wtorek, 31 sierpnia 2010

(FANART) Gwiezdne Wrota: Reaktywacja

Pogłoski o śmierci projektu "Kajko i Kokosz: Gwiezdne Wrota" okazały się mocno przesadzone. Na blogu Richarda Yalovego pojawiła się właśnie nowa plansza oraz poprawiona wersja planszy poprzedniej. "Postęp" prac można również śledzić na Komiksomanii. Obliczyliśmy, że w tym tempie autor skończy album około roku 2026. Będziemy trzymać kciuki, dopóki nas artretyzm i skleroza nie dopadną.


Tymczasem wakacje się kończą i "Na plasterki" też będą musiały trochę zwolnić tempo. Ale nie aż tak drastycznie.

niedziela, 29 sierpnia 2010

Kosmozagadka

Do piątku byliśmy przekonani, że wszystkie egzemplarze gdańskiego albumu "Kajtek i Koko w kosmosie" są z grubsza takie same, zarówno te z pierwszego wydania (sierpień '74), jak i z drugiego (grudzień '74). W piątek kolega Radgier przesłał nam niepokojącego maila, w którym twierdził, że jego dwa egzemplarze różnią się kolorami. Wyciągnąłem z szafy moje i okazało się, że faktycznie, też się różnią, z tym, że jeszcze bardziej niż komiksy Radgiera. Przez całe lata tak sobie w tej szafie leżały i się różniły, a nie przyszło mi do głowy, żeby obejrzeć oba naraz.

Nie chodzi przy tym o jakieś minimalne przekłamania w odcieniach, widziane tylko przez dociekliwych maniaków. Nic z tych rzeczy. Pozamieniane są kadry pomarańczowe z zielonymi, a czerwone z niebieskimi, i na odwrót. Zresztą zobaczcie sami.

Wariant A Wariant B

Takich wariantów jest więcej. Mieliśmy nadzieję, że uda się znaleźć jakąś zależność między kolorem a edycją, np.: "jeżeli w Twoim komiksie słowo KONIEC napisane jest na czerwono, to jesteś szczęśliwym posiadaczem pierwszego wydania, a jeżeli na niebiesko, to sorry". Przy piątym egzemplarzu wiedzieliśmy już, że nic z tego nie będzie. Kolorystyka tego albumu jest emanacją czystego chaosu. Książeczkę zszyto z trzech trójkolorowych składek (każda z innym zestawem kolorów, w różnym układzie), w drukarni używano sześciu barw (jest jeszcze brąz i fiolet, czerń pomijamy), więc jeśli ktoś potrafi, może sobie obliczyć ilość możliwych kombinacji. Pozdrawiamy wesołych drukarzy z Trójmiasta!

Uważny czytelnik zapewne spyta teraz: to skąd w ogóle wiadomo, która to edycja? Teoretycznie znikąd. Jedynym dowodem na istnienie drugiego wydania jest poniższy artykuł z Wieczoru Wybrzeża, bo na okładce albumu próżno szukać takiej informacji. Za to w stopce redakcyjnej widać kolejny numer składanego w drukarni zamówienia (skrót "zam."). W jednych egzemplarzach "Kajtka i Koka w kosmosie" jest to 907, a w innych 970. I już wiemy które zamówienie było wcześniejsze. Teraz możecie sprawdzić swoje komiksy. Wygranym gratulujemy. Przegranym pozostawiamy cień nadziei, że ich 970 to tylko czeski błąd zecera.

Wieczór Wybrzeża,
20.XII.1974
Zam. 907 (I wyd.?)
Zam. 970 (II wyd.?)

Spróbujmy przy okazji odczytać resztę kodu ze stopki. "100 000" to oczywiście nakład - prawdziwie kosmiczny, zwłaszcza że sprzedał się w cztery miesiące (Radgier twierdzi, że raczej w cztery godziny), a potem drugie tyle w dodruku. Musimy jednak pamiętać, że w PRL-u wydawnictwa zawyżały czasem nakłady, żeby wyłudzić większy przydział papieru. Kolejne literki: "GWP" to Gdańskie Wydawnictwo Prasowe, czyli nasi specjaliści od żonglerki puszkami z farbą.

