rocha" były pod każdym względem podobne do poprzednich produkcji KAW-u. Również i tu kolejność tomów została odwrócona. "Kurs na półwysep Jork" (cz.2) ukazał się w roku 1983, a "Tajemniczy rejs" (cz.1) dopiero w 1988, razem z dodrukiem "Kursu...", czyli tak samo jak w przypadku "Wojów Mirmiła". Zdaje się, że próbowano zatuszować ten błąd i w stopce redakcyjnej "Tajemniczego rejsu" zamieszczono informację, że jest to wydanie drugie, chociaż było tylko jedno. Redaktorzy KAW-u chcieli też przechrzcić "Tajemniczy rejs" na... "Tragiczny rejs". Taki właśnie napis (znacznik drukarski) udało nam się znaleźć w jednym z egzemplarzy komiksu, na tzw. spadzie, czyli na tej części strony, która normalnie zostałaby obcięta, a tu zagięła się i cudem uciekła spod gilotyny.


Mam wrażenie, że podobnie jak "Kajtek i Koko" oraz "Zamach na Milusia", również "Tajemniczy rejs" powstawał na bieżąco. Przemawia za tym jego struktura. Komiks podzielony został w Relaksie na pięć rozdziałów. Cztery pierwsze epizody liczyły po siedem stron, do każdego z nich autor starannie narysował winietkę z tytułem, jako integralną część planszy. Natomiast ostatni epizod miał zaledwie pięć stron, zaś tytuł został wpisany "na przyczepkę", poza planszą. Zapewne dlatego piąta winietka nie zmieściła się w żadnym późniejszym wydaniu, a ostatni rozdział pt. "Powrót" został włączony do rozdziału przedostatniego. Gdyby autor miał wcześniej cały scenariusz, podział komiksu na pewno wyglądałby inaczej. Do części drugiej Christa przygotował się już staranniej - "Kurs na półwysep Jork" podzielony jest na osiem równych, sześciostronicowych rozdziałów.

Relax nr 23/1979KAW 1988

Nie obyło się też bez drobnych pomyłek autora. W "Tajemniczym rejsie" drobnicowiec "Wodołaz", w drodze do Ameryki Południowej zawinął do portu w Barcelonie. Szybki rzut oka na mapę i można się domyślić, że pośredni port w drodze do Brazylii powinien raczej leżeć w Portugalii. I rzeczywiście, kilka stron dalej "Wodołaz" wypływa bezpośrednio na ocean z portu w... Lizbonie. Błąd poprawiono w najnowszym wydaniu Egmontu.

"Tajemniczy rejs" KAW 1988"Kajtek, Koko i inni" Egmont 2004

Natomiast w "Kursie na półwysep Jork", już w wydaniu albumowym KAW-u pojawiła się zmodyfikowana nazwa potwora żyjącego w kraterze Urukora. Niestety nie znalazłem żadnych informacji na jego temat. Czekamy zatem na sygnał od Was o mitycznym malajskim monstrum, zamieszkującym jezioro w kraterze wygasłego wulkanu. Na poniższych kadrach widać też, że wydanie albumowe komiksu zyskało nowy kolor, jednak z pewnością nie stworzył go Janusz Christa. Już na pierwszy rzut oka widać, że użyto nietypowej dla rysownika palety barw. Możliwe zresztą, że kolor w wersji z Relaxu również położył ktoś inny. Od dłuższego czasu nie daje nam też spokoju liternictwo, ale jesteśmy naprawdę o krok od rozwiązania tej zagadki. Nasi najlepsi ludzie właśnie nad tym pracują.

Relax nr 26/1979KAW 1983

"Gucek i Roch" zawiera wszystkie elementy dobrego komiksu przygodowego. Fabuła jest uniwersalna i bez trudu byłaby zrozumiała dla czytelników na całym świecie. Choć nie jest to najbardziej znany i lubiany komiks Christy, to paradoksalnie właśnie ta seria, z całej twórczości autora, miałaby największe szanse zaistnienia na świecie. Może nie jest jeszcze za późno? Czekam z niecierpliwością na drugą młodość tego komiksu za granicami naszego kraju.