Został nam jeszcze jeden skrót do rozszyfrowania, zagadkowy "K-1". Jest to identyfikator... cenzora, który dopuścił komiks do druku, upewniwszy się uprzednio, czy nie czają się w nim wrogie i niebezpieczne treści. Na każdej książce legalnie wydanej w PRL-u znajdziecie taki właśnie symbol w układzie litera-myślnik-liczba, oznaczający jednego z pracowników Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. W przypadku komiksów Christy najbardziej aktywni byli: U-110, U-112 oraz N-48. No i oczywiście A-108, który jeszcze w 1990 roku, rzutem na taśmę zdążył skontrolować "Mirmiła w opałach". Czy to nie kosmos?

-------------
PS. Gdyby komuś przyszło jednak do głowy porównywać kolory i szukać prawidłowości, to wystarczy sprawdzić dziewięć stron, np.: 1, 4, 6, 29, 32, 34, 53, 56, 58. Powodzenia :)

A tu stopki "alternatywne" (970). Czyżby dodruki dodruku?

piątek, 27 sierpnia 2010

Reklamowe przygody Kajtka-Majtka

Wiadomo, że reklama dźwignią handlu, a dobra licencja dźwignią reklamy. Ta prawda znana była już w głębokim PRL-u, tylko że nasi biznesmeni zawsze chętniej sięgali po sprawdzone marki zagraniczne (choćby wszechobecne myszki Miki i kaczory Donaldy), niż krajowe. Zdarzały się jednak bardziej i mniej chlubne wyjątki, także z udziałem komiksowych postaci Janusza Christy.

PRYWATNA INICJATYWA
Początki były skromne. W grudniu 1959 roku, czyli rok po debiucie "Niezwykłych przygód Kajtka-Majtka", bohaterowie komiksu pojawili się na wystawie zieleniaka "Reneta" w Gdyni, jako reklama punktu Toto-Lotka. Donosił o tym z dumą Wieczór Wybrzeża. Postacie były całkiem zgrabnie przerysowane z... innej "reklamy", a mianowicie ze zwiastuna historyjki o Czarnym Rycerzu.

W.W. 16.XII.1959Wieczór Wybrzeża 3.XI.1959

HANDEL USPOŁECZNIONY
Dwa lata później Kajtek był już taką gwiazdą na Pomorzu, że wystąpił w reklamie Przedsiębiorstwa Handlu Detalicznego "Jubiler". To była zupełnie inna liga niż zieleniak. Komiksowa reklama w ogóle stanowiła w PRL-u ewenement, a tu nie dość, że chodziło o wielką firmę państwową, to jeszcze handlującą złotem, czyli celującą w klienta dorosłego. Dwa rysunki, wykonane (uwaga!) przez samego Christę, ukazały się w Wieczorze Wybrzeża w 1961 roku.

Wieczór Wybrzeża 4.X.1961W.W. 20.X.1961

NA ODCINKU UMASOWIENIA
W latach 1973-1974 łódzki Express Ilustrowany publikował komiks "Złoto Mirmiła", wcześniej znany jako "Złote prosię", a później jako "Złoty puchar". Seria cieszyła się taką popularnością (patrz: znaczki), że Socjalistyczny Związek Studentów Polskich postanowił wykorzystać Mirmiła do werbowania duszyczek na Wydziale Farmacji.

Express Ilustrowany 27.IV.1974"Złoto Mirmiła", odc. 191

W SŁUŻBIE KULTURY
Chodzą słuchy, że ilustracja z puzzli "Shanty" posłużyła wcześniej jako afisz Festiwalu Piosenki Żeglarskiej "Shanties" w Krakowie. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, bo Christa był wielkim miłośnikiem zarówno żeglarstwa, jak i szant. Niestety, afisza nie udało nam się znaleźć, za to na festiwalowej witrynie natknęliśmy się na logo z roku 1992, przedstawiające... Jarla Björna. Może więc warto szukać dalej?

Logo festiwalu Shanties, 1992Okładka "Na wczasach"

SMALL BUSINESS
A tu znów siermiężnie. Kokosz z tektury stał sobie w bramie przy ul. Długiej w Krakowie i wesoło zachwalał przebogaty asortyment lombardu: od kultowego magnetowidu Funai, poprzez rower Wigry i skórzaną kurtkę, aż po złoto na wagę. Jak twierdzi Wojciech Jama z Muzeum Dobranocek (autor zdjęcia), w roku 2005 - po kilku latach działalności - firma zwinęła żagle, a wraz z nimi ów okazały stand.

Lombard, ok. 2000Okładka "Dnia Śmiechały"

SPÓŁDZIELCZOŚĆ
Na opakowaniach twarogu z Okręgowej Sp-ni Mleczarskiej w Sokołowie Podlaskim straszy klientów grubas w błazeńskiej czapce. Oczywiście wiemy, że podobieństwo jest czysto przypadkowe, ale lubimy sobie wyobrażać, że to zaginiony brat Kokosza, który obrał inną drogę zawodową. Grubas straszy od lat, z tym że kiedyś był bezbarwny i smutny, a ostatnio nabrał kolorków i nawet zaczął się uśmiechać do sera. Występuje w trzech odmianach - może być tłusty, półtłusty lub (o dziwo) chudy.

Stary ser (smutny)Nowy ser (wesoły)

KONIEC?
Chwileczkę, słyszeliśmy jeszcze, że w Gdańsku sprzedawano lody o nazwie "Kajtek i Koko" (ponoć po interwencji Christy nazwę zmieniono), a pewna apteka cała obwieszona była wizerunkami tych postaci. Ale to tylko plotki. Jeśli macie jakieś konkretne informacje o tych, albo jeszcze innych reklamowych występach naszych ulubieńców, koniecznie dajcie znać.

środa, 25 sierpnia 2010

Przyklej sobie Hegemona

Dzisiaj dostaliśmy mailem tyle nowych eksponatów, że nie wiemy od czego zacząć. Może na początek rzecz najbardziej tajemnicza - kalkomania z Kajkiem i Kokoszem (11 x 15 cm). Nawet nie tyle kalkomania, co prawdopodobnie zmywalny tatuaż, jakich kiedyś było pełno w zagranicznych gumach do żucia. A tu mamy produkt najwyraźniej krajowy.

Prawie wszystkie postacie pochodzą ze "Skarbów Mirmiła", jedynie zbójcerzy skopiowano z "Cudownego leku". Zawęża nam to trochę przedział czasowy, bo oba komiksy ukazały się w Świecie Młodych w latach 1980-1981, a w albumach cztery lata później. Ostrożnie obstawiamy końcówkę lat 80-tych.


Wykopalisko przysłał nam Wojciech Jama, twórca Muzeum Dobranocek. Dziękujemy!

wtorek, 24 sierpnia 2010

(FANART) Oferma i Yalovy w sieci

Na stronach Esensji pojawił się artykuł Konrada Wągrowskiego pt. "The Best of Oferma". Jest to już trzecia część serii zawierającej najlepsze cytaty z "Kajka i Kokosza" (po "The Best of Hegemon" i "The Best of Kapral").

Natomiast Richard Yalovy, autor crossovera "Kajko i Kokosz: Gwiezdne Wrota", przeprowadził na swoim blogu "Exkluzif wywiad z samym sobą". Ostrzegamy, że tekst nie jest przeznaczony dla dzieci, dlatego najmłodszych od razu zapraszamy do obejrzenia poniższego szkicownika.