poniedziałek, 24 października 2011

Kalendarz 1987

W 1986 roku Janusz Christa otrzymał od Milicji Obywatelskiej propozycję współpracy. Nie chodziło o pozyskanie tzw. "kontaktu operacyjnego" , tylko o wykonanie komiksowego kalendarza na temat zasad ruchu drogowego. O przebiegu spotkania z oddelegowanym milicjantem Christa opowiadał dwukrotnie, za każdym razem inaczej. W roku 1987 opisał tę sytuację dziennikarzowi milicyjnej gazety "W Służbie Narodu" w następujący sposób:

"Kiedy na początku 1986 roku przedstawiciel Biura Ruchu Drogowego KG MO (Komenda Główna Milicji Obywatelskiej) zaproponował mi opracowanie kalendarza na rok następny, którego bohaterami mieli być Kajko i Kokosz, uwikłani w różne sytuacje drogowe i pokazujący w sposób klarowny, a zarazem dowcipny jak z nich wybrnąć, zgodziłem się natychmiast. W ułożeniu scenariusza i napisaniu tekstów dopomógł mi kpt. Stanisław Siekierzycki z BRD KG MO."

W roku 2001, relacjonując rozmowę z kapitanem Siekierzyckim miesięcznikowi "Machina", rysownik ujawnił nieznane wcześniej, bohaterskie szczegóły:

"- A ty tu skąd? W moim domu? Won!
- Ale, Janusz, to ja...
- Cholera, poszedł! Z takimi jak ty moi bracia w Borach Tucholskich dyskutowali szybkostrzelną bronią palną.
I wywaliłem go."


Tak czy owak, Christa kalendarz narysował. Kilka miesięcy później gotowych było dwanaście stron komiksu z Kajkiem i Kokoszem uczącymi zasad bezpieczeństwa na drodze, plus dwie dodatkowe ilustracje. Z cytowanego powyżej wywiadu (tego pierwszego) mogliśmy się także dowiedzieć, że nakład kalendarza wyniósł 200.000 egzemplarzy, jednak w stopce widniała tylko połowa tej liczby. Prawdopodobnie druga połowa została rozesłana jako materiał dydaktyczny do szkół. Niedługo, w ślad za kalendarzem, ukazały się też milicyjne puzzle i pocztówka. O całej tej niezwykłej inicjatywie było dość głośno, informował o niej nawet Dziennik TV, choć z rocznym opóźnieniem.

Kalendarz od strony edytorskiej prezentował się wyśmienicie. Plansze w formacie 34x24 cm wydrukowano na papierze kredowym (co było luksusem w czasach kryzysowej poligrafii), a całość spięto metalową spiralką. Ta wysoka jakość albo była zasługą "sponsora", któremu się nie odmawia, czyli Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej, albo operatywnego współwydawcy, jakim była warszawska Agencja Reklamowo-Wydawnicza "Scangraph".

Bardzo dobrym pomysłem okazało się umieszczenie komiksu w górnej części kartek. Po obcięciu dolnych fragmentów z datami można było skleić lub zszyć plansze, tworząc książeczkę. Takie "albumy" do dziś pojawiają się na giełdach i aukcjach. Prawdziwą sztuką jest jednak znalezienie wersji "nieokaleczonej", z dniami miesiąca i główkami bohaterów komiksu.

W 2004 roku komiks z kalendarza znalazł się w wydanym przez Egmont albumie "Urodziny Milusia". Niestety, nie można tam w pełni podziwiać rewelacyjnej kreski mistrza, bo na każdej stronie upchnięto aż po dwie plansze, nadmiernie zmniejszając kadry.

Na koniec mała dygresja. Podstawowe zasady zachowania się na drodze, przedstawione przez Christę w komiksowym kalendarzu, nie straciły nic na aktualności. Może warto by zainteresować Biuro Ruchu Drogowego KGP wznowieniem, choćby w postaci broszurki lub książeczki? Śmieszny, kolorowy komiks, przedstawiony w prostej formie i hołdujący zasadzie "bawiąc uczy, ucząc bawi", byłby z pewnością atrakcyjny dla młodego czytelnika, szczególnie, że Kajko i Kokosz z pewnością nie są gorsi od Spongeboba, wykorzystywanego obecnie w kampanii edukacyjnej Policji.

Egzemplarz płatnyEgzemplarz bezpłatny

piątek, 21 października 2011

Królowa Fochna

Czy Janusz Christa dopisał happy end do autentycznej historii słowiańskiej sekutnicy i nordyckiego rzeźnika? Przekonacie się o tym czytając kolejny rozdział książki Arkadiusza Florka "Powrót do świata dzielnych wojów".