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Pasowanie: Director's Cut

"Pasowanie" to swego rodzaju komiksowy pomost między dwiema epokami w twórczości Janusza Christy: czarno-białą (Wieczór Wybrzeża) i kolorową (Świat Młodych). I właśnie tak został wykonany – jedna plansza w czerni i bieli, a jedna w kolorze. Skąd taka dziwaczna forma? Otóż "Pasowanie" było tylko komiksem reklamowym. Miało zareklamować warsztatową wszechstronność Christy i adresowane było do przyszłego pracodawcy. Niezbyt kanoniczna treść (Kajko i Kokosz jako wierni woje... starego księcia Włado) była kompletnie drugorzędna.

Około roku 1974 Christa miał już dość Wieczoru Wybrzeża. W poszukiwaniu alternatywy odwiedzał rozmaite redakcje, uzbrojony w portfolio, do którego specjalnie wykonał kilka grafik oraz właśnie "Pasowanie". Sęk w tym, że twórca miał niewielkie pojęcie o poligrafii barwnej, wszystkie jego wcześniejsze komiksy były przecież czarno-białe. Mógł nawet nie wiedzieć, że w owych czasach kolor kładło się na tzw. blaudruku (jasnoniebieski wydruk kreski). W portfolio żadnych blaudruków oczywiście nie było, kolor położony był od razu na kresce, co dyskwalifikowało rysunki jako materiał do publikacji.*) Na szczęście redakcja Świata Młodych nie zdyskwalifikowała samego Christy.

Kilka z tych prac "wypłynęło" w roku 1978 przy okazji wywiadu "Z komiksem na ty", w tym czarno-biała plansza "Pasowania". Cały komiks ujrzał światło dzienne dopiero w roku 1992 na łamach mini-magazynu Boom! (dodatek Tygodnika Bałtyckiego), pod redakcją młodego rysownika Sławomira Wróblewskiego. Nie była to jednak wersja oryginalna - Wróblewski własnoręcznie usunął kolor z jednej planszy, by dostosować ją do ograniczeń tygodnika.

Tygodnik Bałtycki 18.VI.1992, dodatek Boom!

Rok później ten sam Sławomir Wróblewski (nieżyjący już) pomalował dla odmiany planszę czarno-białą i całość opublikował w kolorze, we własnym magazynie komiksowym Super Boom!. W tym czasie brak blaudruku nie był już dla drukarni przeszkodą i barwna część "Pasowania" mogła ukazać się tak, jak stworzył ją Christa. W sumie więc Wróblewskiemu udało się zaprezentować obie plansze w oryginale - z tym że raz jedną, a raz drugą.

Super Boom! nr 4/1993

Również Egmont w zbiorku "Urodziny Milusia" poprawił, czy raczej ujednolicił "Pasowanie". Czarno-biała plansza została pokolorowana raz jeszcze, prawdopodobnie przez Jacka Skrzydlewskiego. Przy okazji spodnie Kajka przemalowano na zielono, żeby pasowały do późniejszych odcinków ze Świata Młodych.

I tak minęło już 35 lat, a ten pechowy komiks ani razu nie pojawił się w swej oryginalnej formie. Czy już domyślacie się, która z dwóch plansz powinna być czarno-biała, a która kolorowa? Sprawdźcie klikając w tytuł - przed Wami po raz pierwszy "Pasowanie: Director's Cut"! Remastered, of course.

-------------
*) W wielu wywiadach (choćby tutaj) Christa wspominał o podobnej gafie, którą popełnił w tygodniku Przygoda. Z tym, że w latach 50-tych kolor nakładało się aż na trzech planszach: osobno żółty, niebieski i czerwony.

sobota, 21 sierpnia 2010

Skąd się biorą okładki?

Czy zastanawialiście się kiedyś skąd się biorą okładki do komiksów? To znaczy wiadomo, że normalnie rysuje je rysownik... A gdy na rysownika nie można liczyć? Z taką sytuacją od dziewięciu lat boryka się Egmont, kompilując "nowe" okładki Christy ze starych, a jeśli ich nie ma, to z czego się tylko da.

Metoda pierwsza: "na zapchajdziurę". Bierzemy dowolne puzzle Christy (a było ich sporo), nieważne czy pasuje do fabuły, czy nie, dodajemy napis i gotowe. Ten wariant zastosowano w trzecim tomie "Złotego pucharu" (oryginalnie były tylko dwa) i w "Urodzinach Milusia".


Metoda druga: "na malucha". Oczywiście lepiej mieć rysunek, który pasuje, choćby nawet najmniejszy. Do brakującej okładki "Szranków i konkurów" użyto pożółkłego zwiastunu z Wieczoru Wybrzeża, wielkości komiksowego kadru. Po monstrualnym powiększeniu i kilku korektach tła (drzewo), efekt naprawdę cieszy oko.


Metoda trzecia: "na blueboxa". Tym razem mamy idealnie pasujący obrazek, nawet dość duży, ale bez tła. Nakładamy więc postacie na jakiś widoczek (jak w filmach z Godzillą), najlepiej komputerowo zmontowany z fragmentów komiksu. Nie przejmujemy się, jeśli perspektywa trochę się przy tym sypie. Trick zastosowano w trzecim tomie "Wojów Mirmiła". Gdy termin goni, widoczek można od biedy zastąpić tajemniczą zieloną mgłą ("Śladem białego wilka").

"Rozprawa z Dajmiechem", ilustr. ze strony tytułowej

Metoda czwarta: "na makatkę". Jeśli nie mamy ani puzzli, ani zwiastunów, ani dodatkowych rysunków, to trzeba wziąć nożyczki (wirtualne oczywiście) i mozolnie powycinać z komiksu różne postacie, mebelki, drzewka, chmurki itp. Im tego więcej, tym lepiej. Następnie układamy z nich mniej lub bardziej sensowną całość. Takie makatki pojawiły się w tomach "Poszukiwany Zyg-Zak", "Profesor Kosmosik" i "Na tropach pitekantropa".


Jak widać, używając wyłącznie oryginalnych elementów, stworzyć można jeszcze wiele wspaniałych, prawie oryginalnych rysunków Christy. Z tym, że "prawie" robi wielką różnicę.

czwartek, 19 sierpnia 2010

Kołodziejczak o kontynuacji "Kajka i Kokosza"

W dzisiejszym wywiadzie dla Esensji Tomasz Kołodziejczak z wydawnictwa Egmont dość sceptycznie wypowiedział się o możliwości kontynuowania serii "Kajko i Kokosz" (str. 4):

"Z kontynuacjami jest ogólnie problem. Ja przykładowo od lat szukam rysownika i scenarzysty, którzy mogliby kontynuować "Kajka i Kokosza". Ogłaszaliśmy nawet konkurs i efekt był zerowy. Nie ma w Polsce kogoś, kto jest w stanie tak rysować, żeby to wyglądało jak kreska Christy, oraz napisać taką historię, żeby tam było czuć ducha "Kajka i Kokosza". A nie chcemy robić byle czego. Będziemy kontynuować serię – a mieliśmy na to zgodę samego Janusza oraz obecnie zgodę jego wnuczki – tylko pod warunkiem, że spełni ona nasze wysokie wymagania jakościowe. Być może po opublikowaniu tej naszej rozmowy zgłosi się ktoś interesujący."

Obiecujemy, że na jesieni wrócimy do tego tematu i zaproponujemy kilka kandydatur - jeśli nie scenarzystów, to na pewno rysowników mogących "pociągnąć" serię, niekoniecznie kopiując Christę.

I nie zapomnijcie kliknąć w obrazek!

środa, 18 sierpnia 2010

(FANART) Grzeszkiewicz na okładce antologii

W maju Daniel Grzeszkiewicz opublikował na swoim profilu w DeviantArcie rewelacyjny rysunek "A Tribute". Dziś rysownik wyznał nam, że ta właśnie ilustracja będzie zdobić okładkę komiksowej antologii w hołdzie Januszowi Chriście, która ukaże się podczas najbliższego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi.