* * *

Jedną z najciekawszych postaci w komiksie "Szranki i konkury" jest Fochna, córka wielmoży Mszczuja. To rozkapryszone dziewczę o bardzo trudnym charakterze gustowało głównie w oglądaniu bójek. Na pytanie swego ojca, czy uwięzionych jeńców skrócić o głowę, utopić, czy może zamorzyć głodem, odpowiadała, że to ostatnie będzie najzabawniejsze. Przebierała również wśród kandydatów na męża. Starającym się o jej rękę księciu Wojmiłowi i wojowi Witowi kazała się pojedynkować.


Wymyślała również inne trudne zadania. Chciała mieć np. jabłko ze świętego drzewa, złote jajo żar-ptaka i koronę króla Rangara. Spełnienia jej zachcianek podjęli się Kajko i Kokosz. To głównie dzięki nim wikingowie pojawili się pod grodami Wojmiła i Mszczuja, a Fochna poznała Olfa, syna Złotowłosego Rangara – króla piratów. Młodzi zakochali się w sobie. Gdy okazało się, że Rangar wcale nie jest złotowłosy, piraci wybrali na swojego wodza jego syna Olfa. Jego pierwszym rozkazem było odszukanie ukochanej. Fochna została żoną Olfa i odpłynęła z nim na daleką Północ. Z opowieści Mszczuja dowiadujemy się, że dzięki temu małżeństwu skończyły się napady piratów na ich ziemie. Mszczuj twierdził też, że Fochna zastąpi Rangara na stanowisku doradcy Olfa.


Jakie mogły być dalsze losy Fochny? Została królową jednego z krajów Północy, powiła zapewne gromadkę dzieci, a jedno z nich nosiło imię po ojcu. Była również matką późniejszego króla. Brzmi jak bajka? Być może, ale w historii Polski można znaleźć osobę o podobnych losach i cechach charakteru.

ŚwiętosławaFochna

Była nią Świętosława, córka Mieszka I i Dobrawy, najbardziej znana Polka w X i XI–wiecznej Europie. Urodzona ok. 970 r., w wieku kilkunastu lat wyszła za króla Szwecji Eryka Zwycięskiego. W planach Mieszka sojusz ten miał być skierowany przeciwko Danii (Mszczuj w podobny sposób załatwiał sprawy wagi państwowej).

Rodzice Świętosławy: Mieszko I i Dobrawa

Piastówna urodziła Erykowi syna Olofa (a jakże!), późniejszego króla Szwecji. W skandynawskich legendach polska księżniczka przetrwała jako Sygryda Storrada (Sigrid Storråda), czyli Dumna, zawdzięczając przydomek swej awanturniczej ponoć naturze (skąd my to znamy?). Na Północy nie wspominają jej chyba zbyt miło. Według jednej z sag, po śmierci męża królowa rządziła w imieniu małoletniego syna. Wielu zalotników, pod pozorem starań o rękę Sygrydy, zamierzało odsunąć ją od władzy i zdobyć tron. Przebiegła Piastówna przejrzała jednak ich zamiary, zaprosiła wszystkich na wielką ucztę, spiła winem i gdy spali kazała podpalić dwór, w którym spłonęli żywcem (morzenie głodem jeńców przez Fochnę to drobiazg przy tym wyczynie). Swoją drogą, czy owa saga nie jest bardzo podobna do polskiej legendy o księciu Popielu i jego złej żonie, trującej wraz z mężem gości zaproszonych na ucztę?

Po śmierci Eryka, Świętosławie zaproponowano małżeństwo z królem Norwegii (uwaga!) Olafem Tryggvasonem. Sygryda odmówiła jednak spełnienia warunku, jakim było przejście na chrześcijaństwo. Zdenerwowany Olaf miał ponoć uderzyć ją rękawicą. Według jednej z wersji Świętosława początkowo kochała się w Olafie, znienawidziła go jednak po tym incydencie i zawiązała przeciw niemu koalicję Szwecji i Danii. Finałem była śmierć Olafa w bitwie pod Svold.