W antologii zobaczymy prace młodych polskich komiksiarzy, inspirowane twórczością Mistrza (szczegóły w ogłoszeniu). Będzie to już czwarta tego typu publikacja przygotowana przez MFK. W poprzednich latach ukazały się antologie "Tytus", "75 lat Koziołka Matołka" oraz "W hołdzie Tadeuszowi Baranowskiemu".

Oficjalna strona Daniela Grzeszkiewicza.

wtorek, 17 sierpnia 2010

Z komiksem na ty

Trudno w to uwierzyć, ale przez pierwszych 20 lat pracy twórczej Janusz Christa udzielił zaledwie czterech krótkich wywiadów dla lokalnych gazet. Dopiero w roku 1978 ogólnopolski tygodnik Czas opublikował obszerny, dwustronicowy wywiad pt. "Z komiksem na ty", a Kajko i Kokosz trafili na okładkę. Co więcej, wywiad rozpoczynał się od słów: "Janusz Christa jest jednym z najpopularniejszych twórców komiksów w Polsce". Ten nagły awans na celebrytę Christa zawdzięczał wyłącznie swojej obecności w magazynie Relax. To nie Świat Młodych, od lat publikujący dziecięce serie w stylu "Tytusa", "Kleksa" czy "Kajka i Kokosza", ale właśnie Relax przebił się z komiksem do świadomości Polaków.

Dla fanów Christy wywiad z Czasu miał wyjątkowy urok, nie tyle ze względu na wypowiedzi rysownika, co raczej przez... zagadkowe ilustracje, nie pasujące kompletnie do niczego. Ileż to było spekulacji i domysłów! Po pierwsze, komiks z okładki wyglądał jak fragment nieznanego rozdziału "Kajka i Kokosza", być może jeszcze z Wieczoru Wybrzeża - trzeba było czekać aż 14 lat, żeby przekonać się, iż jest to część dwuplanszówki "Pasowanie". Po drugie, Miluś ze skrzydłami był prawdziwym szokiem - "Skarby Mirmiła" miały się ukazać dopiero za dwa lata, a "Koncert Kaprala" za dziewięć. Po trzecie, tajemnicze rysunki dwóch urwisów (młodzi Gucek i Roch?) zdawały się zapowiadać film animowany - ta sprawa oficjalnie nie wyjaśniła się nigdy. Nieoficjalnie Christa przyznał, że zrobił je dla redakcji Świata Młodych jako popisowe wprawki i nie miały one związku z żadną serią.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Piwo, karty i klocki

Termometry wskazują ponad 30ºC w cieniu, a u nas trzyczęściowy zestaw towarzyski "Kajko i Kokosz" na upalne dni. W skład zestawu wchodzą:
  1. okolicznościowy kufelek na zimne piwko z Kajkiem przebranym za górnika,
  2. gra karciana z Hegemonem i Łamignatem, niezbyt skomplikowana, bo przecież jest upał,
  3. klocki z Kajkiem i Kokoszem dla dzieciaków, żeby dorosłym głowy nie zawracały i żeby się przyuczały od maleńkości.


Kufel wyprodukowano na XXV Karczmę Piwną '99, na zlecenie Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa (SiTG) lub Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów. Rysunek jest nawet nieźle zrobiony, ale autorstwo Christy wydaje się wątpliwe.


Karty "Czarny Piotruś" to zupełna enigma. Wyglądają jak typowa "prywaciarska" zabawka z PRL-u, wykonana byle jak i na byle czym, bo w gospodarce niedoboru wszystko dało się sprzedać.


Plastikowe klocki z lat 90-tych. Z jednej strony Myszka Miki, z drugiej Kajko i Kokosz, z trzeciej niedźwiadki, z czwartej różowa żabka, a wszystko tak samo paskudne i pirackie. Producent nie podpisał się, ze wstydu albo ze strachu przed fiskusem.

Za zdjęcia kart dziękujemy panu Marcinowi Demianiukowi.