Sygryda i Olaf TryggvasonFochna i Olf

Olaf już w bardzo młodym wieku pływał jako wiking po Bałtyku. Potem na czele wielkiej armii dwukrotnie najeżdżał Anglię, wymuszając ogromne okupy na anglosaskim królu Ethelredzie II. Tam również przyjął chrzest i odtąd stał się niezwykle gorliwym i okrutnym krzewicielem chrześcijaństwa. Opornych poddawał m.in. próbie węża, której szczegóły litościwie przemilczę. Na obrazach przedstawiany jest jako blondyn. Czy jego życiorys i wygląd nie przypomina trochę komiksowego Olfa?

Olaf Tryggvason zostaje królem NorwegiiOlf zostaje wodzem piratów

Drugim mężem Świętosławy był król Danii i Norwegii Swen Widłobrody, a z małżeństwa tego urodziło się m.in. trzech synów. Najbardziej znany był Kanut Wielki, który zakończył rozpoczęty przez ojca podbój Anglii (brali w nim udział wojownicy z Polski) i koronował się na jej króla, zdobywając później koronę Dani i Norwegii. Drugie małżeństwo Piastówny nie było jednak szczęśliwe. Po kilku latach Swen wygnał żonę i zerwał przymierze z Polską. Świętosława schroniła się u swego brata Bolesława Chrobrego. Dopiero po śmierci Swena synowie Sygrydy udali się do Polski i zabrali matkę do Danii lub Anglii, gdzie spędziła ostatnie lata życia.

Swen Widłobrody,
drugi mąż Świętosławy
Bolesław Chrobry,
brat Świętosławy

O młodości Świętosławy, czyli czasach sprzed ślubu z królem Szwecji, wiadomo niewiele, ale z pewnością o jej rękę starało się wielu mężczyzn. Jako córka pierwszego znanego władcy Polski i siostra pierwszego polskiego króla, miała zapewne mocny, ale i trudny charakter. Możliwe, że w młodości była bardzo podobna do Fochny, której imię mogło mieć np. taką genezę: Świętosława – Świętochna – Fochna.

Widać, że Janusz Christa świetnie orientował się w historii Polski i Europy przełomu X i XI wieku. Możliwe więc, że dokładnie znał dzieje Świętosławy i była ona dla niego inspiracją przy tworzeniu postaci Fochny. Olaf Tryggavason mógł być natomiast pierwowzorem komiksowego Olfa. A może to wszystko zwykły przypadek?

Arkadiusz Florek

Bibliografia:
"Europejskie losy piastowskiej księżniczki" - "Kronika Polski" nr 1

* * *

Przedstawione przez Arka analogie mają tylko jedną lukę - w przeciwieństwie do Olfa z komiksu, prawdziwy Olaf Tryggvason nigdy nie miał ojca. To znaczy teoretycznie miał, ale urodził się po jego śmierci i został wychowany przez matkę. Skąd więc w "Szrankach i konkurach" wziął się Złotowłosy Rangar? Żeby to wyjaśnić, trzeba się jeszcze trochę cofnąć.

Harald Pięknowłosy z ojcemZłotowłosy Rangar

Otóż Olaf Tryggvason był prawnukiem w linii męskiej (uwaga!)... Haralda Pięknowłosego, pierwszego króla Norwegii. Harald Pięknowłosy miał wiele żon i wielu synów, m.in. ze Svanhildą: (uwaga!)... Ragnara, Olafa (dziadka Tryggvasona) i Bjørna (jak Jarl Björn z "Na wczasach"). Wystarczy zatem skrócić ich drzewo genealogiczne: Harald Pięknowłosy + Ragnar = Złotowłosy Rangar, następne pokolenie pomijamy i już mamy ojca dla Olafa vel Olfa. I tak oto po raz kolejny udało nam się udowodnić, że Christa wielkim komiksiarzem był. A do tego, że nieźle wgryzł się w skandynawskie sagi, c.b.d.o.

środa, 19 października 2011

Rysunkowe figle

Miesiąc temu nasz druh Łamignat opisał lekcję rysunku, której osobiście udzielił mu Janusz Christa. Miałem nieodparte wrażenie, że gdzieś to już wcześniej widziałem, zacząłem więc wertować archiwum. Przeczucie mnie nie zawiodło.

3 czerwca 1961 roku, z okazji Tygodnia Dziecka (co to takiego?) Wieczór Wybrzeża zamieścił konkurs z nagrodami pt. "Kto wie?". W pierwszej części młodzi czytelnicy musieli wykazać się wiedzą o "Niezwykłych przygodach Kajtka-Majtka". By wygrać nagrody książkowe, należało odpowiedzieć na dziesięć pytań. W drugiej części, opisanej jako "figle rysunkowe", Kajtek-Majtek zachęcał do zabawy w dorysowywanie ludzkich twarzy do literek lub cyferek - zupełnie tak samo, jak opisywał to Łamignat. A więc już dwie dekady wcześniej Janusz Christa udzielał młodym rysownikom wskazówek, mających na celu kształtowanie wyobraźni i warsztatu.

Korzystając z okazji, mam dla Was zadanie. Ponieważ pytania z wiedzy o Kajtku-Majtku wcale się nie przeterminowały, zapraszam do sprawdzenia swojej wiedzy. Albumy w dłoń (wystarczy "Poszukiwany Zyg-Zak" oraz "Profesor Kosmosik") i klikamy w obrazek. Uprzedzam, że łatwo nie będzie. Odpowiedzi możecie wpisywać w komentarzach, a nagrodą będzie wirtualny uścisk dłoni Prezesa... eee... to znaczy Hegemona.

poniedziałek, 17 października 2011

Osiedle im. J. Christy

Z domków jednorodzinnych o christo-pochodnych nazwach da się już zbudować małe osiedle. Obok Kajtka, Koka, Kajka i Kokosza można teraz postawić Milusia. Domek o takiej właśnie nazwie ma 128 m.kw., a zaprojektował go architekt Jarosław Charkiewicz z Białegostoku.


To nie koniec:
  • Skoro już jesteśmy przy Milusiu - pamiętacie praktyczne nosidełka dla dzieci z Kajkiem i Kokoszem? Okazuje się, że do kompletu jest jeszcze plecak ze smokiem, który wcześniej przegapiliśmy.
  • Przebojem jesiennej kolekcji hip-hopowego sklepu Diamante Wear ma być retro-koszulka "Back 2 Da Oldschool" z Kajkiem i Kokoszem. Zapowiedź jest na razie nieoficjalna, projekt może się jeszcze zmienić.
Plecak TulliMyKoszulka Back 2 Da Oldschool
  • Na izraelskim blogu Comic World natknęliśmy się na post o "Kajku i Kokoszu". Jeżeli ktoś z Was zna hebrajski, niech koniecznie dopisze w komentarzach, że ostatniej planszy nie narysował Janusz Christa, tylko Zygmunt Similak na konkurs Egmontu.
  • Człowiek-Komiks, czyli Piotr B. z Gdańska ozdobił sobie kolejną część ciała kadrem z "Kajka i Kokosza", o czym informuje Aleja Komiksu. Czekamy na kolejne śmiałe zdjęcia.
  • Nowy "Profesor Kosmosik" startuje w listopadowym notowaniu Listy Przebojów Komiksowych Esensji. Kajtek-Majtek bardzo liczy na Wasze głosy, bo ostatnim razem było słabiutko.
  • W październikowej odsłonie serii "Esensja czyta dymki" znaleźliśmy recenzję "Profesora Kosmosika". Redaktor Łukasz Bodurka ocenił tomik zaledwie na 60%.
  • Kończymy stałym punktem programu, ale w skrócie: Sebastian Chosiński, Esensja, Relax #17 ("Awantura o Milusia") i Relax #18 ("Kajko i Kokosz", ostatnia "Bajka dla dorosłych").
Do następnego.

piątek, 14 października 2011

Kajtek-Majtek w Gdańsku

Zanim Koko, czy raczej Franek, stał się częścią marynarskiego duetu, Kajtek-Majtek przeżył całą masę przygód solo (a czasem z Profesorem Kosmosikiem): pływał po morzach, latał w kosmos, przenosił się w czasie i tropił groźnego Zyg-Zaka. Ostatnim komiksem, niejako zamykającym erę Kajtka-singla były "Dni Gdańska". Tym razem zawiłe kryminalne zagadki i szalone wyprawy ustąpiły miejsca zabawnym historyjkom, luźno związanym z morzem, Trójmiastem i szarą PRL-owską rzeczywistością.

Komiks ten w całości ukazał się w drugim wydaniu "Kajtka i Koka w Londynie". Na załączonych obrazkach możecie zobaczyć jak reklamował i zapowiadał go Wieczór Wybrzeża. Było to prawie dokładnie 50 lat temu.

WW 24.07.1961WW 25.07.1961